Steve Jobs, szef Apple'a, przyznał, że w oprogramowaniu najnowszej wersji iPhone'a znajduje się funkcja, umożliwiająca firmie zdalne wyłączenie dowolnej aplikacji zainstalowanej przez użytkownika. Szef koncernu wyjaśnił, że umieszczono ją, aby chronić użytkowników przed złośliwym oprogramowaniem.
W rozmowie z dziennikarzem Wall Street Journal Jobs potwierdził, że rozwiązanie takie znalazło się w najnowszym oprogramowaniu dla urządzeń z serii iPhone oraz iPod Touch. Jego zdaniem, ma ono być "ostatnią linią obrony" w sytuacji, gdy jakiś złośliwy program trafi do telefonu ( tzn. prześlizgnie się przez testy przeprowadzane przez Apple'a przed umieszczeniem aplikacji w serwisie App Store ).
_ "Miejmy nadzieję, że nigdy nie będziemy musieli pociągnąć za tę dźwignię - ale uznaliśmy, że byłoby nierozsądnie nie stworzyć jej (tak na wszelki wypadek)
" _ - tłumaczył Steve Jobs.
Przypomnijmy: pierwsze doniesienia o zdalnym "wyłączniku" w oprogramowaniu iPhone'a pojawiły się w ubiegłym tygodniu, kiedy to niejaki Jonathan Zdziarski wykrył taki kod - szerzej pisaliśmy o tym w tekście "Apple może wyłączyć dowolną aplikację w iPhone'ie?". Warto odnotować, że Zdziarski nie twierdził, że ów kod na pewno służy do zdalnego deaktywowania oprogramowania - mówił jedynie, że jest to jedno z jego możliwych zastosowań.
_ "Nienajlepiej to świadczy o tym urządzeniu - producent powinien zadbać raczej o to, by złośliwe oprogramowanie nie dostało się do iPhone'a, niż stosować takie nietypowe rozwiązania" _ - komentuje Andrew Storms, szef działy bezpieczeństwa firmy nCircle Network Security Inc. "Choć z drugiej strony - z punktu widzenia zwykłego użytkownika, jest to przydatna opcja. Ja zastanawiam się tylko nad jednym - jak w ogóle taki niebezpieczny program miałby trafić do iPhone'a? Wydawało mi się, że Apple powinien sobie doskonale radzić z odfiltrowywaniem złośliwego oprogramowania zgłaszanego do Apps Store" - dodaje Storms.