Kobiety i technologia - dlaczego nie mogą się pogodzić?

Kobiety i technologia - dlaczego nie mogą się pogodzić?17.10.2014 15:48
Źródło zdjęć: © Anita Sarkeesian / CC

Anita Sarkeesian, postać nadspodziewanie znana i rozpoznawalna w pewnych kręgach, a w innych kompletnie niekojarzona, w minionym tygodniu po raz kolejny miała swoje pięć minut sławy. Przynajmniej jeżeli takim słowem określić można otrzymywanie nie tylko gróźb śmierci nie tylko dla siebie, ale również dla wszystkich, którzy mieliby się stawić na jej wystąpienie. O czym takim chciała mówić Anita, co tak rozsierdziło anonimowego napastnika, że w strachu o życie własne i innych musiała zrezygnować z wizyty na Uniwersytecie Stanowym w Utah?

O feminizmie. Chciała mówić o feminizmie. A właściwie nie tyle nawet o feminizmie, co o temacie tak niszowym i konkretnym, jak "wizerunek kobiet w grach wideo". Temacie, którym zajmuje się już w zasadzie profesjonalnie, od kiedy w czerwcu 2012 zebrała 158 tysięcy dolarów w serwisie Kickstarter. Na realizację cyklu wideo pod cyklem "Tropy kontra kobiety w grach wideo" ("Tropes vs. Women in Video Games") chciała skromnych 6 tysięcy dolarów. Ostateczny sukces zbiórki zdawał się udowadniać, że zainteresowanie tematem jest..

W tym miejscu można by oczywiście wspomnieć o licznych kontrowersjach, jakie powstały wokół przygotowanego od tamtego czasu materiału. O wykorzystywaniu przez Anitę chronionych prawem autorskim treści bez zgody autorów, o niewielkiej wartości merytorycznej jej wywodu, o której mówią jej krytycy. Można by się zastanawiać nad tym, na ile jest to prawda, a na ile przykra konsekwencja tak wielkiego sukcesu wspomnianej zbiórki. Można, ale w kontekście wspomnianej na wstępie informacji nie ma to żadnego znaczenia.

Bo niezależnie od tego, czy Sarkeesian ze swojej pracy wywiązuje się dobrze, czy nie, nic nie uzasadnia i nie tłumaczy gróźb, wyzwisk i nieprzyjemności, na które jest nieustannie wystawiana. I z całą pewnością nie uzasadnia listu, jaki w środę 15 października otrzymało kilku pracowników Uniwersytetu Stanowego w Utah, gdzie Sarkeesian miała się pojawić z wystąpieniem. Anonimowy autor, podający się za jednego z uczniów szkoły, groził "najkrwawszą szkolną strzelaniną w amerykańskiej historii" jeżeli tylko Anita pojawi się na jej terenie. Twierdził, że feministki zrujnowały jego życie i że zrobi wszystko, by dokonała się zemsta.

Sarkeesian dowiedziała się o groźbach z mediów po tym, jak pojawiła się w mieście. Szkoła wraz z policją przyjrzała się groźbom i oceniła prawdopodobieństwo ich realizacji na "nie większe niż w przypadku innych gróźb, które kobieta otrzymywała w przeszłości". Przedstawiciele władz poinformowali również, że nie są w stanie zapewnić, by podczas spotkania nikt nie posiadał ukrytej broni – zezwala na to prawo stanowe i jeżeli tylko ktoś ma odpowiednie pozwolenie, to nie można mu tego zabronić. W świetle tych informacji Anita postanowiła zrezygnować z wygłaszania przemowy.

W tym miejscu pojawia się pytanie – co takiego w wywodach i opiniach Sarkeesian sprawia, że jest ona celem tak agresywnych ataków? Nawet jeżeli groźbę z Utah uznać za bezpodstawną, to już samo jej wystosowanie świadczyć może o tym, że dla jej autora temat jest nad wyraz istotny. Co takiego sprawia, że mężczyźni, w szczególności względnie młodzi i zainteresowani nowymi technologiami (a z całą pewnością w tę kategorię wpada duża część miłośników gier wideo), tak agresywnie reagują na choćby najmniejszą krytykę sposobu, w jaki patrzą na kobiety? Sposobu też, w jaki kobiety przedstawia pochłaniana przez nich masowo kultura popularna. Nawet jeżeli jest to tylko jeden z głosów, z którym przecież z całą pewnością można dyskutować (znów – Sarkeesian była i jest krytykowana zdrowo i merytorycznie)?

Problem jest zresztą znacznie szerszy, a przedstawiona tutaj postać i jej burzliwa historia jednym z jego symptomów. Kobiety nie mają miejsca w świecie najnowszych technologii. Do tego stopnia, że kobiety, które miały wpływ na rozwój komputeryzacji często są zapominane czy na różne sposoby wymazywane z kart historii. Pisał o tym niedawno _ New York Times _ w kontekście premiery książki Waltera Isaacsona – "Innowatorzy: O tym jak grupa hakerów, geniuszy i geeków rozpoczęła cyfrową rewolucję" ("The Innovators: How a Group of Hackers, Geniuses, and Geeks Created the Digital Revolution"). Głównym celem autora było w niej zwrócenie uwagi na to, że chociaż historię komputeryzacji przedstawia się często jako dzieło indywidualności, tak naprawdę w stopniu znacznie większym niż się powszechnie uważa są za nie odpowiedzialne zbiorowości. Zbiorowości, wśród których wcale nie brakuje kobiet, a jednak spośród nich postaciami znanymi i rozpoznawalnymi stali się wyłącznie mężczyźni.

Źródło zdjęć: © Ada Lovelace
Źródło zdjęć: © Ada Lovelace

Sięga to przeszłości znacznie dalszej niż można by przypuszczać. Chociaż każdy chociaż trochę zainteresowany historią komputeryzacji kojarzy chociażby Alana Turinga, który kładł pod nią teoretyczne podstawy, nazwisko Ady Lovelace, poprzedzającej go niemal o stulecie, pozostaje praktycznie nieznane. Ta angielska matematyczka, która żyła w latach 1815 – 1852 położyła podwaliny pod współczesną informatykę. Napisała pierwszy algorytm komputerowy, przedstawiła koncepcję współistnienia ludzi i technologii, jako pierwsza pisała również teoretycznie o sztucznej inteligencji. A jednak cytowany przez _ New York Timesa _ Isaacson gdy usłyszał, że jego córka pisze o niej esej, nie miał początkowo pojęcia o kogo chodzi.

Współcześni programiści, założyciele startupów, ludzie sukcesu często buntują się przeciwko wizerunkowi zamkniętego w piwnicy, nieprzystosowanego społecznie nastolatka, który w komputerze szuka ucieczki od realnego świata. Całkowicie słusznie. Tzw. nerdy i geeki wygrały. Świat należy do nich. 10. 20 lat temu byli wyśmiewani, teraz mogą mieć swoją zemstę. Tylko dlaczego zamiast z tym niesprawiedliwym i – fakt faktem – najczęściej fałszywym wizerunkiem walczyć, tylko go takimi reakcjami jak w przypadku Sarkeesian wzmacniają? Dopóki nie pogodzą się z kobietami, nikt ich nie będzie traktował poważnie. Niezależnie od tego, ile pieniędzy i wpływów będą mieli. A przynajmniej tak być powinno.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.