Pokemon GO to gra pełna zagrożeń

Pokemon GO to gra pełna zagrożeń

Pokemon GO to gra pełna zagrożeń
Źródło zdjęć: © chip.pl
14.07.2016 13:22, aktualizacja: 14.07.2016 15:29

Jak się okazuje szukanie pociesznych stworów niesie za sobą zagrożenia nie tylko wirtualne ale i rzeczywiste

Dzięki modułowi GPS oraz rozszerzonej rzeczywistości miłośnicy Pokemon GO mogą, niczym postać z kreskówki, polować na tytułowe potwory szukając ich w różnych zakamarkach miast. Jednak aby stać się trenerem stworów, grę trzeba najpierw zainstalować na swoim smartfonie, a później się zalogować. Niantic, producent stojący za tytułem, daje kilka opcji stworzenia konta. Jednym z nich jest logowanie się za pomocą konta Google. Niestety w przypadku aplikacji działającej na iPhone oraz innych urządzeniach z Apple iOS pojawia się pewna niedogodność - Pokemon GO żąda pełnego dostępu do konta.

Co to oznacza dla gracza? Teoretycznie aplikacja, w imieniu użytkownika może robić wszystko, czyli zarówno czytać, wysyłać, jak i kasować maile, pobierać i kasować pliki z Dysku Google, przeglądać zdjęcia, czy mieć dostęp do danych osobowych oraz historii wyszukiwania i lokalizacji. O ile na razie nie ma żadnych dowodów na to, żeby dane te były w jakikolwiek sposób wykorzystywane, to jeśli ktoś włamie się i przejmie serwery Niantic może zamienić życie miłośnika Pokemonów w koszmar.

Obraz
© (fot. Google.com)

Jak na razie wszystko wydaje się w porządku. Jednak sytuacje, w których hakerzy przejmowali nawet najlepiej zabezpieczone serwery nie są odosobnione i dają powody do obaw. Polecamy sprawdzić wasze ustawienia prywatności Google - dzięki temu dowiecie się jakie uprawnienia mają aplikacje połączone z waszym kontem. Tam również możecie ograniczyć dostęp do niektórych danych, z których korzysta Pokemon GO. Po zmianie ustawień i restarcie, gra dalej będzie działała tak samo. Sama też nie zmieni uprawnień na wyższe. Mimo tej możliwości, Google już zapowiedział, że odgórnie obniży uprawnienia dla aplikacji. Sprawą zajął się również sam wydawca.

Brak możliwości zainstalowania oficjalnej dystrybucji poza Australią, Nową Zelandią i USA nie przeszkadza miłośnikom japońskich stworów w instalowaniu gry.

Obraz
© (fot. Auburn Police Department)

Zagrożenia w świecie wirtualnym, to niestety nie jedyne niebezpieczeństwa, jakie czyhają na graczy w Pokemon GO. Policja z miejscowości O’Fallon w amerykańskim stanie Missouri pochwaliła się na swoim funpage’u na Facebooku, o schwytaniu kilku rabusiów, którzy korzystając z lokalizacji Pokemonów dostępnej w grze, napadali na poszukiwaczy potworów i kradli im telefony.

Poszukiwaczom pociesznych stworów nie wystarcza już samo chodzenie. Niektórzy z nich ganiają za Pokemonami nawet w swoich samochodach. Ten właśnie sposób wybrał 28-letni mieszkaniec Auburny, miejscowości leżącej w stanie Nowy Jork, w USA. Jak podaje miejscowa policja, mężczyzna zamiast skupić się na prowadzeniu auta polował na Pokemony. Jak nie trudno się domyślić, brak uwagi za kółkiem skończył się kraksą. Auto wylądowało na drzewie, a młody mężczyzna bez poważniejszych obrażeń na szpitalnej izbie przyjęć. Niestety nie wiadomo czy złapał Pokemona. Wiadomo na pewno, że złapał drzewo.

Jak na razie widowiskowych przypadków, które pojawiły się w sieci nie jest wiele, ale niewątpliwie dają one do myślenia, zwłaszcza osobom zapatrzonym w ekrany telefonów.

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)