Samoloty Ryanaira leciały na kolizję. Tłumaczymy, jak uniknięto katastrofy

Samoloty Ryanaira leciały na kolizję. Tłumaczymy, jak uniknięto katastrofy

Samoloty Ryanaira leciały na kolizję. Tłumaczymy, jak uniknięto katastrofy
Źródło zdjęć: © avherald.com | AVH/Google Earth
Bolesław Breczko
29.10.2018 13:05, aktualizacja: 29.10.2018 14:57

Gdy dwa samoloty znajdą się na kursie kolizyjnym, do akcji wkracza system TCAS. Niezależnie od tego, co mówi naziemna kontrola, piloci zobowiązani są do posłuchania komputera. Dzięki temu ryzyko "czołowego zderzenia" jest minimalne.

Podczas lotu dwóch maszyn Ryanaira w Hiszpanii, system musiał wydać pilotom polecenie zmiany kierunku. Jak dokładnie działa?

TCAS to system ostrzegania pilotów przed kolizją z innymi samolotami w powietrzu. Działa niezależnie od radarów i stacji, dzięki czemu piloci są bezpieczni nawet w rejonach, których nie obejmuje kontrola naziemna. Działa na zasadzie przekazywania i odbierania sygnałów z transponderów, które zgodnie z wymaganiami ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego) muszą być zainstalowane w samolotach o masie powyżej 5700 kg lub przewożących więcej niż 19 pasażerów.

System TCAS został wdrożony po tragicznym zderzeniu dwóch samolotów pasażerskich, Douglas DC-7 i Lockheed Constellation, nad Wielkim Kanionem w USA w 1956 roku. W tamtych latach kontrola tras lotów wyglądała zupełnie inaczej niż dzisiaj. Nie były powszechne radary do śledzenia pasażerskich maszyn, a stacje kontrolne opierały swoją wiedzę na podstawie komunikatów od pilotów. W wyniku zderzenia zginęło 128 osób. Następstwem tragedii było właśnie opracowanie systemu, który pozwoli uniknąć podobnych tragedii.

Jak działa TCAS?

System TCAS skanuje obszar o promieniu 74 km w poziomie i 3 km w pionie. Na podstawie położenia, prędkości oraz kursu samolotów oblicza ich trasę i położenie, w którym znajdą się za chwilę. W momencie wykrycia ryzyka potencjalnej kolizji z innym samolotem (lub minięcia się w odległości mniejszej niż 1000 stóp - 304 metrów) system TCAS wydaje dwa rodzaje komunikatów: Traffic Advisory (TA) i Resolution Advisory (RA). Pierwszy (TA) zostaje wydany, gdy przecięcie tras lotów dwóch samolotów nastąpi w czasie 40 sekund. Drugi (RA) wybrzmiewa jeśli czas "spotkania" to 25 sekund lub mniej.

"Traffic Advisory" zdarza się bardzo często

Komunikaty TA nie są niczym rzadkim ani też niezwykłym w lotniczej branży. W momencie otrzymania Traffic Advisory piloci nie wykonują dodatkowych czynności. Utrzymują kurs i próbują dojrzeć samolot, który może być zagrożeniem i przygotowują się na potencjalny komunikat Resolution Advisory.

- Komunikaty TA zdarzają się bardzo często – mówi w rozmowie z WP Tech zawodowy kontroler lotu. - W okolicy lotnisk, gdy samoloty wznoszą się i podchodzą do lądowania, często dochodzi do tego, że dwie maszyny znajdą się bliżej niż 8 km w poziomie lub 340 m w pionie [są to minimalne bezpieczne odległości - przyp. red.]. Dlatego podczas Traffic Advisory piloci nie muszą wykonywać manewrów, a tylko obserwować otoczenie - dodaje rozmówca.

"Resolution Advisory" to już poważna sprawa

Jeśli dwa samoloty są na kursie kolizyjnym, a do zderzenia pozostało mniej niż 25 sekund, to piloci obu maszyn otrzymują komunikat Resolution Advisory z jasnym poleceniem zwiększenia lub zmniejszenia wysokości. W przypadku otrzymania Resolution Advisory piloci muszą ściśle dostosować się do poleceń systemu - nawet jeśli dostają inne polecenia od kontrolerów lotu na ziemi.

- Gdy odległość pomiędzy dwoma samolotami spadnie poniżej bezpiecznej wartości (8 km w poziomie lub 340 m w pionie), piloci otrzymują RA z poleceniem wykonania manewru - mówi kontroler ruchu. - Piloci mają obowiązek się do niego dostosować nawet jeśli kontrolerzy na ziemi mówią co innego. Taki błąd popełnił w 2002 roku pilot rosyjskiego, Tupolewa doprowadzając do śmierci 71 osób.

Katastrofa lotnicza nad Uberlingen

W 2002 roku doszło do tragedii, która był następstwem tego, że pilot zamiast systemu TCAS, posłuchał właśnie kontrolera. Dwa samoloty, pasażerski Tu-154 i towarowy Boeing 757, zderzyły się nad niemieckim miasteczkiem Uberlingen. Strefa powietrzna, mimo że znajdowała się nad Niemcami, była pod kontrolą prywatnej szwajcarskiej firmy. Kontroler lotu, Peter Nielsen, pracował wtedy sam na dwóch stanowiskach. Do ostatniej chwili nie widział, że samoloty są na kursie kolizyjnym.

System TCAS zareagował odpowiednio wcześnie i kazał zniżyć lot Boeingowi, a Tupolewowi kazał zwiększyć wysokość. W tym momencie w akcję włączył się Peter Nielsen. Wydał on polecenie Tupolewowi zniżyć lot o 1000 stóp. Mimo, że TCAS kazał pilotowi Tu-154 wznieść się, ten posłuchał kontrolera. Samoloty zderzyły się, zginęło 71 pasażerów i członków załogi. Dwa lata później kontroler lotu został zamordowany we własnym mieszkaniu przez Rosjanina, którego żona zginęła w wypadku.

W przypadku bliskiego minięcia się samolorów w październiku 2018, na tę chwilę nie wiadomo, czemu hiszpańcy kontrolerzy lotu nie zareagowali wcześniej i dopiero komunikat RA ostrzegł pilotów Ryanaira. Wyjaśni to dopiero wszczęte dochodzenie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)