Rząd chce je wycofać ze służby, chociaż żołnierze je uwielbiają

Rząd chce je wycofać ze służby, chociaż żołnierze je uwielbiają18.08.2017 17:25
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY

A-10 to amerykańskie samoloty szturmowe bliskiego wsparcia. Wyposażone w potężne działo GAU-8 Avenger są swoistym "aniołem stróżem" dla amerykańskich żołnierzy piechoty, którzy znajdą się w ogniu wroga. Natomiast przeciwnik, który zobaczy na niebie "guźca" zmierzającego w jego stronę, powinien zacząć się obawiać.

A-10 brały udział w konflikcie na Bałkanach, w obu wojnach w Iraku, w Afganistanie, w Libii i innych konfliktach. W każdym z nich piloci A-10 zapewniali wsparcie piechocie, niszczyli pojazdy opancerzone i czołgi, których gruby pancerz nie może się oprzeć 30-milimitrowym pociskom ze zubożonym uranem. Jedną z misji, podczas której "guźce" udowodniły po raz kolejny swoją wartość, był lot z października 2008 roku w Afganistanie. Kapitan pilot Jeremiah "Byk" Parvin i pułkownik pilot Aaron Cavazos tak opowiadają o tym dniu.

Źródło zdjęć: © East News
Źródło zdjęć: © East News

W prowincji Badghis w północno-wschodnim Afganistanie specjalny oddział Marines dostał się w ogień przeciwnika.* Żołnierze prosili o zrzut ponad 200 kg bomby GBU-38 na pozycje przeciwnika. Jednak dwie formacje myśliwców F/A-18 Hornet nie mogły przebić się przez gęste chmury*. Do zadania musiały wkroczyć A-10.

- Musieliśmy zejść poniżej chmur i zobaczyć, co się dzieje na ziemi – wspomina Cavazos. – Musieliśmy się tam dostać, żeby wesprzeć naszych chłopaków na dole. Potrzebowali pomocy.
Gdy dwa samoloty szturmowe znalazły się pod chmurami, były już niżej, niż przewidują przepisy bezpieczeństwa. A nawet nie zbliżyły się jeszcze do strefy walki.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | US Army
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | US Army

- W pewnym momencie zbliżyłem się na 120 metrów do grani przede mną, zanim poderwałem samolot – mówi Cavazos. - W radiu słyszałem naszych walczących chłopaków. Wolałem spróbować im pomóc i uderzyć w górę, niż słuchać w radiu, jak giną. Już prawie walczyli wręcz, wiedzieliśmy, że są w poważnych tarapatach.
17 żołnierzy piechoty morskiej i 5 tłumaczy z zespołu operacji specjalnych wpadło w zasadzkę i walczyło z ok. 50 przeciwnikami. Grupa 6 marines schroniła się w domu, który został obrzucony granatami i ostrzelany. Dom stanął w płomieniach. Zbliżający się piloci widzieli w okularach noktowizorów smugi pocisków i płonący dom. Wiedzieli, że muszą działać szybko i precyzyjnie.

- Włączyliśmy zewnętrzne światła – mówi Parvin. – Chcieliśmy, żeby nas widzieli. Chcieliśmy, żeby otworzyli do nas ogień. Dzięki temu łatwiej mogliśmy ich zobaczyć.
Pilotom udało się namierzyć cele. Parvin odpalił bombę zapalająca z białym fosforem. Za nim Cavazos wystrzelił pierwszą serię z 30-milimetrowego GAU-8.

Źródło zdjęć: © East News
Źródło zdjęć: © East News

- Nasi żołnierze byli niebezpiecznie blisko miejsca ostrzału (tzw. danger close), mniej niż 60, a czasem nawet 20 metrów – mówi Cavazos. – Marines pod osłoną naszego ognia zaczęli się wycofywać, ale tamci ich gonili. Strzelaliśmy niezwykle blisko naszych, ale nie mieliśmy wyboru, na szczęście włączyli specjalne światła podczerwone, dzięki którym mogliśmy ich odróżnić od wroga – dodaje.
*- Wyobraź sobie, że biegniesz z postrzeloną ręką i nagle słyszysz 100 wybuchających granatów 30 metrów za tobą *– mówi Cavazos. – To jedno z tych doświadczeń, których nie chciałbym mieć na swoim koncie. Im się to przydarzyło, ale na szczęście dali radę – mówi o swoich kolegach z korpusu piechoty morskiej.

Tej nocy piloci dwóch A-10 wykonali około 10 nalotów ostrzeliwujących po tym, jak odcięta od reszty grupa marines wróciła do głównego oddziału A-10 zostały z nimi aż do powrotu do bazy i ewakuacji rannych. Cała misja trwała 8 godzin, w trakcie której piloci musieli wielokrotnie tankować w powietrzu.

Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | SRA Greg L. Davis
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons CC BY | SRA Greg L. Davis

Rok później marines, którzy tego dnia byli na ziemi, dotarli do pilotów i wręczyli im ryngraf z podziękowaniem. Wystąpili też do dowództwa Sił Powietrznych USA o odznaczenie pilotów. Kapitan Jeremiah "byk" Parvin i porucznik Aaron Cavazos otrzymali medal Distinguished Flying Cross with Honor.

Mimo sprzeciwu żołnierzy oraz niektórych amerykańskich kongresmenów A-10 mają zostać wycofane ze służby. I zastąpione F-35B Lighning 2.

Wywiad z pilotami ukazał się na portalu airforcetime.com

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.