USA mają już wystarczająco dobrą broń. Ale nadal jest nad czym pracować

USA mają już wystarczająco dobrą broń. Ale nadal jest nad czym pracować

Wystrzelenie rakiety z systemu Patriot.
Wystrzelenie rakiety z systemu Patriot.
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Jason Cutshaw
Norbert Garbarek
21.09.2023 10:25, aktualizacja: 21.09.2023 11:15

- Producenci broni twierdzą, że Pentagon poczynił postępy w zakresie innowacji, ale nadal ma nad czym pracować – wyjaśnia dziennikarz Defense One Patrick Tucker, który przyjrzał się kwestii rozwoju broni przez USA.

Jak zauważają przedstawiciele firm związanych z przemysłem militarnym Anduril, Saildrone oraz Lockheed Martin, Departament Obrony Stanów Zjednoczonych zaczyna wyciągać wnioski, z których wynika, że przyszłością branży jest tworzenie broni w szybkim tempie, a ponadto – za jak najmniejsze pieniądze.

"USA wyciągają wnioski i odchodzą od dużych, kosztownych programów produkujących zbyt wyrafinowaną broń i przechodząc w kierunku szybszego i tańszego zakupu broni" – czytamy na łamach Defense One. Patrick Tucker zwraca też uwagę na istotną rolę rozwoju oprogramowania. To ma być bowiem jednym z kluczowych elementów, który pozwala zwiększyć wartość posiadanych produktów. Departament natomiast nadal ma wiele do zrobienia w kwestii ustalenia uniwersalnych standardów i modułowego podejścia do produkcji broni – czytamy.

Rozwój oprogramowania może ulepszyć starsze bronie

Cytowany na łamach Defense One dyrektor generalny grupy Lockheed James Taiclet jest zdania, że ulepszenie starszych systemów wykorzystywanych przez armię amerykańską jest możliwe dzięki rozwojowi oprogramowania. Mężczyzna powołał się przede wszystkim na systemy Patriot przekazane Ukrainie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pociski z tego zestawu, który został opracowany do zwalczania samolotów, helikopterów, bezzałogowców, a także pocisków manewrujących, balistycznych i antyradarowych, jeszcze w maju br. sprawiły, że upadł mit nieuchwytnych rakiet Putina. Właśnie wtedy Patriot zestrzelił hipersoniczny pocisk Ch-47M2 Kindżał, którego specyfikacja do dziś pozostaje owiana tajemnicą, ale sama broń była określana jako niemożliwa do zniszczenia.

Aktualizacje oprogramowania mogą umożliwić istniejącym systemom radzenie sobie z bardziej zaawansowanymi zagrożeniami przy użyciu oprogramowania i zaawansowanych technologii sieciowych, zanim będzie można zbudować nowy sprzęt.

James Taiclet

Taiclet zauważa, że Stany Zjednoczone wydają dziś miliardy dolarów na nowoczesne bronie, których rolą jest śledzenie zaawansowanych pocisków manewrujących. Natomiast majowe zestrzelenie wspomnianego wcześniej Kindżała daje jasny obraz tego, że Pentagon dysponuje już wystarczającą obroną hipersoniczną.

Dyrektor spółki Lockheed-Martin porównuje walkę o zaawansowane systemy do gry w kotka i myszkę. Twierdzi, że gra będzie kontynuowana, bo im bardziej skomplikowane będzie manewrowanie wrogiego pocisku – tym trudniej będzie trafić w taki obiekt. Niemniej, ta gra właśnie trwa, a dosięgnięcie nawet najtrudniejszego celu jest w zasięgu systemów, którymi dysponują dziś USA.

Cytowany przez Tuckera dyrektor generalny i współzałożyciel firmy Anduril Brian Schimpf zwraca z kolei uwagę na ogłoszony w ostatnim czasie przez Departament Obrony Stanów Zjednoczonych program "Replicator". Jego zadaniem jest wyprodukowanie tysięcy tanich dronów, których będzie można używać przeciwko celom w powietrzu, na lądzie i morzu.

Liczebność będzie kluczowym elementem, który naprawdę się liczy. Liczba systemów, które możemy wykorzystać i tempo, w jakim możemy je uzupełnić. To kluczowe dla stworzenia efektu odstraszania.

Brian Schimpf

Schimpf zauważa jednak, że amerykański rząd nadal ogłasza przetargi, w których firmy przedstawiają "białe księgi z propozycjami zamiast działających prototypów do testów" – czytamy na Defense One. Taiclet dodał natomiast, że jego zdaniem Pentagon powinien skupić się na rozwoju standardów oprogramowania, by nie zajmować się szeregiem urządzeń o istotnie różnych parametrach związanych z systemami w nich zainstalowanymi.

W tekście Patricka Tuckera pojawiło się porównanie do jednej z ważniejszych zmian w branży telekomunikacyjnej w USA z XXI wieku. Dyrektor Lockheed-Martin stwierdził, że przejście ze standardu 3G na 4G i 5G zajęło tyle czasu, ile zwykle Pentagon poświęca na zaprojektowanie i zbudowanie nowego samolotu.

Porównanie jest związane z faktem, że dziś w USA brak wystarczająco precyzyjnych standardów, które pozwalają określić, jakie w przemyśle zbrojeniowym technologie interfejsów mają być stosowane w sytuacji, jeśli liczba producentów drastycznie wzrośnie. Nie jest też jasne, jakie przyjąć wspólne kody korelacji błędów.

Taiclet sugeruje Pentagonowi, aby zrezygnować z podejścia, które polega na zlecaniu firmom produkcję specyficznych systemów na podstawie konkretnych wymagań. Zamiast tego lepszym rozwiązaniem ma być informowanie firm z sektora militarnego, by rozwiązały istniejące problemy – określane przez Taicleta mianem "misji".

Dla lepszego zobrazowania sytuacji mężczyzna wyjaśnił, że obecnie stosowane przez Departament Obrony USA zlecenia jak: "Wyprodukuj konkretnie taki system" powinny być zastąpione wspomnianymi wcześniej "misjami". W związku z tym, w przypadku konieczności stworzenia broni dającej przewagę w powietrzu, zleceniem miałoby być: "Płacimy ci za wykonanie X. Daj nam przewagę w powietrzu". Tucker zwraca jednak uwagę, że pomysł Taicleta może faworyzować dużych producentów, którzy chętniej sięgaliby po własne komponenty zamiast wykorzystania konkurencyjnych części.

Norbert Garbarek, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie