Czy na Wikipedii będą reklamy?

Czy Wikipedia przypomina w czymś kibuc, kto nią właściwie rządzi i kim są
osoby tworzące hasła? O tajnikach największego projektu tworzonego przez ludzi mówi PAP badacz
Wikipedii i wikipedysta dr hab. Dariusz Jemielniak z warszawskiej Akademii Leona Koźmińskiego.

Czy na Wikipedii będą reklamy?
Źródło zdjęć: © giulia.forsythe / flickr.com / CC

06.06.2013 | aktual.: 06.06.2013 11:44

PAP: Czy Wikipedia to największy projekt tworzony przez wolontariuszy?

Dariusz Jemielniak, autor książki o Wikipedii "Życie wirtualnych dzikich": Z tego, co wiem, to jest największy projekt tworzony przez ludzi w ogóle. Nie ma innego dzieła, które tworzyłaby większa liczba osób. Przed erą internetu zupełnie niemożliwe było, by miliony osób tworzyły to samo. Jeżeli za pięćset - tysiąc lat ludzie się będą zastanawiali nad tym, co definiowało naszą epokę, to jest duża szansa, że Wikipedia znajdzie się na ważnym miejscu takiej listy. Ten projekt pokazuje, że ludzie po setkach lat zrozumieli, że wymiana ekonomiczna nie jest jedyną rzeczą, która się liczy. Miliony ludzi, którzy się nawet nie znają, chcą wspólnie robić coś dobrego dla innych.

PAP: Ile osób jest zaangażowanych w tworzenie Wikipedii?

D.J.: Trudno o takie statystyki, ale wiemy, że Wikipedię w każdym miesiącu edytuje kilkaset tysięcy ludzi. Ci ludzie jednak przychodzą, odchodzą, wymieniają się. Podstawowa baza polskiej społeczności to ok. 10. osób, które codziennie edytują, są aktywistami, uczestniczą w głosowaniach (np. nad treścią haseł). Na angielskiej Wikipedii jest parę tysięcy osób zaangażowanych. Jeśli zaś policzymy osoby, które edytują raz w tygodniu czy w miesiącu, to idzie to już w setki tysięcy.

PAP: Czy Wikipedia mogła się okazać niewypałem? I dlaczego się udała?

D.J.: Właściwie to cud, że Wikipedia wypaliła. Wiele podobnych projektów - np. Nupedia czy Citizendum - kompletnie się nie powiodły. Ale jest coś specyficznego w modelu Wikipedii, co powoduje, że ona działa. Wydaje mi się, że polega to po pierwsze na dużej demokratyzacji - każdy użytkownik ma tyle samo do powiedzenia, a po drugie na przekroczeniu pewnej masy krytycznej. Jeżeli użytkowników nie byłoby wystarczająco dużo, to pozytywne aspekty społecznościowego charakteru Wikipedii, by się nie ujawniły.

PAP: Chce Pan powiedzieć, że wówczas projekt mógłby się nie udać?

D.J.: Jestem przekonany, że nie miałby najmniejszej szansy. I chodzi tu nie tylko o charakter społecznościowy, ale o egalitaryzm posunięty do absolutnej skrajności. Osoba, która jest nowicjuszem i edytuje zaledwie od miesiąca, może - np. w dyskusji nad hasłem - swobodnie skrytykować osobę, która jest od parunastu lat liderem projektów, ma setki tysięcy edycji. Obie te osoby są podobnie respektowane.

PAP: Czy w każdym kraju Wikipedia działa tak prężnie jak w Polsce?

D.J.: W większości języków jakiś projekt Wikipedii istnieje, ale poszczególne kraje bardzo się między sobą różnią. Na przykład najbardziej rozwiniętym projektem - z ponad 4 mln haseł - jest angielska Wikipedia. Ale jeśli przeliczyć liczbę haseł na liczbę osób, które się danym językiem posługują się jako językiem ojczystym, najlepiej wypada Wikipedia holenderska. A zaraz po Wikipedii holenderskiej jest Wikipedia polska. Angielska Wikipedia jest w tak liczonym rankingu dopiero ósma na świecie.

PAP: A dlaczego akurat Polakom się udało?

D.J.: Trudno powiedzieć. Jedyna rzecz, która nas kulturowo wyróżnia to to, że polscy wikipedyści są nieco bardziej przyjaźni niż wikipedyści w kilku innych projektach. Jest w nich nieco mniej agresji.

PAP: Jak udaje się w Wikipedii zachować obiektywność?

D.J.: Weźmy np. temat "homeopatii". To temat kontrowersyjny, nauka mówi co innego, a teorie pseudonaukowe mówią co innego. Obowiązkiem Wikipedii nie jest napisanie tylko z jednego punktu widzenia. Trzeba napisać o różnych opiniach na ten temat, dając oczywiście priorytet stanowisku naukowemu. Tak więc celem Wikipedii nie jest ustalenie, jaka jest prawda, ale maksymalnie wierne odzwierciedlenie tego, co wiarygodne źródła na ten temat mówią.

PAP: Czy zawsze się daje zachować obiektywność?

D.J.: W długim okresie zawsze się daje. Ale, jak powiedział John Keynes, w długim okresie wszyscy będziemy martwi. Zdecydowanie trudniej zachować obiektywność w krótkim okresie. W Wikipedii może być tak, że jedna strona, która jest bardziej zdeterminowana i ma czas, może hasło przechylić na swoją stronę. Społeczne mechanizmy Wikipedii powodują jednak, że im bardziej ktoś zmienia hasło w jedną stronę, tym bardziej druga strona się angażuje. W związku z tym hasła, które są kontrowersyjne, ale popularne, zwykle będą dobrze dopracowane. Najgorzej z kolei są dopracowane hasła, na których nikomu nie zależy - o mało znanych postaciach, mało istotnych sprawach. Wtedy szansa, że hasło jest słabo dopracowane, jest bardzo wysoka.

PAP: Kto ma w Wikipedii władzę?

D.J.: W Wikipedii jest ona bardzo rozproszona. Ta władza się przeniosła z grup na struktury i procedury. Władza opiera się na sile procedur. To charakterystyczne dla niektórych organizacji biurokratycznych. Bo kto ma władzę w McDonaldzie? Ten, kto pisze procedury pracy, a nie ten, kto jest szefem restauracji czy nawet jest szefem zarządu. Dział, który projektuje procedury realnie wpływa na rzeczywistość. Podobnie jest na Wikipedii. Największą władzę, w moim odczuciu, mają procedury. Takimi procedurami są np. ustalenia stwierdzające, czy dana informacja jest encyklopedyczna. A zmiana procedur jest trudna - trzeba wypracować konsensus i przekonać do siebie 4/5 dyskutujących.

PAP: Czy można jakoś nazwać "ustrój", który panuje na Wikipedii?

D.J.: Kluczowe jest to, że Wikipedia jest mieszanką organizacji skrajnie partycypacyjnych, takich jak kibuce czy kooperatywy, i jednocześnie organizacją skrajnie biurokratyczną, jak chociażby urzędy czy korporacje. Z jednej strony środowisko wikipedystów jest bardzo chaotyczne, bardzo partycypacyjne, nie ma w nim hierarchii, a jednocześnie bardzo polegające na procedurach realizacji i na wszelkiego rodzaju formalizmach. Myślę, że nazwanie tego ustroju anarchobiurokratycznym dość dobrze odzwierciedla charakter tego projektu.

PAP: Wikipedię mogą tworzyć wszyscy. Ale czy można jakoś scharakteryzować osoby, które najbardziej się angażują w jej tworzenie?

D.J.: Z danych statystycznych wiemy, że w tworzenie Wikipedii angażują się znacznie częściej mężczyźni (8. proc.) niż kobiety (zaledwie 20 proc). To jest swoją drogą duży problem. Tak duża nierówność płci powoduje, że hasła na tym cierpią - np. rzadziej opisywane są kobiety, które odnoszą sukces niż mężczyźni. W hasłach częściej występuje też tzw. męski punkt widzenia. Fundacja Wikimedia próbuje od jakiegoś czasu z tym walczyć. Poza tym ludzie, którzy edytują Wikipedię mają wolny czas, mają dostęp do internetu, do źródeł, umieją z nich korzystać. To przechył na rzecz z wyższym wykształceniem i ludzi z kultury globalnej północy - z krajów rozwiniętych. A to nie odzwierciedla pełnego obrazu sytuacji. Trzeba dbać o to, by wśród edytorów była równowaga na różnych poziomach.

PAP: Jak by pan ocenił wiarygodność Wikipedii?

D.J.: Są na ten temat badania naukowe, które porównują Wikipedię do projektów komercyjnych. W 2005 r. w "Nature" opublikowano pracę, która pokazała, że Wikipedia jest statystycznie równie wiarygodna, jak Britannica. Ale od tego czasu to się kolosalnie zmieniło na rzecz Wikipedii - dziś jest już ona 5. razy większa pod względem liczby słów od Britanniki. Poprawiła się też jakość Wikipedii. Jednak pewną wadą w porównaniu z projektami komercyjnymi jest to, że Wikipedia jest... mniej zrozumiale napisana. Ale pod względem jakości informacji - nie ma dyskusji. Trzeba jednak pamiętać, że różne projekty mają różną jakość. Angielska Wikipedia jest - średnio rzecz biorąc - na poziomie absolutnie profesjonalnym, a polskiej Wikipedii do tego poziomu jeszcze trochę brakuje. W hasłach zdarzają się oczywiście błędy. Ale im hasła są ważniejsze, tym większa szansa, że są napisane poprawnie.

PAP: Czy może być tak, że Wikipedia upadnie?

D.J.: To, że działa, traktujemy jako coś oczywistego. Ale gdyby nie miała środków na działanie, prawdopodobnie musiałaby się zastanowić nad zamknięciem. Fundacja Wikimedia co roku zbiera pieniądze na serwery. Jeśli środków nie dostanie, projekt nie może istnieć. Na szczęście ludzie zdają sobie sprawę, że Wikipedia jest ogromną wartością i środki dają.

PAP: A o komercjalizacji Wikipedii nie ma mowy?

D.J.: Komercjalizacja jest wykluczona. Nigdy na Wikipedii nie będzie reklam. Tego możemy być pewni. Jeżeli nie będzie środków na utrzymanie Wikipedii, to zostanie ona zamknięta, ale na pewno nie zostaną wprowadzone reklamy.

Rozmawiała Ludwika Tomala (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)