Uważaj u kogo kupujesz telefon
Okazje nie istnieją - są tylko naiwni kupujący, takie powiedzenie przyświeca zapewne wielu sprzedawcom na Allegro czy OLX, których magazyny świecą pustkami a telefony i inny sprzęt do klientów wysyłają za nich chińskie hurtownie.
27.10.2016 16:53
Kupując przedmioty w internecie, zwłaszcza telefony trzeba zwrócić uwagę, czy towar oferuje faktyczny sprzedawca, czy polski pośrednik, a rzeczywistym sprzedawcą nie jest np. chińska hurtownia. W tym ostatnim wypadku będzie trudno wyegzekwować prawa konsumenta. Waszą czujność powinna wzmóc zwłaszcza "okazyjna cena" oraz długi czas dostawy.
Chodzi o problem tzw. pozornego dropshippingu. Dropshipping to stosowane przez wielu sprzedawców internetowych rozwiązanie logistyczne, które polega na tym, że sprzedawca nie ma fizycznie w swoich magazynach oferowanych towarów. Przedmiot wysyła do klienta bezpośrednio np. hurtownia. Może ona być zlokalizowana zarówno w Polsce, jak i w innym kraju, także poza UE, np. w Chinach. Wszystkie obowiązki np. z tytułu rękojmi ponosi jednak sprzedawca.
- Z tej formy korzystają w Polsce zarówno mali, jak i duzi przedsiębiorcy od co najmniej kilku lat i UOKiK nie ma do niej zastrzeżeń - mówił Hubert Worobiej z UOKiK na czwartkowej konferencji poświęconej handlowi internetowemu. - Jednak mniej więcej rok temu pojawiły się skargi dot. "pozornego dropshippingu". Problem dotyczy mniejszych przedsiębiorców, którzy posługują się sprzedażą najczęściej na Allegro, zazwyczaj oferując telefony sprowadzane z hurtowni w Chinach. Problem dotyczy tego, że oferenci nie deklarują się jednoznacznie, czy są sprzedawcami, czy pośrednikami.
Tymczasem, dla konsumenta różnica jest zasadnicza, gdyż zwykły sprzedawca odpowiada z tytułu wszystkich obowiązków określonych w ustawie o prawach konsumenta, można do nich kierować oświadczenia o odstąpieniu od umowy, odpowiadają z tytułu rękojmi, natomiast obowiązki pośredników są o wiele mniejsze.
Jak się okazuje, wyegzekwowanie określonych polskim prawem obowiązków sprzedawcy od chińskiego hurtownika jest praktycznie niemożliwe. Tym bardziej, że oferenci na platformach aukcyjnych nie zaznaczają wyraźnie w ofercie, że są pośrednikami, nie zamieszczają też danych chińskich hurtowników.
- Gdzieś tam są jakieś niuanse, gdzieś z tyłu może być wpisane: "my tylko sprowadzamy, my tylko pośredniczymy, gdyż sprzedawcą jest pomiot chiński", ale nie jest on nazwany. Nie ma też informacji, kto odpowiada z tytułu rękojmi. A jeśli nie mamy zdefiniowanego sprzedawcy, to nie mamy do kogo kierować roszczenia w przypadku, kiedy towar okaże się wadliwy. Nie wiadomo też, do kogo skierować oświadczenie o odstąpieniu od umowy - tłumaczył Worobej. Dodał, że polscy oferenci nie zamieszczają też z reguły informacji o tym, że gdy towar przekracza granicę, to pojawia się obowiązek płacenia cła czy VAT.
Jak powiedział, skargi w tej sprawie kieruje do UOKiK wielu konsumentów, a Urząd podejmuje w podobnych sprawach już ok. trzy interwencje tygodniowo.
- Jest tego coraz więcej i należy się spodziewać, że raczej liczba będzie rosnąć, ponieważ ceny tych produktów są konkurencyjne, nawet gdyby doliczyć koszt podatku VAT i cła - mówił.