Cyberprzestępcy zarabiają krocie na... - czyli co to jest Cybersquatting i Cybersmearing

Cyberprzestępcy zarabiają krocie na... - czyli co to jest Cybersquatting i Cybersmearing05.01.2012 10:14
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

Walka o zachowanie renomy światowych znaków towarowych jest walką o przetrwanie w biznesie. Chcących zarobić nielegalnie na reputacji cudzych znaków towarowych nie brakuje. A Ci którzy „zwęszyli” na tym interes, nie wahają się wykorzystywać żadnych słabości- nawet "opasłych palców" internautów.

Jak się okazuje, świetnym polem do działania dla chcących zarobić na renomie cudzych znaków towarowych jest Internet. Wykorzystując siłę i jego globalny charakter można zaszkodzić największym markom świata na cztery sposoby- podejmując się procederów zwanych cybersquattingiem, cybelwildcattingiem, typosquattingiem lub cybersmearingiem. Sex za 13 milinów?
Wszystkie powyższe polegają na zakupie domen internetowych, które w swojej nazwie będą posiadały znak towarowy. Najlepiej znak renomowany, gdyż wtedy zyski będą dużo wyższe. Wyżej wskazane procedery wydają się bardzo opłacalne, a to dzięki temu, że domeny internetowe są cennym elementem budowy marki, ale przede wszystkim posiadają często wartość ekonomiczną liczoną w milionach. Za jeden z najdroższych adresów internetowych świata uważa się domenę www.sex.com , która w 201. r. została sprzedana za 13 milionów dolarów.

Tym razem nie Somalia
Piractwo domenowe jak nazywane są procedery cybersquattingu, cyberwildcattingu, typosquattingu czy cybersmearingu, miało swój początek w latach 90’. w Stanach Zjednocznonych. Lata 90’ były nazywane w USA jako gorączka internetowego złota czyli czasy masowego zakładania sklepów internetowych i prężnego rozwoju e-commerce. Także wtedy okazało się, że elementem decydującym o sukcesach strony www jest jej adres.

Cybersquatting- 99 % domen rejestruje się w celu…
Cybersquatting nazywany jest spekulacją domenami, grabieżą domen. Podmioty trudniące się tym procederem rejestrują domeny zawierające znaki towarowe, do których nie są uprawnieni, z zamiarem ich późniejszego odsprzedania. Nazwa cybersquatting jest pochodną angielskiego słowa squatting, które oznacza zajmowanie niezamieszkałych budynków przez bezdomnych- oczywiście bez zgody właściciela. Squatersi działający w Internecie działają na podstawie zasady „kto pierwszy ten lepszy”. zajmując obiecujące domeny zawierające znaki towarowe, ubiegając w tym firmy które są do nich uprawnione.

Według danych ICANN (Internet Corporation for Assigned Names and Numbers) w celu utworzenia serwisu www każdego roku rejestrowanych jest tylko 1 % domen. A więc pojawia się pytanie w jakim celu dochodzi do rejestracji pozostałych 99 % domen? Działający w połowie lat 90’. najsłynniejszy amerykański pirat domenowy- Dennis Toeppen zarejestrował 240 domen, a wśród nich takie jak „britishairways.com” i „lufthansa.com”. Został on jednak ostatecznie pozwany w jednej z pierwszych na świecie spraw dotyczących cybersquattingu.

Jednym, z najbardziej interesujących przykładów cybersquattingu był kazus komputerowego potentata- firmy Microsoft. Postępowanie spowodowane naruszeniem znaku towarowego toczyło się przeciwko kanadyjskiemu studentowi. Student zarejestrował w 200. r. domenę składającą się z jego imienia nazwiska tj. Mike Rowe z sufiksem „soft”- „mikerowesoft.com”, która pod względem fonetycznym jest wręcz identyczna z domeną komputerowego potentata- „microsoft.com”.

Microsoft uznał powyższe działanie studenta jako atak na wizerunek firmy żądając zwrotu zarejestrowanej domeny i proponując 1. dolarów odstępnego. Ze względu na fakt, że kanadyjski student Mike Rowe zażądał 10 tysięcy dolarów, prawnicy firmy Microsoft oskarżyli go o działanie z zamiarem uzyskania korzyści, czyli cybersquatting i na tej podstawie odzyskali przedmiotową domenę (fundując jednak przebiegłemu studentowi kurs informatyczny i wycieczkę po siedzibie firmy)
.

Źródło zdjęć: © (fot. PCW)
Źródło zdjęć: © (fot. PCW)

Microsoft jest przykładem firmy, która jako jedna z nielicznych prowadzi szeroką walkę o ochronę swojego wizerunku.

Komputerowy potentat pozwał także polskie przedsiębiorstwo zajmujące się handlem ziołami. Polski handlarz ziołami przybrał dla swojego przedsiębiorstwa nazwę Microsoft i w 200. r. zarejestrował adresy „microsoft.pl” i „microsoft.com.pl”. W 2003 r. Microsoft ze Stanów Zjednoczonych zgłosił swoje roszczenia co do domeny zarejestrowanej przez łódzką firmą. Sprawa mająca swój finał w sądzie zakończyła się uznaniem działania polskiego przedsiębiorcy za czyn nieuczciwej konkurencji i zakazaniem mu posługiwania się nazwą Microsoft.

Cyberwildcatting, czyli działajmy hurtowo
Cyberwildcatting różni się od cybersquattingu jedynie tym, że tutaj działalność odbywa się na większą skalę, a więc opiera się na niemalże hurtowej bezprawnej rejestracji domen internetowych, również tych zawierających znaki towarowe. Osoby trudniące się tym procederem wykazują się umiejętnością przewidywania na jakich domenach internetowych będzie można w przyszłości zarobić- czyli kto będzie zainteresowany ich odkupieniem (np. domena „www.euro2012.pl”. - już dużo wcześniej wykupiona przez prywatną osobę).

Na „tłustych palcach” też można zarobić
Typosquatting jest bardziej wyszukaną formą dokonywania naruszeń prawa do znaku towarowego w celu uzyskania zysków. Proceder ten opiera się na wykorzystywaniu nieuwagi internautów, którzy popełniają błędy podczas pisania nazw domen internetowych. Taka pomyłka nazywana jest błędem „tłustych palców”. (fat-fingered error). Przykładem pomyłki w pisowni znaku towarowego użytego w domenie internetowej będzie wpisanie „mercedess.com” (zamiast: „mercedes.com”), „amazone.com” (zamiast: „amazon.com”), „plauboy.com” (zamiast: „playboy.com”). Korzyścią jaka wiążą się z uprawiania powyższego procederu jest zwiększenie „ruchu na stronie internetowej”, a więc osiągnięcie zysków np. z widniejących na niej reklamach.

Dla przykładu, wspomniany już gigant branży komputerowej - Microsoft, zarejestrował także obok domeny „microsoft.com”. domenę „microsoft.cm” minimalizując w ten sposób możliwość nagannego wykorzystywania ich znaku towarowego przez typosquatterów.

Ciekawym kazusem był przypadek Johna Zuccariniego, który rejestrował nazwy złudnie podobne do domeny „disneyland.com”. i przekierowywał internautów, tu niestety najczęściej dzieci korzystające z Internetu, do stron internetowych o charakterze pornograficznym.

www.e-piractwosucks.com
Ostatni proceder, zwany cybersmearingiem polega na rejestracji domen internetowych zawierających znaki towarowe w połączeniu z innym słowem lub literą, które w takiej kombinacji przedstawiają przedmiotowy znak towarowy w negatywnym świetle. Działalność taka ma na celu zdyskredytowanie firmy, która posługuje się daną marką. W skład anglojęzycznego pojęcia cybersmearing wchodzi fraza „smearing”, która oznacza brudzenie oraz rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji o kimś z zamiarem zaszkodzenia tej osobie. Gdyby pokusić się o dosłowne tłumaczenie powyższego pojęcia na język polski, należałoby stwierdzić, że termin ten oznacza rejestrowanie „uwłaczających domen internetowych”.

Cybersmearing uprawia często konkurencja, ale też niezadowoleni klienci, którzy ze względu na złe doświadczenie z daną marką pragną ją oczernić. Popularne jest też uprawianie cybersmearingu przez byłych pracowników, którzy dążą do odwetu za zwolnienie z pracy.

Jako przykład działań stanowiących cybersmearing należy wskazać rejestrowanie domen internetowych zawierających znaki towarowe z dodatkiem np. słowa „sucks” („do bani”). W Stanach Zjednoczonych doszło do zarejestrowania domeny internetowej o nazwie „wal-martsucks.com” co miało na celu ośmieszenie i obelżywe przedstawienie znaku towarowego Wal-mart, do którego uprawniona jest amerykańska sieć supermarketów założona w 1962 roku. Jak się bronić?
W Stanach Zjednoczonych skuteczny sposób na walkę z piractwem domenowym odkryto już pod koniec lat 90’. W 199. r. Kongres Stanów Zjednoczonych przyjął specjalną ustawę Anticybersquatting Consumer Protection Act. Należy wskazać, że Ustawa ta przewiduje kary pieniężne za dopuszczenie się piractwa domenowego nawet do kwoty 100.000,00 dolarów.

W Polsce istnieją dwa organy sądownicze zajmujące się sporami o domeny internetowe. Są to Sąd Polubowny ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji (SPDI) oraz Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej (SAKIG). Na podstawie Konwencji nowojorskiej z 195. r. wyroki SAKIG są wykonywane w 140 państwach na świecie.

Jednak w przypadku woli dochodzenia odszkodowania za dopuszczenie się piractwa domenowego, a więc czynu sprzecznego z Ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji czy Ustawą Prawo własności przemysłowej (gdzie znajduje się regulacja dotycząca znaków towarowych), jedynie właściwymi będą sądy powszechne.

W Europie rozstrzygnie Genewa i Praga
The World Intellectual Property Organization Arbitration and Mediation Center w Genewie (Centrum Mediacji i Arbitrażu przy Światowej Organizacji Własności Intelektualnej) jest europejskim organem stojącym na straży właściwego wykorzystywania domen internetowych.

Arbitration Center for .eu Disputes (Centrum Arbitrażu dla domen internetowych zarejestrowanych w Unii Europejskiej) w Pradze jest właściwym organem w przypadku rozpatrywania sporów z końcówką „.eu”. Co ciekawe, postępowanie przed tym Sądem odbywa się przez Internet, a ponadto w każdym języku, który ma status oficjalnego języka UE.

Rolls-Royce niech zostanie Rolls-Royce’m
Walka z cyberpiratami nie jest łatwa, ale konieczna aby nie dopuścić do upadku reputacji znaków towarowych.

Zasada jaką kierują się światowe firmy w staraniach o zachowanie swojej reputacji przejawia się w słowach nowojorskiego prawnika Franka Schechtera: „Jeśli dopuścimy restauracje marki Rolls-Royce, kawiarnie marki Rolls-Royce, spodnie marki Rolls-Royce i cukierki marki Rolls-Royce, to za 1. lat nie będzie już marki Rolls-Royce”.

Anna Krystowska, Kancelaria Adwokacka Antonio Vellini, Sycylia

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.