Multimedia w domu - co jest ci potrzebne?

Multimedia w domu - co jest ci potrzebne?

Multimedia w domu - co jest ci potrzebne?
Źródło zdjęć: © LG
21.09.2017 17:16, aktualizacja: 26.10.2017 13:32

Od przybytku podobno głowa nie boli. W gąszczu multimedialnych możliwości XXI wieku można jednak się zagubić. Co najlepiej ze sobą zabrać, by podróż przez technologiczny las była przyjemniejsza?

Niezbędne minimum

Załóżmy, że jesteś fanem seriali i filmów. Od czasu do czasu lubisz też zagrać w jakąś fajną grę, przeczytać książkę i posłuchać podcastu. Załóżmy też, że Twój dom jest całkowicie pusty, a Ty masz ograniczony budżet. Musisz zdecydować się na to, co najbardziej niezbędne. Co powinieneś wybrać?

Pierwszym odruchem będzie przeglądanie ofert sklepów RTV. To niewłaściwa droga. Aby zbudować stabilny, multimedialny dom, potrzebne są mocne fundamenty.

Zacznij od wybrania najszybszego internetu, na jaki cię stać. Myśl przyszłościowo. Multimedia nie będą malały. Wręcz przeciwnie. Rozdzielczość Ultra HD w filmach i ogromne wielkości gier wideo sprawią, że będziesz potrzebował coraz szybszej sieci. Wybierz światłowód o znakomitych parametrach i dobry router bezprzewodowy, który sprawi, że nawet przez WiFi będziesz wykorzystywał maksimum możliwości swojego łącza.

Teraz dopiero teraz ustal priorytety

Jeśli najważniejsze są dla Ciebie filmy i seriale, kup duży telewizor. Zacznij od 55 cali, a wyżej idź jeśli pozwala na to budżet. Oczywiście, że można kupić mniejszy. 55 czy 65 cali w wielu polskich mieszkaniach będzie wyglądało komicznie. Jednak uwierz mi, 55 cali to minimum, od którego zaczyna się efekt "wow"! Przy przekątnej 65 cali po włączeniu ulubionego filmu czy gry zawsze zbiera się szczękę z podłogi. Bez względu nawet na jakość samego telewizora. Wielkość obrazu po prostu robi swoje.

Wybierz model Smart TV, byś miał dostęp do aplikacji Netflix i HBO GO. Wykup ich abonament. Po co masz marnować czas na smutne wieczory bez „Gry o Tron” i „House of Cards”?

Większość nowych telewizorów ze średniej i wysokiej półki, to już wyłącznie modele Ultra HD. Oferują matrycę rozdzielczości 3840 x 2160 pikseli (w stosunku do 1920 x 1080 w wersji Full HD). Czasem też technologię HDR (w skrócie – jaśniejsze jasne elementy, ciemniejsze ciemne i więcej szczegółów pomiędzy nimi), poprawiające kolory kwantowe kropki i tym podobne ulepszacze obrazu. Na dobry telewizor tego typu w dużej przekątnej trzeba wydać minimum 4000 zł. Kilka tysięcy więcej, jeśli wchodzimy na rozmiar 65”. Warto zainwestować, bo telewizor kupuje się na lata. Trzeba jednak pamiętać, że obraz będzie tylko tak dobry, jak źródło sygnału. Najlepszą jakość zapewni płyta Blu-ray (również w wersji 4K). Dla domowego użytku warto wykupić np. najwyższy pakiet Netfliksa z aktywną opcją Ultra HD.

Po telewizorze przyjdzie czas na resztę

Smartfona już pewnie masz. Jeśli chcesz, by jeszcze lepiej komunikował się z telewizorem, to dokup przystawkę Chromecast. Smart TV dość szybko się starzeje. Chromecast zapewni Ci możliwość przesyłania treści z komórki na telewizor i zdalnego uruchamiania filmów np. z YouTube.

Do zestawu kup soundbar, czyli specjalny głośnik umieszczany pod telewizorem. Warto celować w modele z bezprzewodowym subwooferem i funkcjami komunikacji ze sprzętem mobilnym za pomocą Bluetooth. Ach, no i jeszcze zasłony na okna. I nie zapomnij o dużym zapasie popcornu!

Wolisz gry? Idealnie! Tańszą drogą niż granie na komputerze będzie wybór konsoli. Nowa generacja to Microsoft Xbox One, Sony PlayStation 4 i Nintendo Switch. Dwie pierwsze mają już nowsze modele (Xbox One S, PlayStation 4 Pro), a lada chwila nadejdą kolejne (Xbox One X). W praktyce im nowsza konsola, tym silniejsze podzespoły i możliwość grania w 4K. W PS4 także lepsza obsługa VR. Między Xboksem a PlayStation warto wybierać na podstawie własnego gustu i listy gier dostępnych ekskluzywnie dla danej platformy. Koniec końców to właśnie one są najważniejsze, a nie to, jakie pudełko postawimy pod telewizorem. Na przykład tylko na PS4 zagramy w Horizon: Zero Dawn, a w przyszłym roku w nowego God of Wara i The Last of Us 2. Z kolei tylko na Xboksie pościgamy się w Forza Motorsport, postrzelamy w Halo i uratujemy świat w Gears of War 4 (dostępne też na PC).

Do kompletu warto dokupić Nintendo Switch. Ot chociażby po to, by grać, leżąc w łóżku. Switch ma zupełnie inną bibliotekę tytułów niż sprzęt Sony i Microsoftu. To np. najnowsze The Legend of Zelda: Breath of the Wild, nadchodzące Super Mario Odyssey czy Splatoon 2, kolorowa strzelanka drużynowa. Konsolę można podpiąć do telewizora, ale jej największy „bajer”, to możliwość grania mobilnie.

Do dowolnej konsoli dokup telewizor z jak najmniejszym input lagiem (opóźnieniem sygnału między padem, a reakcją widoczną na telewizorze). Parametru tego szukaj w profesjonalnych testach. Producenci niechętnie go podają.

A jeśli nie konsola, to co?

Wolisz grać na komputerze? Wydaj więc minimum 5000 zł na stacjonarnego potwora lub 6000 zł na laptopa. To zaboli. Ale będziesz miał spokój na kilka lat, a po dokupieniu długiego kabla HDMI i podłączeniu go do telewizora da Ci również najlepszy sprzęt multimedialny, jaki istnieje. Chyba że wolisz grać przy biurku, wtedy zainwestuj w monitor z odświeżaniem 144 Hz i technologią G-Sync (dla kart graficznych GeForce) lub Freesync (dla Radeonów). To wydatek od 1500 zł w górę. W obydwu przypadkach nie zapomnij o dobrej myszce i klawiaturze oraz wygodnym fotelu. Szkoda pleców.

Oczywiście na komputer możesz wydać mniej. Najwięcej zaoszczędzisz na słabszej karcie graficznej i procesorze. Jeśli zrezygnujesz z dwóch czy trzech najnowszych serii modeli, to nadal będziesz w stanie grać w najnowsze tytuły na wysokich ustawieniach (zapewne nie najwyższych) z prędkością kilkudziesięciu klatek na sekundę. Wszystko powyżej 30 FPS jest akceptowalne, ale na PC warto celować w stabilne 60 klatek.

To jeszcze nie wszystko

Nie lubisz telewizji? Szkoda Ci czasu na gry? Jesteś molem książkowym? To masz szczęście, bo twój portfel nie ucierpi tak bardzo. Kup czytnik e-booków za kilkaset złotych, dobre słuchawki i odłóż trochę pieniędzy na książki w wersji elektronicznej oraz audiobooki. Niczego więcej do szczęścia ci nie trzeba.

Czytnik e-booków kup z ekranem na bazie elektronicznego atramentu. Ekran LCD nie jest najlepszy do czytania. Możesz wybrać model podświetlany lub nie. W drugim przypadku dokup od razu lampę, jeśli chcesz czytać wieczorem, przy słabszym świetle. Tańsze marki takie jak Trekstor, Lark czy Manta oferuję sprzęt za nawet 150-200 zł, jednak musisz zdawać sobie sprawę, że będzie on wolniejszy i mniej wygodny. Droższe modele (np. PocketBook, inkBook) kosztuję około 350 zł. Sprzęt z podświetlanym ekranem (np. Kindle Paperwhite, PocketBook Touch Lux czy inkBook Prime) to wydatek około 500 zł.

Czytnik e-booków to urządzenie dość proste. Służy do czytania książek i tak należy o nim myśleć. Nawet jeśli oferuje też inne funkcje, to większość z nich nie będzie tak wygodna i praktyczna jak np. na komórce. To po prostu książka. Elektroniczna i mogąca mieścić w sobie zbiór całej biblioteki, ale nadal książka.

Jeśli chciałbyś posłuchać muzyki, to zainwestuj w abonament jednej z usług streamingowych. Możesz zacząć od sprawdzenia ofert Spotify, Apple Music i Tidala. Jeśli chcesz zaszaleć, kup też głośniki, z którymi komórkę możesz łączyć poprzez Bluetooth. Ulubione kawałki puścisz bez ruszania się z kanapy. Ceny? Od stu złotych po kilka tysięcy. Najprostsze modele nie zachwycą cię jakością dźwięku, ale będą w sam raz na potrzeby słuchania muzyki przy zmywaniu. Najdroższe mogą konkurować jakością z profesjonalnymi zestawami muzycznymi (tymi tańszymi, ma się rozumieć).

Przyjemne dodatki

Minimum wystarczy, ale czemu miałbyś na nim poprzestać? Jeśli możesz sobie na to pozwolić, to postaw krok dalej.

Dla kinomaniaków może to być projektor i ekran o przekątnej 120 lub więcej cali. Są takie telewizory, ale kosztują krocie. Tylko pamiętaj, by zadbać o jeszcze lepsze rolety na okna. Projektory i światło to bardzo słabe połączenie.

Dla graczy ważna jest moc. Na PeCecie kart graficznych, na konsolach pada i słuchawek. Do komputera kup GeForce'a 1080 lub najnowszego Radeona Vega. Ceny tych najnowszych kart graficznych zaczynają się od około 2500 zł. Nie są więc zbyt tanie. Jednak jeśli w nie zainwestujesz, to przez kilka lat najbliższych będziesz miał z głowy aktualizację sprzętu. Do konsoli kup limitowanego pada najwyższej klasy (wybór nie jest tu zbyt duży) i jeszcze kilka dodatkowych dla gości. Nie zapomnij też o zapasowych akumulatorkach i procesorowej ładowarce do nich, żeby zawsze mieć spory zapas energii. Słuchawki Bluetooth, klawiatura gamingowa i ergonomiczna myszka też się przydadzą. Możesz kupować sprzęt dedykowany graczom, pamiętając jednak, że jest on zawsze trochę droższy niż odpowiedniki dla odbiorcy masowego. Czasem ma to uzasadnienie (np. mechaniczne klawiatury gamingowe), innym razem nie do końca (np. słuchawki czy niektóre myszki).

Audiofilom polecam zignorować super drogie i kompletnie zbędne kable za dziesiątki tysięcy złotych, a zamiast nich kupić znakomite kolumny. Dla pełni hipsterstwa możesz jeszcze dokupić gramofon, kolekcję winyli i wygłuszyć pomieszczenie pianką studyjną.

Kompletne wariactwo!

Wystarczy? Skądże znowu! W roku 2017 granicą multimedialnego przepychu jest tylko i wyłącznie wyobraźnia... I zasobność portfela. Kilkudziesięciocalowy telewizor OLED będzie kosztował więcej niż niejeden samochód, ale jakości czerni na nim nie pobije nic innego!

Komputer może kosztować "skromne" pięć tysięcy, ale jeśli dodasz z przodu jedynkę, to możesz kupić designerskiego potwora chłodzonego cieczą, z podświetlaną obudową z szybą, a do zabawy dokupić hełm i kontrolery dla rzeczywistości wirtualnej. Opcje są dwie – Oculus Rift albo HTC Vive. Do obu przyda się sporo wolnego miejsca w pokoju, ale w przypadku tego drugiego szykuj się na wiercenie w ścianie. Czujniki ruchu trzeba odpowiedni zamontować. Później kup gry takie jak Robo Recall czy polskie Superhot VR i skosztuj zupełnie nowej formy rozrywki.

Brzmi jak wariactwo? Może i tak, ale w USA pojawiły się już usługi multimedialne dla domu, które biją na głowę wszystko, co możemy zaserwować w Polsce. Ot chociażby takie PRIMA Cinema. Ultra luksusowa usługa kosztująca 35 000 dolarów za sprzęt i od 500 do 600 dolarów za każde skorzystanie z niej. Za co? Za możliwość oglądania premier kinowych w domu. Bez biletu, bez nastolatków plotkujących za plecami. Szkoda czasu na wychodzenie z domu do kina, jeśli ma się je w salonie.

Zakup dużego telewizora i mocnego komputera nie wydaje się już taki szalony, prawda?

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)