TechNielogicznie #1. Czy misja Ignis była stratą pieniędzy?
Sporo czasu minęło od powrotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a szum informacyjny wokół misji Ignis nieco przycichł. Czy to sugeruje, że całe przedsięwzięcie było stratą pieniędzy? Maciek Myśliwiec ze SPACE AGENCY uważa, że misja Ignis opłaciła się.
Misja Ignis zakończyła się kilka miesięcy temu, co wiąże się ze znacznym spadkiem powszechnego zainteresowania tak polskim astronautą, jak i naukowymi implikacjami całego przedsięwzięcia. Czy na podstawie tej informacyjnej ciszy można wysunąć (lub obronić wysuwany przez sceptyków) wniosek o pewnej bezzasadności całego przedsięwzięcia? Innymi słowy: czy misja Ignis i udział w niej Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego były stratą pieniędzy?
Powyższe pytanie, w pierwszym odcinku programu TechNielogicznie, zadałem Maćkowi Myśliwcowi, właścicielowi SPACE AGENCY, który od lat jest blisko kosmosu. Ekspert mówi o misji Ignis wprost: "nie była stratą pieniędzy". Zwraca przy tym uwagę, że pytanie o słuszność wydania przez polski rząd ok. 60 mln euro (ok. 300 mln zł) jako składki do ESA pojawia się w przestrzeni bardzo często. To właśnie o tej kwocie mowa w kontekście dywagacji o tym, czy misja Ignis była stratą pieniędzy.
Misja kosmiczna Ignis, w której wziął udział polski astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski, rozpoczęła się 25 czerwca 2025 r. Start nastąpił z Centrum Kosmicznego im. Kennedy’ego na Florydzie, a załoga dotarła na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) 27 czerwca. Całe przedsięwzięcie, licząc podróż w obie strony i pobyt na ISS, trwało 20 dni. Uznański-Wiśniewski spędził na stacji 18 dni, poświęcając ten czas na intensywne prace.
TechNielogicznie [#1] - Czy misja Ignis była stratą pieniędzy?
- Można powiedzieć, że był to deal, który nam wszystkim się opłaca. Nie tylko Polsce oraz Sławoszowi, ale całemu sektorowi kosmicznemu w Polsce. Jeżeli Polska inwestuje w Europejską Agencję Kosmiczną, to pieniądze w grantach powinny wrócić do firm z tego regionu, z którego były inwestowane - wyjaśnia Myśliwiec. - Polskie firmy są aktywnymi uczestnikami grantów ESA - dodaje ekspert.
Myśliwiec zauważa też, że "ludzie, myśląc o kosmosie, myślą: Elon, SpaceX, rakiety, loty załogowe" - i konfrontuje to z faktem, iż "Polacy powodują, że te loty w ogóle się odbywają w dużej części". Podkreśla przy tym, że wiele części rakiet jest produkowanych w Polsce - w tym m.in. zbiorniki paliwa czy ramiona robotyczne do kopania na Marsie.
Misja Ignis
Na pokładzie kapsuły Dragon, wyniesionej przez rakietę Falcon 9 firmy SpaceX, oprócz Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego znaleźli się:
- Peggy Whitson (USA) – dowódca misji, dyrektorka ds. lotów załogowych w Axiom Space.
- Tibor Kapu (Węgry).
- Shubhanshu Shukla (Indie).
Czym była misja Ignis i jakie są jej efekty?
Zacznijmy od oczywistości: misja miała charakter komercyjny i naukowy, sponsorowany przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA). Sławosz Uznański-Wiśniewski poświęcił 105 godzin na polskie eksperymenty naukowe i technologiczne.
Łącznie przeprowadzono 13 polskich eksperymentów, m.in. testy zaawansowanych materiałów i nowoczesnych technologii komunikacyjnych. Zrealizowano też program edukacyjny, w tym 20 godzin pracy nad projektami wybranymi przez polską młodzież. Zebrano również dane na temat wpływu mikrograwitacji na organizm człowieka oraz na sprzęt elektroniczny (np. komputer z AI).
Eksperci zajmujący się kosmosem jednym niemal głosem mówią o tym, że misja miała ogromny wydźwięk wizerunkowy, umacniając pozycję Polski w sektorze kosmicznym po historycznym locie Mirosława Hermaszewskiego w 1978 roku. Czy to jedyny efekt, jedyna spuścizna tego kosztownego przedsięwzięcia? Zapraszam do obejrzenia pierwszego odcinka TechNielogicznie i skonfrontowania pogłosek z rzeczywistością.