Test Samsung Gear 2 i Gear Fit

Test Samsung Gear 2 i Gear Fit

30.05.2014 12:00

Jeszcze rok temu wiele osób kręciło nosem widząc nową modę na "ubierane gadżety". Google zaprezentował swoje okulary, Samsung pierwszy "smart-zegarek", a Sony kolejną już generację synchronizującego się z Androidem zegarka. Wszystkie te urządzenia budziły wiele emocji zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. I praktycznie każde miało jakiś olbrzymi feler, który do nich zniechęcał.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Co testujemy?

Do testów otrzymaliśmy Samsunga Gear 2 i Gear Fit. To zestaw wystarczający by wyrobić sobie zdanie o całej linii, bo brakujący Gear 2 Neo to jedynie minimalnie lżejsza, plastikowa, pozbawiona aparatu fotograficznego wersja Gear 2 (przy okazji sporo tańsza). W pudełkach z zegarkami, oprócz nich samych i dokumentacji, znajdziemy jedynie ładowarki sieciowe. Oba testowane Geary ładowane są za pomocą ładowarek microUSB. Ładowarka do Geara 2 ma na wyjściu 0,5. A, a do Geara Fit - 0,7 A. W obu przypadkach na obudowie próżno szukać gniazda microUSB, są natomiast specjalne styki. Do tych styków przyczepiamy niewielką nakładkę, a do niej podłączamy właściwą ładowarkę. Rozwiązanie to może nie jest idealne (łatwo zgubić nakładkę), ale moim zdaniem lepsze to, niż uszczelniana zaślepka zajmująca sporo miejsca na obudowie.

Co istotne, pięciostykowe przelotki ładujące są lekkie, malutkie i bardzo solidne. Daleko im do siermiężnej obudowy ładującej w pierwszym Gearze. Dodatkowy przewód USB jest właściwie zbędny - i tak cała synchronizacja realizowana jest bezpośrednio ze smartfonem, jedyna rzecz, która mogłaby w istotny sposób rozszerzyć zestaw, to wymienne paski. Szczególnie w modelu Gear 2 dodatkowa, metalowa bransoleta byłaby miłym akcentem. Do obu urządzeń dokupić można różnokolorowe, wymienne paski.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Żywotność akumulatora

Gdy już o ładowaniu wspomniałem, to przede wszystkim należą się brawa dla Samsunga z racji olbrzymiego progresu względem pierwszego Geara. Zamiast jednego dnia typowego użytkowania, Gear 2 wytrzymuje około trzech dni (do dwóch dni zszedłem dopiero po 1. km spaceru z włączonym krokomierzem i olbrzymiej liczbie wykonywanych zdjęć), z kolei Gear Fit ładowałem średnio co 4 dni. Zwykle w kolejnych generacjach sprzętu producenci starają się zwiększyć czas pracy o 30 czy 50 proc., tymczasem Samsungowi udało się pierwotny wynik pomnożyć 3-4 razy. A trzeba podkreślić, że przy tych pięknych wyświetlaczach, na pewno nie było to rzeczą prostą.

Zasadnicza różnica - poziom autonomii

Idea, według której Samsung tworzył Geara 2 i Geara Fit nie była taka sama. W skrócie można powiedzieć, że Fit jest mniej "smart". Na Ficie nie zainstalujemy dodatkowych aplikacji, a zakres jego bardziej "bajeranckich" funkcji jest mocno ograniczony i sprowadza się właściwie tylko do powiadomień, asysty w czasie treningów oraz pomiarów tętna i zliczania kroków. Niewiele tu można skonfigurować, ale i też niewiele popsuć. Aby nie zanudzać was monotonnym wymienianiem funkcji dla każdego ze sprzętów z osobna, zebrałem je w tabeli zbiorczej, a w dalszej części tekstu dowiecie się jak sprawdzają się one w praktyce:

Galaxy Gear Gear 2 Gear 2 Neo Gear Fit
Wymiary (mm) 57 x 37 x 11,1 58 x 37 x 10 59 x 38 x 10 57 x 23 x 10
Masa 79 g 68 g 55 g 27 g
Akumulator (mAh) 315 300 210
Typowy czas pracy ponad 25h 2-3 dni 3-4 dni
Ekran Super AMOLED 1,63", 320 x 320 pikseli, 278 ppi 1,84", 432 x 128 pikseli, 245 ppi
OS Android w przyszłości Tizen Tizen -
Procesor 800 MHz dual core 1 GHz dual core ?
RAM 512 MB ?
Pamięć wewnętrzna 4 GB ?
Rozmowy telefoniczne tak nie
Pulsometr nie tak
Pedometr tak
Analiza rytmu snu nie tak
Wodoszczelność IP55 odporność na zachlapanie IP67 zanurzenie przez 30 min na głębokości 1 m
Aparat fotograficzny 1,9 Mpix na pasku 2 Mpix na obudowie nie
Wymienne paski nie tak
Sterowanie głosem S Voice nie
Pilot podczerwieni nie tak nie
Przycisk HOME nie tak nie
Kompatybilność wybrane smartfony Samsunga
Dostępność wrzesień 2013 kwiecień 2014
Cena (kwiecień 2014) 869 zł 1199 zł 799 zł
Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Gear Fit, czyli design vs. ergonomia

Gear Fit zapamiętany z prezentacji Samsunga okazuje się na żywo bardziej pękaty i mniej "bransoletkowaty". O ile ekran rzeczywiście jest efektownie wygięty, o tyle już koperta przylega do dłoni bardziej płasko, tak jakby pod ekran ktoś wsadził dodatkową, zbędną warstwę plastiku. Początkowo ten fakt nieco mnie odrzucił, bo "fit" okazał się grubasem. Warto jednak dodać dla obrony, że bardziej płaskie przyleganie do nadgarstka jest konieczne dla w miarę sprawnego pomiaru tętna. Druga kwestia to sposób zabezpieczenia zegarka przed odpadnięciem od dłoni. Zamiast opartego na dźwigni zatrzasku, mamy tu jedynie dwie metalowe "kuleczki", które wciska się przez otwory w gumowym pasku. O ile urządzenie nałożone na rękę "raz na zawsze", jak klasyczny zegarek, byłoby bezpieczne, o tyle patrząc przez pryzmat ładowania co kilka dni, nie jest to rozwiązanie optymalne. Za każdym razem musimy na nowo dopasowywać Fita do obwodu nadgarstka, a po pewnym czasie może okazać się, że otwory będą już zbyt wyrobione i nasz gadżet
zniknie gdzieś w trawie czy rozpłynie się w toni jeziora. I tu zabawny akcent z instrukcji urządzenia - o ile ponoć Fit jest wodoszczelny, to już w dokumentacji znajdziemy: "wilgoć i ciecze mogą uszkodzić opaskę Gear Fit".

Kolejna dyskusyjna kwestia to zastosowanie wygiętego ekranu Super AMOLED o przekątnej 1,8. cala i rozdzielczości 432 x 128 pikseli. W pomieszczeniach wygląda on pięknie (rozdzielczość jest najzupełniej wystarczająca), ale poza nimi, niewiele na nim widać. Owszem, da się ustawić jasność na 6-stopniowej skali, ale maksymalne podświetlenie domyślnie wraca do mniejszej wartości po 5 minutach. Krzywizny ekranu powodują radykalny wzrost odblasków, a dodatkowo wymagają przyzwyczajenia w kwestii wybierania funkcji. Pamiętajmy, że ekrany dotykowe zoptymalizowane są do rejestrowania punktowego, prostopadłego dotyku. Wielokrotnie byłem przekonany, że tak właśnie robię, ale zegarek miał inne zdanie. O ile centralna część ekranu nie była problemem, o tyle już w jego skrajnych częściach łatwo było o pomyłki. Początkowo narzekałem na poziome ustawienie menu, które wymagało nienaturalnego przywodzenia ręki, z prostopadłym ustawieniem nadgarstka względem ciała. Później jednak okazało się, że pionowy układ menu (typowy dla
Gear 2) jest mniej czytelny na wyjątkowo wąskim ekranie Fita i ostatecznie zostawiłem poziomy.

Na liście "bajerów" Fita najbardziej w oczy rzuca się pulsometr. Pomiar tętna wymaga ustawienia zegarka tak, żeby czujnik nie trafiał na kości nadgarstka, zatrzymania się na chwilę jeśli jesteśmy w ruchu i ustabilizowania pozycji ręki, a zgodnie z wytycznymi instrukcji najlepiej to jest w ogóle usiąść. Często pomiar udaje się zrobić dopiero za n-tą próbą. Czynnikami utrudniającymi pomiar są niskie temperatury, zbyt wąski nadgarstek (tego raczej bym się nie obawiał, standaryzacja poszła w kierunku drobniejszych, azjatyckich sylwetek), nierówne odbicie światła używanego do pomiaru, ziewanie, rozmowa czy nawet owłosienie na rękach. Ten pakiet "gwiazdek" sprawia, że Fit najbardziej pasuje do bezwłosego nadgarstka aktywnej pani, a i tak trudne może być korzystanie z pomiarów tętna w czasie treningów. Dodam, że właśnie od tej czynności rozpoczyna się trening z cyfrowym asystentem.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Po chwili zabawy, jedyną dodatkową funkcją, którą uruchamiałem na Ficie okazał się krokomierz. Gear Fit to w moim odczuciu prosta, sportowa opaska (jakich wiele) z zegarkiem oraz bonusowymi powiadomieniami o połączeniach i wiadomościach. Czasem do tego zrobimy pomiar tętna - bardziej żeby pokazać znajomym, że jest taka funkcja. Nic, co wymagałoby specjalnej uwagi, ot dodatkowy, nieprzeszkadzający gadżet, w sumie niewiele wnoszący do mojego życia, czego zdecydowanie nie mogę powiedzieć o Gear 2.

Gear 2 to nie tylko przedłużenie funkcji telefonu

Dobre wrażenie zrobił na mnie już zeszłoroczny Gear, jednak nie mogłem zaakceptować konieczności ciągłego zdejmowania zegarka przed prysznicem czy basenem, jak i doczepiania go do siermiężnej ładowarki każdego wieczoru. Dodatkowo, bardzo krótka początkowa lista kompatybilnych urządzeń, skutecznie zniechęciła mnie do zakupu. Przyszedł nowy model i powyższe problemy są już nieaktualne. Przy okazji wzrosła też wydajność, za sprawą zastosowania dwurdzeniowego procesora 1 GHz (wcześniej 80. MHz) i zamienienia Androida 4.2.2 na Tizen - system wywodzący się z debianowego Maemo, który na etapie MeeGo (wspólny projekt Nokii i Intela) został zamknięty, a następnie rozwijany przez Intela i Samsunga już jako Tizen. Docelowo Tizen trafić ma do smartfonów, nic jednak nie stoi na przeszkodzie by zastosować go również w innych sprzętach i Gear 2 jest tego najlepszym przykładem.

Nowy zegarek Samsunga obsługuje kilka gestów, zbliżających go bardziej do smartfonu. Przede wszystkim oprócz gestów przesuwania mamy tu obsługę wielodotykowości. Bez problemu powiększymy wybrany fragment zdjęcia, zwiększymy wielkość ikon na wyświetlaczu czy też przytrzymując dwa palce dostaniemy się do menu ostatnich aplikacji, pozwalającego zarówno przełączać się pomiędzy programami, zamykać wybrane procesy, jak i zamykać wszystkie programy za jednym dotknięciem. To dosyć istotne ułatwienie w razie chęci zainstalowania dodatkowych programów, których stabilność nie musi być przecież tak dobra, jak oryginalnych apek Samsunga. Zmiana platformy narozrabiała nieco w kwestii dostępności dodatków. W Gear Managerze nie znajdziemy dedykowanych programów do obsługi Facebooka czy Twittera (powiadomienia z aplikacji w telefonie można jednak włączyć), jednak najbardziej brakowało mi porządnego dodatku do obsługi Endomondo. W chwili publikowania tego tekstu, najciekawszymi aplikacjami możliwymi do pobrania był kalkulator
i mini-wersja gry 2014. Niewiele tego. Wierzę jednak, że lista ta szybko się wydłuży.

Najchętniej korzystałem w Gearze 2 (spośród rozmaitych "bajerów") z aparatu fotograficznego. Niby nic nadzwyczajnego, bo to raptem 2 megapiksele, ale z autofocusem i z czymś, czego nie mają współczesne smartfony - z elementem zaskoczenia. W większości przypadków zdjęcia miały jakość najzupełniej wystarczającą do opublikowania ich na Facebooku czy Instagramie, a uchwycone na zdjęciu "ofiary" kompletnie nie wiedziały kiedy zostało zrobione zdjęcie, a nawet gdy już spodziewały się "strzału", nie były w stanie skutecznie schować się (inny kąt ustawienia aparatu). Dodam, że sfotografowane osoby (z oporem lub bez) były w większości przypadków pozytywnie zaskoczone jakością zdjęć i szerokim kątem obiektywu. Nie trzeba było wstawać od stołu kuchennego, by uchwycić wszystkich za nim siedzących. Kolejnym plusem jest szybkość. Są to sekundy. Wystarczy zbliżyć do siebie dłonie, uruchomić aparat skrótem i dotknąć ekranu.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Kolejnym krokiem rozwoju aparato-zegarków będzie już pewnie 5 Mpix i niewielka latarko-lampa (swoją drogą latarka w zegarku byłaby strzałem w dziesiątkę). Już teraz jednak ze zdumieniem stwierdziłem, że na dwa zdjęcia wykonane Galaxy S5. mam dodatkowe jedno z zegarka. Co warto dodać, zdjęcia, filmy (HD do 15 s) czy notatki głosowe (do 5 min) wykonane zegarkiem automatycznie kopiowane są do pamięci telefonu i stamtąd mogą być błyskawicznie udostępniane, bez ręcznego wymuszania synchronizacji. 4 GB pamięci wewnętrznej zegarka możemy też wykorzystać do przetrzymywania kolekcji utworów MP3.

Kolejna świetna cecha to wbudowany uniwersalny pilot podczerwieni. Z telewizorami rozmaitych producentów nie miałem najmniejszego problemu, natomiast nie udało mi się niestety skonfigurować w aplikacji dekodera Cyfrowego Polsatu. Skuteczne celowanie nadgarstkiem w telewizor wymaga nieco gimnastyki, jeśli sprzęt stoi na prawo od nas, a zegarek nosimy na lewym nadgarstku, ale zdecydowanie nie musimy w tym celu podchodzić pod sam telewizor. Odległość 5-6 metrów nie jest problemem. Oprócz tego Gear 2 w 100. zastąpił mi pogodynkę w telefonie - nie dość, że stale miałem widoczny pod godziną piktogram zachmurzenia oraz temperaturę powietrza, to dodatkowo dotknięcie go prowadzi do prognozy pogody na kolejne dni. Być może jestem mało wymagający, ale mi więcej do szczęścia w tym temacie nie trzeba.

Uwagę zwrócić należy też na funkcję wyszukiwania telefonu (jak i zegarka z poziomu telefonu). Zdalnie możemy uruchomić głośny alarm na jednym czy drugim sprzęcie - błogosławieństwo dla słabiej zorganizowanych. Przydaje się też sklonowanie funkcji telefonicznych. Możemy z poziomu zegarka zadzwonić pod dowolny numer w książce telefonicznej, a następnie zadecydować czy rozmowa ma być prowadzona w trybie głośnomówiącym na zegarku (nie zabrakło głośnika i mikrofonu), czy na telefonie, a może na słuchawkach Bluetooth. To wszystko bez dotykania telefonu. Oprócz samego monitu o otrzymaniu wiadomości, możemy od razu podejrzeć jej treść i np. szybko przepisać hasło jednorazowe potrzebne do transakcji bankowej. Są też szablony odpowiedzi na SMS-y. Brak konieczności wygrzebywania telefonu z kieszeni czy plecaka, z jednoczesnym stałym podglądem sytuacji to główna idea smart-zegarków, świetnie zrealizowana w testowanym urządzeniu.

W zastosowaniach sportowych, problemy Geara 2 są takie same jak w przypadku Geara Fit. Pomiary tętna częściej były co prawda skuteczne bez konieczności powtarzania, ale na rynku nie brakuje bardziej precyzyjnych i pewnych rozwiązań dedykowanych sportowcom. Dyskusyjne są również liczby prezentowane przez krokomierz. Jeśli dokonujemy jednoczesnego pomiaru Fitem, Gearem 2 i Galaxy S5 otrzymujemy znacząco różniące się od siebie pomiary (rzędu nawet dodatkowego 0,5 km na rzeczywistym dystansie 1,5 km). Z drugiej strony, korzystając z jednego tylko urządzenia, wyniki w kolejnych dniach będą obarczone podobnym błędem i mogą dzięki temu stać się jakąś wskazówką. Absolutnie jednak nie traktowałbym prezentowanych wartości (kilokalorie, dystans) jako bezbłędne i jeśli ktoś potrzebuje pewniejszego źródła na ich temat, powinien poszukać zegarka z wbudowanym GPS-em.

Obraz
© (fot. Telepolis.pl)

Podsumowanie

Czy komuś się to podoba, czy nie, wielkimi krokami do domu Kowalskiego dociera era wearable devices, czyli urządzeń, które mają stać się stałym elementem naszej garderoby. Samsung zdecydowanie nie zmarnował kilku miesięcy, które dzieliły premierę Galaxy Gear i tegorocznych zegarków, co najbardziej widoczne jest w znacznym wydłużeniu czasu pracy. A nie da się przecież ukryć, że od czasu pracy takiego urządzenia bezpośrednio zależy to, czy będzie chciało się nam z niego korzystać w dłuższej perspektywie. To ma być przyjemność, a nie udręka i do tego etapu Samsung szczęśliwie dotarł. Zarówno pulsometr, jak i krokomierz w obu urządzeniach nie wykazały się zadowalającą precyzją. Dodatkowo, według zaleceń producenta w czasie pomiaru tętna należy sobie wygodnie usiąść i najlepiej... ogolić ręce. Szczególnie ten pierwszy aspekt czyni pulsometr zastosowany w Gearach niezbyt przydatnym w czasie treningów.

O ile w typowo sportowym Gearze Fit zarzut jest poważny, o tyle już Gear 2 ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko pomoc w treningach. Urzeka wygoda wykonywania zdjęć zegarkiem, spora kontrola nad telefonem, czytelny, generujący mniej odblasków niż w Ficie ekran, gadżet w postaci pilota do telewizora, no i oczywiście możliwość instalowania dodatkowych aplikacji, pominięta w modelu Fit. Gdybym postawił na Samsunga w roli swojego głównego, prywatnego smartfonu, Gear 2 stałby się obowiązkowym dodatkiem.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)