Haker sypie hakera
Hakerzy twierdzą, że na stronę premiera włamał się 22-latek z Wrocławia. Opublikowali jego nazwisko, bo uznali to za e-terroryzm.
27.01.2012 | aktual.: 27.01.2012 15:18
Hakerzy twierdzą, że na stronę premiera włamał się 22-latek z Wrocławia. Opublikowali jego nazwisko, bo uznali to za e-terroryzm. Włamałem się, takie hobby - tłumaczył haker "Gazecie Wyborczej".
Jak poinformował PAP rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu Paweł Petrykowski, 22-latek został zatrzymany we Wrocławiu, gdzie przebywał czasowo, prawdopodobnie studiował. "Na tym etapie mogę jedynie potwierdzić, że mężczyzna podejrzewany jest o przestępstwa internetowe" - dodał rzecznik.
Petrykowski nie chciał potwierdzić informacji, że 22-latek włamał się na stronę internetową premiera.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie PAP ze źródeł zbliżonych do sprawy, doniesienie w sprawie mężczyzny - Łukasza S., złożyła właścicielka komputera, z którego haker blokował strony internetowe. "W najbliższym czasie zatrzymany 22-latek zostanie przesłuchany przez wrocławską prokuraturę. Prawdopodobnie przesłuchiwany będzie w charakterze świadka" - zaznaczył informator PAP.
Dane hakera ujawnili... hakerzy
O sprawie napisała piątkowa "Gazeta Wyborcza". Według gazety dane Łukasza S. ujawniła inna grupa hakerów Happyninjas, według których blokowanie rządowych stron było "e-terroryzmem". Sam S. w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że na strony się włamywał, ale, jak zastrzegł, akcja ta nie spowodowała żadnych szkód. Dodał, że się nie boi, bo ma najlepszego prawnika.
O materiały dotyczące jego zatrzymania wystąpi prawdopodobnie warszawska prokuratura okręgowa. To właśnie na jej polecenie ABW prowadzi postępowanie sprawdzające w sprawie ataków hakerskich związanych z planowaniem i podpisaniem przez Polskę porozumienia ACTA. Według informacji z prokuratury poszkodowanych mogło zostać ok. 1. instytucji. Doniesienia złożyły już kancelaria premiera, Ministerstwo Obrony Narodowej i Komenda Główna Policji.
Podstawą wszczętych z urzędu działań prokuratury jest przepis Kodeksu karnego mówiący, że "kto, nie będąc do tego uprawnionym, przez transmisję, zniszczenie, usunięcie, uszkodzenie, utrudnienie dostępu lub zmianę danych informatycznych, w istotnym stopniu zakłóca pracę systemu komputerowego lub sieci teleinformatycznej, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat".
Poszło o ACTA
ACTA (Anti-counterfeiting trade agreement) to układ między Australią, Kanadą, Japonią, Koreą Południową, Meksykiem, Maroko, Nową Zelandią, Singapurem, Szwajcarią i USA, do którego ma dołączyć UE. Jego nazwę można przetłumaczyć jako "porozumienie przeciw obrotowi podróbkami", dotyczy jednak ochrony własności intelektualnej w ogóle, również w internecie. Zdaniem obrońców swobód w internecie może prowadzić to do blokowania różnych treści i cenzury w imię walki z piractwem. W czwartek porozumienie to podpisała również - na mocy upoważnienia premiera Donalda Tuska - ambasador Polski w Japonii Jadwiga Rodowicz. Podpisanie przez Polskę umowy jest przyczyną demonstracji, które odbywają się od poniedziałku w wielu miastach. W weekend, w poniedziałek i we wtorek hakerzy blokowali też m.in. strony rządowe - np. kancelarii premiera. Z kolei administratorzy wielu portali rozrywkowych oflagowali strony czarnymi paskami z napisem: "Niebawem tak może wyglądać internet. Nie dla ACTA!".
Aktualizacja 27.01.2012 godz. 14:38: 22-letni haker Łukasz S., którego zatrzymała dolnośląska policja, po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Policja nie zdołała zebrać dowodów na popełnienie przez niego przestępstwa. Mężczyzna był podejrzewany m. in. o włamanie się na stronę kancelarii premiera.