Przez tydzień musiałem korzystać z wolnego internetu. Było ciężko

Przez tydzień musiałem korzystać z wolnego internetu. Było ciężko

Przez tydzień musiałem korzystać z wolnego internetu. Było ciężko
Źródło zdjęć: © WP.PL
02.10.2017 15:55, aktualizacja: 02.10.2017 16:18

Z jednej strony Facebook zapewnił mi łączność ze światem, kiedy wszystkie inne usługi zawiodły. Z drugiej pokazał, że wolny internet to dziś nadal utrapienie i bycie użytkownikiem drugiej kategorii. Mieszkasz na wsi? Pewnie w lesie znajdujesz mnóstwo grzybów, ale w zamian za to zapomnij o normalnym korzystaniu z sieci.

Kłopot z niedziałającym czatem na Facebooku? Wolno wczytujący się teledysk na YouTubie? Koniec z filmami i serialami w internecie? Brak aktualizacji, bo były zbyt duże, by pobrać je w ciągu dnia? Skłamałbym, że jest to dla mnie szokiem. Już się nawet nie denerwuję, tylko wzruszam ramionami: “cóż, tak musi być”. Nie dziwi mnie to, bo już się przyzwyczaiłem. Częściej korzystałem z wolnego internetu niż z szybkiego i to wcale nie dlatego, że jestem tak stary - ot, uroki życia na wsi, gdzie stacjonarnego internetu nie było, a mobilny działał kiepsko. Wprawdzie dziś z “wiejskiej” sieci korzystam tylko gdy wracam w rodzinne strony, a na dodatek problem wolnego internetu to także wina mojego lenistwa i zapominalstwa (antena pewnie by zwiększyła stabilność i zasięg), ale i tak wiem, co to znaczy nie mieć szybkiego internetu. I wiem, że to nie jest normalne.

To tylko problemy pierwszego świata? Wystarczy jednak stracić coś, z czego korzysta się na co dzień, by zatęsknić za wygodą i być w szoku. Przekonał się o tym mój redakcyjny kolega Barnaba, który nie miał przez tydzień w ręku telefonu, przekonałem się o tym ja, gdy korzystałem z wolnego, niestabilnego internetu. I wszystkie normalne sieciowe czynności trwały dwa lub trzy razy dłużej.

Tym razem zamiast użalać się nad wolno wczytującymi się stronami, postanowiłem sprawdzić, czy technologiczni giganci rzeczywiście dbają o mieszkańców regionów, będących “białymi plamami” na mapie. Ich wypowiedzi sugerują, że tak. A działania?

Każdy na świecie powinien mieć dostęp do internetu - mówił założyciel Facebooka, Mark Zuckerberg - W 2020 roku usiądziemy znowu w Barcelonie, będziemy mieli szybki internet, ale... 4 mld ludzi wciąż pozostanie bez dostępu do niego - stwierdził podczas jednego ze swoich wystąpień, zapowiadając misję pod tytułem “internet dla każdego i wszędzie”.

Można powiedzieć, że z wolnym internetem i tak jesteśmy w grupie uprzywilejowanych. “Inni mają jeszcze gorzej”, bo pozbawieni są jakiegokolwiek dostępu do sieci. Z takiego założenia wychodzi np. Google i ich YouTube Go w Polsce ciągle nie działa. A szkoda, bo opcja wcześniejszego pobierania i odtwarzania treści offline bardzo mi się przydała. Najwyraźniej jednak szefowie YouTube’a stwierdzili, że bez tej dodatkowej opcji jakoś sobie poradzimy, nawet gdy wylądujemy w miejscu, gdzie zasięgu nie ma.

Może i Zuckerberg ogłaszając swoje plany również myślał przede wszystkim o mieszkańcach Azji czy Afryki, ale jednak jeden z ich nowych produktów przeznaczonych jest dla wszystkich tych, którzy nie mają szybkiego internetu. A przynajmniej wszystkich w Polsce. Chodzi o Facebook Lite, czyli aplikację, która “jest przeznaczona dla sieci 2G i obszarów o wolnej lub ograniczonej łączności internetowej” - czytamy na Google Play.

Akurat w takim obszarze się znalazłem.

Zanim ściągnąłem “odchudzonego” Facebooka, byłem pod wrażeniem działania normalnej aplikacji. Kiedy wszystko nie działało, strony się nie wczytywały, i tak można było wysyłać i odbierać wiadomości na Messengerze. A na tablicy od czasu do czasu pojawiały się posty. Tak jakby aplikacje Facebooka jako pierwsze i jedyne dopychały się do resztek internetu i zawłaszczały go dla siebie. Wystarczy pojechać na polską wieś, by potraktować zapowiedzi Marka Zuckerberga - te o internecie w każdym miejscu na świecie - poważnie.

Jeszcze lepiej działa Facebook Lite i Messenger Lite. Przy resztkach zasięgu lub zrywającym połączeniu działają może niezbyt szybko, ale… działają. To ważna wiadomość: będziesz w bieszczadzkiej głuszy, z minimalnym zasięgiem? I tak będziesz miał kontakt ze światem.

Tylko dlaczego Facebook Lite jest tak brzydki? Aplikacja wygląda jak Facebook na Symbiana. Czyli jak coś z poprzedniej epoki. Owszem, spełnia swoje zadanie w stu procentach - wysyłanie wiadomości do znajomych, przeglądanie tablicy, otrzymywanie powiadomień czy udostępnianie zmian statusu i zdjęć - ale robi to w takiej formie, że odechciewa się z niego korzystać. Litery są duże, post zajmuje większą część ekranu. Rozumiem, że ktoś w Facebooku wyszedł z założenia, że biedniejsze regiony mają dostęp do starszych telefonów, ale... co z tymi, którzy mają "lepsze" sprzęty, ale wolny internet?

Obraz
© WP.PL
Obraz
© WP.PL

O ile na obrazkach nie jest jeszcze tak źle, to w użyciu Lite wypada dużo gorzej

Coś za coś? Nie ma bajerów, by aplikacja ważyła mniej i nie pobierała tylu danych? To żadne tłumaczenie, tym bardziej że Messenger Lite wygląda schludnie. Prosto i wcale nie odbiegając od swojej grubszej wersji. Natomiast Facebook Lite wysyła mi sygnał: cóż, masz wolny internet, więc czuj się jak w czasach, w których taka sieć była normą. I tak wyglądały aplikacje.

Poczułem się rozczarowany. Jako użytkownik gorszej kategorii. Poczułem się cyfrowo wykluczony. To normalne, że mając wolny internet pewnych opcji mieć nie można. Ale wygląd aplikacji można już stworzyć tak, by nikt nie czuł się gorszy. “Masz możliwość zobaczenia, co u znajomych, więc się ciesz”? Nie sądzę, by takie podejście było dla takiego giganta jak Facebook właściwe.

Może to drobiazg. Nieistotny detal, tym bardziej że sama aplikacja działała bez zarzutu. Ale i tak Facebook mnie zawiódł, bo spodziewałem się czegoś więcej. Zrozumienia, że bez dostępu do "normalnego" internetu nie muszę być traktowany jak użytkownik gorszej kategorii.

Na szczęście coraz więcej firm rozumie ten ból. Netflix pozwala ściągać filmy i seriale wcześniej. Spotify, jeśli się płaci abonament, również. Mobilny Twitter działa dobrze na wolnym internecie i całkiem nieźle wygląda. Jednak ci, od których wymaga się najwięcej, bo najgłośniej mówią o wykluczonych, potrafią rozczarować.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)