Polska misja kosmiczna. Największe wyzwania stawiane astronautom
Gdy myślimy o misji Axiom Ax-4 i jej polskiej części nazwanej IGNIS, do głowy przychodzi nam Sławosz Uznański-Wiśniewski. I choć to on swoją aktywnością na orbicie zadbał o to, by wszystko było wykonane w 100 proc., ogrom pracy dzieje się także tutaj na Ziemi. Czas jest w tym wszystkim największym wyzwaniem.
Sławosz Uznański-Wiśniewski to drugi Polak w kosmosie, który znalazł się na orbicie Ziemi. Jednakże błędem jest wyobrażanie sobie jego lotu w komos jedynie jako przyjemnej wycieczki, za którą trzeba było zapłacić kilkadziesiąt milionów dolarów. To coś kompletnie odmiennego niż lot turystyczny, choćby taki z jedynie kilkunastominutowym pobytem w stanie nieważkości, który teoretycznie może zafundować sobie każdy. Za to pracować w tym stanie z korzyścią dla gospodarki i nauki całego państwa, a to właśnie było zadaniem Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego, mogą i potrafią tylko nieliczni.
Intensywne dni w kosmosie. Rozmowa z kierowniczką IGNIS
Największymi wyzwaniami przed jakimi staje każdy astronauta podróżujący na orbitę są nie tylko lot, pobyt na orbicie oraz powrót. To także wyścig z czasem przeznaczonym na wykonanie wszystkich eksperymentów - w przypadku misji IGNIS zaplanowano ich trzynaście. Na dzień przed planowanym powrotem z orbity (14 lipca) wiemy, że plan polskiej misji zrealizowano w 100 proc., a nawet udało się wykonać kilka dodatkowych zadań z udziałem pozostałej załogi stacji. O tym, jak intensywne było ostatnie kilkanaście dni dla osób pracujących nad polską misją (kapsuła SpaceX Dragon Grace z naszym astronautą zadokowała do stacji 26 czerwca 2025 r.) rozmawiam w ośrodku Niemieckiej Agencji Kosmicznej w Oberpfaffenhofen z dr Aleksandrą Bukałą, kierownikiem IGNIS w Columbus Control Centre (Col CC).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karol Żebruń, Wirtualna Polska: Jakie zadania na pani spoczywają?
Aleksandra Bukała: Dla mnie rola kierownika jest i zawsze była rolą służebną. Naszym, kierowników, zadaniem jest ułatwiać pracę innym, w tym Sławoszowi, tam na orbicie. To bardzo obciążające zadanie w wielu wymiarach. Trzeba rozumieć ograniczenia techniczne, czyli musimy rozumieć, co jest możliwe z technicznego punktu widzenia, a co nie wchodzi w grę lub jest zbyt ryzykowne. Musimy też brać pod uwagę wydolność zespołu. IGNIS to bardzo intensywna misja. Ogromna presja czasu i efektywności nałożona jest na naszego astronautę, ale też na cały zespół, który go wspiera tu z Ziemi. O tym też kierownik projektu musi cały czas pamiętać i brać pod uwagę.
Kto dba tutaj na Ziemi o powodzenie misji?
Z Polski operacyjnie w Col CC pracują Aleksandra Bukała i Marta Balcer. Każda na dyżurach, Marta na dziennym od 08:00 do 16:00, a Ola na wieczornym od 16:00 do 24:00. Do tego dochodzą osoby z ESA (Europejskiej Agencji Kosmicznej - red.), z którymi tworzymy dwa zespoły Orbit 1 i Orbit 2. Skład pierwszego zespołu to Simon Challis (Mission Deputy Manager ESA), Marta Balcer, Danielle Marocco (Flight Deputy Director), Antonio di Felice (STRATOS - komunikacja) oraz Mariead Bevan (planistka). Drugi zespół tworzą Sergio Palumberi, Aleksandra Bukała, Adrian Moraboluda, Adrian Belli oraz Vivien Stotz.
Gwoli wyjaśnienia, dodajmy, że osoba zajmująca się komunikacją jest przez cały czas na nasłuchu, tak, by wszelkie wątpliwości i pytania, jakie będzie miał na orbicie astronauta, były wyjaśniane natychmiast. Planistki to z kolei osoby układające i pilnujące realizacji planu zajęć Sławosza, tak by jak najefektywniej wykorzystał czas na orbicie. Orbit 1 i Orbit 2 to jednak prawdopodobnie tylko część pełnej ekipy. Ile osób łącznie pracuje nad realizacją celów IGNIS?
Na misją pracuje ponad 500 osób. To lekarze, psycholodzy ze strony ESA, zespół operacyjny w USA, a po polskiej stronie najlepszy zespół Ministerstwa Rozwoju i Technologii, w tym dr Karol Sobczak, Marta Kolibabska, Hubert Zieliński oraz równie niezawodny zespół w POLSA, w tym Magdalena Frańczak, Katarzyna Lis, Ewa Zysnarska, Monika Banaszek-Cymerman, Andrzej Piątkowski, Anna Bukiewicz-Szul. I cała ekipa eksperymentów technologicznych i edukacyjnych.
Czym planowanie aktywności na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) różni się od planowania zadań np. w zwykłej firmie?
W planowaniu zadań na ISS kluczowa jest precyzja. My mamy bardzo mały margines na jakikolwiek błąd. Myślę, że w wielu innych branżach jest podobnie. Wszystko musimy mieć zaplanowane i omówione ze wszystkimi zespołami. W końcu ryzykujemy życiem ludzi, jeśli czegoś nie przewidzimy.
Czy łatwo jest wprowadzać zmiany w planie zadań? Przypuszczam, że musimy tutaj uwzględnić aktywność pozostałych astronautów na stacji oraz ich interesy i agencji?
To okazało się zaskakująco proste. Oczywiście, dostępność do laboratoriów ISS jest przedmiotem wielostronnych uzgodnień, ale współpraca z doświadczonym zespołem ESA pozwoliła nam na swobodniejsze poruszanie się w tym labiryncie wielostronnych uzgodnień. Bardzo dobrze rozmawiało nam się z kolegami odpowiedzialnymi za pozostałych członków załogi i udało się razem zrealizować kilka wspólnych eksperymentów.
Jak sprawdzał się Sławosz w porównaniu z innymi astronautami?
Sławosz radził sobie naprawdę świetnie! To, co on robi jest niesamowite. Jest pierwszy raz na orbicie, ma bardzo napięty grafik, a wszystkie zadania wykonane są na czas lub przed czasem. Do tego widzimy i czujemy, że on tam się naprawdę dobrze odnajduje. To jego takie kosmiczne miejsce na Ziemi.
Czy tempo pracy na ISS można porównać z czymkolwiek na Ziemi?
Harmonogram zmienia się z godziny na godzinę, bo zależy nam na jak najlepszym wykorzystaniu czasu astronautów na orbicie. To złożony proces, który wymaga zrozumienia istoty problemu i szybkiego elastycznego reagowania. Tabelki zmieniają nam się czasem z godziny na godzinę.
Pomyślne zakończenie misji na orbicie będzie sukcesem, ale z pewnością IGNIS na tym się nie zakończy? Pewne eksperymenty będą kończone na Ziemi. Ile to jeszcze potrwa?
Dla wykonawców eksperymentów praca zaczyna się dopiero teraz. Dostają dane, które mogą analizować i przekuwać w rezultaty ekonomiczne i badawcze.
Czy możemy liczyć na to, że misja IGNIS nie będzie tylko epizodem, a początkiem coraz intensywniejszej obecności Polski na orbicie?
Na pewno jest to misja historyczna, a Sławosz już jest i będzie bohaterem oraz przykładem dla bardzo wielu ludzi. To nas, czyli Ground Control, bardzo cieszy. Bez jego kompetencji, oddania i żelaznej dyscypliny wyniki misji nie byłyby tak fantastyczne. Po lądowaniu przyjdzie czas na analizę wszystkich rezultatów, a przyszłe działania zależeć będą od decyzji na wyższych szczeblach niż mój.