Samolot na węgiel. Szalony pomysł niemieckiego inżyniera

Samolot na węgiel. Szalony pomysł niemieckiego inżyniera20.09.2020 08:31
Źródło zdjęć: © Pinterest

Koniec drugiej wojny światowej obfitował w niezwykłe projekty niemieckich inżynierów. Jednym z nich był samolot, który do latania nie potrzebował paliwa lotniczego - wystarczał mu węgiel. Wywodzące się z niego konstrukcje latały aż do lat 80.!

Projekty czasów deficytu

Przysłowie głosi, że tonący brzytwy się chwyta. W 1944 roku III Rzesza, nazywana przez goebbelsowską propagandę tysiącletnią, bez wątpienia tonęła, mając za sobą zaledwie 11 lat istnienia.

Sytuacja na wszystkich frontach zmierzała w kierunku katastrofy, a niedobór surowców strategicznych i rozpaczliwe poszukiwania broni, która mogłaby odwrócić losy wojny zaowocował mnogością całkiem interesujących projektów. Nie wszystkie z nich miały sens, ale z technicznego punktu widzenia wiele pomysłów mogło budzić zainteresowanie.

Jednym z nich był projekt samolotu, napędzanego czymś w rodzaju pieca albo - precyzując rodzaj paliwa - koksownikiem. Jak to w ogóle możliwe i co kryło się w głowie konstruktora, który zaproponował, by nieba nad Rzeszą broniły samoloty na węgiel?

Alexander Lippisch - konstruktor zafascynowany rakietami

Konstruktorem tym był Alexander Lippisch. Choć nie dorównał sławą popularniejszym kolegom po fachu, jak Willy Messerschmitt, Kurt Tank, czy Ernst Heinkel, to w branży lotniczej nie był nowicjuszem. Pierwsze szlify, związane z projektowaniem maszyn latających zdobył w zakładach Zeppelina, by już w latach 20. XX wieku zająć się napędem rakietowym.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Szybko osiągnął pierwsze sukcesy. Był rok 1928, a machina o nazwie Lippisch Ente z wyglądu niezbyt przypominała ówczesne samoloty. Miała nietypowy układ aerodynamiczny, ze skrzydłami umieszczonymi na końcu kadłuba i usterzeniem poziomym na dziobie.

Tym, co świadczyło o jej wyjątkowości był jednak nie tyle wygląd, co napęd. Lippisch Ente miał bowiem dwa silniki rakietowe, które - choć pracowały tylko przez 80 sekund, zapewniły mu miano pierwszego samolotu rakietowego.

Doświadczenia, zebrane przy projektowaniu bezogonowców przydały się w czasie wojny podczas projektowania niezwykłego, wykorzystanego bojowo, rakietowego bezogonowca Me 163 Komet.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Samolot na węgiel

Najciekawszym dziełem Alexandra Lippischa był jednak inny samolot - zaprojektowany w 1944 roku Lippisch P13a. Pod względem nadrzędnej idei, towarzyszącej konstruktorowi, był to bliźniak słynnego „Salamandra”, budowanego w zakładach Heinkla. Miał to być lekki, tani w produkcji „samolot ludowy”, na tyle łatwy w pilotażu, by mogli kierować nim pobieżnie przeszkoleni lotnicy.

Źródło zdjęć: © Youtube.com
Źródło zdjęć: © Youtube.com

Lippisch wyglądał nietypowo - większość istotnych podzespołów została umieszczona w gigantycznym sterze kierunku, w którym znalazło się miejsce również dla kabiny pilota. Jeszcze dziwniejszy miał być napęd tego samolotu. Konstruktor chciał bowiem wsadzić do niego tani, niezawodny i łatwy do zbudowania silnik pulsacyjny zasilany nietypowym paliwem - (według różnych źródeł) miałem węglowym, drobnym koksem lub skropionym ropą granulatem węglowym, umieszczonym w cylindrycznym pojemniku z siatki.

Pojemnik miał wirować z szybkością 60 obrotów na minutę, a gaz z płonącego węgla, po dostaniu się do komory sprężania i zmieszaniu z powietrzem, miał zapewniać odrzut. Genialny w swojej prostocie silnik pulsacyjny miał jednak istotną wadę - mógł działać dopiero wtedy, gdy przepływające przez niego powietrze miało dużą prędkość. Czyli mógł wprawić w ruch, samemu będąc w ruchu.

Źródło zdjęć: © Nurflugel
Źródło zdjęć: © Nurflugel

Rozwiązaniem problemu okazały się dodatkowe rakiety, zapewniające maszynie prędkość niezbędną do startu i uruchomienia silnika pulsacyjnego.

Potrzeba matką wynalazków

Nietypowa konstrukcja nie była - rzecz jasna - efektem kaprysu projektanta. Była to rozpaczliwa próba zbudowania nowoczesnego samolotu, zdolnego do obrony Rzeszy w sytuacji, gdy niemieckiemu przemysłowi brakowało zarówno paliwa, jak i innych surowców, wykorzystywanych w tradycyjnych konstrukcjach lotniczych tamtego okresu.

Obliczeniowe osiągi projektowanego samolotu prezentowały się obiecująco - z wyliczeń Lippischa wynikało, że maszyna zachowywała stabilność aż do prędkości Mach 2,6, a 800 kilogramów paliwa miało zapewnić do 40 minut lotu. Co więcej, udało się doświadczalnie potwierdzić możliwości maszyny o tak nietypowym układzie aerodynamicznym - posłużył do tego szybowiec o nazwie DM1, testowany w 1944 roku na jednym z monachijskich lotnisk.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

Inżynier, który wyprzedził swoje czasy

Koniec wojny nie oznaczał całkowitego końca projektu Alexandra Lippischa. Najpierw - bezpośrednio po dostaniu się w ręce Amerykanów - niemiecki konstruktor kontynuował swoje prace, którymi zainteresowany był sam legendarny generał George Patton, snujący plany rozprawy z Sowietami.

Nieco później Lippisch wraz z planami i makietami został w ramach operacji Paperclip, wraz z wieloma innymi niemieckimi naukowcami, przeniesiony do Stanów Zjednoczonych. Tam szybowiec DM1 intensywnie testowała nowopowstała NASA, a sam Lippisch został zaangażowany w prace biura projektowego Convaira.

Źródło zdjęć: © National Museum of the USAF
Źródło zdjęć: © National Museum of the USAF

Dopiero tam - nie musząc przejmować się ograniczeniami - pokazał, na co naprawdę go stać. Na podstawie doświadczeń, zebranych w czasie projektowania swojego samolotu na węgiel, wziął udział w pracach nad eksperymentalnym samolotem XF-92, który dał początek tak ikonicznym maszynom z czasów Zimnej Wojny, jak F-102 Delta Dagger i F-106 Delta Dart.

Źródło zdjęć: © Strategic Air Command
Źródło zdjęć: © Strategic Air Command

Alexander Lippisch po latach miał dobre powody do dumy - samoloty, których korzenie sięgały lat 40., hitlerowskich Niemiec i silnika na węgiel, służyły następnie przez dziesiątki lat, aż do drugiej połowy lat 80., kiedy to zostały zastąpione przez F-15 i przebudowane na latające cele. Ostatnie F-106 pozostały w służbie NASA aż do 1998 roku.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.