Byłem na największych ćwiczeniach wojskowych w Polsce. Wynudziłem się jak nigdy

Byłem na największych ćwiczeniach wojskowych w Polsce. Wynudziłem się jak nigdy16.11.2018 15:39
Źródło zdjęć: © Bolesław Breczko

Ćwiczenia wojskowe powinny być ambitne, wymagające i "esencjonalne". W praktyce to w 90 proc. czekanie i stanie w różnych miejscach. Podobnie było na pierwszej edycji największych manewrów w Polsce - "Anakonda", w której uczestniczyłem w 2006 roku.

Dobiegają końca największe manewry wojskowe w Polsce – "Anakonda 2018". Są to zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wszystkich rodzajów wojsk, w których biorą udział również obce państwa (np. Stany Zjednoczone). Przy okazji każdej "Anakondy" media obiegają zdjęcia czołgów w natarciu, odpalanych rakiet, spadochroniarzy na niebie i szturmujących komandosów. Zdjęcia pięknie wyglądają w telewizji i internecie, jednak dla zwykłego żołnierza "Anakonda" to często zupełnie inna bajka. Przynajmniej tak było podczas pierwszej edycji w 2006 roku, w której brałem udział osobiście.

Dwa dni roboty, dwa tygodnie czekania

Chociaż na poligonie spędzaliśmy dwa tygodnie, to nasz oddział miał brać aktywny udział w "Anakondzie" przez dwa dni. Pierwszego naszym zadaniem było utrzymanie rubieży podczas desantu spadochroniarzy przeciwnika. W praktyce pojechaliśmy na pas taktyczny, zajęliśmy pozycje i leżeliśmy ok 1,5 – 2 godziny, w czasie których absolutnie nic się nie działo. Po pierwsze, desant był teoretyczny – nie latały żadne samoloty ani nikt z nich nie wyskakiwał, a po drugie, nie mieliśmy amunicji (ślepej), z której moglibyśmy strzelać do teoretycznych spadochroniarzy.

Po tak "aktywnym" przedpołudniu czekało nas drugie zadanie – stworzenie kordonu bezpieczeństwa wokół obiektu, który miał być szturmowany przez Oddział Specjalny ŻW z Warszawy. Do tego zadania byliśmy świetnie przygotowani. Ćwiczyliśmy je przez tydzień przebywania na poligonie, zanim właściwa "Anakonda" się rozpoczęła. Zadanie nie było tez specjalnie trudne, polegało na zablokowaniu dróg dojazdowych do obiektu-celu. Drogi były cztery, a że znajdowały się na poligonie, to nikt nimi nie jeździł.

Blokada, że mucha nie siada

Dojechaliśmy do wyznaczonego punktu, zaparkowaliśmy Land Roverem Defenderem w poprzek drogi i czekaliśmy, aby zawrócić potencjalne przejeżdżające pojazdy. Żaden nie przejeżdżał. Po około godzinie do akcji wkroczyli specjalsi z warszawskiego OS-u. Wykonali błyskawiczny szturm na budynek przy pomocy wozów specjalistycznych i śmigłowca Sokół, który po wszystkim ewakuował żołnierzy podwieszonych na kilkudziesięciometrowej linie. Na wszystko patrzyliśmy z zazdrością ze swojego smutnego posterunku na drodze, na którym nic się nie działo.

Gdzie ten "landek"?

Prawdziwą "akcję" mieliśmy zobaczyć drugiego dnia głównej części ćwiczeń "Anakonda". Dostaliśmy po magazynku ślepej amunicji do naszych karabinków 5,56 mm mini-Beryl i mieliśmy atakować, a później bronić się przed atakiem. Zadanie zaczęło się późno po południu i miało trwać do rana. Na początku moja sekcja trafiła do części kompanii, która broniła punktu przed przeciwnikiem. Musieliśmy zamaskować naszego defendera, co swoją drogą zrobiliśmy tak doskonale, że nasz dowódca nie mógł go znaleźć stojąc dwa metry od niego, i czekać na rozkaz do ataku. Przez pół nocy przeciwnik nie przyszedł, więc i rozkaz też nie przyszedł. Ślepaki ściśnięte i nietknięte leżały w magazynku.

Druga część nocy oznaczała dla nas nowe zadanie – atak. Grupa, która wcześniej broniła się (my) miała teraz atakować, a grupa wcześnie atakująca (nie my) miała się bronić. Dziwnym zbiegiem okoliczności, na skutek wiecznie niezrozumiałej przez zwykłego żołnierza logiki dowództwa i zawiłości łańcucha dowodzenia, znów się broniliśmy. W praktyce dalej siedzieliśmy w swoim idealnie zamaskowanym defenderze i czekaliśmy na rozkaz.

"Na pozycje!"

Sygnał przyszedł na pół godziny przed świtem. "Przeciwnik się zbliża" – usłyszeliśmy. "Na pozycje" – padł rozkaz. Podekscytowany złapałem beryla i pobiegłem na wyznaczone wcześniej stanowisko (koło drogi pod drzewem). Przeciwnik nacierał. Niebo rozświetlały flary opadające na mini-spadochronach. Za chwilę ciszę nocy miała rozerwać kanonada karabinów strzelających ślepymi nabojami. Przeciwnik był już tuż-tuż. Już odbezpieczałem broń. Wtem zamiast serii z karabinu ciszę nocy przerwał gwizdek i okrzyk "Koniec ćwiczeń!". Zabezpieczyłem broń i wróciłem do land rovera. Znalazłem go dopiero za drugim razem.

"Żenakonda"

"Anakonda 2006", pierwsza z serii, została okrzyknięta przez dowództwo sukcesem szkoleniowym i logistycznym. Ówczesny Komendant Główny Żandarmerii Wojskowej - gen. Władysław Pacek - podziękował nam po wszystkim podczas wspólnego, prawie że koleżeńskiego ogniska z kiełbaskami. Wśród żołnierzy ocena manewrów, podczas którego przez dwa tygodnie tkwili na poligonie, wyglądała zupełnie inaczej. Wystarczy powiedzieć, że od tej pory na te największe ćwiczenia mówiliśmy "Żenakonda". Mam ogromną nadzieje, że od 2006 dużo się zmieniło. Chciałbym się przekonać o tym osobiście, niestety MON nie zgodził się, abym wziął udział w ćwiczeniach jako dziennikarz z żołnierzami.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.