Pojedynek "flagowców"

Pojedynek "flagowców"

Pojedynek "flagowców"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
29.08.2018 13:40, aktualizacja: 29.08.2018 13:51

Rok 2017 na rynku smartfonów upłynął pod znakiem oczekiwania na premierę nowego flagowca Apple oraz ewentualne odpowiedzi koreańskich i chińskich konkurentów. Zgodnie z oczekiwaniami, iPhone X rzucił wyzwanie reszcie stawki i nadał tempo „wyścigowi zbrojeń”. Mało kto był w stanie przewidzieć, że niespełna rok później sytuacja zmieni się diametralnie.

W trakcie każdego dłużej trwającego wyścigu prędzej czy później dochodzi do wyraźnego podziału uczestników na liderów, grupę pościgową i zamykających stawkę maruderów. Technologiczny pojedynek producentów smartfonów wprowadził do tej reguły pewną innowację: część ścigających depcze liderowi (iPhone X) po piętach, a część próbuje go minąć, podążając zupełnie inną trasą. Trzeci i czwarty kwartał bieżącego roku przyniesie nam odpowiedź na pytanie, kto zdystansował konkurencję. Obecna sytuacja nie jest tak łatwa do interpretacji, z różnych względów. Ponieważ ceny najwyższych modeli z reguły maleje do rozsądnego poziomu w ciągu kilku miesięcy od premiery, warto już dziś przyjrzeć się modelom, aby wiedzieć, z nich szczególnie się rozglądać. Aukcje internetowe już dziś zawierają niekiedy naprawdę niesamowite oferty.

Jabłko niezgody

Wydarzeniem roku 2017 na rynku smartfonów była z pewnością wrześniowa konferencja Apple, na której zaprezentowano nowe modele, m.in. iPhone X. Nie był to jednak pokaz siły marki z Cupertino. Flagowiec Apple wywołał mieszane wrażenia. Jedną z najbardziej oczekiwanych nowości miał być system rozpoznawania twarzy (FaceID), który podczas prezentacji sprawiał wrażenie zacinania się, a ze względu na jego wymagania (umieszczenie przedniej kamery w górnej części ekranu) design aparatu został wzbogacony o tzw. notch (wycięcie, kryjące obiektyw kamery). Zdaniem wielu, oszpeciło to smartfona i negatywnie wpłynęło na komfort użytkowania, szczególnie przy pracy z multimediami czy grami, kiedy wycięcie fragmentu obrazu może przeszkadzać.

Rynek jednak zareagował niezwykle entuzjastycznie. Mimo rekordowo wysokiej ceny (ok. 1000 USD w USA, w Polsce ok. 5000 zł), smartfon sprzedawał się doskonale, będąc przez prawie pół roku bestsellerem w portfelu marki z Cupertino, poniekąd wbrew wielu analizom, z których wynikało że zalety „iksa” nie usprawiedliwiają kosztu jego zakupu. Ten imponujący wynik dał do myślenia konkurentom i spolaryzował rynek. Niektórzy producenci zdecydowali się na mniej lub bardziej udane kopie tego modelu, inni postanowili pójść własną drogą i szukać indywidualnych rozwiązań.

Obraz sukcesu

Huawei P20 Pro to produkt wyjątkowy. Chiński producent postanowił stworzyć szybki, zaawansowany technologicznie smartfon, z wyraźną specjalizacją w obszarze fotografii cyfrowej. Trzy obiektywy na tylnej ścianie modelu pozwalają na wykonywanie zdjęć o niespotykanej w tej klasie jakości. Znalazło to odzwierciedlenie w wynikach prestiżowego testu DxOMark, gdzie chiński smartfon nie tylko zajął pierwsze miejsce, ale także pobił rekord punktowy wszechczasów. Dzięki sensorowi typu 1/1,7 cala w głównym aparacie, połączonym z rozdzielczością matrycy 40 Mpix i przysłoną f/1.8, smartfon potrafi doskonale manipulować ostrością lub rozmyciem poszczególnych elementów kompozycji. Możliwości te wspiera dodatkowo system sztucznej inteligencji, który potrafi samodzielnie rozpoznać tematykę ujęcia i zasugerować takie ustawienia, które zagwarantują możliwie efektowne wykonanie fotografii. Klasa aparatu w niczym oczywiście nie ustępuje jakości wyświetlacza; Huawei P20 Pro posiada panoramiczny ekran o przekątnej 6,1 cala (Fullview 2.0). Ponieważ wykorzystuje technologię OLED, pracuje na bardzo rozbudowanej palecie barw, gwarantując wierność ich odtwarzania, odpowiednią „soczystość” czy świetny kontrast. Oczywiście, zarówno prace nad utrwalaniem czy obróbką multimediów wymagają procesorów o odpowiednio wysokiej wydajności. Huawei P20 Pro pracuje na ośmiordzeniowym chipsecie Kirin 970, który jest najmocniejszym w ofercie tego producenta. Dodatkowo smartfon fabrycznie jest wyposażony w 8 GB pamięci RAM, co pozwala na bardzo płynną pracę także przy innych zastosowaniach smartfona (praca biurowa, gry, media społecznościowe).

Kopia lepsza od oryginału?

Xiaomi Mi 8, podtrzymuje „linię programową” swojej marki, którą można zawrzeć w sformułowaniu o możliwie atrakcyjnym stosunku jakości do ceny. Chiński smartfon nawet w sferze wizualnej nie ukrywa wyraźnej inspiracji iPhone X. Charakterystyczny notch na ekranie głównym oraz umiejscowienie dwóch tylnych aparatów nie mogą być dziełem przypadku, podobnie jak „bezramkowa” konstrukcja czy nawet...domyślna tapeta, wykorzystująca podobne kolory i pomysł. Podobnie z funkcjonalnościami smartfona. Xiaomi Mi 8 również wykorzystuje system rozpoznawania twarzy, także wspiera system szybiego ładowania, a ekran o przekątnej 6,21’’ podobnie jak w iPhone X został wykonany w technologii AMOLED i ma podobne proporcje. Nie ma również przypadku w tym, że Xiaomi Mi 8 wykorzystuje bardzo podobny system obsługi gestami i w zbliżony sposób prezentuje statusy aktywnych aplikacji.

Sercem smartfona jest procesor Snapdragon 845 zasilany w najwyższej wersji telefonu 8 GB pamięci RAM. To oczywiście wystarczy do szybkiej i komfortowej pracy, ale należy pamiętać, że ze względu na różnice w systemach operacyjnych, lepsza „na papierze” specyfikacja technologiczna nie musi przesądzać o wyższości modelu opartego na Androidzie nad tym wykorzystującym iOS (lub odwrotnie). Co ciekawe, mimo wyraźnych zapożyczeń i czytelnych aspiracji do bycia „tańszym iPhone X na Androidzie”, chiński flagowiec zdaje się mieć dwie przewagi nad swoim rynkowym rywalem. Pierwszą z nich jest dodatkowy system identyfikacji użytkownika, równie skuteczny jak FaceID, ale zdaniem wielu, znacznie wygodniejszy w obsłudze – chodzi o skaner linii papilarnych, umieszczony...na powierzchni ekranu. Drugą przewagą jest lepsze przygotowanie telefonu do wykonywania zdjęć. Chiński producent szczyci się tym, że jego flagowiec w testach DxOMark uzyskał lepszy wynik niż produkt Apple; wpłynęły na to nie tylko komponenty, ale i wyraźnie lepsze oprogramowanie oraz sposób wykorzystania dostępnych zasobów.

Biznes czy rozrywka?

Ciekawą koncepcję rozwoju swoich flagowych modeli wdraża Samsung. Koreański producent rozwija równolegle dwie linie: Galaxy S oraz Galaxy Note. Pierwsza ma charakter bardziej zróżnicowany, druga jest przedstawiana jako stricte biznesowa. Tegoroczna premiera Galaxy S, sygnowana numerem 9, nie przyniosła spektakularnego przełomu na rynku. To bardzo wydajny(Exynos 9810, 4-6 GB RAM) telefon o świetnym wyświetlaczu (Super AMOLED, ekran w proporcjach 18,5:9, rozdzielczość 2960x1440 pikseli). Przestrzenny dźwięk stereo, aparat o zmiennej przysłonie, możliwość nagrywania i wykonywania zdjęć w trybie super slow-motion to kolejne z atutów urządzenia. Jeśli dodać do tego odporność na kurz, wodę i pył (zgodność z normą IP 68) i wysokiej klasy zabezpieczenia ekranu, możliwość odblokowywania za pomocą skanu twarzy, itd., okaże się że pod wieloma względami to smartfon o zbliżonych możliwościach do iPhone X. Największym problemem dla potencjalnego nabywcy może być próba jednoznacznego ustalenia, czy to telefon bardziej atrakcyjny od konkurencyjnego modelu. W większości przypadków zadecydują indywidualne preferencje co do poszczególnych obszarów funkcjonowania. Ciężko bowiem powiedzieć, dla jakiego typu użytkownika Samsung Galaxy S9 byłby najwłaściwszym wyborem. Trawestując powiedzenie znane z futbolowych realiów, można powiedzieć, że wśród flagowców nie ma już słabych modeli. Powoduje to, że o wyborze właściwego decydują szczegóły – jeden użytkownik wybierze model o większym ekranie, inny zdecyduje się na taki, który robi lepsze zdjęcia czy wspiera funkcję bezprzewodowego ładowania. Galaxy S9 z pewnością będzie zajmował najwyższe miejsca na liście modeli do wyboru, ale niektórych nabywców z pewnością rozczaruje niewielka liczba indywidualnych rozwiązań.

Samsung Galaxy Note 9 cieszy się opinią smartfona stworzonego z myślą o pracy w biznesie i innych poważnych zastosowaniach. Metalowa, niemal bezramkowa obudowa chroni ekran o identycznych parametrach jak w Galaxy S9. Ośmiordzeniowy procesor, wsparty aż 8 GB pamięci RAM i 512 GB pamięci zewnętrznej to potężne wsparcie dla mocy obliczeniowej urządzenia. Znakomity podwójny, umożliwiający zmianę przysłony, aparat świetnie współpracuje z natywnym oprogramowaniem, co ułatwia nakładanie i dobór efektów w zależności od charakteru fotografowanych obiektów i warunków oświetlenia. Użytkownik ma również możliwość nagrywania w trybie Super Slow-Motion, wykonywania zdjęć w trybie HDR, dodatkowej kompresji filmów nagrywanych w 4K. Seria Galaxy Note jest powszechnie kojarzona z charakterystycznym rysikiem – ten jest oczywiście obecny w „dziewiątce”. Można mu przypisać wiele zastosowań – od wykonywania odręcznych notatek, przez sterowanie zdalne aparatem fotograficznym i prezentacjami PowerPoint, aż po obsługę specjalistycznego oprogramowania typu AutoCad czy PhotoShop. Warto dodać, że po zakupie stacji dokującej Samsung DeX telefon może świetnie zastępować komputer – po podłączeniu do monitora, można pracować jak na klasycznym desktopie czy laptopie, a sam smartfon może pełnić wówczas także rolę touchpada. To rozwiązanie powoduje, że Galaxy Note 9 ma przed sobą o wiele ciekawsze możliwości rozwoju niż konkurencja i stanowi już dziś realną alternatywę dla netbooków i tabletów klasy biznes.

Rynek smartfonów złapał lekka zadyszkę, jeśli chodzi o rozwój. Producenci ścigają się na kolejne innowacje, ale większość z nich dotyczy implementacji obecnych już na rynku rozwiązań lub prób nawiązania do produktu konkurencji. Wydaje się, że rynek przejmie ta marka, która zaproponuje nie tyle ulepszony produkt, co własną definicję tego, do czego jej flagowiec miałby służyć i co miałby robić lepiej niż obecne na rynku smartfony, laptopy i tablety. Niewykluczone, że świadkami takiej premiery będziemy już w tym roku; póki co warto skorzystać z okazji i kupić jakiegoś flagowca, choćby po to, aby przekonać się na własnej skórze, jak bardzo nowoczesne rozwiązania są w stanie wynieść naszą pracę, rozrywkę czy np. wykonywania zdjęć w inny, lepszy, wymiar.

Źródło artykułu:Artykuł sponsorowany
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)