Zwolennicy ISIS są już w Polsce. Jak Państwo Islamskie wodzi nas za nos

Zwolennicy ISIS są już w Polsce. Jak Państwo Islamskie wodzi nas za nos

Zwolennicy ISIS są już w Polsce. Jak Państwo Islamskie wodzi nas za nos
Źródło zdjęć: © AFP
08.12.2015 16:32, aktualizacja: 09.12.2015 09:19

Terroryści z ISIS posługują się współczesnymi technologiami i formami komunikacji znacznie sprawniej, niż wielu z nas może się wydawać. Chociaż ich obecność w internecie jest mocno zaznaczona, w zachodnim świecie wciąż bywają postrzegani jako zacofani. Być może na jego zgubę. Bo wojna, o której czytamy i którą wyobrażamy sobie jako coś odległego, toczy się tak naprawdę również tuż koło nas.

Po zamachach w Paryżu pojawiły się informacje o tym, że w swojej komunikacji sprawcy wykorzystywali zwyczajne, nieszyfrowane SMS-y. Odpowiedzialnością za to, że nie zostały one odpowiednio szybko wykryte i przechwycone, obarcza się tamtejsze służby. Nic więc dziwnego, że myśląc o tzw. Państwie Islamskim rzadko kiedy wyobrażamy sobie świat niezwykle sprawnych hakerów, specjalistów ds. komunikacji, PR-u czy wykorzystania internetu do szerzenia dezinformacji i propagandy. Płynące z Paryża doniesienia tylko potwierdziły przypuszczenia tych, którzy nie dopatrują się wśród ISIS sprawnych użytkowników współczesnych technologii. Przypuszczenia całkowicie błędne.

ISIS – mistrzowie internetu

- Cała struktura, jaką dzisiaj określamy mianem Państwa Islamskiego, jest bardzo dobrze przygotowana do wykorzystania przestrzeni wirtualnej jako swojego narzędzia. To są ludzie, którzy od samego początku wiedzą, jaką siłę ma internet. Historia ISIS wywodzi się od działalności m.in. Abu Musaba az-Zarkawiego. On po raz pierwszy dość profesjonalnie wykorzystał internet, kiedy prowadził operację przeciwko Amerykanom w trakcie inwazji i okupacji Iraku. Użył on przestrzeni wirtualnej jako narzędzia walki. Tworzył różnego rodzaju filmy, pokazywał ataki na żołnierzy koalicji, filmował i udostępniał w internecie egzekucje – między innymi Nicholasa Berga. Tam, gdzie nie było dostępu do sieci, wykorzystywał DVD czy nawet kasety magnetowidowe. Później metody Zarkawiego przejęło ISIS – mówi nam profesor Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku, historyk oraz specjalista w kwestiach bezpieczeństwa narodowego (szczególnie w kontekście terroryzmu i fundamentalizmu religijnego) i współczesnego świata islamskiego. W
swojej pracy, na temat wykorzystania przez ISIS współczesnych form przekazu, bardzo dokładnie zgłębił ten temat.

- Tak, ISIS ma bardzo rozbudowaną strukturę informatyczną, własne grupy hakerskie, studia multimedialne, nawet zdolność do odtwarzania w pełni funkcjonalnych portali w kilka godzin po ich zablokowaniu – dodaje dr Wojciech Szewko, ekspert ds. stosunków międzynarodowych i Bliskiego Wschodu.

Walka w przestrzeni wirtualnej jest więc toczona od samego początku współczesnej wojny z terroryzmem. Nie jest dla islamskich fundamentalistów niczym nowym i nie różni się specjalnie od tradycyjnych starć, z powodzeniem toczonych przez nich na polach bitew czy stosowanych przez nich form terroru. To kolejne narzędzie, i to takie, którym terroryści posługują się nad wyraz sprawnie.

- Jest produkcja dostępnych w internecie pieśni, które chwalą bojowników, chwalą poległych i nawołują do dżihadu, wydawanych również w postaci płyt. Jest masowe nasycanie informacjami Twittera, portali społecznościowych i stron, zakładanych przez samych dżihadystów. Tzw. Państwo Islamskie ma cały skomplikowany system łączności, opartej na szyfrowanych kanałach, które bardzo trudno jest rozpracować – mówi nam Boćkowski.

Wydawać by się mogło, że korzystając z dostępnych publicznie aplikacji i kanałów komunikacyjnych ISIS powinno być relatywnie łatwe do namierzenia. - ISIS korzysta z wszystkich nowoczesnych form komunikacji elektronicznej. Wszystkie jednak dostępne komercyjnie komunikatory są transparentne dla amerykańskich instytucji wywiadowczych – mówi Szewko.

Problem tylko w tym, że ISIS wcale nie musi się do nich ograniczać.

- Sami tworzą własne aplikacje i kanały komunikacji, które znacznie trudniej jest rozpracować. Mają swoje programy szyfrujące, które – jak twierdzą specjaliści od bezpieczeństwa – są niezwykle zaawansowane i praktycznie nie do złamania z wykorzystaniem dostępnych technologii – tłumaczy Boćkowski.

Obraz
© (fot. PAP / Balkis Press)

Współczesna technologia w służbie dezinformacji

Codzienna działalność i komunikacja to jedynie mały fragment tego, do czego ISIS wykorzystuje internet i współczesne technologie. Sieć jest dla nich również świetnym narzędziem szerzenia dezinformacji.

- Prowadzona przez nich wojna propagandowa jest na swój sposób zwycięska. My się coraz bardziej boimy, w dużej mierze z powodu rozpowszechnianych przez ISIS treści. Dzięki temu, że wszędzie można znaleźć ich zdjęcia, materiały, klipy filmowe. Szukając materiału filmowego do zilustrowania informacji w programie informacyjnym, dziennikarze trafiają często na to, co ISIS przygotowało i udostępniło właśnie w celu rozpowszechniania na Zachodzie. Oni wodzą nas za nos, bo sami przygotowali ten materiał i wiedzą, jaki będzie jego odbiór – wyjaśnia Boćkowski.

Dzięki temu to samo ISIS kształtuje przekaz medialny na swój temat, również w zachodnim świecie. Wszystko przygotowane jest po myśli terrorystów.

- Dobrze pokazane zniszczenie Palmyry zagwarantowało im czołówki we wszystkich światowych mediach przez kilka dni – a przecież najważniejsza jest reklama. Pamiętajmy o jednym – po drugiej stronie siedzą fachowcy. Siedzą ludzie, którzy pracowali m.in. w wywiadzie Saddama Husajna. Pracują ludzie, którzy przeszli różne szkolenia, kursy, część z nich pracowała np. w Moskwie. Ci ludzie doskonale wiedzą, czym jest dezinformacja i świetnie się nią posługują. Znalezione u zamachowców z Paryża syryjskie paszporty mogły być świetnym produktem dezinformacyjnym – tłumaczy Boćkowski.

Działania te nie mają na celu wyłącznie kształtowania wizerunku tzw. Państwa Islamskiego i szerzenia strachu przed nim. Przynoszą również ISIS bardzo wymierne korzyści.

- Wiele rzeczy, które planuje Państwo Islamskie, sprzedawane jest nam tak, byśmy myśleli, że jest to w naszym najlepszym interesie. W interesie ISIS wcale nie było, by takie fale Syryjczyków jak obecnie wędrowały do Europy. Mało tego – uważają to za zdradę, gdyż sądzą, że miejsce muzułmanów jest w kalifacie. Nie mogą tego zatrzymać, to zaczynają to przekuwać na własną korzyść. Rozpowszechniają informacje o dziesiątkach tysięcy żołnierzy, których przerzucają na tamtą stronę, wzmacniają nasze poczucie zagrożenia. Jeżeli do Europy idzie od ISIS informacja, że wraz z pół milionem syryjskich imigrantów przyjdą tysiące bojowników Państwa Islamskiego, to nic dziwnego, że ludzie się boją. A jeżeli się boją, to kierują ten strach przeciwko uchodźcom. ISIS tylko z tego korzysta, bo – po pierwsze – część z nich może wrócić. Ci, którzy zostaną, w wyniku rosnących napięć mogą się coraz bardziej irytować, później radykalizować – aż do nawiązania współpracy z ISIS. Nakręcanie spirali strachu jest bardzo po myśli Państwa
Islamskiego - przestrzega profesor.

Obraz
© (fot. PAP / Balkis Press)

Internet jako narzędzie do werbunku

Sieć jest bowiem dla ISIS również doskonałą pomocą w działalności werbunkowej. Zaczyna się ona od radykalizowania tych, którzy mogą być najbardziej podatni na przekaz tzw. Państwa Islamskiego. Przekonanie ich, że forsowany przez Zachód przekaz nie jest jedyną prawdą, to pierwszy krok do pozyskania ich dla sprawy.

- Radykalizacja idzie poprzez dziesiątki różnych portali. Poprzez całe sieci przygotowywania wiadomości, jak choćby al-Ḥayāt Media. One zajmują się produkcją całego kompleksu informacji. W internecie publikowane są filmy propagandowe. Nagrania z wyroków, które powodują, że świat zachodni się boi, a z drugiej strony potencjalni bojownicy nabierają wiary w wygraną. Są strony, które zajmują się wyłącznie publikowaniem zasad, według których postępować mają radykalni muzułmanie. Wydawane są gazety i pisma, w różnych językach. "Dabiq" po angielsku. "Dar Al-Islam" po francusku. Do tego ISIS publikuje w internecie po rosyjsku, po turecku, w suahili i wielu innych językach – wyjaśnia profesor Boćkowski.

Ten przekaz przygotowany jest z wielką starannością i bardzo profesjonalnie. Jego twórcy wiedzą, że trafiać ma przede wszystkim do ludzi młodych. Są oni najbardziej podatni na radykalne hasła, ich światopogląd dopiero się kształtuje, a internet jest dla nich często jedynym źródłem informacji. Do tego mają skłonność do zawierzania mu w całości.

- Ich produkcja filmowa, klipy, które tworzą – to są rzeczy robione w pełni profesjonalnie, z wykorzystaniem wielu kamer. Publikują materiały z bitew, by pokazywać młodym ludziom, że warto z nimi walczyć, że jest to coś w rodzaju wspaniałej męskiej przygody. Produkują nawet własne wersje gier komputerowych, oparte np. na popularnym na zachodzie GTA, pozwalające wcielić się w terrorystę. Jest to wielki przemysł, który pozwala Państwu Islamskiemu dotrzeć do tych, na których im najbardziej zależy – przede wszystkim młodych, wpływając na ich sposób postrzegania świata. Mają całe zespoły, które odpowiadają na korespondencję. Są specjalne grupy przygotowane pod kątem jak najskuteczniejszego rozmawiania z kandydatami. Mają profesjonalne biura werbunkowe w internecie - mówi dalej Boćkowski.

Obraz
© (fot. PAP/ITAR-TASS )

Przekonani już tu są

Nie znaczy to jednak, że propagandowe działania, które ISIS prowadzi w sieci, wymierzone są wyłącznie w muzułmanów.

- ISIS liczy również na to, że uda mu się przeciągnąć na swoją stronę część Europejczyków. Konwertytów jest coraz więcej. Salafici w Niemczech mają całkiem dobre żniwa, również wśród Polaków. Młodzież polska także się radykalizuje, szuka nowych wzorców. Neofita z Polski ceniony jest przez radykałów dużo bardziej niż neofita z Niemiec. Przede wszystkim dlatego, że jesteśmy uważani za kraj bardzo wierzący. Z punktu widzenia islamistów, którzy szanują wyłącznie wierzących ludzi, jest to bardzo ważne - wyjaśnia profesor.

Jest to dla działających w sieci współpracowników i specjalistów od rekrutacji tzw. Państwa Islamskiego o tyle łatwiejsze, że czytający informacje w sieci Polak ma osłabione bariery ochronne. Może wcale nie podejrzewać, kto stoi za przekazem, który do niego trafia. W ten sposób działaczom ISIS może się udawać stopniowe przeciąganie na swoją stronę osób, które nigdy by się tego nie spodziewały.

- Może to przebiegać w ten sposób – operator ISIS natyka się w sieci na grupę ludzi, głośno sprzeciwiających się działaniom Stanów Zjednoczonych. Zaczyna z nimi rozmawiać, przekonywać np. że Amerykanie w historii podobnie traktowali Polaków jak teraz Państwo Islamskie. Powoli zaczyna się takie osoby oswajać z tą nową wizją świata - kontynuuje Boćkowski.

I takie działania z czasem przynoszą efekty.

- Dzięki temu również w Polsce dochodzi do konwersji - już teraz. Myślę, że można spokojnie powiedzieć, że 2-3 osoby dziennie, może nawet więcej, ISIS udaje się u nas przekonać. Dotyczy to również Polaków mieszkających poza granicami naszego kraju – w Niemczech, na Wyspach Brytyjskich. Ci konwertyci mogą być później wykorzystani jako broń. Przede wszystkim świetnie wtapiają się w tłum – są swoi, potrafią dostosować się kulturowo, potrafią ukryć pewne rzeczy. Warto pamiętać, że jedna z osób, które zaatakowały w Kanadzie, to był konwertyta od ok. czterech tygodni – mówi Boćkowski.

Nie znaczy to oczywiście, że pozyskanie dla sprawy ISIS nowego zwolennika jest proste, albo że może nastąpić bez jego pełnej świadomości. Ostatecznie bowiem pełne nawiązanie współpracy musi nastąpić już w realnym świecie.

- Media społecznościowe i niezwykle skuteczna propaganda ma tylko zafascynować i zwabić oraz ewentualnie ułatwić kontakt. Sam werbunek następuje zwykle w i przy meczetach. Pamiętajmy, że ISIS jest organizacją, której ideologia jest w całości oparta o dogmaty wiary. Osoba niewierząca nie ma tam czego szukać – nieco uspokaja Szewko. Dodaje jednak, że również i jego zdaniem są już w Polsce osoby twardo przekonane do racji tzw. Państwa Islamskiego.

_ Dominik Gąska _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (201)