Ministerstwo Cyfryzacji nie chce blokować stron. Chce to ułatwić innym

Ministerstwo Cyfryzacji nie chce blokować stron. Chce to ułatwić innym

Ministerstwo Cyfryzacji nie chce blokować stron. Chce to ułatwić innym
Źródło zdjęć: © hazard.mf.gov.pl
Bolesław Breczko
17.07.2018 16:39, aktualizacja: 17.07.2018 17:43

Trwają prace nad stworzeniem centralnego rejestru stron zakazanych. Przewodzi nim Ministerstwo Cyfryzacji, jednak jego rzecznik powiedział, że sami nie są zainteresowani blokowaniem stron, chcą tylko stworzyć system, który na to pozwoli.

Sprawa zaczęła się od tego, że trzy różne ministerstwa (Finansów, Infrastruktury i Zdrowia) zaczęły pracować nad własnymi ustawami, które dawałyby im możliwość blokowania stron internetowych. Ministerstwo Finansów chce blokować strony oferujące oszukańcze produkty finansowe (np. kredyty i pożyczki), Ministerstwo Zdrowia chce blokować sklepy sprzedające dopalacze i nielegalne leki, a Ministerstwo Infrastruktury chce ograniczyć działalność przewoźników bez licencji (np. Ubera).

Ministerstwo Cyfryzacji, które zauważyło, że trzy różne ministerstwa chcą stworzyć własne rejestry, zaproponowało skoordynowanie prac tak, aby nie robić trzy razy tego samego. Taka idea jest godna pochwały, lecz inne założenia tego pomysłu budzą zastrzeżenia.

Po pierwsze, eksperci alarmują, że tworzenie rejestrów stron zakazanych jest groźnym precedensem. Jeśli dziś zgodzimy się na blokowanie przez urzedników, a nie przez sądy, stron oferujących hazard, dopalacze czy leki, to w przyszłości dużo łatwiej będzie rządzącym zablokować inne, niewygodne dla siebie treści. Zwłaszcza, gdy będzie istniał już centralny rejestr takich stron.

Po drugie, proponowane zmiany w ustawach dają państwowym instytucjom daleko idące uprawnienia ingerujące w prywatność obywateli. W piśmie z propozycjami przesłanym przez Ministra Cyfryzacji znajduje się zapis o tym, że dostawcy internetu będą zobowiązani do ujawnienia tego kto próbuje się łączyć z zakazanymi stronami, np. przez VPN lub Proxy.

Po trzecie, proponowane zmiany dają teoretyczną możliwość zablokowania dowolnego sklepu internetowego jeśli znajdzie się na nim towar lub usługa niezgodna z prawem. Propozycja ta jest tym bardziej niebezpieczna, że decyzję o wpisaniu do centralnego rejestru stron zakazanych będzie podejmować nie sąd, a urzędnik.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)