Najlepsze sierpniowe aplikacje na Androida

Najlepsze sierpniowe aplikacje na Androida

Najlepsze sierpniowe aplikacje na Androida
30.08.2016 17:57, aktualizacja: 29.12.2016 08:22

Sierpień przyniósł prawdziwy wysyp interesujących pozycji. Google stara się zaszczepić w nas żyłkę naukowca, a Facebook usprawnia dzielenie się zdjęciami ze znajomymi. Wraca też legendarny odtwarzacz muzyki, a nowy czytnik wiadomości czy "magiczny pstryczek" mogą być bardzo pomocne. Nie zabrakło również polskiego - tym razem społecznościowego - akcentu, wedle którego utrzymywanie znajomości powinno być zupełnie realne, co nie oznacza, że nie można się podeprzeć w tym celu aplikacją.

Sierpień przyniósł prawdziwy wysyp interesujących pozycji. Google stara się zaszczepić w nas żyłkę naukowca, a Facebook usprawnia dzielenie się zdjęciami ze znajomymi. Wraca też legendarny odtwarzacz muzyki, a nowy czytnik wiadomości czy "magiczny pstryczek" mogą być bardzo pomocne. Nie zabrakło również polskiego - tym razem społecznościowego - akcentu, wedle którego utrzymywanie znajomości powinno być zupełnie realne, co nie oznacza, że nie można się podeprzeć w tym celu aplikacją.

1 / 10

Foobar2000

Obraz
Fot. Resolute

Legendarny już następca jeszcze bardziej kultowego WinAmpa wreszcie trafił na Androida. I już na wstępie trzeba powiedzieć, że o ile komputerowa wersja tego odtwarzacza muzyki wciąż dla wielu stanowi niedościgniony wzór, o tyle mobilna odsłona - na tym etapie rozwoju - pozostawia wiele do życzenia. Nie wykluczam, że niemal tekstowy interfejs z ikonami trochę oderwanymi od rzeczywistości znajdzie swoich sympatyków, ale wielu potencjalnych użytkowników może się nim wystraszyć.

Ale skupmy się na działaniu aplikacji. W pierwszej kolejności warto wskazać lokalizację plików muzycznych, jeśli program nie wykrył ich automatycznie tuż po uruchomieniu (w moim przypadku pliki z karty pamięci były niedostępne) - udajmy się więc do ustawień aplikacji. Tam znajdziemy też opcje odpowiedzialne za zmianę motywu graficznego, konfigurację kontrolek sterujących odtwarzaniem czy zaawansowane funkcje DSP. O ile konfiguracja przycisków chyba nie do końca działa w tej wersji, bo program nie reagował właściwie na polecenia, to o funkcjach DSP można powiedzieć wiele dobrego. Dzięki nim możemy bowiem ustawić płynne przejścia między jednym utworem a drugim czy pomijanie ciszy (w przypadku zbyt długich przerw). Zabrakło tylko szczegółowych opisów poszczególnych funkcji. Na koniec warto wspomnieć, że pliki możemy przeglądać nie tylko w podziale na artystów, albumy i gatunki, ale także w poszczególnych lokalizacjach pamięci zarówno lokalnej, jak i zewnętrznej - na serwerach UPnP.

Foobar2000 pobierzeszza darmo stąd.

2 / 10

Science Journal

Obraz
Fot. Google

Google pomoże rozwijać talenty badawcze u każdego, kto zainstaluje na swoim urządzeniu Science Journal. Jak zapowiada internetowy gigant, jest to narzędzie do prowadzenia badań naukowych za pomocą smartfonu. Nie oczekujemy przy tym zaawansowanych diagramów, obliczeń czy informacji, z których odczytem poradziliby sobie wyłącznie naukowcy. Tutaj, owszem, badania można prowadzić, ale w dość ograniczonym zakresie. Bazując na czujnikach wbudowanych w smartfon, zarejestrujemy poziom jasności, głośności otoczenia i przyspieszenia urządzenia dla każdej z trzech osi ruchu. Trochę mało, bo konkurencyjne rozwiązania pozwalają śledzić zmiany w polu magnetycznym czy monitorować zmiany w czujniku zbliżeniowym. Dane ze wszystkich pięciu rejestratorów mogą być zapisywane w formie projektu do późniejszej analizy. W każdym projekcie możemy wskazać, których czujników chcemy używać, a później zobaczymy podsumowanie z wykresem zmian odczytów, a także wartościami minimalnymi, średnimi i maksymalnymi dla zapisanego czasu próby
badawczej. Warto też dodać notatkę, by rozróżnić poszczególne aktywności. Zakończymy znowu słowami twórców: "Ten program to dziennik laboratoryjny, który masz zawsze przy sobie", szkoda tylko, że tak ograniczonego funkcjonalnie.

Science Journal pobierzesz za darmo stąd.

3 / 10

fooView - Float Viewer

Obraz
Fot. fooView Inc.

Android ma tę niepowtarzalną zaletę, że pozwala zarządzać sobą na niezliczoną wręcz liczbę sposobów - poczynając od launcherów całkowicie zmieniających sposób poruszania po systemie, na drobnych dodatkach w formie widżetów kończąc. Gdzieś pomiędzy znalazły się aplikacje ułatwiające dostęp do poszczególnych funkcji urządzenia. Jedną z nich jest właśnie tytułowy fooView, który w niepozornej formie, nie tylko pozwala szybko uruchomić wybraną aplikację, ale także zastąpi przyciski systemowe i doda wiele ciekawych funkcji.

Najpierw musimy jednak na to pozwolić, nadając kolejne uprawnienia w menu aplikacji - program sam kieruje w poszczególne strefy ustawień, by odpowiednio go skonfigurować. Od teraz na naszym ekranie zagości drobna pływająca, prześwitująca ikona pełniąca funkcję wyzwalacza poszczególnych opcji. Jeśli ikona jest przy domyślnej, lewej krawędzi ekranu, przesunięcie w prawo do połowy zadziała jak przycisk "wstecz", a całkiem do prawej - jak przycisk "dom". Gest "w dół" również jest dwustopniowy - najpierw przełącznik otwartych aplikacji, a później panel powiadomień. Z kolei przesuwając w górę, dostaniemy się do wnętrza programu z listą aplikacji, menedżerem plików, przeglądarką plików multimedialnych czy prognozą pogody. Niespotykaną funkcją jest możliwość skopiowania zdjęcia/tekstu po zaznaczeniu ikoną prostokątnego obszaru właśnie wyświetlanego obrazu. Ów fragment prześlemy później w formie zdjęcia lub wyszukamy jego zawartość w Google. Aplikacja wymaga nabrania pewnej wprawy, ale po kilkunastu minutach używania
może okazać się nieodłącznym elementem interfejsu.

fooView - Float Viewer pobierzeszza darmo stąd.

4 / 10

Lens Launcher

Obraz
Fot. Nick Rout

Lens Launcher to ekran startowy, w którym próżno szukać szuflady z listą aplikacji czy choćby widżetów. Trzeba jednak przyznać, że posiadaczom iUrządzeń do dzisiaj te braki nie doskwierają. Ci jednak mogą chociaż tworzyć foldery, a tutaj nawet o tym mowy być nie może.

Cóż więc takiego interesującego w tak mocno wybrakowanym narzędziu? Sposób poruszania po liście aplikacji. Jak już sama nazwa wskazuje, będziemy mieć do czynienia z wirtualną soczewką (ang. lens). W praktyce dotknięcie ekranu spowoduje powiększenie wybranego obszaru siatki aplikacji, a dopiero zwolnienie dotyku wywoła żądaną pozycję. W ustawieniach aplikacji możemy dodatkowo skonfigurować poziom powiększenia i nakładania na siebie ikon, a także szybkość animacji i sposób zachowania poszczególnych funkcji programu - pełna personalizacja. Wybór takiego rozwiązania przez twórców Lens Launchera pozwolił stworzyć prawdopodobnie najszybszy ekran startowy w Google Play. Nie trzeba dodawać skrótów, przerzucać kolejnych ekranów - wszystko jest na widoku, wystarczy dotknąć, przeciągnąć i puścić. To wszystko. I ta łatwość obsługi idąca w parze z szybkością reakcji tłumaczy poniekąd popularność, jaką szybko zdobywa tytułowy launcher. Nie oszukujmy się jednak - większość z nas po kilku, jeśli nie godzinach, to na pewno
dniach, zatęskni za już wypracowanymi normami, z których korzystają miliony użytkowników na całym świecie. Ale sama idea jest bardzo trafiona i chętnie zobaczę ją przeobrażoną w listę aplikacji typowego launchera.

Lens Launcher pobierzesz za darmo stąd.

5 / 10

Spontime

Obraz
Fot. Spontime

Raz po raz w sklepach z aplikacjami pojawiają się rozwiązania, które mają przeciągnąć na swoją stronę aktywnych użytkowników social media. Faktem jest, że Facebook, Twitter czy Snapchat zawładnęły społecznościowym światem, ale już przykład tego ostatniego jasno pokazuje, jak szybko można przebić się do szerszej świadomości. Pytanie tylko, czy Spontime, będący pomysłem naszej rodaczki, który próbuje nas odciągnąć od ekranów smartfonów, przyjmie się równie pozytywnie? I choć wyceniony został na 3 mln dolarów, jego przyszłość stoi pod znakiem zapytania, który malują użytkownicy. A ich baza - przynajmniej teraz - jest stosunkowo uboga.

Spontime, w przeciwieństwie do typowych aplikacji z rodu social media, stawia nie na spotkania w wirtualnym świecie, ale na te zupełnie realne. Ba, pozwala nawet zdobywać za nie punkty. Mamy chwilę wolnego czasu? Zaprośmy znajomych na spotkanie - zaletą Spontime względem zasiedziałych konkurentów jest przekazywanie indywidualnych zaproszeń bez informowania, ile osób zostało zaproszonych. Dzięki temu zniknie problem sugerowania się odpowiedziami pozostałych osób w stylu: "Nikt nie idzie? Odpadam...". Program jest zintegrowany z Facebookiem, dzięki czemu możemy szybko znaleźć znajomych korzystających z aplikacji, ale i na kolejnych etapach (np. dotyczących zaproszeń na spotkania) będziemy kierowani na bazę tego "niebieskiego portalu". Sam interfejs aplikacji został przygotowany z należytą starannością, ale trochę dziwi fakt jedynie anglojęzycznego interfejsu, skoro mówimy o polskim rodowodzie aplikacji.

Spontime pobierzecieza darmo stąd.

6 / 10

Moments

Obraz
Fot. Facebook

Wirtualny album Facebooka jest z nami już jakiś czas na półkach sklepu Google Play, ale jego dostępność była ograniczona terytorialnie. Teraz jednak i my możemy go zainstalować na swoim urządzeniu i sprawdzić, jak w praktyce działa społeczna alternatywa Zdjęć Google. A nawiązanie jest nieprzypadkowe, bo podobnie do niej, aplikacja Facebooka potrafi grupować zdjęcia na podstawie ich zawartości. I tak w jednym miejscu zobaczymy zdjęcia uwieczniające naszych znajomych, w innym - fotki z danego miasta, a jeszcze w innym "fotki z ręki". Z kolei na głównym ekranie aplikacji pojawią się zdjęcia i ich grupy gotowe do udostępnienia wraz z propozycjami utworzenia nowych wspomnień (np. wycieczka, impreza itp.) albo etykiet. Te ostatnie pozwalają Facebookowi rozpoznać, kto fizycznie znajduje się na zdjęciu. Algorytmy programu automatycznie wyszukują zdjęcia z podobnymi twarzami, więc zazwyczaj wystarczy opisanie dosłownie kilku pozycji, by wszystkie zostały odpowiednio zgrupowane. Jest to o tyle wygodne, że później
jednym kliknięciem możemy przesłać zdjęcia z danego miejsca i czasu, które prezentują znajomą twarz, do wybranej osoby. Ale może to też zadziałać w drugą stronę, a z poziomu dedykowanej zakładki, wyświetlającej listę naszych znajomych na Facebooku, możemy wysłać prośbę o przesłanie zdjęć do nas. Jedną z ciekawostek jest to, że program rozpoznaje, czym dzielimy się z daną osobą - w moim przypadku proponuje przesłanie do żony nie tylko jej zdjęć, ale i naszego dziecka.

Aplikację Moments możecie pobrać za darmo stąd.

7 / 10

Squid

Obraz
Fot. Squid App

Czytanie wiadomości na ekranie smartfonu lub tabletu stanowi jedną z częściej wykonywanych czynności przez mobilnych użytkowników. Nic więc dziwnego, że producenci oprogramowania stale dążą do zapewnienia wygodnego i funkcjonalnego rozwiązania "dla każdego". Squid jest kolejną iteracją tych dążeń, w których "całkowicie za darmo i bez reklam" możemy przeglądać informacje z wielu źródeł bez potrzeby wykonywania zaawansowanej konfiguracji. Wystarczy wskazać interesujące kategorie tematyczne (Humor, Film, Technologie, Media, Aktualności itp.), by rozpocząć śledzenie wiadomości. Oczywiście w każdej chwili możemy zmienić listę zainteresowań, przełączając aktywne grupy z poziomu lewego panelu bocznego. Język treści domyślnie będzie ustawiony na język urządzenia, więc jeśli nie znamy dobrze angielskiego, nie obawiajmy się, że nie będziemy mieli czego tutaj szukać, a wręcz przeciwnie - ekran wypełnią treści z popularnych polskich portali. Ich prezentacja przyjęła miłą dla oka formę, bowiem na tle zdjęcia powiązanego
z danym artykułem zobaczymy jedynie informację o kategorii, do której jest przypisany, źródło i tytuł newsa. Po wybraniu tego konkretnego - nadal wewnątrz aplikacji - zobaczymy pełną stronę WWW. Tę gestem możemy przestawić na tryb odczytu, w którym cała poboczna oprawa, odciągająca wzrok od głównej treści, zostanie usunięta. Ciekawym dodatkiem jest opcja wykonania zrzutu ekranu wyświetlanego tekstu i dodania oznaczeń, podświetleń czy nawet wpisów tekstowych i etykiet graficznych bezpośrednio na obrazie.

Squid możecie za darmo pobrać stąd.

8 / 10

QuickReply

Obraz
© Fot. Jawomo

QuickReply pozwala szybko odpowiedzieć na otrzymaną wiadomość bez wchodzenia do aplikacji, w której została zarejestrowana. Innymi słowy, z poziomu panelu powiadomień lub pływających ikon uzyskamy dostęp do e-maila, SMS-u lub innej wiadomości skierowanej bezpośrednio do nas, a wraz z nią do przycisków szybkiej odpowiedzi, dzięki której skomponujemy odpowiedź bez uruchamiania dedykowanej aplikacji.

Program obsługuje wiadomości z takich aplikacji, jak: WhatsApp, Telegram, Skype, Textra, Hangouts, Gmail, Messenger i pewnie jeszcze wielu innych, bo lista ciągle jest uzupełniana o nowe pozycje. Bardzo użyteczną opcją, choć domyślnie niedostępną, jest wyświetlanie powiadomienia z symbolami pięciu ostatnich kontaktów, z którymi się komunikowaliśmy, i równocześnie ostatnio otrzymanej wiadomości. Pojedynczym kliknięciem przejdziemy do okna udzielania odpowiedzi, a podwójnym uruchomimy dodatkowe opcje z usuwaniem i "do not show again". Do "szybkich odpowiedzi" możemy również uzyskać dostęp z poziomu pływających ikon "ChatHeads", co pozwala uzyskać podobny poziom interakcji z powiadomieniami, jaki oferuje Messenger Facebooka, ale bez historii rozmów. Domyślny zestaw funkcji jest więc dość szeroki, ale ten potencjał niepotrzebnie ukryto w opcjach ustawień. Jeśli i tych byłoby mało, autor proponuje zakupienie wersji Pro w cenie ok. 11 zł, która zapewni wygodny dostęp do ikon emocji, ukryje powiadomienia na ekranie
blokady i usunie limit "bezpośrednich odpowiedzi", czyli szablonów odpowiedzi (standardowo jest tylko "yes", "no" lub "OK", bez możliwości edycji).

quickReply jest do pobrania za darmo stąd.

9 / 10

Mekorama

Obraz
Fot. Martin Magni

Mekorama to łamigłówka z bardzo przyjemną, trójwymiarową oprawą graficzną, która wręcz nie pozwala oderwać się od smartfonu. Opisując rozgrywkę na bardzo luźnych skojarzeniach, można skwitować ją tak: pokonujemy - chyba żywcem przeniesione z Minecrafta - plansze zbudowane z bloków, po których wędrujemy nieco bardziej mobilną wersją R2D2. Naszym małym światem można obracać wokół własnej osi, a nawet trzeba to robić, by znaleźć kolejne przejścia między poziomami. Docelowo chodzi przecież o to, by przejść z punktu A do punktu B, ale w międzyczasie trzeba przy tym trochę pokombinować. Tunele, w których znika nasz mały robocik, mogą kierować do innych niż założone miejsc docelowych. Z kolei bez właściwie wykonanego przesunięcia ruchomych elementów nie możemy się nawet łudzić, że plansza zostanie zdobyta.

Pierwsze poziomy są do znudzenia łatwe, ale pozwalają nauczyć się posługiwania poszczególnymi elementami i poruszania po danych obiektach. Przy piątym poziomie okazuje się, że coraz częściej będziemy manipulować nie jednym, a wieloma obiektami równocześnie, więc trzeba brać pod uwagę różne "przyszłe kombinacje".

Obraz
© (fot. mobility)

[

Obraz

(fot. mobility) Kolejny poziom tylko utwierdza nas w przekonaniu, że na tym polega największe wyzwanie, ale sposób jego implementacji może okazać się chybiony, każąc wykonywać w kółko jedną czynność tylko po to, by dotrzeć do celu. Na szczęście dalsze poziomy są na tyle zróżnicowane, że takie "postojowe poziomy" nie powinny razić w oczy, bo z czasem pojawiają się nawet interaktywne przeszkody... Na koniec przysłowiowa wisienka na torcie: sami możemy tworzyć zupełnie nowe poziomy i dzielić się nimi ze znajomymi! Aplikację pobierzecie ]( http://mobility.com.pl/ )za darmo stąd.

10 / 10

Gravity Switch

Obraz
Fot. Ketchapp

Jeśli napiszemy "Ketchapp" zapewne mało kto skojarzy konto, pod którym pojawiła się tytułowa gra. Ale jeśli zaczniemy wymieniać kolejne tytuły: Stack, Twist czy Jelly Jump, grono rozpoznających może znacznie się powiększyć. Twórcy trzymają się utartego stylu graficznego, który poniekąd przyczynił się do ich sukcesu, a wiemy nie od dziś, że zręcznościówki bez udziwnień są najczęściej wybieranymi grami wśród mobilnych użytkowników (niech na potwierdzenie tej tezy posłuży kultowy już Flappy Bird).

W Gravity Switch autorzy ustawili wyjątkowo wysoki poziom trudności, nawet dla zwinnych graczy, choć to na pewno tylko kwestia wprawy... Będziemy ją nabywać wprost proporcjonalnie do narastającego poziomu irytacji, który choć niemierzalny, jest na pewno odczuwalny. W końcu ileż to można potykać się o kolejne przeszkody - to zdecydowanie najłatwiejsze "wyzwanie". W grze poruszamy się białym sześcianem, a nasze środowisko otaczają prostopadłościany wystające z górnej i dolnej krawędzi ekranu. Dotknięciem palca przeskakujemy między jedną "geometryczną" ścieżką a drugą, przy czym o ile możemy spaść z jednego schodka na drugi bez utraty życia, o tyle podniesiony stopień może okazać się zabójczy. Oczywiście, pod warunkiem, że w porę nie przeskoczymy na przeciwległą ścieżkę. Co ciekawe, otoczenie możemy w pewnym stopniu spersonalizować, wyłączając drażniące nas pary kolorów, a sam sześcian może przyjąć postać sera, burgera czy skrzynki, ale aby zapewnić sobie pełen wachlarz opcji, trzeba odblokowywać kolejne
wyzwania (np. zbierz łącznie 5 złotych kostek). Gravity Switch jest do pobraniastąd (za darmo).

_ Jacek Wolan _

Obraz
© (fot. Mobility)
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)