Historia Google: potęga, która powstała w garażu

Historia Google: potęga, która powstała w garażu18.02.2010 09:30
Źródło zdjęć: © Google

Wyszukiwarka Google wystartowała oficjalnie 12 lat temu. Cofnijmy się jednak jeszcze bardziej w czasie, aż do roku 1973. Wtedy to na dwóch różnych krańcach globu urodzili się przyszli współzałożyciele Google - Larry Page i Siergiej Brin.

Larry Page był typowym przedstawicielem amerykańskiej elity. Pochodził z żydowskiej rodziny w Michigan. Jego rodzice wykładali na lokalnej uczelni. W znacznie gorszym położeniu znajdowała się rodzina Brina.

Źródło zdjęć: © (fot. Google)
Źródło zdjęć: © (fot. Google)

Siergiej urodził się w Moskwie. Jego rodzice byli świetnie wykształceni. Przyszły współwłaściciel Google'a przybył do Stanów Zjednoczonych w wieku sześciu lat. Larry i Siergiej poznali się na Uniwersytecie Stanforda.

Na początku nie polubili się. Potem jednak panowie znaleźli wspólny język i razem stworzyli koncepcję wyszukiwarki internetowej.

Ich praca zatytułowana "Anatomia dużej hipertekstowej wyszukiwarki sieciowej" stała się fundamentem, na którym powstało Google.

Źródło zdjęć: © Strona główna Google z 199. roku. Widać na niej stare logo wyszukiwarki oraz napis "BETA", charakterystyczny dla wielu późniejszych usług Google (fot. Google)
Źródło zdjęć: © Strona główna Google z 199. roku. Widać na niej stare logo wyszukiwarki oraz napis "BETA", charakterystyczny dla wielu późniejszych usług Google (fot. Google)

Studencki projekt, w ramach którego testowano nowe algorytmy, szybko rozrósł się i zaczął sprawiać problemy administratorom Stanforda. Page i Brin wynajęli więc słynny dziś garaż w kalifornijskiej miejscowości Menlo Park. Wsparł ich współzałożyciel Sun Microsystems Andy Bechtolsheim. Łącznie inwestorzy wyłożyli 1,1 miliona dolarów. Problem polegał na tym, że firma Google jeszcze nie istniała. Założono ją dopiero w 1998 roku. Nazwa spółki wzięła się od słowa googol, które oznacza bardzo dużą liczbę: 1. do setnej potęgi, czyli jedynkę z setką zer. Wyszukiwarka opierała się na rewolucyjnym mechanizmie indeksowania serwisów. W przeciwieństwie do innych dominujących wówczas wyszukiwarek (np. Altavisty), Google odrzucało liczbę słów kluczowych jako
najważniejsze kryterium decydujące o pozycji witryny w wynikach. Większy nacisk położono na liczbę odnośników prowadzących do strony, przyznając jej ocenę, tzw. PageRank.

Era dotcomów

Od początku charakterystyczną cechą Google była prostota. Interfejs okrojono do minimum, zrezygnowano z inwazyjnych reklam. W 199. Google przeprowadziło się do Palo Alto.

Źródło zdjęć: © Larry Page i Siergiej Brin, założyciele Google. Larry Page pełni rolę prezesa ds. produktów, natomiast Siergiej Brin prezesa ds. technologii (fot. PC World)
Źródło zdjęć: © Larry Page i Siergiej Brin, założyciele Google. Larry Page pełni rolę prezesa ds. produktów, natomiast Siergiej Brin prezesa ds. technologii (fot. PC World)

Szybki rozwój zmusił jednak firmę do wynajęcia dużego kompleksu biurowego w Mountain View. Korporacja ma tam do dziś swoją główną siedzibę. Jest ona znana jako Googleplex i traktowana jako jedna ze światowych stolic branży internetowej.

Google nie miało większych problemów ze znalezieniem kolejnych inwestorów. W 1999 roku pozyskało 25 milionów dolarów. Na giełdę spółka weszła jednak dopiero w 2004 roku. Przyczyną tego opóźnienia było w dużej mierze pękniecie internetowej bańki giełdowej na przełomie wieków. Epoka Web 2.0

Kluczem do sukcesu Google była oczywiście innowacja. Nikt wcześniej nie zaproponował rozwiązania tak prostego i jednocześnie tak skutecznego. Drugim ważnym czynnikiem był model biznesowy polegający na publikowaniu prostych reklam tekstowych w wynikach wyszukiwania i na stronach WWW. Dziś Google zarabia na nich ponad 2. miliardy dolarów rocznie.

Źródło zdjęć: © Googleplex, główna siedziba Google, z lotu ptaka. Dachy budynków i miejsc parkingowych pokryte są panelami słonecznymi, zasilającymi cały kompleks (fot. PC World)
Źródło zdjęć: © Googleplex, główna siedziba Google, z lotu ptaka. Dachy budynków i miejsc parkingowych pokryte są panelami słonecznymi, zasilającymi cały kompleks (fot. PC World)

To wystarczająco dużo pieniędzy, aby móc pozwolić sobie na eksperymenty. Najbardziej udanym z nich był uruchomiony w 2004 roku Gmail, który zamieszał na rynku darmowych kont e-mail. Gmail był rewolucyjny, bo zapewniał aż gigabajt miejsca na e-maile (darmowa konkurencja oferowała w tym czasie po kilka lub kilkanaście megabajtów). Wprowadził nowy sposób wyświetlania wiadomości, grupując je w wątki, przez co skrzynka odbiorcza zaczęła przypominać forum dyskusyjne.

Warto pamiętać o tym, że nie wszystkie oferowane dziś przez korporację produkty zostały opracowane w siedzibie Google w Mountain View. Wiele z nich Google kupiło. W ten sposób narodziły się takie usługi jak Google Earth, Picasa, Blogger czy Dokumenty Google. Największą inwestycją spółki było wyłożenie w 2006 roku 1,65 miliarda dolarów na zakup popularnego serwisu YouTube. Większość przejęć okazała się być strzałem w dziesiątkę. Problemem pozostał zakup YouTube. Serwis wciąż nie przynosi zysków. Niedawno zaczął publikować płatne klipy wideo.Czas po kryzysie

Mimo światowego kryzysu finansowego, rola Google w świecie rośnie. Ostrożne szacunki mówią o 30. milionach użytkowników i 2 miliardach wyszukiwań dziennie. Według firmy analitycznej Nielsen, w Stanach Zjednoczonych Google kontroluje około 65% rynku wyszukiwarek. Nad Wisłą udziały firmy z Mountain View wynoszą niemal 95% (dane firmy Gemius). Z usług najważniejszych konkurentów (wyszukiwarki Onetu, microsoftowego Binga) korzysta tylko trzech na stu Polaków.

Źródło zdjęć: © Google to nie tylko wyszukiwarka. Program Google Earth pozwala na oglądanie zdjęć satelitarnych całego globu, wyświetla także najważniejsze budynki w postaci modeli 3. (fot. Google)
Źródło zdjęć: © Google to nie tylko wyszukiwarka. Program Google Earth pozwala na oglądanie zdjęć satelitarnych całego globu, wyświetla także najważniejsze budynki w postaci modeli 3. (fot. Google)

Nie oznacza to oczywiście, że droga po której pędzi Google jest prosta i równa. Można by ją porównać do polskiej autostrady - na pierwszy rzut oka jest w świetnym stanie, ale pełno w niej zdradliwych pęknięć. Jednym z takich pęknięć jest bez wątpienia Google Wave - nowe narzędzie do komunikowania się i udostępniania treści w Sieci.

Koncepcja Wave została po raz pierwszy przedstawiona w maju 200. roku. Kilka miesięcy później ruszyły testy. Na razie program nie zasłużył sobie nawet na znaczek "beta". Google bardzo rozbudziło nadzieje związane z premierą Wave. Potem jednak zawiodło użytkowników prezentując mało użyteczną usługę będącą zlepkiem e-maila, forum i komunikatora.

Źródło zdjęć: © Codzienny luz i komfortowe warunki pracy w Google stały się już legendą. Na zdjęciu kuchnia w nowojorskim oddziale firmy (fot. Google)
Źródło zdjęć: © Codzienny luz i komfortowe warunki pracy w Google stały się już legendą. Na zdjęciu kuchnia w nowojorskim oddziale firmy (fot. Google)

Przekonanie użytkowników do Wave to jednak nic w porównaniu do kolejnego wyzwania, które postawiło sobie Google. Firma chce stworzyć najlepszą i najszybszą przeglądarkę internetową na świecie. W dużej mierze już jej się to udało. Najnowsza, czwarta wersja przeglądarki Google Chrome jest naprawdę świetna. Program obsługuje wszystkie oficjalne standardy (w przeciwieństwie do Internet Explorera) i szybko się uruchamia (inaczej niż Firefox). Obsługuje nawet rozszerzenia, choć potrwa to parę lat zanim programiści stworzą dla niego rozbudowany ekosystem podobny do tego, który towarzyszy Firefoksowi.

Z Google na dobre i na złe

Sama wyszukiwarka Google jest już bardzo dojrzałym produktem, w końcu ponad dziesięcioletni staż to w Internecie niemal wieczność. W tym czasie byliśmy świadkami sukcesów i upadków innych internetowych imperiów. Google nadal jednak się rozwija i eksperymentuje, ostatnio z wyszukiwaniem w czasie rzeczywistym, które pobiera informacje z serwisów społecznościowych. Po raz pierwszy pojawił się bowiem rywal, który może stanowić realne zagrożenie - wyszukiwarka Bing, za którą stoi Microsoft, gotów wyłożyć miliardy dolarów, aby tylko odzyskać pozycję w Sieci.

Źródło zdjęć: © W holenderskim oddziale Google pracownicy mogą poruszać się po budynku na rowerach, po specjalnie do tego celu wytyczonych ścieżkach (fot. Google)
Źródło zdjęć: © W holenderskim oddziale Google pracownicy mogą poruszać się po budynku na rowerach, po specjalnie do tego celu wytyczonych ścieżkach (fot. Google)

Tak jak Microsoft chce zaznaczyć swoją obecność w Internecie, tak Google chce zwiększyć swoją obecność w Web 2.0. Dlatego kilka dni temu pokazał nową usługę społecznościową: Buzz. Dzięki niej poczta Gmail pozwala na dzielenie się informacjami w podobny sposób jak ma to miejsce np. na Facebooku.
Przy wdrażaniu usługi Google nie uniknął wpadki związanej z prywatnością użytkowników: wystarczyło raz wysłać do kogoś e-mail, żeby mógł przeglądać naszą listę adresową. Po krytyce internautów błąd naprawiono.

Źródło zdjęć: © Szwajcarscy pracownicy Google z Zurycha mają do swojej dyspozycji prawdziwą zjeżdżalnię (fot. Google)
Źródło zdjęć: © Szwajcarscy pracownicy Google z Zurycha mają do swojej dyspozycji prawdziwą zjeżdżalnię (fot. Google)

Głównym źródłem dochodów Google nadal pozostają reklamy w wyszukiwarce internetowej. Jeszcze do niedawna mówiono, że jest to zbyt niestabilny model biznesowy, jak na tak dużą firmę. Obecnie jednak nikt nie ma wątpliwości, że Google znalazło na to sposób i wytyczyło sobie nowy cel: sprawić, aby Internet stał się niezbędny i wszechobecny. W telefonie, w netbooku, a nawet w programie biurowym. A wszystko to za pośrednictwem Google i jego usług. I jest na najlepszej drodze, aby ten cel zrealizować. Największe wpadki Google

Większość pomysłów Google odniosło sukces. W ciągu ostatniej dekady pojawiło się jednak przynajmniej kilka kiepskich serwisów oraz aplikacji z logo Google. Podjęto także parę złych biznesowych decyzji. Finansową wpadką numer jeden był bez wątpienia zakup YouTube'a - świetnej i popularnej witryny, która jednak nie jest w stanie na siebie zarabiać. Wszystko przez gigantyczne koszty transferu.

Chybioną inwestycją był także Orkut - serwis społecznościowy od Google. Nie zyskał on zbyt wielu zwolenników. Dziś utrzymuje silną pozycję jedynie w Brazylii i Indiach. Amerykańska korporacja zmarnowała także dużą szansę przy okazji premiery swojego smartfona Nexusa One. Zapowiadano rewolucję, ale zawiedzeni klienci nie byli chętni do zakupów.

Podobnie było z Wave. Google bardzo mocno rozbudziło nadzieje związane z wprowadzeniem na rynek tej aplikacji. Potem okazało się, że usługa jest - przynajmniej na razie - mało użyteczna. Niewypałem okazał się być również wycofany już Notatnik. Program do gromadzenia linków i wycinków stron WWW nie mógł konkurować z takimi serwisami jak Delicious.

Wśród innych wycofanych z użytku usług można wymienić jeszcze Answers (użytkownicy płacili tu ekspertom za odpowiedzi na pytania), Lively (czat 3D, który został zamknięty raptem po pięciu miesiącach od premiery) czy Web Accelerator (przyspieszał ładowanie stron WWW). Największym dziwactwem było jednak Google X - wyszukiwarka naśladująca system operacyjny Mac OS.

Źródło artykułu:PC World Komputer
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.