Słupy energetyczne znikają z polskiego krajobrazu. PGE ukryje linie energetyczne pod ziemią
PGE Polska Grupa Energetyczna zakupiła wyjątkową maszynę, która przyspieszy program kablowania, czyli zmiany sposobu prowadzenia sieci średniego napięcia i modernizacji już istniejących. Dla milionów odbiorców to bardzo dobra wiadomość: mniej awarii i przerw w dostawach prądu.
15.02.2023 15:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już w 2019 r. Grupa PGE rozpoczęła realizację strategicznego programu kablowania sieci średniego napięcia. Cel? Do 2026 r. udział podziemnych linii kablowych na terenie działania spółki wzrośnie do min. 30 proc. By to było możliwe, spółka kupiła maszynę do układania kabli energetycznych pod ziemią, która zdecydowanie przyspieszy tempo i zminimalizuje uciążliwość prac budowlanych w terenie do minimum.
5 kilometrów, a nie 150 metrów dziennie
– Nie ma transformacji polskiej energetyki bez inwestowania ogromnych środków w dystrybucję, a nasza – PGE Dystrybucja – uruchamia kablowanie sieci we własnym zakresie poprzez maszynę, która układa kable energetyczne ponad 30-krotnie szybciej niż metodą tradycyjną. Dzięki tej maszynie możemy ułożyć ponad 5 km kabla dziennie, podczas gdy dotychczas układaliśmy, często z dużym wysiłkiem, ok. 150 m dziennie. Stąd realizacja inwestycji i cel, by do 2026 r. ukryć pod ziemią 9 tys. km sieci przy jednoczesnym demontażu 7 tys. km linii napowietrznych – mówił Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu PGE Polskiej Grupy Energetycznej dodając, że to nie tylko jedyna tego typu maszyna w Polsce, ale również unikatowe rozwiązanie w skali europejskiej.
Wspomniana inwestycje nie byłaby możliwa, gdyby nie środki pochodzące z nowej emisji akcji przeprowadzonej przez PGE w 2022 r. Ich wartość wyniosła 3,2 mld zł, a połowa z tej kwoty została przeznaczona na inwestycje związane z transformacją energetyczną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skorzysta ponad 5,5 mln odbiorców
PGE Dystrybucja działa na terenie centralnej i wschodniej Polski, gdzie łącznie ma ponad 380 tys. km linii energetycznych, w tym 115 tys. km stanowią linie średniego napięcia, które dostarczają energię do ponad 5,5 mln odbiorców. Ukrycie kabli pod ziemią to kosztowna, ale opłacalna inwestycja. Najważniejsza jest niezawodność usług, gdyż tradycyjne linie naziemne są narażone na wiele zagrożeń.
– Linie kablowe w porównaniu do linii napowietrznych są odporne na uszkodzenia wynikające z czynników atmosferycznych. To właśnie gwałtowne wichury, intensywne opady śniegu czy ulewne deszcze bywają najczęstszą przyczyną awarii masowych. Umieszczając linie kablowe pod ziemią, znacznie ograniczymy ryzyko nieplanowanych wyłączeń – potwierdza Jarosław Kwasek, prezes zarządu PGE Dystrybucja dodając: – Realizacja tak ambitnego zadania jest możliwa dzięki nieustannemu rozwojowi spółki.
Trwający kilka lat program kablowania sieci średniego napięcia to także nowe miejsca pracy, w miejscach, gdzie o pracę jest naprawdę trudno.
– W planach mamy zatrudnienie nowej grupy pracowników, którzy będą równolegle zajmować się demontażem linii napowietrznych – zapewnia Jarosław Kwasek.
Jak słupy energetyczne znikają z polskiego krajobrazu?
By linia energetyczna została ukryta pod ziemią trzeba skorzystać ze specjalistycznego sprzętu. To zestaw, składający się z ciągnika gąsienicowego oraz pługu, który chowa przewody w ziemi. Pojazd wyciągający zakotwicza się do podłoża za pomocą płyty stabilizującej. To on ciągnie pług ze stałą siłą do 180 ton. Jedną z najważniejszych cech pługu jest możliwość zmiany wysokości i odchylenia każdego z kół. Dzięki temu oraz funkcji "płynnej płetwy" maszyna może być używana m.in. w terenach górskich i na mokradłach, a nawet przeprawiać się przez rzeki. Płużenie można wykonywać bez wcześniejszego przygotowania terenu. Maszyna może wkopywać kable na głębokość od 160 do 220 cm, więc nie ma obaw, że zostaną uszkodzone np. podczas prac polowych.
Do obsługi wystarczy maksymalnie czterech pracowników. Trzy osoby kontrolują podajniki okablowania, a czwarta steruje maszyną zdalnie. Dzięki temu trasa maszyny i proces układania kabli są cały czas pod kontrolą, a prace odbywają się przy zachowaniu rygorystycznych zasad bezpieczeństwa.
– To jest dość proste rozwiązanie. Jego innowacyjność polega na tym, że nie są to prace wykonywane metodą odkrywkową. Wszystko dzieje się z pomocą lemiesza, który może pracować w każdych warunkach i na dowolnej głębokości – wyjaśnia Jan Frania, wiceprezes zarządu ds. infrastruktury sieciowej w PGE Dystrybucja.
Do demontażu linii naziemnych zakupiono natomiast specjalny dźwig, który pozwala na prowadzenie prac pod napięciem, w sposób niezakłócający dostaw prądu.
W okresie od stycznia do grudnia 2022 r. Grupa PGE wybudowała 511 km linii kablowych średniego napięcia. Rok wcześniej było to 214,5 km. Dzięki nowemu zestawowi maszyn do układania kabli SN, których pracę można było oglądać podczas prezentacji w Janowie Lubelskim, liczby te zdecydowanie wzrosną, a Grupa PGE będzie mogła osiągnąć założone ambitne cele.