Sony Xperia T - test smartfonu Jamesa Bonda

Sony Xperia T - test smartfonu Jamesa Bonda

Sony Xperia T - test smartfonu Jamesa Bonda
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
16.10.2012 10:57, aktualizacja: 16.10.2012 13:46

Zaledwie pół roku po premierze Xperii S Sony wchodzi na rynek z nowym flagowym smartfonem. Xperia T to przede wszystkim sukces designerów.

Zaledwie pół roku po premierze Xperii S Sony wchodzi na rynek z nowym flagowym smartfonem. Xperia T to przede wszystkim sukces designerów - telefon, który reklamowany będzie jako gadżet Jamesa Bonda, faktycznie wygląda tak, że nie powstydziłby się go agent jej królewskiej mości. Ale czy poza efektownym wyglądem (który zresztą nie każdemu musi koniecznie przypaść do gustu) nowy model ma do zaoferowania na tyle dużo, by uzasadniać przesiadkę lub przynajmniej rywalizować z konkurencją w postaci iPhone'a 5 i Samsunga Galaxy S3?

Nie jestem fanem Androida. Od początku smartfonowej mody mam telefony wyposażone tylko i wyłącznie w ten system, a ciągle nie potrafię się do niego przekonać. Jest toporny, brzydki, potrafi sprawiać problemy z wydajnością nawet na najpotężniejszych sprzętowo aparatach. Wyraźnie zdradza swoje open-source'owe korzenie, oferując z jednej strony niemałe możliwości personalizacji i dostosowania oprogramowania do własnych możliwości, a z drugiej niedomagając czasami na polu zwykłej przyjemności użytkowania dla masowego odbiorcy. Czyli tym, w czym ku intrygującemu niezrozumieniu entuzjastów technologii bryluje Apple.

A jednak korzystając z Xperii T po raz pierwszy miałem to ulotne wrażenie technologii, która "myśli" o mnie, jako o użytkowniku. Japońskiej korporacji udało się stworzyć telefon, który sprawnie łącząc całkiem już przyzwoitego Androida 4.0.4 (Ice Cream Sandwich) z wydajnym procesorem i efektownym ekranem, daje zarówno komfort użytkowania, jak i, jakże potrzebne w przypadku tak drogiej technologii, uczucie obcowania z czymś wyjątkowym.

Wspomniany już design telefonu stanowi miłą alternatywę dla zaokrąglonych kształtów konkurencyjnych modeli. Xperia T wygląda ostro i drapieżnie, i chociaż początkowo może się wydawać nieco surowa w projekcie, to szybko zdobywa uznanie użytkownika właśnie swoją odmiennością. Sony konsekwentnie ogranicza się do wykorzystywania w konstrukcji obudowy samego plastiku, ale w żadnym wypadku telefon nie sprawia wrażenia taniego czy tandetnego. Dopełnieniem całości jest ekran TFT o rozdzielczości 720x128. px, który spokojnie pomylić można z wyświetlaczem OLED-owym. Kolory są niezwykle żywe, kąty widzenia nie pozostawiają nic do życzenia, a jasność pozwala spokojnie korzystać z telefonu nawet przy bezpośrednim świetle. Na obudowie znajdziemy także złącze MHL (Mobile High-Definition Link), które łączy w sobie zalety microUSB oraz HDMI. Coraz więcej urządzeń jak telewizory, czy monitory obsługuje MHL, pozwalając na łatwy dostęp do treści zgromadzonych w telefonie. Jak na telefon Jamesa Bonda przystało, Sony nie
zapomniało także o module bezprzewodowej komunikacji NFC.

Za jedyną wadę konstrukcji telefonu można by od biedy uznać brak wymiennej baterii. Gniazda na kartę micro sim i micro SD umieszczono z tego powodu pod, sprawiającą wrażenie dość delikatnej, klapką na brzegu telefonu, nie ma też co liczyć na noszenie ze sobą zapasowej baterii. Jedyne fizyczne przyciski, znajdujące się na obudowie telefonu, to te znajdujące się na jego brzegu - służące do regulacji głośności, blokady i obsługi aparatu. Na froncie znajdują się jedynie przyciski wyświetlane na ekranie.

Stanowiący serce smartfona, dwurdzeniowy procesor Snapdragon S4. taktowany częstotliwością 1,5 GHz, jest więcej niż wystarczający do płynnego działania Androida 4.0. Szkoda wprawdzie, że Sony po raz kolejny nie dało rady umieścić w swoim telefonie najnowszej wersji systemu operacyjnego Google, ale szybkość procesora i drobne usprawnienia interfejsu, przygotowane przez producenta aparatu, pozwalają przymknąć oko na to niedociągnięcie. Podczas testów telefonu ani razu nie zdarzyło mi się, by zareagował on z opóźnieniem, zawiesił się na jakiejś aplikacji, przestał odpowiadać czy w inny sposób zdradzał swój rodowód maszyny bazującej na otwartym systemie operacyjnym.

Sprzęt sprzętem, ale to właśnie system operacyjny jest tym, co najbardziej wpływa na przyjemność użytkowania telefonu. Xperia T dobitnie pokazuje, jak bardzo Google potrzebowało czegoś takiego jak Ice Cream Sandwich. System jest dużo spójniejszy graficznie, przyjemniejszy w użytkowaniu od wcześniejszych wersji Androida, a w połączeniu z nakładkami przygotowanymi przez Sony pozwala nadać telefonowi unikatową tożsamość - to, czego tak często brakuje opartym na tej technologii aparatom. Na ekranie telefonu umieszczać można tzw. Small Apps - małe widżety w rodzaju kalkulatora czy notatnika, które dają szybki dostęp do najczęściej używanych funkcji, a przy tym nie zaśmiecają miejsca na ikony czy pełnoprawne widżety.

Obraz
© (fot. Materiały prasowe)

Podawane w megapikselach rozdzielczości aparatów fotograficznych, umieszczanych w telefonach komórkowych, już dawno przestały mieć jakiekolwiek znaczenie, ale dla porządku - Sony Xperia T ma owych megapikseli 13. Ze szczegółów nieco bardziej istotnych - pod względem jakości robionych zdjęć w najmniejszym stopniu nie ustępuje konkurencji, chociaż - zgodnie z przewidywaniami - aż tak wielka rozdzielczość nie jest specjalnie zauważalna. Tak czy inaczej jednak, jak na możliwości smartfonów jest zupełnie w porządku. Zdjęcia mają znikomą ilość szumów, jak na telefon komórkowy, a kolory odwzorowywane są bardzo poprawnie. Xperia T radzi sobie także całkiem dobrze w zdjęciach nocnych. Co ważne, soczewka aparatu jest zagłębiona w obudowie, dzięki czemu nie porysuje się tak, jak się dzieje np. w HTC One X. Nikogo nie zaskoczy również czas działania baterii - przy normalnym, codziennym użytkowaniu należy przygotować się na standardowe już ładowanie co 24 godziny.

Sony Xperia T, zgodnie z tym co można by przypuszczać, patrząc na niedługi czas, jaki minął od premiery poprzedniego smartfona Sony, nie oferuje dramatycznej różnicy. Na pewno nie różni się od wersji S na tyle mocno, by uzasadniać przesiadkę. Ale dla zastanawiających się nad nowym telefonem może być całkowicie satysfakcjonującą alternatywą dla nowego iPhone'a czy Samsunga. Szczególnie dzięki swojemu wyróżniającemu się, charakterystycznemu wyglądowi, może znaleźć uznanie wśród poszukiwaczy odmienności.

A do tego opracowana przez Sony aplikacja do słuchania muzyki, Walkman, z jej dopasowywaniem się tła wyświetlacza do kolorystyki okładki, jest jedną z najlepszych rzeczy jakie stworzono w ogóle, kiedykolwiek.

Plusy:

- Oryginalny, efektowny design
- Szybki, choć "tylko" dwurdzeniowy procesor
- Rewelacyjny wyświetlacz
- Usprawnienia systemu operacyjnego przygotowane przez Sony

Minusy:

- Nie ma najnowszej wersji Androida
- Brak wymiennej baterii
- Stosunkowo niewielkie różnice w porównaniu do poprzedniego smartfona Sony

Ocena: 8/10

Dominik Gąska

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)