Motorola Gleam - powrót kultowej V3?

Motorola Gleam - powrót kultowej V3?

Motorola Gleam - powrót kultowej V3?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
27.09.2011 12:00, aktualizacja: 05.01.2012 08:45

Motorola postanowiła przypomnieć użytkownikom swoją kultową V3 wypuszczając na rynek model Gleam, oznaczony też jako EX211

W roku 2004, w pięknych czasach, w których telefony z klapką były jednymi z najpopularniejszych, przeciętnym użytkownikom nawet do głowy nie przychodziły telefony dotykowe, a iPhone i Android byłby przyjęte jako fantastyka, Motorola wypuściła kultowy model telefonu - RAZR V3. Niecodzienne wzornictwo, początkowo abstrakcyjna klawiatura, metalowa i bardzo cienka obudowa. Tym właśnie "Brzytwa" (skrót RAZR pochodzi od angielskiego "razor") przyciągała swoich nabywców. Pochodnych od modelu V3 było dużo i przerobiono niemalże cały alfabet, od V3a, do V3xx, a potem też przyszły kolejne telefony na fali jej popularności, jak np. V6, V8, K1...

Mamy połowę roku 2011. iPhone i Android są na porządku dziennym, większość nowych modeli telefonów ma dotykowy ekran. Telefonów klasycznych jest coraz mniej, a klapek można ze świecą szukać. Motorola postanowiła przypomnieć użytkownikom swoją kultową V3 wypuszczając na rynek model Gleam, oznaczony też jako EX211. Tak samo płaska klawiatura, bardzo zbliżone wzornictwo, cienka obudowa. Wielu użytkowników entuzjastycznie podeszło do tej wiadomości. Zostaje tylko pytanie - czy Gleam jest w stanie powtórzyć sukces modelu V3? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Zestaw

Wszechobecna moda na ekologiczne "wszystko", wymusiła zapakowanie zestawu w niewielkie, tekturowe pudełko opatrzone napisem "Classic style, redefined" wskazującym zapędy ku ponownego wyznaczania klasycznego stylu. W środku znajdziemy ładowarkę z końcówką microUSB, jednoczęściowy zestaw słuchawkowy z mikrofonem i końcówką JACK 3,5 mm oraz standardowy zestaw makulatury w postaci instrukcji i karty gwarancyjnej. Zestaw skromny, ale Gleam jest telefonem z niższej półki, więc nie można było się za dużo spodziewać.

Wygląd zewnętrzny

Motorola Gleam jest klasyczną klapką o wymiarach 106 x 53 x 13,9 mm i masie 105 gramów. Telefon jest dobrze wyważony i pewnie leży w dłoni. Górna klapka jest krótsza, dzięki czemu widoczny jest pod nią podświetlana na biało ramka z napisem Motorola. Przedni panel, choć imituje szkło, jest plastikowy i idealnie nadaje się do kolekcjonowania rys i odcisków palców. Warto więc pomyśleć o jakiejś folii lub pokrowcu. Na górze znajduje się obiektyw aparatu, a pod nim niewidoczny wyświetlacz diodowy. U dołu lewej krawędzi umieszczone zostało gniazdo JACK 3.5mm oraz szczelina służąca do podważenia tylnej klapki, w której też jest zaczep na smycz. Na prawej krawędzi umiejscowione zostało gniazdo microUSB i przyciski do regulacji głośności. Tył telefonu, niestety z cienkiego i miękkiego plastiku, przyozdobiony został czarnym logiem Motoroli. U dołu znajduje się szczelina głośnika.

Zdejmowanie tylnej klapki przysparza sporo stresu, ponieważ jest to czynność bardzo drastyczna. Trzyma się ona na zatrzaskach i do ich zdjęcia trzeba użyć sporo siły. Kiedy już się z tym uporamy naszym oczom ukazuje się bateria, karta SIM oraz karta pamięci. W celu wyjęcia tej ostatniej konieczne jest wymontowanie baterii. Przyszła pora na otwarcie telefonu i tutaj za pierwszym razem przeżyłem szok. Telefon jest wielki, a rozmiary klawiatury od razu przyniosły mi na myśl telefony dla seniorów.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Na jej powierzchni spokojnie można by zmieścić wygodną klawiaturę QWERTY razem z pakietem przycisków funkcyjnych. Ale zamiast tego mamy dużą, a nawet bardzo dużą klawiaturę numeryczną, dwie "słuchawki", czterokierunkowy D-Pad oraz dwa przyciski funkcyjne. Rozłożony telefon ma ok. 20 cm i po przyłożeniu go do ucha prawie połowa jego długości odstaje nam od twarzy.

Pod klawiaturą producent umieścił gumową belkę amortyzującą opadającą z impetem klapkę. Obok przycisku "#" znajdziemy szczelinę mikrofonu. Srebrna powierzchnia klawiszy łatwo zbiera odciski palców. U góry mamy oczywiście wyświetlacz o przekątnej 2,4 cala, choć spokojnie zmieściłby się nawet ekran większy o 0,4 cala. Nad nim mamy kolejne logo producenta oraz podłużną szczelinę głośnika rozmów. Mechanizm otwierania działa bardzo dobrze. Wymaga użycia odrobiny siły, po czym sam w odpowiednim momencie otwiera się/zamyka. Przy zamkniętym telefonie klapka delikatnie kołysze się na boki, ale tylko jak jej w tym pomożemy. Użyte materiały są przyzwoitej jakości, ale nie powalają. Spodziewałem się tutaj przynajmniej metalowej tylnej klapki, jak w znanych poprzednikach. Telefon jest jednak bardzo dobrze spasowany, nic nie wydaje żadnych niepokojących odgłosów.

Ekran, menu i obsługa

Ekrany, jak w klapce być powinno, mamy dwa. Zacznijmy od głównego. Wewnętrzny to ekran LCD wykonany w technologii TFT, wyświetlający 256 tys. kolorów o rozdzielczości 240 x 320 pikseli i przekątnej 2,4 cala. Jest on dobrej jakości, wyświetlany obraz jest żywy i wyraźny, a kąty widzenia są przyzwoite. W słońcu jego czytelność drastycznie spada i ciężko na nim coś zobaczyć bez znalezienia kawałka cienia. Ekran zewnętrzny, to panel diodowy i to na niego narzeka spora część użytkowników tego modelu, ponieważ ma on ograniczoną funkcjonalność. Postawienie na diody przyniosło oszczędność energii, ale skutecznie uniemożliwia wyświetlenia na niedużej powierzchni numeru osoby dzwoniącej. Zatem jego działanie ogranicza się, oprócz wyświetlania godziny, do pokazywania animowanych powiadomień oraz prostych animacji po każdym zamknięciu klapki. Przyznam, że przemieszczająca się, składająca się z kilku punktów, koślawa kaczka potrafi poprawić humor. Animacji jest czternaście i ustawić możemy pojedynczą lub wszystkie naraz
wyświetlane losowo, jak i całkowicie je wyłączyć. Obok powiadomień na zewnętrznym ekranie mamy też powiadomienia świetlne. Pole wokół napisu Motorola u doły telefonu mruga intensywnie przy połączeniach i wiadomościach, powiadamia o nieodebranym zdarzeniu, podczas wybierania numeru na klawiaturze oraz podczas wykonywania połączeń. Ostatnie dwie opcje można wyłączyć.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Jedno spojrzenie na pulpit wystarcza, żeby dostrzec kolejną dużą wadę tego modelu. 1/3 ekranu zajmuje ramka z godziną i datą, której w żaden sposób nie da się wyłączyć. Jeśli chcemy mieć na ekranie ładne, to musimy liczyć się z tym, że zamiast środka pięknego obrazka będziemy mieć ramkę z datą. Co prawda jest ona przezroczysta, ale w ok. 10-20%.

Menu w wielu modelach Motoroli słynęło z dużej nielogiczności i powolnego działania, a osoby, które nigdy z takiego telefonu nie korzystały miewały problemy z odnalezieniem się w nim. Tego samego obawiałem się i tutaj, ale Gleam prezentuje się nadzwyczaj przyzwoicie. Menu główne, to standardowa siatka 12 ikon. Ich układu i kolejności nie możemy modyfikować, nie ma też możliwości zmiany motywu, ani rozmiaru czcionki. Telefon zazwyczaj działa płynnie, bez spowolnień, czy zawieszeń. Jedynym wyjątkiem był katalog na karcie pamięci zawierający kilkadziesiąt zdjęć i filmów z innego telefonu w dużych rozmiarach i tutaj lista przewijała się wolno. Gleam zdjęć większych niż rozdzielczość aparatu nie wyświetla.

Przycisków funkcyjnych nad "słuchawkami" nie możemy modyfikować. Lewy, to skrót do odtwarzacza, a prawy do Menu głównego. Własne skróty możemy przypisać natomiast to czterech kierunków przycisku nawigacyjnego.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Połączenia, wiadomości i książka telefoniczna

Najprostszym sposobem na dostanie się do książki telefonicznej jest przypisanie jej do skrótu D-Pada, domyślnie w dół. Składa się ona z dwóch zakładek: Kontakty i Grupy osób. Do kontaktu możemy przypisać kilka różnych numerów, zdjęcie, dzwonek oraz uzupełnić go o adres e-mail i nazwę firmy. Do Grupy przypisać można dzwonek, zdjęcie i animację na ekranie zewnętrznym. Cała lista kontaktów może być skopiowana do pliku w pamięci telefonu lub na kartę pamięci. Oczywiście nie zabrakło też opcji szybkiego wybierania ustalonych numerów.

Zasięg jest dobry, nie zauważyłem żadnych drastycznych spadków. Sporadycznie lub przy większych burzach zdarza się, że skala zasięgu zgubi 2-3 kreski, ale bardzo szybko wraca do maksymalnego poziomu. Jakość wykonywanych połączeń jest bardzo dobra. Są one głośne i czyste. Obie strony nie mają najmniejszych problemów z przeprowadzaniem rozmów.

Wiadomości, a raczej sposób ich wprowadzania, to kolejna dyskusyjna rzecz, która zraziła dużą grupę użytkowników do Motoroli. Chodzi tutaj oczywiście o słownik iTap, z którego w Gleam zrezygnowano. Wybierając opcje Napisz wiadomość na początku wybieramy typ: SMS czy MMS. Nie ma tutaj automatycznego przekształcania. Wprowadzanie tekstu jest bardzo wygodne. Bardzo dużych rozmiarów klawisze pomimo, że są płaskie, mają bardzo dobry skok i wyczuwalne kliknięcie. Szybko można nauczyć się pisania bez patrzenia na przyciski. Do wyboru są cztery typy wprowadzania znaków: zwykłe ABC, z polskimi literami oraz ze słownikiem z polskim znakami lub bez nich. Słownik spisuje się bardzo dobrze i ma zapamiętaną przyzwoitą ilość słów. Po wpisaniu i zatwierdzeniu wiadomości należy wybrać odbiorcę wprowadzając go ręcznie lub wybierając z książki telefonicznej. Zostaje tylko potwierdzić odbiorcę i czekać na raport. A ten jest wg mnie nieodpowiednio zatytułowany. Po jego otrzymaniu mamy napisane "Powodzenie", a pod tym odbiorca z
datą i godziną. Zastanawia mnie, czy ktoś przypadkiem nie pomylił "powodzenia" z "potwierdzeniem". Nie mniej jednak wygląda to dość dziwnie.

Gleam potrafi również odbierać maile, a przynajmniej się stara. Zdefiniować możemy kilka kont i ustawić różną częstotliwość ich sprawdzania. Wiadomości owszem, przychodzą ale bardzo często zamiast tytułu i nadawcy mamy kwadraciki zamiast liter. Przy ustawieniu pobierania tylko nagłówków nie ma możliwości pobrania całych wiadomości, a przy ustawionym pobieraniu ich w całości często można zobaczyć komunikat o zbyt długiej wiadomości lub wspomniane kwadraciki i piktogramy zamiast tekstu.
W pamięci telefonu możemy przechować 500 wiadomości SMS oraz 50 maili.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Część muzyczna

Spotkałem się w jednym z oficjalnych opisów ze zdaniem, że Gleam, to obok stylowego wyglądu, telefon do muzyki. Czy słusznie? Aby się o tym przekonać wystarczy uruchomić odtwarzacz lewym przyciskiem funkcyjnym. Aplikacja jest maksymalnie uproszczona. U góry znajduje się pasek, na którym przesuwa się tytuł, pod nim mamy obrazek (chyba powinny się tam wyświetlać okładki albumów, ale nie udało mi się zmusić telefonu do tego), niżej oś czasu, pod którą są dwie ikony informujące o zapętlaniu i odtwarzaniu losowym, na środku skróty, którym odpowiada klawisz nawigacyjny i skala głośności. Zabrakło jakiegokolwiek korektora. Pliki na playlistach wyświetlane są w formie listy lub miniatur. Zdecydowanie polecam pierwszą formę, ponieważ przy widok miniatur przewija się wolno i z opóźnieniem. Telefon na też problemy z poprawnym wyświetlaniem niektórych tytułów, zamieniając je na nie do końca zrozumiałe skróty. Słuchawki z zestawu, jak można się spodziewać, są bardzo słabe. Dźwięk z nich płynący jest piszczący i bardzo
niskiej jakości. Zamiast sprawiać przyjemności powoduje ból uszu. Gniazda JACK 3,5 mm na szczęście nie zabrakło i po podłączeniu lepszych słuchawek z powodzeniem można stwierdzić, że Gleam gra bardzo dobrze. Przede wszystkim głośno i z powodzeniem napędzające duszę słuchawki. Ponadto jest czysto i dobrze jakościowo. Dźwięk jest neutralny, nie piszczy, ani też nie dudni przesadzonym basem. Gra zdecydowanie powyżej przeciętnej.

Stylistyka Radia przypomina tę z odtwarzacza. Oś częstotliwości, częstotliwość, wiadomości RDS, typ dźwięku (mono/stereo), skala głośności i skróty klawisza nawigacyjnego, to wszystko, co mamy na ekranie. Radio działa dobrze, nie ma problemów ze złapaniem fali. Stacje możemy zapisywać, telefon jest w stanie zapamiętać ich 20. Jest możliwość czasowego uruchomienia radia o danej godzinie, na dany program. Znalazło się też miejsce na nagrywanie audycji. Opcja ta została źle opisana w menu i zamiast "Nagraj audycję" mamy opcję "Nagraj film", co przenosi nas do nagrywania. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia. Dźwięk nagrywany jest w formacie .ARM i jest niskiej jakości.

Zarówno odtwarzacz, jak i radio możemy zminimalizować, ale nie ma możliwości sterowania nimi z poziomu pulpitu. Po zamknięciu klapki można tylko regulować głośność, a skala pokazuje się na ekranie zewnętrznym. Dźwięk zostaje zawieszony po uruchomieniu jakiejkolwiek aplikacji Java i wznowiony po jej zamknięciu.

Motorola zastosowała tutaj oddzielny głośnik do dźwięków zewnętrznych i spisuje się on bardzo dobrze. Nie ma problemów z usłyszeniem dzwonka, a i w razie potrzeby z powodzeniem można słuchać z niego muzyki. Dźwięk jest bardzo donośny, a jak na tak niepozorny głośnik, również dość przyzwoity jakościowo. Nie ma co się oczywiście spodziewać dźwięku klasy Hi-Fi ale jest dobrze pod tym względem.

Internet i łączność bezprzewodowa

GPRS Class 12 oraz Bluetooth, to wszystko, co znajdziemy w EX211. Przydałby się przynajmniej EDGE ale cóż... trzeba się cieszyć z tego co jest. A cieszyć się nie bardzo można dzięki fabrycznej przeglądarce. Jest zwyczajnie straszna i jak ktoś ma zamiar zajrzeć od czasu do czasu do sieci, to powinien z niej skorzystać tylko raz - w celu pobrania Opery mini. Przeglądarka jest bardzo wolna, pomijając nawet wolny GPRS sam w sobie. Do tego potrafi mieć problemy z wyświetleniem stron w wersjach mobilnych. Zainstalowanie Opery poprawia sytuację i na tyle, na ile pozwala wolna łączność, da się w miarę normalnie korzystać z Internetu.
Moduł Bluetooth w wersji 2.1 z A2DP spisuję się dobrze. Nie zrywa połączenia i działa tak, jak działać powinien.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Aparat

Nowa klapka Motoroli została wyposażona w aparat o rozdzielczości 2 Mpix, pozwalający na wykonywanie zdjęć w maksymalnej rozdzielczości 1600 x 1200 pikseli oraz nagrywanie filmów w formacie .3GP z prędkością 15 klatek na sekundę i rozdzielczością 176 x 144 pikseli. Aparat należy traktować tutaj wyłącznie jako konieczny dodatek, niż jako coś użytecznego. Do wyboru mamy standardowe opcje jak proste efekty, scenerie, samowyzwalacz, redukcję migotania, czy balans bieli ale nie sprawia to, że zdjęcia będą dobrej jakości. A te wychodzą rozmazane, z ciemnymi kolorami i pozbawione szczegółów. Przełączenie się w tryb kamery ukazuje kolejny błąd językowy. Zamiast opcji "Przełącz na Kamerę", mamy "Przełącz na nagrywarkę filmów". Do dyspozycji mamy te same opcje dodatkowe, co w przypadku aparatu. Jakość nagranych filmów jest bardzo niska i korzystanie z kamery trzeba traktować jako ostateczność.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Funkcje dodatkowe

Gleam jest telefonem z niskiej półki, więc nie należy się spodziewać po nim całego wachlarza dodatków. Standardowo znajdziemy prosty Kalkulator, Czas światowy, czy Przelicznik walut. Poza tym prosta Przeglądarka zdjęć i Menadżer plików. Jest też Odtwarzacz filmów (.MP4) i tutaj znajduje się też kolejny błąd. Po uruchomieniu go i wybraniu Opcji prawy klawisz funkcyjny powinien być opisany jako "Wstecz", a zamiast tego mamy "Duże". Wielu użytkowników na pewno będzie zadowolonych z Czasowego wyłączania telefonu oraz Czarnej listy. Można umieścić na niej do dwudziestu dowolnych numerów.

Bateria

Energii do działania dostarcza Motoroli bateria litowo-jonowa o pojemności 750 mAh. Początkowo miałem obawy dotyczące jej żywotności mając w pamięci nienajlepsze baterie w starszych klapkach tego producenta. Jednak przy 10-15 minutach rozmowy, 5 SMS-ach, automatycznym sprawdzaniu jednego konta pocztowego co godzinę, ok. godzinie muzyki słuchanej przez słuchawki i jakieś sporadyczne kilka minut na głośniku baterię trzeba ładować co 3-4 dni. Ogółem rzecz biorąc dwa razy w tygodniu trzeba telefon podłączyć do prądu. Przy ograniczeniu użytkowania zaledwie do kilkunastu minut rozmowy dziennie wydłuża czas pracy powyżej tygodnia. Wyniki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły.

Podsumowanie

Jaka jest odpowiedź na pytanie dotyczące powtórzenia przez Gleam sukcesu V3 - nie, z różnych powodów. Przede wszystkim mało kto interesuje się już modelami innymi niż dotykowe i prosty telefon z klapką nie dostał takiej kampanii reklamowej jak topowe modele. Brak wyświetlania numeru osoby dzwoniącej na ekranie zewnętrznym skutecznie odrzucił sporą grupę potencjalnych nabywców. Jednak jeśli ktoś szuka prostej i ładnej klapki, to pomimo swoich wad Gleam jest dobrym wyborem. Podstawowe funkcje, czyli rozmowy i pisanie wiadomości są na wysokim poziomie, do tego przyzwoita bateria i ponadprzeciętny dźwięk. EX211 można nabyć u większości operatorów w cenie do 100 zł w najniższych abonamentach, na Allegro cena jest wg mnie trochę zawyżona, bo za nowy egzemplarz trzeba zapłacić ok. 380-450zł i jest to przynajmniej o te 50zł za dużo. Używane egzemplarze trafiają się już poniżej 300zł. W ogólniej ocenie spokojnie mogę polecić Gleam osobom szukającym prostego telefonu z klapką, świadomych jej możliwości i wad oraz
wymiarów. Na pewno będą zadowolone.

Obraz
© (fot. Telepolis)

Wady:

- ograniczona funkcjonalność zewnętrznego ekranu;
- błędy językowe w opcjach telefonu i problemy z wyświetlaniem nazw plików audio;
- podatność na zarysowania i odciski palców;
- problemy z obsługą wiadomości email;
- wyjęcie karty pamięci wymaga wymontowania baterii;
- problematyczna w demontażu tylna klapka;
- ramka z datą i godziną zasłaniająca dużą część pulpitu;
- duże wymiary (?);

Zalety:

- bardzo dobra jakość wykonywanych połączeń;
- bardzo wygodna klawiatura;
- ponadprzeciętna jakość dźwięku;
- dobra, jak na swoją pojemność, bateria;
- powrót do klasycznego wzornictwa;
- powiadomienia świetlne;
- gniazdo JACK 3,5 mm;

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)