Kubańczycy masowo kupują komórki
Kubańczycy doczekali się zgody swojego państwa na korzystanie z telefonii komórkowej. Od poniedziałku, kiedy ruszyła sprzedaż komórek, szturmują salony firmy Cubacel.
Ludzie ustawiają się w długich kolejkach po upragnione komórki, które dotąd były przywilejem funkcjonariuszy państwowych i cudzoziemców. Nie odstrasza ich wysoka cena - najtańszy aparat kosztuje w przeliczeniu 64,89 dolarów, najdroższy z sześciu modeli - 280 dolarów (dostępne są Motorola C155, Motorola C385, Motorola C651, Motorola MPx220, Motorola RAZR V3 i Motorola V120T). Dochodzi do tego jeszcze 120 dolarów za umowę z operatorem. Trzeba też pamiętać, że minuta rozmowy np. z krewnymi w Miami kosztuje prawie trzy dolary.
W sumie koszty są więc niemałe, biorąc pod uwagę, że średnia miesięczna płaca na wyspie wynosi zaledwie 18 dolarów. Część Kubańczyków otrzymuje transfery dewiz od rodzin z zagranicy; nieliczni są zatrudnieni w firmach zagranicznych i dysponują tzw. dewizowymi peso.
Zobacz także
Kraj, w którym wolno już używać komórek