Przekroczyć granice - prawdziwy samochód, ale obraz tylko wirtualny

Przekroczyć granice - prawdziwy samochód, ale obraz tylko wirtualny

Przekroczyć granice - prawdziwy samochód, ale obraz tylko wirtualny
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
26.05.2015 13:45, aktualizacja: 27.05.2015 11:24

Postęp w świecie techniki jest ogromny. Każdego roku pojawiają się na rynku urządzenia, które zmieniają sposób w jaki żyjemy, w jaki się komunikujemy, czy w jaki spędzamy nasz wolny czas. Jednym z takich urządzeń są gogle Oculus Rift. Od czasu ich powstania całkowicie zmienił się sposób, w jaki możemy odbierać rzeczywistość - co prawda tę wirtualną lub filmową, jednak poziom dostarczanych wrażeń zmysłowych jest ogromny. Wydawać by się mogło, że liczba zastosowań gogli jest nieograniczona od gier, przez filmy, aż po np. wirtualne prezentacje hoteli i ich okolic w biurach podróży. Wszystko to w zaciszu własnego domu, sklepu itp. Z inicjatywy Castrol EDGE przekroczono jednak kolejną granicę – przygotowano specjalny samochód, w którym kierowca widzi trasę przejazdu właśnie dzięki wirtualnej rzeczywistości wyświetlanej w goglach Oculus Rift. Samochód, który rzeczywiście wyjechał na drogę, a nie był tylko elementem nowej gry. Wszystko to dzięki możliwości jaką daje najnowocześniejsza technologia.

Współczesne samochody wyposażone są w mnóstwo elementów mających nas wyręczać w mniej lub bardziej skomplikowanych manewrach. Dziś już nikt nie zwraca uwagi na takie elementy wyposażenia jak ABS, ESP czy ASR –. traktujemy je jako coś oczywistego i czasem nie zdajemy sobie nawet sprawy, kiedy który z nich zadziałał pomagając nam wyjść z potencjalnie niebezpiecznej sytuacji. Kierowcy mogą się także cieszyć przeróżnymi wyświetlaczami, także takimi które wyświetlają potrzebne nam informacje na przedniej szybie. To wszystko pomaga, jednak nadal bezpieczna jazda wiąże się z tym, co widzimy na drodze i jak szybko na to zareagujemy. Castrol przygotował coś zupełnie nowego, coś czego nie było jeszcze nigdy na świecie. Wirtualny DRIFT – Test Tytanu - w którym kierowca odcięty jest od bodźców wzrokowych płynących z realnego świata, a bazuje jedynie na wirtualnej rzeczywistości wyświetlonej w goglach.

Obraz
© W takim wirtualnym świecie porszuał się kierowca rajdowy Matt Powers (fot. Materiały prasowe)

Jak działają gogle

Gogle, a raczej hełm noszony przez testowego kierowcę Matta Powersa, wyposażony jest w dwa miniekrany LCD, które wyświetlają obraz w jakości Full HD. Dzięki odpowiedniemu układowi optycznemu, po założeniu gogli, mamy wrażenie całkowitego wejścia w wyświetlany na ekranach wirtualny świat. Akcelerometr oraz liczne czujniki dbają o to, aby wraz z ruchem naszej głowy zmieniał się obraz przed naszymi oczami. Możemy zatem spojrzeć w górę, na dół i rozejrzeć się swobodnie na boki. To co zobaczymy przed sobą, zależy tylko i wyłącznie od fantazji programistów. Wykrywanie ruchu głowy działa doskonale, a obraz zmienia się płynnie bez żadnych opóźnień, potęgując tym samym wrażenie przebywania w zupełnie innym świecie. Większość osób, która miała okazję skorzystać z Oculusa, potwierdza ogrom doznań. Mamy świadomość tego, że znajdujemy się w domu na ulubionym fotelu, a jednak nasze oczy mówią nam, że właśnie pędzimy wagonikiem kolejki górskiej. Kiedy rozglądamy się na boki wszystko dzieje się tak, jakbyśmy byli tam
naprawdę. Wrażenia są tak silne i realistyczne, że niektóre osoby ściągają gogle w momencie wejścia np. na szczyt wieży Eiffela, ponieważ odzywa się u nich lęk wysokości. Aby dostarczyć odpowiedniego obrazu potrzebny jest oczywiście mocny komputer, który w ułamkach sekund dopasuje nawet delikatny ruch głowy, do obrazu który powinien pokazać się przed naszymi oczami.

Przekroczyć granice

Oculus Rift to marzenie wielu graczy, ponieważ daje możliwość stania się niejako częścią gry, bycia w jej centrum. Co innego jednak nawet najlepsza gra, a co innego kiedy przychodzi do sytuacji, kiedy obraz widziany w goglach wpływa na to, jak zachowa się kierowca. Jeszcze nikt, nigdzie wcześniej na świecie, nie połączył ze sobą prawdziwego samochodu, wirtualnej rzeczywistości oraz kierowcy rajdowego. Zadanie Titanium Strong Virtual Drift, które postawił przed Mattem Powersem Castrol EDGE, wydaje się niemal niewykonalne. Każdy kierowca wie, że na drodze liczą się często ułamki sekund, a kilka sekund to niemal wieczność. Do tego jesteśmy zdani tylko na obraz, który wymyślili graficy, a w tym przypadku nie odwzorowali oni wcale wyglądu realnej trasy, tylko stworzyli własny, wirtualny świat. Jak można zobaczyć na filmie, stworzono iście księżycowy krajobraz rodem z filmów Science-Fiction. Nie było zatem sytuacji, w której to w formie cyfrowej idealnie odwzorowano znane kierowcy miejsca i ulice. Co więcej,
kierowca dostał bardzo jasne wytyczne. Nie było mowy o poruszaniu się w przysłowiowym „żółwim tempie”. Nie dość, że Powers musiał utrzymywać określoną, wyczynową prędkość, to jeszcze elementem przejazdu był prawdziwy drift. Dodatkowo, organizatorzy przygotowali parę „niespodzianek”. na drodze, z którymi musiał się zmierzyć kierowca np. nagle pojawiające się góry, tunele i osuwające się zbocza.

„Virtual Drift był niezwykle emocjonujący i pełen wyzwań, nieporównywalny z niczym, co do tej pory robiłem. Musiałem zdać się na swój instynkt i zgrać się z samochodem, by pokonać całą trasę, a Castrol EDGE w silniku dał mi pewność, że auto w każdym momencie odpowiednio zareaguje”. – powiedział Matt Powers. „Ekscytująca była też świadomość, że mogłem testować najnowszą technologię stosowaną w grach wideo, a ten pionierski eksperyment pokazał, że może się ona sprawdzić także w sportach motorowych” – dodał zawodnik.

Z punktu widzenia technologicznego to ogromne wyzwanie. Jako, że nikt, nigdy wcześniej nie dokonał czegoś takiego, inżynierowie Castrola nie mieli się na czym wzorować. Musiano połączyć ze sobą gogle wirtualnej rzeczywistości i samochód. Oculus Rift z założenia skonstruowany jest do domowego użytku i jedyne dane, które muszą zostać wzięte pod uwagę to ruchy naszej głowy i ciała. W tym projekcie należało się zmierzyć z całym ogromem dodatkowych danych płynących z samochodu. Pod uwagę musiały być wzięte informacje o aktualnej prędkości samochodu, dane o przyśpieszeniu i hamowaniu, to w którą stronę, jak mocno i jak szybko skręcana jest kierownica. Do tego trzeba precyzyjnie określić miejsce pojazdu w terenie. W związku z tym, że samochód poruszał się w prawdziwym terenie nie było marginesu nawet na najmniejszy błąd. Dane musiały być podawane z bardzo wysoką częstotliwością, a jednostka centrala dysponowała ogromną mocą obliczeniową. Warto tutaj wspomnieć o samochodach autonomicznych, które testuje coraz więcej
firm na czele z Google. Tam wszystkie dane płyną do centralnego komputera, który decyduje o tym jaki manewr należy wykonać. Samochód sam skręca kierownicą, przyśpiesza i hamuje. W wyzwaniu Castrol EDGE końcową decyzję podejmował człowiek, a nie komputer, a zatem maszyna nie mogła przewidzieć co się wydarzy i jaki manewr będzie miał za chwilę miejsce. Aby wszystko przebiegło zgodnie z planem stworzono 240. różnych scenariuszy i przetestowano je, by znaleźć ten najlepszy. Podczas testów silników przejechano ekwiwalent 3 milionów kilometrów, czyli ekwiwalent 75 okrążeń Ziemi.

Nie tylko zabawa, ale i kreowanie przyszłości

Castrol to marka kojarzona z zaawansowanymi technologicznie olejami silnikowymi, która lubi przekraczać granice. Podobnie, wyzwanie Test Tytanu nie jest tylko jednorazową akcją mającą na celu sprawdzenie, czy da się połączyć samochód i wirtualną rzeczywistość. Rosnąca moc obliczeniowa komputerów i powszechna miniaturyzacja sprawiają, że to co dziś wymaga wielotygodniowych przygotowań, za kilka lat będzie dostępne na wyciągnięcie ręki. Przypomnijmy tylko pierwszą załogową misję Apollo na Księżyc –. tam komputer pokładowy miał taką moc obliczeniową, jak dzisiaj mają najtańsze dostępne na rynku smartfony. Castrol zadał tym samym bardzo ważne pytanie o przyszłość motoryzacji. Samochody autonomiczne to jedna droga, jednak kierowcy niechętnie i nieprędko zrezygnują z przyjemności jaką daje prowadzenie samochodu. Tutaj z pomocą może przyjść właśnie wirtualna rzeczywistość. Już dziś nietrudno wyobrazić sobie sytuację, w której szyby naszego samochodu jednym przyciskiem zamienimy w cyfrowe wyświetlacze. Dzięki nim,
jadąc nocą będziemy mogli zobaczyć tę samą drogę, tylko że w świetle dziennym. Nie będziemy zmagali się z oślepiającymi światłami samochodów jadących z przeciwka, ani nie zaskoczy nas pieszy ubrany na czarno. Nie trudno sobie nawet wyobrazić, że taki system wirtualnej rzeczywistości, analizując dane z innych samochodów, pokaże nam, co się dzieje za łukiem drogi, albo podpowie z odpowiednim wyprzedzeniem, że wyprzedzanie w tym momencie to akurat bardzo zły pomysł. Można pokusić się także o wizję komunikatów informacyjnych. Taki system wirtualnej rzeczywistości mógłby nas informować o cenach dań w mijanym właśnie zajeździe i prezentować opinie innych kierowców na jego temat, albo dla odmiany sugerować odwiedzenie ciekawego miejsca. Castrol ze swoim pomysłem przekroczył kolejną granicę technologiczną. Możemy mieć tylko nadzieję, że doświadczenia zebrane podczas przejazdu Titanium Strong Virtual Drift, już za kilka lat przekują się w rozwiązania bezpośrednio podnoszące bezpieczeństwo na drogach, ale także dające
jeszcze wyższą przyjemność z jazdy.

Materiał powstał we współpracy z firmą Castrol.

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)