Hejt w internecie nie musi być bezkarny
Łatwość tzw. hejtowania w internecie wynika z anonimowości użytkowników. Jest ona jednak złudna. Jeżeli wypowiedź zawiera elementy godzące w dobra osobiste, pokrzywdzonego chroni prawo cywilne i karne - podkreśla radca prawny dr Dominik Lubasz
30.03.2016 | aktual.: 30.03.2016 12:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Według eksperta w walce z tzw. internetowym hejtem może też pomóc prawo do zapomnienia w sieci. Ponadto pokrzywdzeni mogę występować do administratorów np. forów internetowych z wnioskiem o usunięcie bezprawnych wpisów. Zdaniem specjalistów w polskim internecie rośnie fala agresji, a hejtów, czyli nienawistnych wpisów, z roku na rok przybywa.
- Łatwość hejtowania w internecie wynika z anonimowości użytkowników, która jest jednak złudna. Oczywiście już nie jest tak, że jesteśmy anonimowi (...). Już dziś przysługują nam uprawnienia oparte w przepisach prawa do ścigania tego typu zachowań - powiedział PAP radca prawny dr Dominik Lubasz.
Jak podkreślił jednak, taki wpis w internecie - (…) trzeba zestawić z obowiązującymi przepisami, z naszymi dobrami osobistymi, z tym, czy spełnione są przesłanki zniesławienia bądź zniewagi, w takiej sytuacji oczywiście można dochodzić ochrony swoich praw.
- Jeżeli ta wypowiedź zawiera elementy oceny godzące w nasze dobra, poszukiwać ochrony można na podstawie kodeksu cywilnego i prawa karnego - dodał.
Ekspert przypomniał, że już w sierpniu 201. r. w sprawie przeciwko jednemu z portali internetowych Naczelny Sąd Administracyjny ostatecznie uznał, że użytkownik może wystąpić do portalu o ujawnienie danych internauty naruszającego jego dobra osobiste.
- Powoduje to, że taki portal jest zobowiązany do ujawnienia tych danych. Jeśli ich nie ujawni, jest droga do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, który takie ujawnienie może nakazać. Mając takie dane, możemy realizować swoje prawa na drodze cywilnej bądź karnej - wyjaśnił.
W ocenie dr. Lubasza należy jednak odpowiednio dobierać środki do celu, który chcemy osiągnąć, ponieważ nie zawsze droga prawna jest najbardziej skuteczna.
- Dziś mamy do dyspozycji nie tylko środki prawne, nie tylko polemikę z hejterem, która - jak wiadomo - nigdy nie kończy się pozytywnie dla użytkownika, który w taką polemikę się wdaje, ale mamy środki związane z prawem do bycia zapomnianym. Te środki wprawdzie nie dotykają samego źródła, komentarza, ale ograniczają istotnie dostęp do niego. Możemy zwrócić się do operatora wyszukiwarki internetowej o to, żeby z wyników wyszukiwania usunąć nasze dane osobowe w realizacji naszego prawa do zapomnienia - przypomniał.
Według niego istnieje także możliwość wystąpienia do administratorów forów internetowych czy portali, które umożliwiają komentowanie, z informacją o bezprawności treści zawartych na ich portalu. - Jeśli te treści są bezprawne i w odpowiedni sposób to opiszemy, administrator portalu musi te treści usunąć. Jeśli tego nie uczyni, bierze na siebie odpowiedzialność za skutki wywoływane przez te treści - podkreślił radca prawny.
tb/