W tym roku mija 20 lat od uruchomienia pierwszych sieci GSM w Polsce. Redakcja Stuffa sprawdziła, jak przez te dwie dekady zmieniły się nasze przyzwyczajenia komunikacyjne.
W tym roku mija 20 lat od uruchomienia pierwszych sieci GSM w Polsce. Redakcja Stuffa sprawdziła, jak przez te dwie dekady zmieniły się nasze przyzwyczajenia komunikacyjne.
1996
Rok 1996 uznaje się za początek współczesnej telefonii komórkowej w Polsce, ale pierwszy operator pojawił się na rynku znacznie wcześniej. W roku 1992 firma PTK Centertel uruchomiła analogową sieć komórkową (1G), która w ciągu trzech lat funkcjonowania przyciągnęła do siebie 50 tysięcy abonentów i bardzo szybko pokryła zasięgiem większą część kraju.
Niestety, już na starcie dni Centertela były policzone - kiedy w Polsce pierwsi klienci podłączali się do sieci analogowej, kraje bardziej rozwinięte gospodarczo wdrażały pierwsze sieci cyfrowe (GSM), zapewniające znacznie lepszą jakość połączeń. Zanim ta technologia trafiła do naszego kraju, musiało minąć jeszcze kilka lat. Po czterech latach funkcjonowania Centertela na rynek wkroczyli pierwsi operatorzy GSM: Era oraz Plus. Historię Ery już opisywaliśmy, teraz czas na drugiego gracza.
Cyfrowa rewolucja
Nadajniki Plusa rozpoczęły komercyjne nadawanie sygnału 1 października 1996 roku. Wówczas związanie się z operatorem nie było tak proste jak dziś. Telefony były dostępne wyłącznie w pakiecie z abonamentem, a klient musiał posiadać zaświadczenie o zatrudnieniu lub kartę kredytową, aby starać się o podpisanie umowy. Posiadanie komórki było kosztowne. Średnia płaca netto wynosiła 710 zł, a oprócz telefonu - za co najmniej kilkaset złotych - należało uiścić kilkusetzłotową opłatę aktywacyjną. Ale operatorzy znaleźli sposób na przyciągnięcie klientów.
Akcja promocyjna "601 minut rozmów za darmo" w Plusie okazała się strzałem w dziesiątkę, podobnie jak darmowe pierwsze pięć sekund rozmowy w Erze. W tamtych czasach nie istniało naliczanie sekundowe standardem było płacenie za każdą przegadaną minutę, niezależnie od wysokości abonamentu.
Pamiętacie, jak było drogo?
Po kilku miesiącach operatorzy zweryfikowali plany taryfowe. W połowie roku 1997 telefon Hagenuk Duet Plus z aktywacją kosztował już tylko 601 złotych, spadły też ceny usług. Za najtańszy abonament płaciło się 35 złotych, a koszt jednej minuty rozmowy wahał się w jego ramach od 70 groszy do 1,80 złotych. Tak duży rozstrzał wynikał z dwóch taryf - dziennej i nocnej. Aby oszczędzić na telefonie, dzwoniło się wieczorami, kiedy ceny połączeń były najniższe.
Rozpisani
3 marca 1997 pojawiła się usługa, która na dobre odmieniła sposób naszego porozumiewania się. Na Polskim rynku zadebiutowały SMS-y. Wysłanie jednej wiadomości kosztowało 60 groszy, a jeśli byliśmy nałogowcami - mogliśmy za 10 złotych wykupić usługę TextPlus. Nie dawała co prawda darmowych SMS-ów, ale zbijała ich cenę do 30 groszy.
Telefony na kartę
Obniżenie opłat i wprowadzenie SMS-ów było początkiem rewolucji; 3 czerwca 1998 roku pojawiły się pierwsze w Polsce karty pre-paid Simplus. Po raz pierwszy klienci mogli kupić telefon bez aktywacji za stosunkowo niską cenę. Do wyboru mieliśmy Motorolę d160 za 399 zł netto oraz Sagema RC 712 za 449 złotych netto.
Koszt rozmów w Simplusie był wyższy niż w abonamencie - 2,42 zł w godzinach szczytu i 1,43 zł poza nim - ale płaciło się wyłącznie za wykorzystane minuty, nie było stałej, miesięcznej opłaty. Konkurencja podchwyciła pomysł, pojawił się Tak Tak. Niestety, na SMS-y w telefnach na kartę musieliśmy poczekać do 2000 roku.
Internet puka do drzwi
W maju 2002 roku Plus zaprezentował MMS-y. Po raz pierwszy mogliśmy dołączyć do tekstu zdjęcia, dźwięk czy krótki film. MMS-y znosiły także limit 160 znaków na wiadomość. Nową technologię promowała Nokia 7210.
Cięcia kosztów
Pod koniec 2002 roku operatorzy zwrócili się w stronę młodszych klientów, najczęściej korzystających z SMS-ów. Wprowadzono pakiet "Tańsze połączenia i SMS-y", który zbijał cenę wiadomości do 24 groszy netto i zmniejszał koszty rozmów z wybranymi abonentami. Upowszechniło się także sekundowe naliczanie rozmów.
W połowie 2003 roku już nikt nie miał wątpliwości, że w przyszłości to internet będzie najważniejszą innowacją na rynku mobilnym. Niestety, ceny transferu danych wciąż były horrendalnie wysokie - za 5 MB płaciliśmy aż 20 złotych.
W roku 2004 zrodziły się oferty typu mix, łączące abonament i możliwość nabycia telefonu w atrakcyjnej cenie z metodą płatności stosowaną w usługach pre-paid. Klient zobowiązywał się do wykonania określonej liczby doładowań, w ramach których ponosił wyłącznie koszty rozmów, wysyłania wiadomości oraz transferu danych. Oferty te, w praktycznie niezmienionej formule, istnieją aż do dziś.
Rok później wprowadzono nielimitowane połączenia do numerów wewnątrz sieci. Nagle okazało się, że możemy do woli rozmawiać z osobami korzystającymi z usług tego samego operatora.
Internet, głupcze!
W roku 2006 za nieco ponad 40 złotych można było wykupić nielimitowany dostęp do internetu mobilnego na 7 dni. Wiele osób decydowało się na zabranie modemu iPlus wyłącznie na wyjazdy urlopowe, po czym zwracało urządzenia do salonów. W ten sposób Polacy zaczynali się przekonywać do zalet mobilnego internetu. Tydzień z dostępem do internetu pokazał nam, jak bardzo potrzebujemy tego typu usług.
W 2007 roku światło dzienne ujrzały mobilne odsłony Facebooka i YouTube'a, a Plus (jako pierwszy operator) uruchomił szybki internet HSDPA (7,2 Mbit/s). Za pakiet 50 MB płaciliśmy kilkanaście złotych. Trzy lata później za tę samą cenę dostawaliśmy aż 500 MB.
Epoka mobilna
W latach 2011-2013, gdy pierwszy operator wdrażał technologię LTE, stało się jasne, że status quo upadło. Stare sposoby komunikacji przestały nam wystarczać: nie pozwalały szybko i sprawnie wymieniać się zdjęciami i muzyką czy prowadzić grupowych konwersacji.
Smartfony
Entuzjastyczne przyjęcie smartfonów wymusiło na operatorach modernizację architektury przesyłowej. Do głosu doszło pokolenie, które nie znało świata bez telefonów komórkowych.
Dziś na świecie żyje 7,39 miliarda ludzi; 3,79 miliarda ma dostęp do telefonu, 3,42 miliarda do internetu. 2,31 miliarda aktywnie korzysta z portali społecznościowych a 1,97 miliarda loguje się na nich za pośrednictwem urządzeń mobilnych.
Internet wciąż jest najważniejszym kierunkiem rozwoju sieci komórkowych, czego najlepszym dowodem jest wdrożenie technologii LTE Advanced pozwalającej przesyłać dane z prędkością do 300 Mb/s. To dzięki niej, wszędzie tam gdzie spotyka się dużo osób na małej powierzchni np. centra miast, zagłębia biurowców jak np. warszawski "Mordor", wszyscy mogą wciąż korzystać z zalet szybkiego internetu bez wyraźnego zmniejszenia prędkości transferu. Tak jak w roku 1996 telefonia GSM uwolniła nas od przestarzałych komórek analogowych, tak w 2016 roku internet mobilny uwalnia nas od przestarzałych metod komunikacji.
_ Tekst pochodzi z magazynu Stuff _