Dziś po raz drugi obchodzony jest światowy dzień przeciwko cenzurze internetowej. Organizacja Reporterzy bez Granic zainicjowała zwyczaj ostrzegania przez coraz większymi zagrożeniami dla wolności wypowiedzi i informacji w Internecie.
Dziś po raz drugi obchodzony jest światowy dzień przeciwko cenzurze internetowej. Organizacja Reporterzy bez Granic zainicjowała zwyczaj ostrzegania przez coraz większymi zagrożeniami dla wolności wypowiedzi i informacji w Internecie.
Sieć powoli staje się miejscem, do którego przenosi się walka o wolny dostęp do informacji. "Coraz więcej krajów usiłuje rozszerzyć kontrolę na świat online. Jednocześnie rośnie też liczba pomysłowych i solidarnych internautów, którzy mobilizują się przeciwko takiej kontroli" –. twierdzą Reporterzy bez Granic.
Według raportu organizacji "Wrogowie Internetu" (PDF) do największych prześladowców wolności wypowiedzi w Internecie zaliczają się Chiny, Wietnam i Iran. W raporcie o środkach kontroli nad Siecią i o represjach przeciwko blogerom oraz cyberdysydentom wśród wrogów Internetu wymienionych jest dwanaście krajów: Chiny, Iran, Birma, Korea Północna, Turkmenistan, Arabia Saudyjska, Egipt, Uzbekistan, Syria, Tunezja i Wietnam. Państwem, które ma najbardziej rozwinięty pod względem technologicznym system kontroli Sieci, jest niezmiennie Chińska Republika Ludowa.
Oprócz dwunastu wrogów Internetu organizacja Reporterzy bez Granic wymienia wiele innych państw. Chodzi tu o kraje stosujące środki, które w prosty sposób mogą być wykorzystane jako mechanizmy cenzorskie. W tej grupie po raz pierwszy pojawia się Rosja i Turcja. Wymieniona tutaj zostaje także Australia: w grudniu 200. roku rząd zapowiedział nowe prawo, którego następstwem ma być wprowadzenie kolejnych filtrów internetowych. Podobnie jak w Australii, także i w innych zachodnich krajach demokratycznych, takich jak Francja, Włochy czy Wielka Brytania, dochodzi do coraz większej regulacji Sieci pod pretekstem walki z pornografią dziecięcą albo naruszeniami prawa autorskiego. Z kolei w państwach skandynawskich nieograniczony dostęp do Internetu jest już uważany za jedno z podstawowych praw człowieka.
Według Reporterów bez Granic w roku 200. ogółem 60 krajów dopuściło się cenzury w Internecie. Jeszcze nigdy organizacja nie odnotowała tak dużej liczby aresztowanych blogerów, internautów i internetowych dysydentów. Z około 120 blogerów znajdujących się za kratami w ChRL w więzieniach było 72 internetowych dysydentów. Także Wietnam i Iran w ostatnich miesiącach ze wzmożoną siłą działają przeciwko opozycji w Sieci. "W niektórych krajach, np. Chinach czy Uzbekistanie, pojawiają się tendencje, aby zmienić Internet w coś w rodzaju intranetu" – zauważa się w raporcie. Tym niemniej tylko nieliczne kraje, takie jak Korea Północna, Birma, Turkmenistan i Kuba, mogą sobie pozwolić na to, aby całkowicie odciąć swoich obywateli od Internetu.
W walce pomiędzy obywatelami a reżimami coraz większą rolę odgrywa technologia, ale choćby w Korei Północnej, Birmie i na Kubie dostęp do Sieci jest trudny nawet z przyczyn technicznych. Wielu użytkowników próbuje radzić sobie z cenzurą za pomocą programów szyfrujących albo połączeń wykorzystujących serwery proxy. Kraje takie jak Arabia Saudyjska, Wietnam i Uzbekistan rozszerzają wprawdzie dostęp do Internetu z powodów gospodarczych, ale jednocześnie stosują coraz bardziej restrykcyjne systemy filtrujące. W krajach o ustroju dyktatorskim Internet stanowi nierzadko jedyną platformę debaty i wolnego obiegu informacji. W wyniku zakazów demonstracji sieci społecznościowe, np. Facebook i Twitter, często stanowią jedyną możliwość protestu i oporu. Na YouTubie ciągle pojawiają się klipy wideo obnażające nadużycia władz. Na Kubie teksty krytyczne wobec reżimu są rozpowszechniane za pomocą pendrive'ów USB.