Technologia zniewolenia. Bójmy się czasów, gdy robot ma więcej praw niż człowiek

Technologia zniewolenia. Bójmy się czasów, gdy robot ma więcej praw niż człowiek10.11.2017 12:34
Źródło zdjęć: © imgur

Jak traktować robota, który jest obywatelem? Granica pomiędzy maszynami i ludźmi staje się coraz cieńsza, a my nie jesteśmy gotowi na wyzwania, które pojawią się, gdy przestaniemy ją dostrzegać. W przyszłości możemy tego gorzko żałować.

Sophia, czyli teatrzyk lalek

Gdy pod koniec października ujrzeliśmy humanoidalnego robota, który otrzymał obywatelstwo Arabii Saudyjskiej, mogliśmy odnieść wrażenie, że uczestniczymy wydarzeniu ważnym i przełomowym. Problem w tym, że to, co zobaczyliśmy, i co – o zgrozo – poważne media potraktowały zupełnie serio, było w praktyce czymś z pogranicza kabaretu i cyrku. Dlaczego?

Odpowiedź jest prosta. Sophia – bo takie imię nosi robot - dostała obywatelstwo, ale nic z tego nie wynika. Saudyjskie prawodawstwo nie zostało w żaden sposób dostosowane do nowej sytuacji. Nikt nie doprecyzował praw i obowiązków Sophii. Równie dobrze można było postawić gadający toster i obwieścić światu, że oto przed kamerami stoi nowy poddany króla.

Znamienny jest jednak inny fakt. Przez długi czas – mniej więcej od pierwszej rewolucji przemysłowej – nowoczesność miała oblicze Zachodu. Tego, do którego z różnym skutkiem, ale stale aspirujemy i za którego część chcemy się uważać. I tego samego, którym – jeszcze w latach 60. i 70. chciał być cały świat. Iran, Afganistan, Egipt (choć ten ostatni czerpał wzorce nowoczesności okrężną drogą - z ZSRR) – spójrzmy na zdjęcia i filmy z tamtej epoki. Na kobiety w krótkich sukienkach i z odsłoniętymi włosami, na uczelniane kampusy czy kafejki. I na prezydenta Egiptu, Gamala Adbela Nassera, który w 1966 roku z rozbawieniem opowiada zgromadzonym, że jacyś fanatycy chcą, aby w jego kraju kobiety zakrywały włosy, co wśród słuchaczy budzi wybuch wesołości.

Dlaczego wciąż wierzymy w technologiczne mity?

Feudalna nowoczesność

Wspominam o tym dlatego, że nowoczesność przestała być atrybutem zachodniej, liberalnej demokracji.

XXI wiek pokazuje, że da się pogodzić ją z totalitaryzmem, który – jak Chiny – część technologii kupił, inne ukradł, podlał to sosem półwolnego rynku i osiągnął zadziwiające cały świat rezultaty.

Zmiany, zachodzące w krajach takich jak Arabia Saudyjska pokazują, że technologiczny rozwój da się bezproblemowo połączyć z sięgającym średniowiecza feudalizmem. Albo nawet – jak w Dubaju – z gospodarką wspartą jedną nogą na nanotechnologii, a drugą na niewolnictwie, skrywanym za fasadą pracy rzeszy imigrantów, pozbawionych elementarnych praw.

Źródło zdjęć: © Pixabay.com
Źródło zdjęć: © Pixabay.com

Technologia – narzędzie opresji

Dlaczego uparcie łączę w tym miejscu to, co mnie pasjonuje – czyli technologię – z tym, czym się brzydzę, czyli politykę? Sednem jest fakt, że połączenie technologii i demokracji daje mniej więcej przewidywalny efekt. Działają ramy prawne, mechanizmy i instytucje kontrolne, aktywność wolnych mediów czy w końcu presja społeczeństwa. To wszystko – rzecz jasna – jest dalekie od ideału, ale jednak jakoś działa.

Dzięki temu rozwojowi technologii towarzyszy refleksja nad jej wykorzystaniem. Powstają zasady etyki robotów, ramy prawne dla autonomicznych pojazdów, restrykcje związane z eksperymentami na ludziach czy ograniczenia dotyczące prawa do prywatności.

Gdy oddzielimy technologię od cywilizacyjnej kotwicy może okazać się, że najczarniejsze wizje futurystów były mocno niedoszacowane. Wtedy nośnik nieskrępowanego dostępu do informacji, jakim według idealistów z XX wieku miał być internet, okazuje się narzędziem opresji i kolejnym fundamentem propagandy totalitarnego reżimu. Technologia zamiast poprawiać los ludzi, służy ich zniewoleniu, a maszyna – zabawka władcy – ma więcej praw niż jego ludzcy poddani.

Pytania, na które musimy odpowiedzieć

I co z tego? – zapyta niejeden mieszkaniec w miarę bogatej, rozwiniętej i spokojnej części świata. Na pozór nic, przynajmniej w tej chwili. Przyszłość – i to ta raczej całkiem bliska – zmusi nas jednak do znalezienia odpowiedzi na parę ważnych pytań, związanych z technologią.

Źródło zdjęć: © Ex Machina
Źródło zdjęć: © Ex Machina

- Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? - pytał przed laty Philip K. Dick. Dzisiaj to pytanie wydaje się aktualne, jak nigdy wcześniej. Dopóki robot jest po prostu bardziej zaawansowaną wersją samojezdnego wózka na zakupy, wszystko wydaje się proste i oczywiste. Tak samo, gdy dopuścimy maszynę trochę bliżej, korzystając z wyrafinowanego masturbatora, jakim są choćby humanoidalne lalki, tworzone przez Matta McMullena. W tym przypadku granica – choć przesunięta – również jest w miarę widoczna.

Problem nasila się wraz z testem Turinga (to próba określenia zdolności maszyny do używania języka naturalnego), czy – patrząc na problem szerzej – z naszym emocjonalnym zaangażowaniem. Saudyjska Sophia raczej straszy, niż budzi sympatię. To normalne – ludzie odczuwają lęk przed maszynami, które starając się do nas upodobnić, wciąż nie potrafią ukryć swojej prawdziwej natury.

Ukrycie niedoskonałości Sophii jest jednak tylko kwestią czasu. Co wtedy? Co z ludźmi, którzy zabiją robota w przekonaniu, że odbierają życie człowiekowi? Co z tymi, którzy zabiją człowieka myśląc, że to maszyna? Co z pracą maszyn i jej opodatkowaniem? Co z romansami, przekraczającymi granice gatunku? Co z wyborem władz i reprezentacją obywateli, którzy – choć zamiast rodziców mają konstruktorów – otrzymają z czasem jakieś prawa i obowiązki?

Bądźmy mili dla robotów

Pamiętam krótki, stary film film, na którym ktoś dla zabawy podpalił dziecięcą zabawkę – robota Elmo. Ten płonął, powtarzając nagrane odgłosy i wykonując zaprogramowane ruchy, co – przynajmniej dla mnie – dawało makabryczny efekt. Jest tylko kwestią czasu, gdy na miejscu plastikowej wytłoczki pojawi się ciało do złudzenia przypominające nasze.

Prawo nie działa wstecz – ta mądra, sięgająca rzymskiego prawodawstwa zasada od dawna nie jest już aktualna. Choć w teorii wciąż obowiązuje, to coraz częściej rozliczamy minione pokolenia nie według standardów epoki, ale według naszych, XXI-wiecznych norm.

Niestety, to działa w obie strony. Kto wie, z czego będziemy rozliczani w przyszłości? Dlatego dobrze radzę: bądźmy mili dla robotów. One kiedyś wystawią nam rachunek.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.