Test bezpłatnych programów antywirusowych
Nie chcesz wydawać pieniędzy na antywirusa? Nie musisz! Najnowsze darmowe antywirusy w pełni nadają się do zastosowań domowych. W ten sposób zadbasz o własny komputer i o swój portfel
27.02.2010 | aktual.: 01.03.2010 10:33
Przeglądanie Internetu na niezabezpieczonym komputerze prędzej czy później kończy się złapaniem wirusa. Jednak nie każdy może pozwolić sobie na wydatek rzędu 10. zł na markową aplikację antywirusową.
Jeżeli posiadamy dwa lub trzy komputery mamy jeszcze większy problem: nie wszyscy producenci oprogramowania zabezpieczającego udostępniają w podstawowych wersjach swoich pakietów licencje na więcej niż jedno stanowisko. Nic nie da wówczas instalowanie tego programu na kilku maszynach, ponieważ jest on rozpoznawany po kluczu seryjnym i automatycznie blokowany przez serwery producenta.
Zrezygnowany użytkownik idzie wówczas do sklepu po kolejne pudełka z programem antywirusowym, plując sobie w brodę, że nie kupił od razu droższej, wielostanowiskowej licencji. A to już wydatek bliższy kwocie 20. zł.
Na szczęście od dłuższego czasu prężnie rozwija się rynek bezpłatnych programów antywirusowych. Specjalne edycje swoich programów rozdają za darmo tak uznane firmy, jak ALWIL Software (producent avasta!), AVG czy BitDefender. Inni producenci oprogramowania wykorzystują bezpłatne wersje do promowania i ulepszania innowacyjnych technologii, tak jak to zrobiła Panda Security, wprowadzając działającego w chmurze antywirusa Panda Cloud Antivirus.
Trzecią grupę producentów stanowią firmy znane głównie właśnie z udostępniania nieodpłatnych wersji, czego najlepszym przykładem jest niemiecka Avira i jej program Avira AntiVir Personal. Wszystkie udostępniają swoje produkty bezpłatnie, ale tylko do zastosowań domowych. Jeżeli planujesz zainstalować oprogramowanie antywirusowe na komputerze firmowym, musisz wybrać wersję płatną. Wyjątek stanowią programy ClamWin Free Antivirus, który jest rozwijany na zasadach open source, oraz ThreatFire stworzony przez firmę PC Tools. Co w zestawie
Nieprawdą jest, że bezpłatne programy antywirusowe oferują gorsze zabezpieczenie przed złośliwym oprogramowaniem. Nikomu nie zależy na tym, aby promować nieskuteczne narzędzie. Bezpłatna wersja ma za zadanie zachęcić użytkownika do zakupu komercyjnej edycji, dlatego różnicą jest zwykle uboższa funkcjonalność i/lub uproszczony interfejs. Grunt to wiedzieć, co oferuje dany antywirus, aby po fakcie nie zdziwić się, że w wersji bezpłatnej brakuje np. mechanizmu zabezpieczającego przed spamem. Pozwoli to lepiej zarządzać bezpieczeństwem komputera i dobierać w razie potrzeby inne darmowe narzędzia, mające za zadanie wspomóc podstawowego antywirusa.
Jeżeli przywykłeś do korzystania z komercyjnych pakietów zabezpieczających (tzw. Internet Security), zapewne oczekujesz od programu ochrony przed wirusami, spamem, phishingiem, zainfekowanymi plikami w sieciach P2. i atakami sieciowymi. Instalując bezpłatnego antywirusa, rezygnujesz z części tych funkcji. Otrzymujesz tylko podstawowe narzędzie, jakim jest skaner antywirusowy oraz ochrona antywirusowa działająca w tle. Standardem jest możliwość skanowania dowolnych zasobów i skonfigurowania skanera - ustalenia częstotliwości aktualizacji baz z definicjami wirusów, zmiany czułości skanowania oraz ustawień dotyczących zasad postępowania z zainfekowanymi plikami.
Wszystko, co wykracza poza tę listę, należy traktować jako wyposażenie dodatkowe. Są więc bezpłatne wirusy potrafiące wykryć oprogramowanie typu spyware (np. AVG Anti-Virus Free), radzące sobie z rootkitami (np. Avira AntiVir Personal), a nawet oferujące wsparcie dla sieci P2. i komunikatorów (np. avast! Free Antivirus), ale rzadko kiedy wszystkie te funkcje znajdziesz w jednej aplikacji.
W praktyce będziesz musiał wesprzeć się dedykowanymi programami do blokowania reklam i podejrzanego kodu na stronach WWW, chroniącymi tożsamość czy wspomagającymi tworzenie awaryjnych płyt CD - na szczęście one także są udostępniane za darmo.
Pamiętaj jednak, aby uważnie dobierać programy do instalacji, ponieważ producenci bezpłatnych antywirusów potrafią niekiedy dodać po cichu do pakietu inne, niechciane aplikacje. Tak było w przypadku programu avast! Free Antivirus, który na pewnym etapie instalacji zaproponował instalację przeglądarki Google Chrome. Z kolei ClamWin zachęca użytkownika do zainstalowania wtyczki Ask Toolbar, która dodaje pasek z wyszukiwarką Ask.com do przeglądarki internetowej. Natomiast COMODO Internet Security sprytnie utyka pomiędzy opcjami punkt odpowiedzialny za to, że po instalacji domyślna wyszukiwarka w przeglądarce zostanie podmieniona także na Ask.com. Oczywiście można z tej opcji zrezygnować, ale ile razy zdarza się, że rozpędzony użytkownik zaznacza bez namysłu wszystkie pola, byleby tylko dokończyć instalację. Tutaj jest to niewskazane. Antywirus w chmurze i nie tylko
Można odnieść wrażenie, że twórcy bezpłatnych programów antywirusowych zostawiają sobie większe pole manewru, gdy przychodzi do implementowania oryginalnych pomysłów. Największe zainteresowanie mediów wywołał wydany w zeszłym roku Panda Cloud Antivirus. To pierwszy program antywirusowy, który wszystkie operacje związane z analizą danych wykonuje w tzw. chmurze. Oznacza to, że po wykryciu podejrzanego pliku na dysku program przesyła informację na jego temat (a nie sam plik) do serwerów PandaLabs, gdzie jest ona porównywana ze zgłoszeniami od innych użytkowników. Stworzony w ten sposób system Kolektywnej Inteligencji pozwala na błyskawiczną identyfikację zagrożenia, a następnie szybkie - w ciągu maksymalnie sześciu minut - udostępnienie gotowej szczepionki.
Odciążenie komputera użytkownika, który nie musi już samodzielnie analizować zeskanowanych plików, przekłada się także na szybsze działanie programu. Wady? Aby Panda Cloud Antivirus mógł przesłać dane do analizy, wymagane jest stałe połączenie z Internetem. Nie przeszkadza to jednak w rozwoju technologii opartych na przetwarzaniu w chmurze w zastosowaniach antywirusowych. Dowodem na to jest premiera programu Immunet Protect, który działa na podobnej zasadzie co antywirus Pandy. Co ciekawe, twórcą Immuneta jest Oliver Friedrichs, wieloletni pracownik firmy Symantec, znanej z serii produktów Norton.
Innym ciekawym pomysłem na bezpłatne oprogramowanie antywirusowe jest aplikacja ThreatFire. Zamiast pobierać sygnatury wirusów, program wykorzystuje mechanizm analizy behawioralnej w czasie rzeczywistym, dzięki czemu jest w stanie wykryć jeszcze niezidentyfikowane zagrożenia, analizując wyłącznie sposób ich działania. Producent programu, firma PC Tools, otwarcie zachęca do instalowania ThreatFire jako wsparcia dla podstawowego antywirusa.
Na tle innych aplikacji antywirusowych wyróżnia się także ClamWin Free Antivirus. Jest to program rozwijany na zasadach open source, bazujący na silniku ClamAV, zaprojektowanym pierwotnie do pełnienia roli skanera antywirusowego na serwerach pocztowych. ClamWin nie tylko jest udostępniany nieodpłatnie, ale - co więcej - każdy programista może pobrać kod źródłowy programu. Obecnie baza zagrożeń liczy ponad 70. tys. rozpoznawanych wirusów, dzięki czemu ClamWin z roku na rok pnie się w górę w rankingach skuteczności. Nadal jednak program miewa problemy z wykryciem najnowszych zagrożeń. Brakuje także funkcji strażnika, który skanowałby w tle wszystkie uruchamiane pliki. Jak więc widać, produkt społeczności open source nie dorównuje jeszcze antywirusom z komercyjnych stajni, ale dystans pomiędzy nimi wciąż maleje.
Który wybrać?
Przy wyborze właściwego antywirusa znaczenie ma to, czy szukasz zaawansowanych możliwości konfiguracji, czy stawiasz na prostotę obsługi. Producenci bezpłatnego oprogramowania coraz częściej skłaniają się ku rozwiązaniom, które działają wedle zasady "odpal i zapomnij". Efektem tego jest uproszczony interfejs, który powinien zadowolić większość użytkowników. Wymagający będą musieli dopłacić.
Kolejną nowością jest coraz odważniejsze wdrażanie rozwiązań opartych na przetwarzaniu w chmurze. Dowodzą tego przykłady darmowych antywirusów Panda Cloud Antivirus oraz Immunet Protect, które przenoszą ciężar związany z analizowaniem danych o zagrożeniach z komputera stacjonarnego na serwery internetowe.
Decydując się na darmowy antywirus, trzeba jednak pogodzić się pewną niewygodą. Brakujące funkcje trzeba uzupełniać dodatkowymi narzędziami, nie ma także na rynku prawie żadnych (poza COMODO Internet Security) bezpłatnych pakietów zabezpieczających, które łączą w jednym programie możliwości antywirusa i zapory sieciowej. Otrzymujesz jednak w zamian wolność wyboru. Jeżeli po miesiącu lub dwóch okaże się, że jeden antywirus nie odpowiada twoim wymaganiom, możesz się go pozbyć i zainstalować inny. Bez ponoszenia kosztów i konieczności wiązania się z jednym produktem na rok lub dłużej.
Jak ocenialiśmy
Każdy program w teście ocenialiśmy w trzech kategoriach: możliwości, łatwość obsługi i wygląd. Przez możliwości rozumieliśmy dostępne funkcje programu antywirusowego oraz dostępny zakres ich konfiguracji w ustawieniach - uzyskany tu wynik stanowił o 6. proc. oceny końcowej. Łatwość obsługi dotyczyła przejrzystości interfejsu, znaczenie miało także to czy program dostępny jest w polskiej wersji językowej - waga tej kategorii to 30 proc. oceny końcowej. Wygląd miał najmniejsze znaczenie - stąd waga 10 proc. oceny ogólnej.
A zwycięzcą jest...
W teście zwyciężył COMODO Antivirus, który oferuje najwięcej zaawansowanych funkcji, z dużymi możliwościami ich konfiguracji. Z ciekawych opcji należy wymienić blokadę dostępu do programu na hasło, zarezerwowaną z reguły dla komercyjnych pakietów zabezpieczających.
Drugie miejsce zajął avast! Free Antivirus, który w najnowszej wersji łączy sporą funkcjonalność (np. obecny tryb gry) z przyjaznym interfejsem. Jest to doskonały program antywirusowy także dla mniej zaawansowanych użytkowników, którzy nie chcą zgłębiać zaawansowanych ustawień konfiguracyjnych, a jednocześnie zależy im na skutecznej ochronie komputera.
Zasłużone trzecie miejsce zdobył AVG Anti-Virus Free. Byłby to wręcz wzorowy bezpłatny antywirus - ma zaawansowane funkcje i ciekawe dodatki, np. LinkScanner wspomagający przeglądarkę internetową - gdyby nie brak zaawansowanej funkcji Anti-Rootkit, która zarezerwowana jest dla wersji płatnej.