Recenzja „Crackdown 3”. Dobre, zabawne - i niespecjalnie potrzebne

Recenzja „Crackdown 3”. Dobre, zabawne - i niespecjalnie potrzebne25.02.2019 12:02
Źródło zdjęć: © Microsoft

Oj, ciężko dziś mają wysokobudżetowe produkcje. Nawałnica sieciowych strzelanek, zwłaszcza tych darmowych jak „Fortnite” i „Apex Legends”, daje prosty efekt – mamy mniej czasu na inne produkcje. "Crackdown 3" ma wybuchy, pełną neonów grafikę i szczyptę humoru. Ale to za mało.

Seria "Crackdown", exclusive Microsoftu na konsole Xbox, kojarzy mi się… z niczym. Nawet jeśli nazwa gdzieś mi się przewinęła przez oczy, ani sam nie grałem, ani nie słyszałem, aby ktokolwiek ze znajomych polecał. A z Xboxem 360 spędziłem wiele lat i "przegrałem" kilkadziesiąt tytułów.

Tym bardziej mnie zdziwiło, gdy na targach E3 w 2017 roku Microsoft pokazał cały katalog nadchodzących gier i na pierwszym planie pojawił się "Crackdown 3". Tak jakby był wyjątkową i rozpoznawalną marką, niczym "Halo" czy "Gears of War". Ale pomyślałem wtedy: "Nie będę wybrzydzał, zobaczyłem fajnie przejaskrawioną, cyberpunkową stylizację i jajcarskich agentów, którzy obracają miasto w perzynę. Może coś z tego będzie".

Źródło zdjęć: © Microsoft Studios
Źródło zdjęć: © Microsoft Studios

Było, minęło

Tak, dziś gry zdecydowanie nie mają lekko. 10 lat temu każdy sandbox był przyjmowany z otwartymi ramionami. Pamiętam dobrze zachwyty nad "Far Cry'em 3", "Just Cause 2" czy rebootem "Tomb Raider". O niezwykłej popularności "GTA IV" czy trylogii "Assassin's Creed II" nie wspominając. A teraz strzelanek z otwartym światem jest dużo, za ta mało która potrafi się wyróżnić. A taki "Crackdown 3" od początku daje nam znać, że nie ma zamiaru zaskakiwać nas nowatorskością, tylko do bólu eksploatować.

Co my tu mamy? Globalny kryzys. Miasto New Providence, która wydawało się technologicznym rajem, ale finalnie okazało się, że jego włodarze to wcielone zło. Grafika z komiksu. Przegląd antybohaterów prosto z kreskówek z lat 90. I w końcu agentów ze specjalnymi mocami, którzy lecą to wszystko "uporządkować".

Zazwyczaj nie mam nic przeciwko recyklingowi, ale w tym przypadku skojarzenie z "Saints Row IV" i "Agents of Mayhem" (obie gry autorstwa studia Volition) były aż do przegięcia widoczne, namolne. Nawet te dominujące odcienie niebieskiego, bliskie ikonicznemu fioletowi z "Saints Row". Z kolei "agenci z tajnej agencji" i ich specjalne moce to wypisz wymaluj "Agents of Mayhem". Ale dajmy szansę. Dobre kopie w końcu się trafiają.

Jest źle, jest dobrze

Pierwszy kwadrans "Crackdowna 3" jest straszny. Ogarnięcie sterowania i poruszania się po przestrzeni zajęło mi zadziwiająco długo. Ale wszystko przebił pomysł rzucenia nam bossa na samym początku gry. Idea chybiona tym bardziej, że początkowy chaos (także wizualny) nie jest w ogóle reprezentatywny dla dalszej części gry.

Źródło zdjęć: © Microsoft Studios
Źródło zdjęć: © Microsoft Studios

Co robimy chwilę później? Biegamy po kolejnych dystryktach i wyzwalamy istotne punkty spod kontroli "złych". A to jakaś mała baza, a to więzienie, a to peron podniebnej kolejki, a to elektrownię czy inny punkt prac ciężkiego sprzętu.

Sprawiedliwość wprowadzamy przy pomoc początkowo dwóch, a potem trzech sprzętów strzelających. Do tego można sprzedać serię plomb i rzucić kilka granatów, rażących ogniem, mrożących czy traktujących kwasem. Najbardziej cieszy szeroki zestaw wybuchowego ekwipunku.

Przez chwilę darowałem sobie standardową żonglerkę karabinem szturmowym, strzelbą i snajperką na rzecz trzech mocarzy: granatnika, działa rozpylającego deszcz ognia i trzeciego, przyczepiającego do wroga materiał wybuchowy. Pod tym względem "Crackdown 3" faktycznie zostawia nam wybór, nie wskazuje na siłę, że którąś broń trzeba mieć zawsze przy sobie, bo reszta się nie sprawdza.

Źródło zdjęć: © Microsoft Studios
Źródło zdjęć: © Microsoft Studios

Zatem rzuciłem się w wir akcji. Co chwila natrafiałem na jakiś punkt do odbicia. A że jestem agentem z jetpackiem na plecach, mogę się dostać… w zasadzie wcześnie. Silnik odrzutowy działa co prawda tylko na krótki dystans, ale możemy się wspinać na dachy budynków czy biegnące nad ulicami gazociągi. A tam najczęściej czekają na nas specjalne "kółka", która rozwijają kolejne parametry postaci.

Jogging na wysokości 50 metrów jest fajny, wspinaczka regularnie przydaje się w czasie walki, a gdy kolejna misja jest za daleko, zawsze można wbić się do dowolnego auta i śmignąć małą dróżka czy autostradą. Zatem na nudę narzekać ciężko.

Nie tędy droga

Nie będę ukrywał, dobrze się przy tym bawiłem. Najbardziej w pamięć zapadało mi wyzwalanie kluczowych punktów w pewnym industrialno-wydobywczym regionie. Tam strzelanina trwała niemal non-stop przez bite pół godziny, a do akcji co chwila wkraczali elitarni wrogowie czy gigantyczne mechy. Swoje trzy grosze dokłada też cała ta kreskówkowa aura. Wiem, to też było - ale nadal się sprawdza.

Zobacz też: 10 gier na Xboxa

Ale po tych kilku godzinach zadałem sobie pytanie: "Po co ja to wszystko robię?". Zacząłem dalej zwiedzać mapę, żeby odszukać kolejne, poukrywane kółeczka. Ale nie przybliżało mnie to nijak do złapania centralnego motoru, który napędziłby mnie do nabrania chęci na ukończenie gry. Ani do usunięcia z głowy natręctwa podobieństw do gier Volition i innych sandboxów.

W grze jest teoretycznie więcej zabawy. Bo można kończyć biegane wyścigi czy robić kaskaderskie skoki autem, ale dla mnie to zawsze był taki prosty dodatek, który w ogóle nie wpływa na ocenę gry. Jest też tryb kooperacji i "Wrecking Zone", specjalny tryb sieciowej rozwałki, w której w pył obracamy także elementy otoczenia (na to mi zabrakło czasu).

Źródło zdjęć: © Microsoft Studios
Źródło zdjęć: © Microsoft Studios

Czy byłem zadowolony z czasu, który spędziłem z grą? Tak, dobrze się bawiłem. Ale za dużo tu oklepanych patentów, żebym chciał się wciągnąć na dłużej. Z kolei sugerowana w sklepie Xboxa cena 260 zł jest absurdalna. Nie widzę miejsca dla "Crackdowna 3" w innym segmencie niż tańszym o 2/3 - dlatego jedynym sensowny pomysłem na ogranie jest skorzystanie z miesięcznego abonamentu na Game Pass. Zwłaszcza, że po paru dniach być może pójdziecie w moje ślady, odstawicie skafander agenta na kołku i po prostu wypróbujcie inne gry z katalogu Xboxa One.

Aha. Drogie Microsoft. Wróćcie proszę do waszych klasycznych serii. Albo znajdźcie nową markę, która będzie dobrze kojarzyła się z waszą konsolą i wyróżniała się z tłumu. Bo pomimo dobrych chęci - "Crackdown 3", podobnie jak poprzednie części, za nic nie staną się twarzą Xboxa.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.