Kryminauci - czyli jak zostałam konsultantem śledczym - Anna Zawisza
Samobójstwo, morderstwo czy śmierć z przyczyn naturalnych? Na to pytanie nie uda się odpowiedzieć bez zebranych na miejscu zdarzenia dowodów i poszlak. To one są kluczem do rozwiązania zagadki. To one potrafią wskazać sprawcę zbrodni, nawet po kilkudziesięciu latach.
Nabór – czyli jak dowiedziałam się o rekrutacji do jednostki?
Od zawsze kręcą mnie kryminały. Filmy, seriale, książki, podcasty i planszówki. Dlatego kiedy znajomi pytali, czy grałam już w najnowszą grę detektywistyczną, w której wcielam się w prawdziwego detektywa, a ja nie wiedziałam o co chodzi, to wzbudzili moje zainteresowanie i ciekawość. Powiedzcie coś więcej poprosiłam. Na pewno Ci się spodoba, bo to nie jest gra losowa i właściwie to nie jest nawet planszówka, ale powala imersją i nie pozwala się oderwać zanim nie rozwiążesz śledztwa do końca. Więcej nie chcieli mi powiedzieć, żeby nie popsuć mi zabawy.
Sprawdzam zanim kupię – co o grze piszą gracze?
- To aktualnie jedna z lepszych pozycji, która zapewni Wam odjechany wieczór wśród geeków. Kilka godzin naprawdę świetnej i dającej do myślenia zabawy, którą chciałoby się co jakiś czas powtarzać – lowcytrofeow.pl. To jedna z pierwszych opinii, na którą trafiłam. Szukając więcej informacji okazało się, że Kryminauci choć ukazali się zaledwie kilka miesięcy temu i są pozycją bardzo niszową sprzedawaną wyłącznie przez stronę internetową, mają już spore grono grzmiących z zachwytu fanów. W opiniach przewijało się kilka kluczowych dla mnie informacji. Gra jest nowatorska i pozwala naprawdę poczuć się detektywem. To interaktywna gra połączona z audiobookiem i panelem online. Nie jest łatwo, a szare komórki pracują pełną parą. Gra dla ludzi inteligentnych. Ogromna satysfakcja po rozwiązaniu. I służące za najlepszą rekomendację i często się powtarzające ‘Kiedy będzie kolejna część?’. Klamka zapadła, decyzja podjęta, wchodzę na stronę i zamawiam. Najwyraźniej gra jest warta swojej ceny.
Pierwsze wrażenie – czyli wstępuję w szeregi Kryminautów
Pudełko jest niepozorne. Czarne w formacie A4. Spory biały napis: Dołącz do śledztwa, rozwiąż sprawę, działa kusząco. Jest godzina 20.00, wraz z dwójką moich znajomych zapaleńców otwieramy pudełko z pewną dozą ekscytacji i wysokimi oczekiwaniami. W środku znajduję pięć szarych kopert – to akta sprawy wraz z kodem aktywacyjnym do panelu. Loguję się. Oglądam krótką instrukcję video. W nowopowstałej jednostce zewnętrznych konsultantów śledczych wita nas starszy sierżant Tomasz Sercz. Zgodnie z rozkazem otwieramy pierwszą kopertę. Na stole lądują zdjęcia z miejsca interwencji oraz starannie przygotowane na grubym papierze notatki z miejsca zdarzenia, protokoły oględzin, paragony, wyniki badań, raporty z monitoringu oraz zdjęcia denata. Jestem w swoim żywiole, staję się detektywem, który przenosi się do Bukowiny, niewielkiej miejscowości koło Olsztyna.
Pełna imersja – klimat jest od początku
Właśnie przyjęto tu zgłoszenie o zasłabnięciu lub prawdopodobnej śmierci biznesmena Michała Sawickiego. Z rumieńcami odsłuchuję pierwszą mp3:
- Ratownictwo medyczne, słucham?
- Proszę pani! Musicie szybko przyjechać! Mój szef, on nie oddycha, nie wiem, chyba umiera!...
- Proszę się uspokoić. Proszę mi powiedzieć o kogo chodzi: kim jest poszkodowany i ile ma lat?
- Michał Sawicki, ma 48 lat.
- Jaki jest dokładny adres?
- Bukowina, Nadrzeczna 3!
Pochylam się nad dokumentami: oto w sobotę rano, w domu przy ul. Nadrzecznej, gosposia znajduje, jak się ostatecznie okazuje, martwe ciało swojego chlebodawcy. Dlaczego biznesmen nie żyje i co wydarzyło się zeszłej nocy? Czy mam do czynienia ze śmiercią naturalną, samobójstwem, a może zbrodnią? Czy przedsiębiorca miał wrogów, a może po prostu wykończyła go cukrzyca? Więcej nie zdradzę, tym bardziej że w fabułę tej gry detektywistycznej odkrywa się tylko raz. Powiem jedno. To jest lepsze niż najbardziej wciągający kryminał. Krok po kroku zbliżamy się do prawdy i odpowiedzi na pytania: co się wydarzyło i dlaczego? Jednak bez naszych wniosków, domysłów i raportowania postępów w panelu online, śledztwo nie posunie się naprzód.
Gra hybrydowa – czyli to nie jest planszówka
Kryminauci to typ gry nieznany dotąd na polskim rynku. Przede wszystkim, co warto podkreślić, nie mamy do czynienia z planszówką. Wymaga użycia komputera, bo przed rozpoczęciem śledztwa, należy się zalogować, aby uzyskać dostęp do plików audio z zeznaniami i móc raportować postępy w prowadzonym śledztwie oficerowi prowadzącemu. To rzeczywiście interaktywne śledztwo bazująca na plikach audio oraz materiałach drukowanych wzorowanych na dokumentacji policyjnej. Historia jest bardzo wciągająca, a role świadków i podejrzane odegrane tak, że wyzwalają w nas całe spektrum emocji. To właśnie trzeba podkreślić emocje. Razem z moimi znajomymi spędziliśmy godziny dyskutując i kłócąc się o odpowiedzi, dowody i poszlaki. Gra wymaga myślenia, kreatywności, umiejętności łączenia faktów i wyciągania wniosków. Potwierdzam. Nie jest łatwo, ale absolutnie warto, tym bardziej, że w razie czego możemy liczyć na podpowiedzi ze strony oficera prowadzącego.
Sierżant Sercz – policjant starej szkoły
Podczas całej gry (dzięki panelowi online) towarzyszył nam starszy sierżant Tomasz Sercz, który często, nie przebierając w słowach, jednak w zabawny sposób, komentował nasze dokonania detektywistyczne. Trochę czasu zajęło nam przestawienie naszego sposobu myślenia i zaakceptowanie faktu, że nasze odpowiedzi muszą być spójne i poparte właściwym materiałem dowodowym i nie da się bazować po prostu na intuicji. To, że nam się coś wydaje, to było zdecydowanie za mało. W tej zabawie, a właściwie w śledztwie, liczą się przede wszystkim spostrzegawczość, logiczne myślenie i kierowanie się niezbitymi dowodami. Odróżnienie domysłów i dostępnych poszlak od logicznych faktów okazało się dla nas sporym wyzwaniem, ale jeszcze większą frajdą. A że przy okazji czasem doprowadzaliśmy naszego oficera prowadzącego do furii, to oddzielna sprawa.
Psychologia – dobry śledczy musi też umieć czytać ludzi
Kryminauci to nie tylko intelektualne wyzwanie, które daje możliwość wcielenia się w policyjnego śledczego, to też, a może przede wszystkim zaproszenie do fascynującego świata niewyjaśnionych tajemnic. Dzięki nagraniom, które w toku śledztwa musimy odsłuchać, by wyciągnąć odpowiednie wnioski i przejść do kolejnych etapów, zderzamy się z całą galerią charakterów. Żona denata, gosposia Janina, ochroniarz Maksymilian i mała Mela – każda z tych postaci ma swój język, historię i wersję zdarzeń. Boją się, są rozgoryczeni, smutni, mają alibi. Zaglądamy im do portfeli, sypialni, łazienek, a im łamie się głos, miotają się i kręcą, a nawet kłamią. A my? Wyłapujemy momenty zawahania, fałszu. Jednych zaczynamy lubić, inni budzą naszą odrazę. Musimy stać się bystrym obserwatorem i empatycznym psychologiem, by ich złapać na kłamstwie, wyeliminować poszlaki, znaleźć nieścisłości, wreszcie wychwycić szczegół, który przyda się później.
Zakoczenie i spełnione oczekiwania – czyli kiedy kolejna część?!
Budowanie własnego scenariusza zdarzeń – to główna zaleta Kryminautów. Imersja powala, głowa pracuje, wyobraźnia sugeruje kolejne rozwiązania i możliwości. Zapomnijcie o epizodycznych grach przygodowych, w których śledzicie losy początkujących detektywów. Puśćcie w niepamięć rozgrywki, na które nie macie wpływu, gry losowe, karciane czy planszówki. Kryminauci to gra interaktywna, w której sami musicie powiązać ze sobą fakty, zebrać dowody i wskazać winnego, a na końcu, co jest wisienką na torcie, wymierzyć sprawiedliwość. Jednak, aby odkryć prawdę, należy narysować profile psychologiczne świadków oraz podejrzanych, poznać ich tajemnice i powiązać ich zeznania z prowadzonym śledztwem. Siłą Kryminuatów jest historia i spójna konstrukcja – wszystko ze sobą gra: profesjonalnie przygotowane dokumenty, pliki mp3 nagrane przez zawodowych aktorów, jasne opisy instruktażowe, zdjęcia i grafiki. Dostajemy dobrze skrojoną opowieść kryminalną, której stajemy się częścią i na parę godzin przenosimy się w całkiem inny wymiar. Czułam się jak bohaterka eksperckiego serialu, od której zależy powodzenie całego śledztwa. Nie mogliśmy oderwać się od sprawy i ostatecznie skończyliśmy śledztwo o drugiej nad ranem, po sześciu godzinach gry. Przy okazji sporo dowiedziałam się o sobie – bywam nieuważna, czasem zbyt pochopnie wyciągam wnioski i jestem niecierpliwa. Ale mam dobrą intuicję. I intuicyjnie wiem, że kolejna część Krymianutów znów będzie niezłą frajdą. Czekam więc z niecierpliwością.