Jak zabija choroba wysokościowa? Niebezpieczna jak lawiny i mróz

Jak zabija choroba wysokościowa? Niebezpieczna jak lawiny i mróz30.01.2018 14:01
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com

Jeden krok – trzy oddechy. Pięć kroków – odpoczynek. Tak wygląda wchodzenie na najwyższe góry świata. Skrajne zmęczenie spowodowane niską ilością tlenu to dopiero pierwszy symptom choroby wysokościowej.

Człowiek do życia potrzebuje tlenu bardziej niż wody. Jest to paliwo, które umożliwia funkcjonowanie komórkom w całym ciele. Bez niego nie przeżyjemy więcej niż kilka minut. Jak wiemy jeszcze ze szkoły podstawowej tlen to 21 proc. powietrza (reszta to azot – 78 proc. i inne gazy).

Ta wartość pozostaje stała niezależnie od wysokości. Tlenu w powietrzu będzie 21 proc. i w Sopocie (czyli na wysokości morza przy ciśnieniu 1000 hPa) jak i na szczytach Himalajów gdzie ciśnienie wyniesie tylko 300 hPa. Zmieni się za to gęstość powietrza. Na ośmiu tysiącach metrów będzie ono ok. trzykrotnie rzadsze. To znaczy, że przy każdym oddechu dostarczymy organizmowi zaledwie jedną trzecią tlenu jaką byśmy dostarczyli oddychając na dole (na poziomie morza).

- Nie da się funkcjonować bez uszczerbku dla organizmu na wysokości powyżej 5 tys. metrów – mówi w rozmowie z tech.wp.pl – instruktor ratownictwa górskiego z 20-letnim doświadczeniem w Himalajach, Jacek Jawień. – Choroba wysokościowa zaczyna dokuczać ludziom już na 2,5 tysiąca, a jej pierwsze objawy podobne są do tych, których doświadczamy po ciężkiej nocy picia alkoholu, czyli na kacu.

Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Jacek Jawień
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Jacek Jawień

Jacek Jawień, instruktor ratownictwa górskiego i ratownik beskidzkiego GOPR-u. W Himalajach jest co roku od 20 lat. Brał udział w zimowych wejściach na K2, Nanga Parbat, Shisha Pangma, Mansalu oraz wyprawie poszukiwawczej na Broad Peak.

Zabójczy brak tlenu

Choroba wysokościowa spowodowana jest jednym z dwóch czynników. Jest to zbyt szybkie wchodzenie lub zbyt długie pozostawanie na dużej wysokości. Bezpieczną granicą dla człowieka jest pięć tysięcy metrów, tutaj powietrze jest rozrzedzone mniej więcej dwukrotnie, a ludzie są w stanie zregenerować braki tlenu.

Ostra choroba ogórska (ang. AMS – accute mountain sickness) objawia się bólem głowy oraz apatią, mdłościami, bezsennością, zawrotami – mówi w rozmowie z tech.wp.pl lekarz wysokogórski Robert Szymczak. – Jeśli któryś z nich wystąpi razem z bólem głowy, to możemy stwierdzić AMS. Wtedy wystarczy jeszcze wziąć leki przeciwbólowe, ale jeśli problemy będą się nasilać, to trzeba zacząć schodzić.

Źródło zdjęć: © WP.PL
Źródło zdjęć: © WP.PL

- Za pierwszym razem to był szok – mówi Jacek Jawień o swoim pierwszym doświadczeniu z chorobą wysokościową. – Szok i niepokój. Byłem obolały, zdezorientowany, zmęczony. Wtedy dosłownie to rozchodziłem drepcząc wokół namiotu. Ruch pomaga, bo pobudza krążenie. Krew płynie szybciej dostarczając do komórek więcej tlenu. Po kilku, kilkunastu godzinach ból przechodzi.

Mało kto jest w stanie żyć powyżej pięciu tysięcy

Im wyżej i mniej tlenu tym objawy są gorsze i silniejsze. Po AMS może dojść do obrzęku płuc. Zbierający się płyn w pęcherzykach płucnych powoduje spłycenie oddechu i w efekcie może doprowadzić do zatrzymania oddechu i śmierci. Można wykryć to wcześniej obserwując takie problemy jak szybkie męczenie się, spadek sprawności fizycznej, duszność w spoczynku, kaszel z pienistą wydzieliną i trzeszczenie w płucach.

- W takim wypadku trzeba natychmiast zacząć schodzić – mówi lekarz-himalaista Robert Szymczak. - Jeśli jest taka możliwość, to należy też podać tlen albo spakować chorego do specjalnego worka ciśnieniowego. Ważne, aby schodzenie zacząć jak najszybciej, ale robić to w miarę możliwości spokojnie, żeby nie powodować jeszcze większego wysiłku.

Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Robert Szymczak
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Robert Szymczak

Dr n. med. Robert Szymczak: himalaista, lekarz trzech narodowych wypraw zimowych na ośmiotysięczniki (Nanga Parbat, 2 x Broad Peak). Lekarz i szkoleniowiec kadry Himalaistów Narodowej Zimowej Wyprawy na K2.

Kolejną odmianą choroby wysokościowej jest obrzęk mózgu. Objawy to bardzo silny ból głowy, zaburzenia równowagi i świadomości, problemy z mówieniem i halucynacje. Jeśli nie zacznie się natychmiast schodzić, to śmierć następuje z powodu uciskania obszarów mózgu odpowiedzialnych za oddychanie i krążenie. Ale to nie wszystko.

- Najbardziej śmiertelną odmianą choroby wysokościowej, o której nie mówi się dużo, jest deterioracja wysokościowa – tłumaczy w rozmowie z WP Tech Szymczak. – To wyniszczenie organizmu spowodowane kumulacją kilku czynników: deficytu tlenowego, odwodnienia, wychłodzenia organizmu, zmęczenia i braku snu. Do 30 proc. wszystkich zgonów w Himalajach dochodzi z wyczerpania podczas schodzenia ze szczytu. Mówi się o tym mało, bo jest to trudne do zidentyfikowania. Jeśli ktoś spadł w przepaść to nie mówi się o deterioracji, ale o upadku. A to często są spowodowane właśnie przez wyniszczenie i skrajne zmęczenie.

Warto zaznaczyć, że od 1950 roku w Himalajach zginęło ponad 900 osób.

Najważniejsza aklimatyzacja, wielu o niej zapomina

Moi rozmówcy, którzy mają wspólnie blisko pół wieku doświadczenia w najwyższych i najtrudniejszych górach świata, zwracają uwagę na to jak ważna jest aklimatyzacja. Dzięki niej ludzki organizm może przyzwyczaić się do funkcjonowania w warunkach małej ilości tlenu.

Zobacz także: Akcja Bieleckiego i Urubki była spektakularna. Przejdzie do historii himalaizmu

- Nasz organizm wyczuwa kiedy tlenu jest mniej i uruchamia procesy, które mają sobie z tym poradzić – tłumaczy dr Szymczak. – Zaczynamy samoczynnie szybciej oddychać, przez to dostarczamy więcej tlenu. Natomiast w szpiku kostnym powstaje więcej czerwonych krwinek, które są odpowiedzialne za transport tlenu do organów i komórek w ciele. Trzeba jednak dać sobie możliwość na przyzwyczajenie się do nowych warunków. Odpowiada za to aklimatyzacja, o której nie można zapominać wybierając się szczyty już powyżej 4 – 4,5 tysiąca metrów.

Książkowa aklimatyzacja przed wejściem na szczyty o wysokości 5 – 6 tys. metrów wygląda w następujący sposób:

- pierwsza noc na wysokości 2,5 tysiąca metrów,
- powyżej 2,5 tysiąca, różnica między kolejnymi noclegami powinna być wynosić nie więcej niż 300 – 500 m,
- co około 1000 metrów wysokości (czyli 2-3 dni) należy zrobić dzień przerwy,
- atak na szczyt powinien rozpoczynać się z miejsca nie niższego niż 1000 metrów od szczytu, z założeniem, że tego samego dnia schodzimy.

Im wyżej tym trudniej

Aklimatyzacja podczas wejść na siedmio i ośmiotysięczniki wygląda już inaczej. Główna zasada jaka podczas niej obowiązuje to: w nowym obozie nigdy nie śpimy tego samego dnia, w którym do niego dotrzemy. Oznacza, to że himalaiści najpierw wchodzą na nową wysokość, "dotykają" namiotu i schodzą z powrotem do bazy. Dopiero podczas kolejnego wyjścia z bazy śpią w kolejnym, wyższym obozie.

- Po nocy w ostatnim obozie, na wysokości nie niższej niż 1000 metrów poniżej szczytu mamy aklimatyzację – mówi dr Szymczak. – Schodzimy do bazy (na wysokości ok. 5000 metrów), odpoczywamy i czekamy na sprzyjającą pogodę. Sam atak na szczyt zajmuje około tygodnia, a wspinacze zatrzymują się na nocleg w każdym obozie.

Choroba wysokościowa jest ogromnym zagrożeniem głównie dla ludzi mało doświadczonych, którzy uważają, że mogą sobie odpuścić aklimatyzację i tym samym zaoszczędzić na czasie. Zdobycie szczytu może się w takich przypadkach zmienić w zupełnie inne, nawet tragiczne doświadczenie.

Jacek Jawień jest instruktorem ratownictwa górskiego i zawodowym ratownikiem w beskidzkiej Grupie Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego. W Himalajach jest co roku od 20 lat. Brał udział w zimowych wejściach na K2, Nanga Parbat, Shisha Pangma, Mansalu oraz wyprawie poszukiwawczej na Broad Peak.

Dr n. med. Robert Szymczak: lekarz w teamie Forma Na Szczyt, specjalista medycyny ratunkowej, himalaista, zdobywca 3 ośmiotysięczników (Everest, Nanga Parbat, Dhaulagiri), lekarz wielu wypraw wysokogórskich w tym trzech narodowych wypraw zimowych na ośmiotysięczniki (Nanga Parbat, 2 x Broad Peak). Lekarz i szkoleniowiec kadry Himalaistów Narodowej Zimowej Wyprawy na K2. Lekarz Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, wykładowca w Katedrze Medycyny Ratunkowej na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.