Ten pendrive może spalić twój komputer!
13.03.2015 10:36, aktual.: 16.03.2015 13:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wyobraź sobie taką sytuację – podchodzisz do swojego komputera, a obok klawiatury leży nieznajomo wyglądający pendrive. Co robisz? Podłączasz go do portu USB w swoim komputerze, by zobaczyć, co jest na dysku? Jeżeli tak, to mamy dla ciebie złą wiadomość – twój komputer właśnie się spalił. Czeka cię w najlepszym wypadku naprawa, w najgorszym – kupno nowego. Trzeba było uważać
Na pomysł stworzenia "morderczego" pendrive'a wpadł jeden z autorów technologicznego bloga Kukuruku, prywatnie pracujący w firmie produkującej elektronikę. Zastanawiał się on ze współpracownikami, czy jest możliwe takie spreparowanie podłączanego do USB dysku, by zamiast do zapisywania i odczytywania danych służył on do czegoś zgoła innego. W zasadzie "służył" nie jest tu najwłaściwszym słowem – chodziło bowiem o to, by pendrive był w stanie fizycznie uszkodzić komputer.
I tak, stwierdzili w końcu dyskutujący, jest to możliwe. Nie tylko stwierdzili, ale wręcz od słów przeszli do czynów i stworzyli takie urządzenie. Jak ono działa?
USB zasilane jest napięciem 5 V. Wystarczy to, by gromadzić ładunek elektryczny w kondensatorach, umieszczonych we wnętrzu "wybuchowego" pendrive'a. Po zgromadzeniu 110 V ładunek uwalniany jest na linie danych, którymi w normalnej sytuacji przesyłane są informacje zapisane na zewnętrznym dysku. Nie są one przygotowane na przyjęcie takiego napięcia, które trafiając do kontrolera USB powoduje jego nieodwracalne uszkodzenie. Dodatkowy problem w tym, że taki kontroler bardzo często znajduje się wewnątrz głównego procesora komputera. Działanie pendrive'a kończy się więc bardzo poważnymi konsekwencjami.
Office 365 już od 20zł netto! Sprawdź ->
"Dysk" zaprojektowany jest tak, by ładować i uwalniać ładunek bez przerwy. Po uszkodzeniu kontrolera USB i całego procesora może więc kontynuować swoją złowrogą aktywność tak długo, jak długo dostarczane jest mu napięcie.
Sam twórca tego urządzenia porównuje je na blogu do bomby atomowej, pisząc, że to coś, co _ fajnie jest mieć, ale lepiej nie używać _. Z tego też powodu nie dzieli się publicznie szczegółami technicznymi swojego projektu. Miejmy nadzieję, że pozostanie on tylko krążącą po sieci opowieścią, kolejną, która przestrzega nas przed nierozważnym korzystaniu z elektroniki.
Pasjonaci elektroniki często tworzą tego typu gadżety, choćby tylko po to, by udowodnić sobie samym, że jest to możliwe. Jakiś czas temu pisaliśmy o innym pomysłowym inżynierze, który stworzył wykradającą hasła ładowarkę do smartfonów.
_ DG _