"Do biznesu podchodzę jak do sportu". Wywiad z Piotrem Nowosielskim, CEO Just Join IT
Przepis na innowacyjny biznes z branży IT? Według Piotra Nowosielskiego to przede wszystkim ciężka praca, samodzielność i konsekwencja w dążeniu do celu. Wraz z przyjacielem w niecałe 6 lat rozwinęli Just Join IT – portal pracy dla programistów o międzynarodowym zasięgu. Podczas corocznej olimpiady dla programistów Just Join Games rozmawialiśmy o długiej drodze, jaką udało im się pokonać, oraz o nowych szansach i wyzwaniach.
Agnieszka Małgorzata Adamska, Wirtualna Polska: Całkiem niedawno porównałeś rynek start-upów do branży sportowej, zwracając uwagę, że w obu tych środowiskach istnieje nieustanne współzawodnictwo. W pierwszych latach działalności platforma Just Join IT była w Polsce ewenementem. Jestem ciekawa, czy dziś czujesz oddech konkurencji na karku?
Piotr Nowosielski, CEO Just Join IT: Oczywiście, że tak. W branży portali pracy, których jest bardzo mało, konkurencję odczuwa się bardzo mocno. Działamy na rynku marketplace’ów, który cechuje się tym, że ludzie są bardzo silnie przyzwyczajeni do określonych rozwiązań. My te przyzwyczajenia zmieniamy już od sześciu lat, tworząc branżowe portale pracy: Just Join IT, Rocket Jobs i Hello HR. Wyraźnie widać, że ta specjalizacja lepiej spełnia potrzeby odbiorców w porównaniu do portali horyzontalnych. Jeżeli chodzi o konkurencję – my przede wszystkim postrzegamy siebie jako challengera, który nieustannie stara się zmienić status quo w tej branży. Po czterech latach walki wygraliśmy pozycję nr 1 w Polsce w branży IT, a teraz coraz bardziej zbliżamy się do pozycji gracza nr 1 na szerokim rynku pracy dla profesjonalistów (white-collar). Wierzymy, że przyszłość rynku pracy jest właśnie na Just Join IT i na RocketJobs.pl, naszym drugim, komplementarnym portalu.
Zakładając Just Join IT, nie miałeś zbyt wiele wspólnego z branżą informatyczną. Ukończyłeś ekonomię, miałeś przygodę z bankowością, produkcją mebli, a nawet rolnictwem. Skąd pomysł, żeby iść właśnie w stronę IT?
Zawsze kochałem start-upy i mówiłem o sobie: pasjonat start-upów bez własnego start-upu. Założyłem nawet bloga i robiłem wywiady z wieloma założycielami start-upów w Polsce. Po prostu chciałem być bardzo blisko tego środowiska. Próbowałem też rozwijać wiele własnych projektów, jak np. portal dla branży rolnej, gdzie rolnicy zamiast dzwonić do skupów jajek, trzody chlewnej czy płodów rolnych, będą mogli zobaczyć na mapie, jakie są ceny tych poszczególnych produktów w różnych częściach kraju. Ten projekt nie wypalił. Wkrótce potem zarejestrowałem się jako bezrobotny i wziąłem dotację 40 000 zł z Pasłęka na firmę meblarską, zajmującą się robieniem kuchni w Warszawie.
Do Warszawy przeprowadziłem się jeszcze przed przygodą z branżą rolną i meblami. Najpierw próbowałem tam robić start-up branży finansowej, ale gdy nasz inwestor odciął nam finansowanie, po raz pierwszy wróciłem ze stolicy do Trójmiasta na tarczy. Druga przeprowadzka do Warszawy miała miejsce przy okazji rozkręcania firmy meblarskiej i tego portalu rolniczego. Gdy to nie wyszło, znowu wróciłem do Trójmiasta i zamieszkałem w kawalerce mojego przyjaciela Tomka, świetnego programisty. Namówiłem go na to, żebyśmy w końcu zrobili coś wspólnie. Zgodził się postawić mi stronę, pod warunkiem że to będzie coś w okolicach branży IT. Zdecydowaliśmy się na branżowy portal pracy, bo bardzo trudno znaleźć programistów – i tak właśnie powstał koncept na Just Join IT, a wraz z rozwojem projektu kolejny raz przeprowadziłem się do Warszawy – mam nadzieję, że tym razem już nie wrócę pokonany (śmiech).
Jesteście na rynku już prawie sześć lat. Przez ten czas wasza lokalna działalność z siedzibą w kawalerce na Żabiance stała się ogromną firmą o międzynarodowym zasięgu. Jak wspominasz tę drogę?
Chciałbym tu podkreślić, że od początku działamy bez zewnętrznego finansowania i jesteśmy obecnie najszybciej rozwijającym się samodzielnym biznesem z branży technologicznej w Polsce. Droga do tego miejsca była trudna i wyboista. Rozkręcaliśmy naszą firmę w warunkach garażowych, finansowanie odbywało się za pieniądze naszych klientów. Przez pierwszy rok właściwie nic nie zarabialiśmy, bo żeby zarobić na portalach pracy, musisz pokazać klientom, że dasz im jakieś efekty, a żeby to zrobić, trzeba przyciągnąć ruch na stronę. To było dla nas spore wyzwanie, bo użytkownicy z branży IT zazwyczaj szukają pracy co dwa, trzy lata. Ciężko złapać ich uwagę akurat w tym momencie, kiedy faktycznie będą tej pracy szukać. Dlatego też postawiliśmy na innego rodzaju marketing. Zaczęliśmy robić livestreamy z polskimi programistami z całego świata. Z kawalerki na Żabiance dotarliśmy do dwudziestu naszych rodaków z Japonii, Nowej Zelandii, Singapuru, Australii, Dubaju, Skandynawii, Meksyku, którzy pracują dla najlepszych firm na świecie. Poprosiłem, żeby opowiedzieli o realiach życia w danym miejscu oraz o pracy w strukturach takich światowych gigantów jak Netflix, Facebook, Amazon, Google czy Dropbox. To było coś, czego nikt nigdy wcześniej nie robił. Nasze livestreamy z gdańskiego mieszkania, z kamerką przyczepioną do butelki wody mineralnej, obejrzały dziesiątki tysięcy osób i to sprawiło, że rzeczywiście nie potrzebowaliśmy finansowania, żeby zwiększyć naszą rozpoznawalność.
Przez pierwsze lata z jednej strony skupialiśmy się na budowaniu zasięgu i marketingu, a z drugiej musieliśmy też stworzyć strukturę organizacyjną naszej firmy, czyli przyspieszyć jej rozwój, zwiększyć team, który obecnie liczy już dwieście osób, czyli krótko mówiąc – stworzyć z garażowego start-upu efektywnie działającą organizację. Olbrzymią rolę w naszych obecnych działaniach odgrywa obszar community, czyli budowania relacji ze społecznością skupioną wokół Just Join IT i całej branży. Naszym celem jest edukacja i rozrywka, a często łączymy te dwa elementy w jednym. Jesteśmy obecni praktycznie we wszystkich mediach społecznościowych, w tym na nowszych platformach, takich jak TikTok. Działamy lokalnie oraz globalnie, w świecie online i offline, czego przykładem jest właśnie Just Join Games czy nasza obecność rok do roku na Infoshare. Organizujemy niestandardowe akcje, takie jak pierwszy w Polsce teleturniej dla programistów Programista 100k, w którym można wygrać 100 000 zł czy ITliada, format online popularnego programu. Niedawno zakończyliśmy konkurs, w którym zachęcaliśmy społeczność do "łapania" bluescreenów: niebieskich ekranów z krytycznym błędem systemowym. Prowadzimy też szereg działań edukacyjnych: webinarów, spotkań, cykl Od Juniora do Seniora, live-streamy z naszymi partnerami biznesowymi itd.
Chciałam jeszcze zapytać o tę waszą samodzielność finansową. W wielu wywiadach przyznawałeś, że jesteście dumni ze swojej niezależności i że będziecie dążyć do tego, żeby dalej funkcjonować bez obcych kapitałów. Z czego wynika ta decyzja i czy nadal jest aktualna?
Jak najbardziej. Cenimy sobie fakt, że robimy ten biznes na własnych zasadach. Chciałbym, żebyśmy dali przykład innym start-upom na polskim rynku i udowodnili im, że sukces nie zawsze musi wiązać się z braniem kasy z zewnątrz. Postawiliśmy na oldschoolowy model, w którym musieliśmy sami zarobić na swoją działalność i na pensje dla ludzi. To na początku faktycznie jest trudne i wiąże się z wieloma wyrzeczeniami, ale uruchamia też wielkie pokłady kreatywności, dzięki której można się promować i budować wizerunek bez wydawania pieniędzy. Na tym polu wciąż jesteśmy w mniejszości – na palcach jednej ręki policzyłbym firmy, które rozwinęły się bez pomocy zewnętrznego kapitału. Nasza firma jest żywym dowodem na to, że tak się da i w związku z tym czujemy potrzebę misyjności w stosunku do młodych ludzi, którzy dopiero myślą o rozkręcaniu swojego start-upu. Zamiast palić kasę inwestorów, warto postawić na ciężką pracę i brać odpowiedzialność za własne decyzje, a zewnętrzne finansowanie nie będzie potrzebne.
Trudno uwierzyć, że nie mieliście czasem momentów zwątpienia, kiedy do głowy przychodziły myśli: "A może jednak warto skorzystać z czyjejś pomocy, może dzięki temu szybciej wypłyniemy na głębokie wody"…
Naprawdę nie było takich momentów! Pewnie dlatego, że po prostu rozumiemy, jak robić ten biznes. Chcemy działać nie tylko na polskim rynku, ale także na świecie i planujemy w ciągu roku dotrzeć z naszym produktem do 5000 zagranicznych firm. Jeżeli dzięki zewnętrznemu finansowaniu udałoby nam się zwiększyć tę liczbę do 30 000, to wtedy rzeczywiście warto będzie się nad tym poważniej zastanowić. Jednak tu pojawia się szereg pytań: jaką formę miałoby mieć to finansowanie, czy kapitał płynąłby od zewnętrznych podmiotów, czy po prostu mielibyśmy finansować się długiem. Nie zamykam się na takie możliwości, jednak uważam, że jeżeli nie widzimy sufitu, którego nie jesteśmy w stanie samodzielnie przebić, to sięganie po zewnętrzne finansowanie nie ma sensu.
Bardzo ważne jest dla mnie to, żebyśmy zachowali naszą tożsamość narodową w kontekście pochodzenia kapitału. Chciałbym, żebyśmy robili rzeczy, z których możemy też być dumni i które będą miały znaczący wpływ na PKB naszego kraju.
Często podkreślasz, że Just Join IT to przede wszystkim przestrzeń społeczna i ma służyć jej użytkownikom. Impreza, na której się teraz znajdujemy, jest jedną z takich prospołecznych inicjatyw – nie tylko angażuje uczestników i daje im dużo frajdy, ale także stwarza możliwość zdobywania nowych kontaktów zawodowych. Jak narodził się pomysł na igrzyska dla osób z branży IT?
Zawsze starałem się szukać rozwiązań, których jeszcze nie ma, i wdrażać je w życie. W 2017 r. w Polsce funkcjonowały ogólne portale pracy, więc doszliśmy do wniosku, że zrobimy portal branżowy. Tak samo było z livestreamami czy z pomysłem na badania polskiej branży IT. Można oczywiście podejść do tematu tradycyjnie, ale my stwierdziliśmy, że zrobimy "antybadanie". Zamiast pytać o ich warunki pracy i zarobki, zapytamy, jakie mają nałogi, czy mieszkają sami, z matką czy może z konkubiną (śmiech). Takie rzeczy się zupełnie inaczej niosą, są znacznie ciekawsze i nie wymagają takiego nakładu finansowego na marketing. Nie dość, że są robione z jajem, to jeszcze znacząco zwiększają świadomość marki. Po co mamy tworzyć kolejny raport IT? Takie badania i tak powstaną, więc wolimy zrobić coś z dystansem i humorem.
Zamiast konferencji branżowej już po raz trzeci organizujemy Just Join Games – event sportowy, który z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Żeby to miało sens i kojarzyło się z naszą marką, wymyśliliśmy olimpiadę ze śmiesznymi, branżowymi dyscyplinami. Zamiast rzutu dyskiem – rzut dyskiem twardym, zamiast pchnięcia kulą – pchnięcie monitorem, jak bieg, to nie na 1000, ale na 1024 m, jak sprint, to z laptopem. Ciągle zadajemy sobie pytanie, jak jeszcze lepiej animować tę branżę, co robić, żeby dać z siebie jeszcze więcej innym – myślę, że to jest właśnie ta najbardziej satysfakcjonująca część naszej pracy. Budujemy też wizerunek marki lekkostrawnej w odbiorze, dzięki czemu skracamy dystans między nami a naszymi użytkownikami. To dla mnie bardzo ważne, bo traktuję ten biznes długoterminowo. Dlatego też nie sprzedaję udziałów zewnętrznym podmiotom i dbam o to, żeby zachować niezależność i być osobą w pełni decyzyjną w tej firmie. Wybór pracy to statystycznie druga najważniejsza decyzja w naszym życiu – zaraz po wyborze partnera życiowego. Chcę pokazać zarówno naszym użytkownikom, jak i pracownikom naszej firmy, że jesteśmy poważną marką i zasługujemy na ich zaufanie.
Formuła imprezy Just Join Games skutecznie obala stereotypy na temat "typowego programisty", który całe życie spędza przed komputerem, a także prezentuje branżę IT w zupełnie innym, rozrywkowym świetle.
Staramy się pokazać ludzką twarz branży IT, to fakt. Wyciągamy tych ludzi zza biurek i namawiamy do wspólnej zabawy. Jesteśmy dumni, że wychodzi nam to tak dobrze i że kolejna edycja Just Join Games cieszy się tak dużym zainteresowaniem. Jeżeli jesteśmy w stanie zgromadzić w jednym miejscu programistów z całej Polski i sprawić, że nawet przy tak kiepskiej pogodzie jak dziś bawi się doskonale aż pół tysiąca ludzi, to znaczy że stereotypy o branży IT nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością.
Niemal sześć lat funkcjonowania na rynku, sześć biur w Polsce, w planach ekspansja do Stanów Zjednoczonych. To brzmi jak ogromny sukces.
Chciałbym, żebyśmy robili globalne rzeczy. Co roku jeżdżę do USA i sprawdzam, jak wyglądają realia pracy w tamtejszych firmach, w jaki sposób ludzie szukają tam pracy. Na tym etapie nie muszę jeszcze wiedzieć, jaki produkt będziemy tam rozwijać, ale staram się budować historię Just Join IT, budować relacje i uczyć się specyfiki działania biznesu na tamtym gruncie. Powoli wychodzimy ze strefy komfortu, bo czujemy już, że polski rynek stał się dla nas ciepłym, dobrze znanym podwórkiem, a my jesteśmy w tej branży challengerem i chcemy podbijać kolejne rynki. Zdaję sobie sprawę z tego, że z globalnego punktu widzenia wciąż jesteśmy na samym początku tej drogi. Jedną z naszych inspiracji jest Amazon, który na początku był zwykłą księgarnią, ale szybko zaczął inwestować w innowacje, jak np. projekt Elastic Compute Cloud, który dziś stanowi ok. 40 proc. ich przychodów. My obecnie jesteśmy na tym etapie, kiedy Amazon nie wyszedł jeszcze ze swojej księgarnianej działalności i dużo jeszcze przed nami. Wierzę jednak, że wieloletni plan rozwoju ma najwięcej sensu i szans na powodzenie i że za kilka lat będziemy już w zupełnie innym miejscu niż teraz.
Zdradzisz, czym zaskoczy nas Just Join IT w najbliższym czasie?
W tym momencie Just Join IT jest największym portalem pracy nie tylko na polskim rynku, ale też w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej i pewnością tutaj będziemy chcieli powiększać naszą obecność. Obecnie w ciągu miesiąca odwiedza nas pół miliona użytkowników z tego obszaru. Wierzę, że już niedługo ta liczba wzrośnie do miliona w skali miesiąca. To będzie dla nas moment przełomowy, który będzie oznaczał, że docieramy już nie tylko do programistów z naszego rynku, ale że jesteśmy także w Ukrainie, Rumunii i w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. To jest właśnie nasz cel na najbliższe dwa lata. Zdajemy sobie sprawę, że żeby sięgać dalej, trzeba projektować wzrosty z dużym wyprzedzeniem. Dlatego właśnie jeżdżę do Stanów i szukam strategii rozwoju na najbliższe trzy–cztery lata. Wierzę, że portal pracy to wciąż jest ten nasz punkt wyjścia i fundament naszej marki, ale chcemy robić portale pracy przyszłości, które są w stanie pomóc ludziom nie tylko w momencie, kiedy szukają pracy, ale też wesprzeć ich w rozwoju kariery i w edukacji. Myślę, że na przestrzeni lat będziemy się mocno zmieniać i pokażemy zupełnie nową jakość w dziedzinie nowoczesnych rozwiązań dla marketplace’ów.
Firmy z branży IT coraz częściej nie zamykają się już w swoim wąskim zakresie działalności i zaczynają angażować się w inicjatywy z różnych dziedzin, np. wspierając kulturę, edukację czy sport. Czy Just Join IT również ma na swoim koncie takie inicjatywy?
Oczywiście! Nawet dziś, na Just Join Games, część środków z biletów na tę imprezę przekazujemy Fundacji Sarigato, która w ramach projektu "Hakersi" niesie pomoc dzieciom wykluczonym cyfrowo. Od kilku lat współpracujemy z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy, przekazując na licytację obrazy technologii i zbieramy co roku po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wypieramy też Ukrainę. W ramach inicjatywy Polskie IT dla Ukrainy, w której braliśmy czynny udział, udało się zebrać ponad pół miliona złotych na pomoc dla potrzebujących. Staramy się nieustannie pobudzać branżę IT w celu tworzenia tego typu inicjatyw. Dawanie czegoś od siebie i dzielenie się naszym statusem to coś bardzo ważnego, co uwrażliwia człowieka na potrzeby innych.
Szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, jaki będzie zwrot z tego typu wydarzeń i nawet tego nie liczymy. Po prostu chcemy to robić, bo takie wydarzenia są dla nas satysfakcjonujące. Nasi pracownicy przyznają, że udział w takich eventach to nie jest tylko praca – one dają dużo radości zarówno nam, jak i naszym odbiorcom. A jeżeli jeszcze możemy dzięki temu pomóc innym, to już pełnia szczęścia.
Czujesz się dziś zawodowo spełniony?
Myślę, że wciąż jestem na początku drogi. Próbuję swoich sił w biznesie od 2010 r. i przez pierwsze siedem lat nic nie wychodziło. Dopiero ostatnie pięć mogę nazwać sukcesem. Uważam, że można działać w tej branży jeszcze lepiej i tworząc strategię rozwoju, wzoruję się trochę na Robercie Lewandowskim. Nie interesowały go laury na krajowym podwórku, więc najpierw poszedł do Borussi Dortmund, później do Bayernu Monachium, gdzie przecież mógł zostać, przedłużyć kontrakt i pobić wszystkie możliwe rekordy. Ale on wciąż sięga wyżej i choć jest w wieku, w którym większości piłkarzy trudno wykrzesać siły na jeszcze większy wzrost, pokusił się o to i zmienił Bayern na Barcelonę. My też tak chcemy. Chcemy ryzykować tylko po to, żeby móc wejść jeszcze dalej i jeszcze wyżej.
Podchodzę do tego biznesu jak do sportu, bo sam jestem gościem, który ma duszę sportowca. Naszą dewizą jest ciągłe doskonalenie się, ciągła walka i pozytywna rywalizacja oraz chęć wejścia na jeszcze wyższy poziom.
Czyli możemy się spodziewać, że za pięć lat Just Join IT będzie już światowym graczem?
Mam nadzieję, że to się stanie wcześniej (śmiech)! Na pewno będziemy do tego dążyć i nie spoczniemy na laurach, sycąc się tym, co już mamy. Uważam, że jako kraj mamy zbyt mało produktów, którymi możemy się chwalić na arenie międzynarodowej i które mogłyby być globalnie rozpoznawalne. Te nieliczne światowe sukcesy to m.in. Booksy oraz CD Projekt z Wiedźminem i Cyberpunkiem. Innych rodzimych produktów technologicznych nie kojarzę, a chciałabym, żeby w tym gronie znalazła się też nasza platforma Just Join IT.