Broń atomowa Rosji pod granicą NATO? Putin znów wyciąga straszaka

Broń atomowa Rosji pod granicą NATO? Putin znów wyciąga straszaka

Odpalenie pocisku systemu Iskander; zdjęcie ilustracyjne
Odpalenie pocisku systemu Iskander; zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons | Alexey Ivanov
Mateusz Tomczak
23.04.2024 11:37, aktualizacja: 23.04.2024 15:48

Z informacji podanych przez serwis Moscow Times wynika, że Rosja zdecydowała się rozmieść taktyczną broń nuklearną w Karelii przy granicy z Finlandią. To nie pierwszy raz kiedy Moskwa próbuje zastraszyć Zachód. Broń, którą tym razem zdecydowano się ściągnąć w pobliże granicy NATO, nie jest niczym wyjątkowym, ale dla Putina utrzymywanie tego typu arsenału stanowi jeden z filarów jego władzy.

Siły atomowe Moskwy w oczach wielu analityków stały się przede wszystkim propagandową bronią Kremla. W ostatnim czasie Putin coraz częściej stara się nią straszyć Zachód, co można odbierać jako swego rodzaju akt bezradności Rosjan. W dużej mierze przyczyniły się do tego przedłużająca się wojna w Ukrainie, wsparcie płynące do Kijowa z Zachodu oraz nieoczekiwane i szybkie rozszerzenie NATO o Szwecję i Finlandię, co znacząco zwiększyło potencjał Sojuszu, szczególnie w rejonie Morza Bałtyckiego.

Propagandowa broń Kremla. Iskander-M przy granicy z Finlandią

Część rosyjskiego dowództwa sugeruje, że taktyczna broń nuklearna przy granicy z Finlandią jest odpowiedzią na przystąpienie tego kraju do NATO. Z podawanych przed media informacji wynika, że Kreml zdecydował się na powołanie odrębnej brygady rakietowej, która będzie częścią nowoutworzonego Leningradzkiego Okręgu Wojskowego. Na wyposażeniu jednostki znajdą się systemy Iskander-M.

W tym miejscu trzeba zauważyć, że Iskander (SS-26 Stone w kodzie NATO) to broń konwencjonalna, która jest powszechnie stosowana podczas wojny w Ukrainie. To mobilny systemy rakietowy, który służy do atakowania wrogich celów lądowych. Stosowane są w nim różnego rodzaju pociski, głównie z głowicami odłamkowo-burzącymi oraz z amunicją kasetową.

W roli atomowego straszaka Rosjanie wystawiają w tym przypadku wariant Iskander-M, który może być dostosowany to przenoszenia ładunków nuklearnych. Z ogólnodostępnych informacji wynika, że dedykowane do tego pociski balistyczne mierzą od 5 m do 7 m długości, a ich głowice są w stanie osiągać moc od 5 do 50 kT. Zasięg rakiet mieści się w przedziale od 400 km do maksymalnie 500 km.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rosjanie szukają pretekstów. NATO ich nie dostarcza

Inna lądowa konwencjonalna broń Rosjan, która może być wykorzystywana do przenoszenia pocisków z głowicą jądrową, to pamiętające czasy ZSRR zestawy Toczka-U oraz R-400 Oka. W tych przypadkach zasięg mógłby być jeszcze mniejszy niż w Iskander-M. Nie ma też jakichkolwiek sygnałów, aby pod fińską granicę ściągano również te systemy.

O swoi potencjale atomowym Rosjanie przypominali kilka dni temu. 18 kwietnia 2024 r. Ukraińcy zaatakowali dronami mieszczący się w Mordowii radar pozahoryzontalny 29B6, który wchodzi w skład rosyjskiego systemu ostrzegania nuklearnego. Sugerowano wówczas, że było to przekroczenie wyznaczonej przez Kreml jednej z "czerwonych linii" użycia broni nuklearnej.

Rosyjska triada nuklearna. Co się na nią składa?

Czy faktycznie Moskwa jest obecnie gotowa do użycia tego typu broni? Jak wyjaśniał Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski, rosyjska doktryna wojenna nie jest wcale wyjątkowa. Znajdujące się w niej zapisy dopuszczają użycie broni atomowej w ściśle określonych przypadkach, które są związane z zagrożeniem bezpieczeństwa i istnienia Rosji lub ataku tego typu bronią na jej państwo sojusznicze.

Daje to stosunkowo duże pole do propagandowych przemówień, a nawet prowokacyjnych działań, takich jak te przy granicy z Finlandią. Tymczasem bardzo podobne zapisy stosują także inne państwa dysponujące arsenałem jądrowym, jak choćby Francja.

Oczywiście Rosja pozostaje jednym z niewielu państw, które są w stanie utrzymywać tzw. triadę nuklearną, czyli lądowe, powietrzne i morskie środki przenoszenia broni jądrowej. To właśnie ona stanowi główny element rosyjskiego odstraszania nuklearnego. Składają się na nią strategiczne wojska rakietowe (m.in. pociski RS-12M Topol, RS-18 i RS-24 Jars, gdzie zasięg dochodzi do 11-12 tys. km, a niekiedy do nawet 18 tys. km), strategiczne lotnictwo bombowe (bombowce taktyczne Tu-22M, Tu-95 i Tu-160) oraz atomowe okręty podwodne.

Iskander-M to tzw. broń jądrowa na szczeblu taktycznym, która powstała z myślą o innych zastosowaniach i nie jest tak groźna jak arsenał wchodzący w skład triady nuklearnej. Rosjanie często o niej mówią, a sam rozwój pocisków z głowicami jądrowymi do takich systemów ma na celu zrównoważenie ich potencjału bojowego z NATO.

Rosjanie wykorzystują w swojej propagandzie fakt, że w zasięgu atomowo uzbrojonych i odpowiednio rozlokowanych systemów Iskander-M znajduje się kilka stolic państw NATO - Warszawa, Wilno, Ryga, Kopenhaga, Berlin, a także Sztokholm i Helsinki. Mimo usilnych starań Moskwa do tej pory nie otrzymała jednak z NATO żadnych powodów pozwalających na użycie takiej broni. W rosyjskiej opinii publicznej triada nuklearna wciąż uchodzi jednak za gwarant bezpieczeństwa kraju i z tego względu jest postrzegana jako jeden z filarów władzy Putina.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie