Jak pękła pierwsza bańka internetowa?

Jak pękła pierwsza bańka internetowa?06.06.2012 12:00
Źródło zdjęć: © SXC.hu

Wychodzi na to, że kompletnie nie uczymy się na własnych błędach. Dlaczego? Dlatego, że pompujemy kolejną bańkę internetową. I to jeszcze większą niż ta poprzednia. Wyceny kolejnych ”cudownych, genialnych, niepowtarzalnych” dotcomów puchną w nieprawdopodobnym tempie i tylko czekać, kiedy nastąpi następna eksplozja, a rynek biznesów internetowych na wielką skalę pogrąży się ponownie w kryzysie.

W latach 1995-200. wszyscy nagle uznali, że internet to prawdziwa żyła złota. I po części mieli rację. To była żyła złota. Tylko nie aż tak wielka, jak się wszystkim wydawało i nie dla każdego.

Amerykańscy inwestorzy uwierzyli jednak w walkę ”starej gospodarki”. z ”nową gospodarką”. Tę drugą miały reprezentować właśnie kolejne internetowe firmy, ochrzone szybko ”dot-comami”. Byli też przekonani, że pieniądze leżą na ulicy i w cokolwiek związanego z siecią nie włożą swoich pieniędzy, to już za kilkadziesiąt miesięcy zwróci się im z tysiąckrotnym przebiciem. Ich brak zainteresowania firmami operującymi w tradycyjnych gałęziach gospodarki sprawił, że od końca 1999 roku do marca 2000 giełdowy indeks technologiczny Nasdaq wzrósł o 24%, podczas gdy ogólny Dow Jones spadł o procent 13.

Jednak od samego początku, gdyby tylko wszyscy ochłonęli, zauważyliby, że agresywne inwestowanie w dotcomy to w istocie ślepa uliczka. Przede wszystkim firm tych powstawało tyle, że w każdą, najmniejszą nawet niszę celowała więcej niż jedna o zbliżonym do konkurentów biznesplanie. Od samego początku wiadomym było zatem, że część z nowych ”gigantów”. nie zmieści się na rynku i będzie musiała upaść. Sporo z nich nie miało zresztą nawet tych biznesplanów, a amerykańskie media stworzyły taką nagonkę, jakiej ten kraj nie widział od czasów słynnej gorączki złota, kreując atmosferę, w której nieinwestowanie w dotcomy było niemalże grzechem śmiertelnym i zmarnowaną okazją, która już się nie powtórzy. Dlatego miliony topiono w firmach, których założyciele mieli tylko dwie pary dziurawych dżinsów i jeden nieźle brzmiący pomysł. A przynajmniej brzmiący nieźle dla posiadaczy wielkich pieniędzy, którzy dla odmiany nie mieli pojęcia o internecie.

Do tego wszystkie te firmy postępowały według tej samej zasady ”Rośnij albo przegrywaj!”. Zgodnie z nią najważniejsza była od samego początku agresywna rozbudowa bazy klientów za wszelką cenę, nawet jeśli ponosiło się w związku z nią poważne straty finansowe. Stąd gigantyczne pieniądze inwestowane przez dotcomy w reklamę, spoty reklamowe nadawane w najdroższym w USA czasie antenowym czyli podczas Super Bowl, albo konkursy takie jak ten zorganizowany przez iWon.com, w którym jeden z użytkowników mógł wygrać 1. milionów dolarów (!).

Cała ta aura ”wzrostu ważniejszego niż zyski”. pociągnęła za sobą ogólną obsesję wydawania pieniędzy. Dotcomy stawiały sobie luksusowe siedziby, przyciągały najlepszych pracowników, oferując im kolosalne pensje i takie dodatki, jakich nie dostaliby nigdzie indziej. Kiedy z kolei pracownicy ci, nagradzani przez firmę akcjami, po wejściu na giełdę stawali się nagle multimilionerami, to inwestowali wszystko w kolejne dotcomy. I spirala nakręcała się coraz bardziej. Nie mówiąc już o wydatkach, które ponosiły kolejne amerykańskie miasta marzące o zostaniu ”nową Doliną Krzemową”. Żeby przyciągnąć do siebie nowe, raczkujące korporacje budowały one za pieniądze podatników centra konferencyjne, zaawansowaną infrastrukturę gotową na przyjęcie internetowych milionerów, parki technologiczne...

To się nie mogło dobrze skończyć. I faktycznie skończyło się źle. Dotcomy w końcu osiągnęły granicę przeszacowania i 1. marca 2000 Nasdaq zaczął spadać. Na początku, bo potem już pikował w dół w oszałamiającym tempie, a dotcomy bankrutowały jeden po drugim. Ostali się tylko najsilniejsi, inwestorzy dostali kubeł zimnej wody wylanej na ich głowy. Jak widać jednak nauczka nie poskutkowała na zbyt długo.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.