Nowy robot medyczny dostanie się do naszych mózgów przez... policzek
Operacje mózgu należą do najniebezpieczniejszych - wystarczy jeden fałszywy ruch i pacjent może się obudzić bez władzy w ręce albo niewrażliwy na jakiś rodzaj bodźców. Naukowcy starają się więc uczynić grzebanie w głowach tak nieinwazyjnym, jak to tylko możliwe w podobnych przypadkach.
Badacze z Vanderbilt University ogłosili stworzenie robota, który - kiedy tylko prace nad nim zostaną ukończone - jest w stanie obrać za cel konkretne punkty w mózgu i dotrzeć do nich przez policzek. Dlaczego akurat tamtędy? Laikowi mogłoby się wydawać, że to niczym wycinanie wyrostka przez nos. Tymczasem chodzi o ominięcie istotnych miejsc w czaszce i systemie nerwowym. Dla osób cierpiących na epilepsję, którzy nie reagują na inne formy leczenia, jest to znacznie mniej inwazyjna forma operacji. W tej chwili standardem jest wiercenie im dziur w czaszce, żeby dostać się przez nie do określonych rejonów mózgu, co przedstawia dla pacjentów spore ryzyko.
Zastosowanie sprężystej igły ze stopu niklu i tytanu - ukształtowanej tak, żeby prowadziła wprost do ściśle sprecyzowanego miejsca w mózgu - pozwala robotowi na wsunięcie jej przez rurkę. Podczas drogi przez rurkę odkształca się, ale kiedy dotrze do jej końca - wraca do swojego oryginalnego kształtu. Lekarze zamierzają korzystać z nowego robota w asyście aparatu do rezonansu magnetycznego, który potrafi idealnie prześledzić drogę igły przez tkanki. Na razie jednak prace trwają, więc wynalazek nie trafi do szpitali wcześniej niż za pięć, dziesięć lat.