Filmy na urządzeniach mobilnych oglądamy... w domu
Kiedyś sądzono, że możliwość oglądania filmów podczas przejazdu autobusem, czekania w kolejce, itp., sprawi, że wszyscy będziemy chodzić po ulicy z nosem w smartfonie lub tablecie. Teraz ta technologia to nic niezwykłego i co? I korzystamy z niej na kanapie.
Kiedyś sądzono, że możliwość oglądania filmów podczas przejazdu autobusem, czekania w kolejce, itp., sprawi, że wszyscy będziemy chodzić po ulicy z nosem w smartfonie lub tablecie. Teraz ta technologia to nic niezwykłego, i co? I korzystamy z niej na kanapie.
Sondaż firmy Nielsen wskazuje, że ponad 7. procent Amerykanów ogląda filmy na urządzeniach mobilnych na terenie własnego mieszkania, podczas gdy tylko 31 procent w drodze do pracy. Pomimo że w salonie mają prawdopodobnie pod ręką telewizor z dobrą rozdzielczością i możliwością streamingowania filmów z Internetu, a w mieszkaniu znajduje się komputer stacjonarny lub laptop z większym ekranem.
Dlaczego tak się dzieje? Po pierwsze, jakość filmów dostępnych w sieciach 3G/4. pozostawia wiele do życzenia, większość ściąga się ślamazarnie. Kłopotem są też limity danych. W domu jest router wi-fi, szybsze połączenie i brak limitów. Po drugie, z kanapy łatwiej sięgnąć po smartfona lub tablet, by coś sprawdzić w sieci lub obejrzeć polecany filmik na YouTube. Nieważne, że ekran jest mniejszy. Nie trzeba się ruszać do biurka z komputerem ani nic ustawiać w telewizorze.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Jak kiedyś pisaliśmy, coraz częściej członkowie rodziny siedzą razem przez telewizorem, ale każdy ma w ręku jeszcze jedno urządzenie. Ktoś wysyła smsy, ktoś przeszukuje na smartfonie serwisy aukcyjne, ktoś trzyma laptopa i czyta wiadomości. Coraz częściej trudno nawet mówić o wspólnym oglądaniu telewizji! Nic więc dziwnego, że domowy streaming jest tak popularny.