Narzekasz na telemarketerów? Kiedyś operator chciał wiedzieć znacznie więcej

Narzekasz na telemarketerów? Kiedyś operator chciał wiedzieć znacznie więcej

Narzekasz na telemarketerów? Kiedyś operator chciał wiedzieć znacznie więcej
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Adam Bednarek
09.07.2019 11:16, aktualizacja: 09.07.2019 11:57

Narzekasz na współczesnych telemarketerów? Denerwuje cię, że Facebook wie o tobie wszystko? Najwyraźniej nie pamiętasz, czego chciał dowiedzieć się operator 20 lat temu. Marka samochodu, karta płatnicza, a nawet liczba zaciągniętych kredytów - takimi danymi można było się podzielić.

Dzisiaj oburzamy się widząc, co wie o nas Facebook. Mamy dość telemarketerów, którzy próbują wcisnąć nam niepotrzebne przedmioty, więc bronimy się wykorzystując RODO. Możemy pocieszać się tym, że kiedyś wcale nie było lepiej.

Na facebookowym profilu "Muzeum Komórek" zamieszczono dokument o nazwie "Dane marketingowe do umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych". Każdy, kto był abonentem firmy Idea Centertel, mógł wypełnić taki druczek i przekazać informacje "dla celów statystycznych". Można było też odmówić, o czym świadczy punkt na samym dole pisma: "odmowa wypełnienia".

Osoba prywatna, jeśli się zdecydowała przekazać informacje, musiała wówczas podać m.in. swój stan cywilny, całkowity staż pracy, wykształcenie, zatrudnienie, przedział dochodów miesięcznych, liczbę kredytów i osób w rodzinie, a nawet markę samochodu i kartę płatniczą. Brzmi to wszystko co najmniej jak wniosek o kredyt czy wizę. Ale Idea robiła z tych informacji użytek - dzięki temu wiedzieli, do kogo mają trafić ich wyjątkowe reklamy. Naśmiewano się z konkurencji czy trendów, zatrudniano celebrytów - o szczegółach pisał Miron Nurski.

Choć na początku nie każdy zainteresowany mógł podpisać umowę z operatorem. Nie było łatwo choćby z tego powodu, że Idea Centertel w 1998 roku działała tylko w dziesięciu miastach:

Komórki kupowali wówczas prowadzący biznesy (co drugi właściciel miał własną działalność). Rozmawiało się krótko, nie więcej niż trzy minuty. Powód? Ceny. W 1997 roku za najtańszy abonament płaciło się 35 złotych, a koszt jednej minuty rozmowy wahał się w jego ramach od 70 groszy do 1,80 złotych.

Rok później weszły telefony na kartę, ale koszt rozmowy był wyższy niż w abonamencie - 2,42 zł w godzinach szczytu i 1,43 zł poza nim. Za to odpadała comiesięczna opłata.

Ceny z czasem oczywiście spadały. Na przełomie XX i XXI wieku kultowa Nokia 3310 w ofercie Idei kosztowała… 33,10 zł.

A reklamował ją sam Adam Małysz.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)