Project VoCo: specjalny program sprawi, że podrobienie głosu będzie banalne. Podsłuchy przestaną mieć sens?

Project VoCo: specjalny program sprawi, że podrobienie głosu będzie banalne. Podsłuchy przestaną mieć sens?

Project VoCo: specjalny program sprawi, że podrobienie głosu będzie banalne. Podsłuchy przestaną mieć sens?
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Adam Bednarek
07.11.2016 17:40, aktualizacja: 08.11.2016 12:22

Adobe tworząc Photoshopa sprawiło, że czasami trudno odróżnić fałszywe, przerobione zdjęcie od prawdziwego. Wkrótce podobnie może być z nagraniami głosowymi - a to za sprawą Project VoCo.

Project VoCo - program wciąż jest w produkcji - potrzebuje zaledwie 20-minutowego nagrania, na podstawie którego może podrobić głos. Jak? Manipulując wypowiedziami - zmieniając kolejność wyrazów czy wstawiając nowe. Próbkę możliwości Project VoCo zobaczycie na tym nagraniu:

Nie tak dawno pisaliśmy o animacjach, za pomocą których wirtualny awatar może podrobić dowolną osobę na świecie:

A teraz dodajmy do tego możliwości programu Project VoCo. Zresztą nawet bez animacji manipulowanie głosem niepokoi - będzie można każdemu włożyć w usta słowa, których nie powiedział.

Trudno wyobrazić sobie, by w ten sposób dało się ośmieszyć czy też wrobić wielkich tego świata. Politycy czy celebryci raczej się wybronią. Ale co ze zwykłymi ludźmi? Czy lokalna społeczność przyzna rację ofierze, czy uwierzy w spreparowane nagranie?

A przecież zagrożeń jest znacznie, znacznie więcej. Teoretycznie mało kto ufa krzyczącym nagłówkom o zmarłych celebrytach, filmikom ze znajomymi czy prośbom o pożyczkę pieniędzy, tymczasem to właśnie takie oszustwa są na Facebooku są najpopularniejsze. Jeżeli usłyszy się znajomy głos, łatwiej będzie przelać pieniądze na fałszywe konto.

Z drugiej strony możemy wierzyć w to, że podsłuchiwanie przestanie mieć sens - wszak po co podsłuchiwać, skoro łatwiej samemu edytować cudzą wypowiedź, wstawiając wybrane przez siebie kwestie. A skoro tak, to wszelkie nagrania przestają być wiarygodne.

To też szansa dla piratów. Chcesz stworzyć audiobooka, którego czytać będzie Janusz Gajos? Kopiuj - wklej w programie i gotowe. A może wolisz wersję z Robertem De Niro? Kilka chwil i zrobione, bez szansy na zarobek dla lektora.

Nie da się ukryć, że praca aktora dubbingowego będzie krótsza, bo po co marnować czas i pieniądze na długie sesje nagraniowe, jeśli łatwiej skorzystać z programu. I to samo da się powiedzieć o wszystkich zawodach, do których potrzebny jest głos. Jasne, w przypadku najwybitniejszych nazwisk będziemy chcieli słuchać oryginału, ale w mniejszych produkcjach, gdzie liczy się pieniądz i czas, ekonomiczniej postawić na program.

Kiedy już Project VoCo trafi do masowej sprzedaży, będzie tylko narzędziem. Tak jak Photoshop. Owszem, program graficzny odpowiedzialny jest za wiele manipulacji i fałszywek, ale nie możemy odmówić tego, że jest niezwykle pomocny w pracy. I to samo stanie się z Projectem VoCo - na pewno ułatwi nam życie, choćby przez fakt, że w razie pomyłki nie trzeba będzie nagrywać wypowiedzi od nowa, tylko podmieni się zły wyraz. I choć rzeczywiście można znaleźć pozytywy Projectu VoCo, to nie da się też ukryć, że to narzędzie w złych rękach może wyrządzić wiele krzywd. I jest to bardzo niepokojące.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)