Teorie spiskowe, czyli celowe postarzanie sprzętu. Czy to prawda?

Teorie spiskowe, czyli celowe postarzanie sprzętu. Czy to prawda?

Teorie spiskowe, czyli celowe postarzanie sprzętu. Czy to prawda?
Źródło zdjęć: © flickr / Aleksandr Volkov
07.07.2015 12:15, aktualizacja: 29.12.2016 08:20

Celowe skracanie żywotności sprzętu, towar, który "pada" zaraz po okresie gwarancji, niezrozumiałe ceny i wiele innych zabiegów, które stosują producenci na szkodę konsumentów - ile z tego jest prawdą? Jak produkowana jest nowoczesna elektronika? W umyśle zwykle pojawia się nam wizja jakiejś fabryki, pełnej zaawansowanego sprzętu i krążących w sterylnych ubraniach pracowników wytwarzających sprzęt, który już po kilku dniach trafi a do sklepów, aby jakiś czas po nabyciu się najzwyczajniej zepsuć. Proste? Proste, tyle że to nie tak. Obalamy kilka mitów związanych z polityką prowadzoną przez technologicznych gigantów.

Celowe skracanie żywotności sprzętu, towar, który "pada" zaraz po okresie gwarancji, niezrozumiałe ceny i wiele innych zabiegów, które stosują producenci na szkodę konsumentów - ile z tego jest prawdą? Jak produkowana jest nowoczesna elektronika? W umyśle zwykle pojawia się nam wizja jakiejś fabryki, pełnej zaawansowanego sprzętu i krążących w sterylnych ubraniach pracowników wytwarzających sprzęt, który już po kilku dniach trafi a do sklepów, aby jakiś czas po nabyciu się najzwyczajniej zepsuć. Proste? Proste, tyle że to nie tak. Obalamy kilka mitów związanych z polityką prowadzoną przez technologicznych gigantów.

1 / 9

"Dlaczego taki drogi?"

Obraz
© Wirtualna Polska

Zanim jakikolwiek produkt w ogóle zaistnieje na rynku, najpierw musi narodzić się pomysł, a droga od pomysłu do realizacji w postaci gotowego towaru oferowanego klientom to nie kwestia dni, lecz często lat. Przykładem jest projekt Purple - niewielu wie, o co chodzi, ale gdy pada nazwa "iPhone", błysk zrozumienia pojawia się od razu. Pierwszy iPhone powstawał w laboratoriach Apple'a przez 2,5 roku. Był to projekt traktowany przez Steve'a Jobsa priorytetowo. Presja szefostwa, potencjał ekonomiczny, naukowy i marketingowy firmy, sztaby ekspertów, rzesze pracowników na różnych etapach wytwarzania - wszystko to nie wystarczyło, by skrócić czas pojawienia się pierwszego modelu iPhone'a. Gdy ten trafił wreszcie do sklepów, wielu powiedziało - dlaczego jest taki drogi?

W kontekście wyboru tanich produktów Apple jest przykładem na wskroś złym, jednak powyższy przykład długości cyklu projektowego pokazuje, o ile bardziej skomplikowany od potocznych wyobrażeń okazuje się proces wytwarzania współczesnej elektroniki (i nie tylko). Każdy z etapów cyklu życia produktu generuje koszty: pomysłodawcom danego urządzenia trzeba zapłacić, do tego dochodzą koszty materiałowe, wytwórcze, dystrybucji, sprzedaży, promocji etc. Dochód pojawia się wtedy, gdy zainteresowany danym produktem konsument zdecyduje się na kupno danego produktu. Zarabiać można również na usługach posprzedażnych czy serwisie. W przypadku Apple gros dochodów firmy pochodzi też z App Store czy iTunes, ale są to odrębne usługi. Sama transakcja to nie koniec obowiązków wytwórcy. Gdy towar jest już w rękach klienta, generowane są koszty wsparcia technicznego, gwarancji etc.

2 / 9

Software pokazuje drogę

Obraz
© flickr / Dennis Van Zuijelkom

Interesujące spojrzenie na kwestię jakości produktu technologicznego we współczesnym świecie ma James Marcus Bach, zawodowy tester oprogramowania, trener, konsultant i autor licznych publikacji dotyczących jakości oprogramowania oraz jeden z ludzi stojących na czele AST (Associate of Software Testing) - międzynarodowej organizacji zrzeszającej ludzi zawodowo zajmujących się testami produktów softwareowych. Otóż Bach twierdzi, że "jakość jest wartością dla kogoś ważnego". Implikacje takiego stwierdzenia są znaczące. Potocznie można by sądzić, że o jakości danej aplikacji decyduje programista wespół z testerem danego produktu.

Nic bardziej błędnego - owszem, jakość kodowania ma pewne znaczenie, ale czynnikiem decydującym jest niemierzalny atrybut: postrzeganie produktu przez sponsora projektu bądź klienta. Oczywiście nie świadczy to o bezsensowności pracy testerów analizujących błędy w kodzie i działaniu danego oprogramowania, ale finalnie wybór rozwiązania może wynikać z innych przesłanek niż określona metodami naukowymi liczba błędów. Ponadto, jakość samego produktu to nie wszystko, istotne jest też środowisko, w jakim danemu dziełu ludzkiego umysłu przyjdzie funkcjonować. Nawet najdroższy program, komputer czy drukarka nie przyda się na wiele, gdy trafi do rąk osoby, która nie będzie potrafiła wykorzystać potencjału otrzymanego produktu.Oprogramowanie jest tutaj dobrym przykładem. Doskonale wiadomo, że koszt samej licencji stanowi często zaledwie część nakładów wymaganych do tego, by mówić o funkcjonalnym rozwiązaniu, należy przecież jeszcze uwzględnić koszty wdrożenia, ewentualnych szkoleń, pomocy technicznej itp.

3 / 9

Gdy cena nie gra roli...

Obraz
archiwum

Wróćmy jeszcze raz do Apple - ta jedna z najbogatszych firm technologicznych świata, wzbudzająca wiele skrajnych emocji, ma pewność, że każda kolejna generacja jej produktów znajdzie liczne grono nabywców niezależnie od ceny. Krytycy działań giganta z Cupertino upatrują sukces rynkowy firmy wyłącznie w przedsięwzięciach marketingowych, a skrajne opinie mówią wręcz o "praniu mózgów" konsumentów. Chociaż nie sposób odmówić sukcesów specjalistom od marketingu pracujących dla "nadgryzionego jabłuszka", to warto spojrzeć na drugą stronę medalu. Każdy nowy smartfon czy tablet tej firmy w momencie rynkowego debiutu jest urządzeniem korzystającym z najnowszych osiągnięć technologicznych dostępnych w danym momencie. Uwielbienie marki na pewno przyczynia się do sukcesu rynkowego firmy, ale opinia o niej nie wzięła się znikąd, lecz właśnie z bezkompromisowego podejścia do projektowania i wytwarzania produktów.

4 / 9

Planowane postarzanie

Obraz
© flickr / angela n.

Wielu zwolenników teorii o planowanym cyklu życia przedmiotów, rozumianym jako swego rodzaju spisek, czyli celowe wytwarzanie produktów wadliwych bądź mało wytrzymałych, podaje jako przykład producentów, którzy rozmyślnie wymuszają szybszą wymianę sprzętu na nowszy poprzez konstruowanie smartfonów pozbawionych możliwości wymiany baterii. W rezultacie takie urządzenie będzie ponoć krócej służyć użytkownikowi, bo ten zostanie zmuszony do wymiany sprzętu na nowszy tylko z powodu wyeksploatowania ogniwa elektrycznego.Za przykład podaje się chętnie słynny "spisek żarówkowy", albo ilość tuszu pozostającego w teoretycznie zużytych kartdridżach do drukarek. Brzmi groźnie, tyle że rzeczywistość wygląda nieco inaczej.

Planowane postarzanie produktów faktycznie występuje, ale w zupełnie innym sensie - czynnikiem decydującym o konieczności zmiany sprzętu na nowszy najczęściej nie jest awaria wymuszona użyciem "kiepskiego" elementu konstrukcyjnego, lecz rozwój technologiczny oraz rozbudzane machiną marketingową potrzeby i oczekiwania klienta. Wystarczy odwiedzić serwisy aukcyjne, by przekonać się, że zupełnie sprawne smartfony starszych generacji, z "niewymienialną" baterią wciąż działają, są w obrocie wtórnym i znajdują nabywców. Można zaryzykować stwierdzenie, że prędzej ulegnie uszkodzeniu tani sprzęt z wymienną baterią niż ten dobrze wykonany, z wbudowanym na stałe akumulatorem. Warto zauważyć, że czynnikiem decydującym o wydłużeniu cyklu życia danego produktu na rynku okazuje się również siła marki. Czy ktokolwiek kupi dziś smartfon z 2009 roku jakiejś mało znanej firmy?

5 / 9

Jak to jest z tą baterią?

Obraz
archiwum

Inną kwestią jest fakt, że nawet możliwość wyjęcia baterii ze smartfona nie gwarantuje nam tego, że kiedy dojdziemy do wniosku, że tamta już się "zużyła", kupimy sobie nową w oficjalnym sklepie producenta i będziemy się na nowo cieszyć długą żywotnością akumulatora. Należy najpierw sprawdzić, czy w ogóle producent posiada nowe, nieużywane baterie w swoich oficjalnych sklepach. Jakie będzie nasze zdziwienie, kiedy okaże się, że jedyny wybór jaki mamy, to zakup zużytej baterii z telefonu, który trafił do nieautoryzowanego serwisu na części. Jaki z tego wniosek? Czy ta bateria jest wymienna czy nie - niemal żadna różnica. Czytelnicy WP zauważają jednak często w komentarzach, że niewymienna bateria dyskwalifikuje smartfony w ich oczach. I co teraz?

Na dobrą sprawę doszukiwanie się teorii spiskowych i umyślnego konstruowania sprzętów, które są skazane na wadliwość po 2-3 latach powinniśmy zostawić odpowiednim instytucjom. Unia Europejska ostatnio coraz bardziej pochyla się na tym "problemem" (jeśli on istnieje). Oczywiście producenci zdają sobie sprawę z tego, ile np. naładowań wytrzyma bateria, aby wciąż działać tak, jak w momencie zakupu, ale zdarza się, że korzystając z najtańszych rozwiązań, ta wadliwość nie jest już winą celowego działania producenta, a po prostu ograniczaniem kosztów produkcji.

6 / 9

Niezniszczalny, ale... stary

Obraz
© YouTube / Terry Stewart

Zamiast doszukiwać się spisku producentów, którzy rzekomo mają wytwarzać towary z gruntu wadliwe, warto na chłodno przeanalizować sposób działania współczesnego rynku produktów hi-tech. Wyobraźmy sobie komputer kupiony np. w 1988 roku. Co oferował wtedy rynek? Na przykład znakomite urządzenie o nazwie Compaq Portable SLT/286 1903, kosztujące olbrzymie wówczas pieniądze - równowartość 5399 dolarów (według dzisiejszego kursu jest to równowartość 20.462 zł). Był to pierwszy na świecie laptop wyposażony we własny akumulator. Mocy obliczeniowej dostarczał procesor Intel 80C286 z zegarem 12 MHz, dane przechowywał dysk o pojemności 20 MB, a użytkownik obserwował wyniki pracy na 8-calowym monochromatycznym ekranie o rozdzielczości VGA (640 x 480 pikseli). Laptop ważył ponad... 6 kg. Z pewnością znaleźć można jeszcze działające modele, tylko co z tego? Sprzęt ten był już przestarzały jeszcze w ubiegłym wieku i fakt, że jakiś egzemplarz okazał się nadzwyczaj trwały, nie ma znaczenia wobec praktycznie żadnej
jego użyteczności. A sprzęt nieużyteczny nie przynosi zysku nikomu - ani producentowi, ani nabywcy.

7 / 9

To nie spisek - to biznes!

Obraz
© Materiały prasowe

Drukarka laserowa Kyocera FS-4200DN wyposażona w opatentowany przez producenta ceramiczny bęben o bardzo wysokiej trwałości obliczanej na setki tysięcy wydruków (nawet 500 000 arkuszy - jak gwarantuje producent - niezależnie od stopnia zadrukowania poszczególnych stron). Drukarka jest sprzętem, który pozostaje użyteczny przez długie lata.

Celem każdej działalności komercyjnej jest osiągnięcie zysku. Jednak może on być uzyskany różnymi drogami. Z pewnością da się rozróżnić organizacje, w których zysk generowany jest poprzez masową produkcję i sprzedaż tanich i siłą rzeczy niezbyt trwałych urządzeń, jak również takie firmy, w których stawia się na trwałość produktu, co zwykle oznacza wyższą cenę, za to niższe koszty eksploatacji. Oczywiście - jak pokazał przykład z laptopem Compaq - jakość rozumiana jako trwałość też powinna być (i jest) odpowiednio szacowana, by w ciągu całego cyklu życia danego produktu pozostawał on użytecznym. W przypadku komputerów cykl życia wymuszany rozwojem technologicznym jest znacznie krótszy niż np. w przypadku drukarek komputerowych. Pięcioletni komputer nie sprosta wszystkim wymaganiom współczesnych programów, ale wydruk pochodzący z pięcioletniej, zadbanej i dobrze konserwowanej drukarki wciąż będzie jak najbardziej użyteczny. Możliwe jest opłacalne wytwarzanie produktów droższych, ale o znacznie wyższej
trwałości i niższych kosztach eksploatacji. Jednak dla niektórych grup produktów konstruowanie rzeczy nadzwyczaj trwałych nie ma po prostu ekonomicznego uzasadnienia. W przypadku drukarek często też spotykamy się z innym modelem biznesowym. Kupujemy tanią i trwałą drukarkę, jednak słono przychodzi nam płacić za oryginalne materiały eksploatacyjne jak tusze i tonery.

8 / 9

A zaczeło się od... żarówek

Obraz
© flickr / Sylvian Moreau

Większość doniesień związanych z planowanym postarzaniem produktów już na etapie ich wytwarzania - jako dowód istnienia globalnego spisku producentów - przywołuje casus kartelu Phoebus. Mowa o zawartym w 1924 tajnym układzie pomiędzy trzeba ówczesnymi gigantami rynku oświetleniowego: firmą Philips, Osram oraz General Electric. Szefowie firm nakazali swoim inżynierom, aby systematycznie obniżali czas wytrzymałości żarówek z 2500 godzin do ok. 1000 godzin. Układ został odkryty przez rząd Stanów Zjednoczonych dopiero w 1942 roku - wydano wyrok nakazujący rozwiązanie kartelu i zabraniający praktyk sztucznie pogarszających jakość produktów, ale firmy uniknęły kar w postaci gigantycznych grzywn.

Zmowa "żarówkowa" jest historycznym faktem, ale czy oznacza, że wszyscy wytwórcy stosują podobne praktyki? Czy to, że istnieją przestępstwa kryminalne, czyni nas wszystkich kryminalistami? Przyczyną zmowy była oczywiście chęć zwiększenia zysków. Żarówki, które świeciłyby przez dziesiątki lat, jak np. słynna żarówka Centennial Light Bulb, szybko doprowadziłyby firmy do bankructwa lub zmusiły do zmiany formy działalności. Rozwiązanie wybrane przez członków kartelu było nielegalne, ale tysiące innych firm decyduje się na znacznie lepsze wyjście - po wypełnieniu niszy rynkowej szukają alternatywnych dróg rozwoju. Ponownie można podać przykład Apple, firmy, która jeszcze 20 lat temu zajmowała się wyłącznie produkcją komputerów, dziś jest potentatem w wytwarzaniu smartfonów, urządzeń mobilnych, a także w dystrybucji oprogramowania i treści cyfrowych. Innym przykładem może być Sony, zaczynające od drobnych usług, potem zajmujące się magnetofonami, a teraz produkujące smartfony, telewizory, konsole do gier,
tablety, sprzęt audio itp. Podobnie jest z LG, Samsungiem, Google, Huawei i innymi firmami, które zaczynały swoją karierę w dosyć skromny sposób, wyrastając później na technologicznych gigantów.

9 / 9

Plan? Tak. Spisek? Nie.

Obraz
© flickr / Andrew Menge

Na koniec przyjrzyjmy się jeszcze przykładowi z innej branży, nie komputerowej, ale związanej z zaawansowanymi technologiami: chodzi o silniki bolidów Formuły 1. Mają one jedną wspólną cechę - niezwykle krótką żywotność. Mimo to, czy ktokolwiek pomyślałby w tym momencie o zaplanowanej wadliwej jakości produktu? Oczywiście nie. Istotny jest cel wytworzenia danego sprzętu i to on ma istotny wpływ na cykl życia produktu, a celem - w przypadku wymienionych dzieł ludzkich rąk - jest wygranie krótkiego (relatywnie) wyścigu, a nie pokonywanie setek tysięcy kilometrów.

_ Wirtualna Polska / chip.pl _

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)