Test telefonu Nokia Asha 306
11.02.2013 14:00, aktual.: 11.02.2013 14:17
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nokia nie zapomina o użytkowników, którzy do szczęścia nie potrzebuję 5-calowego wyświetlacza w rozdzielczości HD i wielordzeniowego procesora.
Zestaw
Urządzenie dotarło do mnie w, bardzo dobrze mi znanym, niebiesko-czerwonym pudełku z kiepskiej jakości tektury. W środku, lekko powyżej standardu, obok testowanego telefonu znalazł się zestaw słuchawkowy, ładowarka z cienką końcówką Nokii, standardowy zestaw instrukcji i papierów oraz karta pamięci o pojemności 2 GB.
Wygląd
Asha 30. jest telefonem dosyć dużym jak na zastosowany w niej ekran. Wymiary telefonu, to 110,3 x 53,8 x 12,8 mm i o ile jeszcze szerokość specjalnie się nie wyróżnia, tak już wysokość dorównuje, a nawet przewyższa konstrukcje z ekranami o przekątnej nawet 3,7 cala. Masa telefonu wynosi 96 gramów. Trzymając go w ręku wydaje się być cięższy, ale to tylko jego zaleta, bo dzięki temu bardzo pewnie leży w dłoni, co dodatkowo zapewniają obłe kształty obudowy. Zastosowany wyświetlacz legitymuje się przekątną 3 cali i zajmuje zdecydowanie większość przedniego panelu. Pod nim umieszczono przyciski "słuchawek" oraz otwór mikrofonu, a nad nim otwór głośnika rozmów i połyskujący napis Nokia. Przestrzeń zmarnowana zarówno nad, jak i pod ekranem jest ogromna. Zdecydowanie można było spożytkować ją na większy wyświetlacz lub zwyczajnie zmniejszyć rozmiary obudowy. Na lewym boku znajdziemy gniazdo kart pamięci, na prawym przyciski głośności, przycisk blokady ekranu i szczelinę służącą do podważenia tylnej klapki. W dolnej
krawędzi znalazło się miejsce tylko na otwór zaczepu na smycz, natomiast na górnej umieszczono gniazda - ładowania, microUSB i Jack 3,5 mm. Tył telefonu mieści tylko trzy elementy. Od góry jest to obiektyw aparatu fotograficznego, centralnie napis Nokia oraz u dołu szczeliny głośnika zewnętrznego.
Testowany egzemplarz dotarł do mnie w kolorze czerwonym (według danych z pudełka). Tylna klapka, choć plastikowa, na pierwszy rzut oka skutecznie imituje metal i jest w kolorze bardzo ładnej, ciemnej czerwieni. Zdecydowanie dużo gorzej prezentują się zakończenia górnej i dolnej krawędzi telefonu. W informacji dla męskiej części czytelników zdecydowanie jest to ten trzeci kolor (przy założeniu, że facet rozróżnia kolor fajny, niemęski i... ten trzeci). Dla estetów i damskiej części czytelników powiedziałbym, że jest to burgund, ew. czerwone wino. Te elementy obudowy połyskują tandetnym plastikiem i strasznie męczyły moje oczy swoją barwą podczas korzystania z telefonu. Ramka wokół ekranu jest czarna, a przedni panel pokryty jest plastikiem, który dodatkowo ugina się pod naciskiem. Niestety, takie są uroki oporowych paneli dotykowych. Z drugiej strony, taki ekran nie roztrzaska się przy upadku. Pomimo tego, że telefon jest plastikowy jego wykonaniu nie można nic zarzucić. Mamy tu do czynienia z bardzo zwartą
konstrukcją, niewydającą z siebie żadnych dźwięków podczas użytkowania, której na pewno nie bałbym się przypadkowo upuścić.
Wyświetlacz
Niektórzy z was pewnie pomyślą, że ekran zastosowany w Ashy 30. musi być wyjątkowy, skoro zasłużył sobie na oddzielny akapit. Gdyby się głębiej zastanowić, to rzeczywiście tak jest, bo ekran o takich parametrach jest dzisiaj bardzo rzadko spotykany, nawet w telefonach dotykowych z niższej półki. Jego przekątna, to jak wspominałem wcześniej, 3 cale. Wyświetla obraz pokolorowany 65 tys. barw o rozdzielczości 240 x 400 pikseli. Całość pokryta jest oporowym panelem dotykowym. Delikatnie mówiąc, trąca myszką.
W rzeczywistości nie ma tutaj aż tak wielkiej tragedii jak mogłoby się wydawać. Głównie dlatego, że obraz nie wypala oczu "pikselowatością", ani poszarpanymi krawędziami. Fakt, jest niskiej jakości, ale nie męczy podczas codziennego użytkowania. Jasności ekranu niestety nadal nie można regulować. Co prawda ostatnia aktualizacja oprogramowania wprowadziła tę rewolucyjną funkcję do wielu tańszych Nokii, jednak Asha 30. nadal działa na oprogramowaniu z czerwca 2012 roku pozbawionej tej użytecznej opcji. Dodatkowo wyświetlacz ma zaskakująco dobre kąty widzenia i przyzwoitą widoczność w słońcu. Co prawda IPS to nie jest, ale nie miałem problemów z odczytywaniem wiadomości przebywając poza pomieszczeniami. Dotyk niestety nie wyróżnia się w klasie paneli oporowych. Nie jest zły, nie trzeba go "macać młotkiem", jednak należy wyraźnie przycisnąć ekran żeby zareagował. Dodatkowo, precyzja dotyku jest daleka od ideału, co w porównaniu z miejscami nie najlepszą szybkością działania potrafi zdenerwować.
Interfejs i działanie
Po interfejsie i wyglądzie Menu Ashy 30. nie spodziewałem się w zasadzie niczego nowego. Symbianowe ikony w cukierkowych kolorach, garść śmiesznych skrótów - jak to Nokia bez systemu. Ale nie... w środku zdecydowanie powiewa świeżością. Fakt, nadal mamy tutaj ikony znane z Symbiana w cukierkowych kolorach, ale całość wzbogacona jest o rozwiązania znane z innych mobilnych systemów. Przede wszystkim przyjdzie nam pracować na trzech przesuwanych w poziomie oknach. Pierwszy z nich, główny poziom, to Menu główne z... wiadomo jakimi ikonami w formie przewijanej w pionie siatki.
Kolejność pozycji w Menu możemy dowolnie modyfikować. Zawsze telefon automatycznie przełącza się na ten ekran po zamknięciu wszystkiego czerwoną słuchawką. Przesunięcie go w prawo wywołuje typowy pulpit telefonu. Znajdziemy tam datę i godzinę (dotknięcie ich wywołuje kolejno kalendarz lub alarm), a poniżej miejsce na umieszczenie skrótów do najczęściej wybieranych funkcji i aplikacji, a także pozwala na umieszczenie na nim kontaktów. Natomiast przesunięcie Menu głównego w lewo wywołuje ekran z najczęściej używaną aplikacją. Początkowo był to dialer, co było dobrym rozwiązaniem. Następnie jego miejsce zajęło Radio, które już zostało tam na dobre, pomimo tego, że zupełnie z niego nie korzystałem, za nic nie chciało się stamtąd ruszyć. Dopiero po kilku dniach mnie olśniło. Wystarczyło przytrzymać w Menu głównym ikonę np. dialera i przesunąć ją do ekranu zajmowanego przez radio - udało się. Ostatnią niespotykaną do tej pory funkcją jest wysuwana belka u góry ekranu. Wysuwa się ona do długości ekranu. Znajdują
się na niej, od góry: informacja o sieci, skróty do szybkiego włączenia/wyłączenia transmisji danych, Wi-Fi, Blutooth i zmiany profili dźwiękowych oraz skróty do odtwarzacza, kontaktów i okna tworzenia nowej wiadomości. Dodatkowo na belce, u góry ekranu, pojawiają się powiadomienia o np. nowych wiadomościach.
Pomysły są bardzo dobre, ale ich wykonanie - nie bardzo. Wszystko przez to, że oprócz nie najlepszego dotyku miejscami kuleje również szybkość działania. Co prawda, nie jest to największy "muł", ale przestawienie się na Ashe 30. z szybko działającego smartfona wymagało trochę przyzwyczajenia do opóźnień w reakcji na polecenia. Niemniej jednak coś drgnęło i są to zmiany na dobre. Pozostaje mieć nadzieję, że doczekamy się tego typu rozwiązań w lepszej jakości.
Połączenia i wiadomości
Od strony typowo telefonicznej Asha 30. prezentuje się bardzo dobrze. Sprzyja ku temu stabilny zasięg (pomimo anteny w dolnej części telefonu) i bardzo dobra jakość połączeń, którą pod względem jakości i głośności z powodzeniem mogę ocenić telefon na 8.5/10.
Lista kontaktów przeszła trochę kosmetycznych zmian, ale pod względem funkcjonalności, to nadal jest to samo, co Nokia oferowała nam do tej pory. Każda pozycja na liście może być uzupełniona o kilkanaście różnych pól, które możemy dowolnie dodawać, indywidualnie do każdego numeru. Z okna kontaktów, dzięki wygodnym zakładom u dołu ekranu, łatwo możemy przenieść się do rejestru połączeń i dialera.
Wiadomości, to kolejne miejsce, w którym nie szczędzono zmian. Wszystkie wiadomości wyświetlane są w formie bardzo czytelnych czatów. Nie ma możliwości zmiany tego widoku, który swoim wyglądem bardzo przypomina to, co oferują smartfony oparte na różnych systemach operacyjnych. Okno tworzenia wiadomości to standardowo trzy pola - adresat, treść i klawiatura. Ta ostatnia przeszła bardzo dużą metamorfozę. W trybie pionowym oferuje wpisywanie treści za pomocą klawiatury alfanumerycznej lub QWERTY oraz QWERTY w trybie poziomym. Na klawiaturze nie znajdziemy żadnych wydzielonych przycisków, jak to bywa w praktycznie każdym dotykowym telefonie. Mamy tutaj jedynie same litery, które wciskamy w celu wpisania tekstu. Pomysł jest udany, ale w połączeniu z nie najlepszej jakości dotykiem wpisywanie treści wiadomości nie należy do zbyt wygodnych czynności. Muszę przyznać, że podczas korzystania z Ashy 30. ograniczyłem wysyłanie SMS-ów do niezbędnego minimum. W jednej sytuacji, kiedy miałem do napisania kilka zdań,
zwątpiłem już przy drugim i ostatecznie skończyłem na: "Zadzwoń jak znajdziesz chwilę".
Bardzo, naprawdę bardzo użyteczną aplikacją są Liczniki. Aplikacja dostępna w Menu, którą jako standardową funkcję, użytkownicy Androida, czy też Windows Phone przyjęli by z szeroko otwartymi ramionami. W jednym oknie wyświetlane są informacje o ilości transferu danych, czasie połączeń oraz ilości wysłanych wiadomości SMS i MMS. Bardzo przydatne narzędzie, które powinno być dostępne na każdym telefonie, bez względu na producenta i system operacyjny.
Muzyka
Jako, że tanie Nokie produkowane w ostatnim czasie prawie w każdym przypadku potrafiły zaskoczyć dobrą jakością dźwięku, miałem nadzieję, że nie inaczej wygląda sytuacja w Ashy 306. Sam odtwarzacz jest miłą dla oka i przejrzystą aplikacją. Składa się z trzech zakładek - teraz odtwarzane, biblioteka i listy odtwarzania. Główne okno odtwarzania zawiera podstawowe elementy każdej tego typu aplikacji. Przyciski do sterowania, oś czasu, informacje o utworze i okładka albumu. W przypadku jej braku wyświetlany jest miły dla oka obrazek w różnych barwach. Dokładnie ta sama rzecz podobała mi się ostatnio w Galaxy S Advance. Opcji dodatkowych praktycznie nie ma, bo obok zapętlania i odtwarzania losowego znajdziemy jedynie pięć gotowych ustawień korektora. Nie powodują one zbyt dużej zmiany dźwięku, ale zawsze w jakimś stopniu modyfikują brzmienie.
Dołączone do zestawu słuchawki oprócz standardowych cech najtańszych zestawów, czyli bardzo płaskiego dźwięku, charakteryzują się niską głośnością. W praktyce nie polecałbym ich do innych zastosowań, niż prowadzenie rozmów. Na innych słuchawkach Nokia pokazuje pazur (Denon D510). Dźwięk jest głośny, głęboki, z ciepłym, ale nie rozlewającym się basem. Jest to najmocniejszy punkt telefonu. Dodatkowo zaznaczę, że pod względem jakości dźwięku Asha 30. wypada lepiej niż używana przeze mnie w tym samym czasie Xperia U.
Radio to stylistyczne nawiązanie do odtwarzacza muzyki. U dołu ekranu również znajdziemy trzy zakładki: radio, lista stacji i ustawienia. W tej ostatniej znajdziemy jedynie włączanie RDS-u, automatyczne ustawienia częstotliwości i przełączenie z dźwięku stereo na mono. W widoku radia znajdziemy przyciski do sterowania, informacje o stacji i aktualną częstotliwość wraz z osią. Brzmieniu radia nie można nic zarzucić, podobnie jak zdolności wyłapywania stacji. Asha 30. bez problemów znajdowała chyba wszystkie możliwe do wyszukania w danych miejscach stacje.
Działanie głośnika zewnętrznego powoduje, że na pewno nie przegapimy nadchodzącego połączenia. Generuje on całkiem sporo hałasu. Jakość już nie rzuca na kolana, ale nie jest aż tak tragiczna, żeby w ostateczności nie dało się użyć telefonu jako awaryjnego źródła dźwięku.
Aparat
Muszę przyznać, że opisywanie aparatu w tego typu telefonach nie należy do prostych czynności. W zasadzie wypadałoby napisać tylko tyle, że aparat jest i robi zdjęcia. W jego opcjach znajdziemy cztery efekty kolorystyczne, wybór jednego z czterech typów aktualnego oświetlenia, włączenie dźwięku migawki, widok linii pomocniczych, samowyzwalacz i rozmiar zdjęcia. Są to podstawowe opcje dostępne w prawie każdym aparacie telefonicznym. Zdjęcia wykonujemy przyciskiem wyświetlanym na ekranie. Ich jakość jest daleka od ideału. Są ciemne, z dużą ilością szumów i ziarna, bardzo małą ilością szczegółów. Na szczęście wykonując fotografie w dobrych warunkach bez problemów rozpoznamy osoby na zdjęciu.
Kamera posiada prawie identyczne opcje jak aparat. Miejsce dźwięku migawki zajęło włączanie mikrofonu, a zamiast zmiany rozdzielczości, znajdziemy ustawienie długości nagrania. Filmy nagrywane są w, delikatnie mówiąc, bardzo rzadko spotykanej dzisiaj rozdzielczości 17. x 144 piksele z prędkością 10 klatek na sekundę. Ogólnie rzecz biorąc nagrania są zbieraniną "klatkujących" pikseli. Nadają się co najwyżej do wysłania ich MMS-em.
Galeria telefonu pozwala na wyświetlenie pokazu slajdów, wysłanie zdjęcia za pomocą Bluetooth, MMS-a lub do portalu społecznościowego, podstawową edycję i tworzenie własnych albumów. Co ciekawe, przy przeglądaniu zdjęć można je powiększyć za pomocą funkcji pinch to zoom, znanej głównie z ekranów pojemnościowych.
Opcje internetowe
Jeśli zamierzamy korzystać z internetu za pomocą sieci komórkowej, to Asha 30. nie daje nam zbyt dużego pola do popisu oferując jedynie połączenia przez EDGE. Z pomocą przychodzi nam Wi-Fi w standardach b/g. Jego zasięg stoi na bardo przyzwoitym poziomie. Mając router w domu bez problemów miałem zasięg na zewnątrz. Do przeglądania internetu, o dziwo, lepszym wyjściem jest przeglądarka Nokii niż Opera Mini. Pomimo tego, że strony nie zawsze wyświetlane są prawidłowo, czy nie obejrzymy przez nią filmów dołączonych do artykułów, to i tak korzystanie z niej jest dużo wygodniejsze niż w przypadku Opery dedykowanej dla tego modelu. Opera na Ashy 306 jest strasznie wolna, używa swojej, strasznie niewygodnej klawiatury i zdecydowanie, co jest bardzo rzadko spotykane, nie jest tutaj żadną alternatywą.
Aplikacja Społeczności umożliwia nam dostęp do popularnych serwisów społecznościowych, takich jak Facebook, Twitter, czy Flickr. Nie jest to najwygodniejszy sposób korzystania z tego typu serwisów. Aplikacja jest wolna, nie zawsze wczytuje zawartość wpisów. Ale w awaryjnej sytuacji zawsze jest to jakieś wyjście w celu sprawdzenia wiadomości od znajomych. Dodatkowo dostajemy aplikację Czat, która pozwala na prowadzenie konwersacji za pomocą Facebooka, Google Talk, Messengera, czatu Nokii lub Yahoo. Program ma sens, działa poprawnie, ale ze względu na nie najlepsze predyspozycje telefonu do wprowadzania tekstu, nie jest zbyt użyteczna.
Aplikacja pocztowa, to już tradycyjnie funkcja, nad którą pastwię się w każdej Nokii bez systemu operacyjnego. Fakt, pobiera pocztę, wiadomości wyświetlane są zazwyczaj prawidłowo, ale nowe wiadomości i tak musimy sprawdzać ręcznie, ponieważ aplikacja nie działa w tle i nie robi tego automatycznie. Dużo łatwiej i szybciej jest włączyć przeglądarkę i za jej pomocą sprawdzić pocztę w mobilnych wersjach swoich skrzynek. Dziwną rzeczą jest fakt, że Społeczności i Czat działają w tle, a Poczta już tego nie potrafi.
Dodatki
Nokia standardowo wyposażyła swój telefon w aplikację Mapy. Są one pobierane na nasz telefon z internetu. Mapy są proste, czarno-białe, ale zadziwiły mnie dokładnym określeniem aktualnej pozycji na podstawie nadajników (brak GPS-u), a także wyświetlaniem sklepów i lokali w najbliższej okolicy.
W Menu znajdziemy również aplikację pogodową. Działa ona zadziwiająco szybko jak na tego typu telefon. Pokazuje podstawowe informacje pogodowe, a ponadto wyświetla mapy aktualnej temperatury i opadów, a ponadto diagramy prezentujące zmiany temperatury i poziomu opadów.
Poza tym w Menu znajdziemy podstawowe aplikacje, takie jak kalkulator, kalendarz, czy też budzik. Rozrywkę mają nam zapewnić gry. Siedem z nich jest w wersji pełnej (np. Golf, czy Solitare) oraz trzy w wersji demonstracyjnej.
Bateria
Do Nokii 30. trafiła bateria BL-4U o całkiem dużej pojemności 1110 mAh. Wydaje się to wystarczająca wartość dla tego typu telefonu. Jednak w praktyce osiągane wyniki przerosły moje oczekiwania. Dziennie przy ok. 15 minutach rozmowy, do 5 SMS-ów, 20-30 minutach korzystania z internetu przy użyciu sieci komórkowych oraz ok. 1,5 godziny odtwarzania muzyki telefon bez problemu wytrzymywał 5-6 dni. Ogólnie rzecz biorąc, wystarczyło poszukać ładowarki nie częściej jak raz w tygodniu. Wynik jest naprawdę bardzo dobry.
Dodatkowym plusem jest kompatybilność telefonu z ładowarkami microUSB. Nie zobaczymy już komunikatu mówiącego "Odłącz sprzęt niewiadomego pochodzenia".
Podsumowanie
Czy Asha 306. mimo swej prostoty jest telefonem, który można komukolwiek z czystym sumieniem polecić? Uważam, że tak. Jeśli potrzebujemy telefonu do dzwonienia, słuchania muzyki, z porządną baterią, to będzie to dobry wybór. W tych aspektach nie można jej nic zarzucić. Dodatkowym plusem jest cena. W trakcie testów ten model był dostępny w Biedronce w cenie 249 zł. Miłośnicy SMS-ów i internetu powinni natomiast omijać 306 bardzo szerokim łukiem. Mam nadzieję, że modele wyższe, czyli 308, 309 i 311 oprócz pojemnościowych ekranów oferują także lepszą szybkość działania. Jeśli rzeczywiście tak jest, to w połączeniu z nowymi rozwiązaniami interfejsu mogą okazać się bardzo ciekawymi propozycjami dla niewymagających użytkowników.
Wady:
- kiepski oporowy dotyk,
- słaby wyświetlacz,
- nie najlepsza szybkość działania,
- tragiczny aparat,
- aplikacja pocztowa jak zwykle nie działa jak powinna.
Zalety:
- dobra jakość rozmów,
- bardzo dobra jakość dźwięku,
- bardzo mocna bateria,
- dobre wykonanie,
- kompatybilność z ładowarkami microUSB,
- rozwojowe zmiany w interfejsie,
- Wi-Fi.
Ocena: 7/10