Konferencja Apple'a, czyli firmy, która raczej nie wie co ze sobą zrobić

Konferencja Apple'a, czyli firmy, która raczej nie wie co ze sobą zrobić

Konferencja Apple'a, czyli firmy, która raczej nie wie co ze sobą zrobić
Źródło zdjęć: © Apple
22.03.2016 13:50, aktualizacja: 22.03.2016 15:09

40 lat w 40 sekund - od tego hasła zaczęła się marcowa konferencja Apple'a. To było pierwsze potknięcie firmy. Krótko podsumowano 40 lat (według mnie 35) innowacyjności giganta z Cupertino. Keynote 2016 było wydarzeniem, które - tak, jak podejrzewaliśmy - nie zaskoczyło, nie przyniosło żadnej nowości, było po prostu suche.

35 lat innowacyjności bo (w dużym uogólnieniu) przez 35 lat rozwojowi firmy towarzyszył Steve Jobs. Obecny dyrektor generalny, Tim Cook, na pewno nie jest osobą, której sylwetce można przypiąć te atrybuty, które towarzyszyły i wciąż towarzyszą nazwisku Jobs. Współzałożyciel firmy Apple (o polskich korzeniach), Steve Wozniak, już w 2013 roku podczas rozmowy z niemieckim magazynem _ Wirtschafts Woche _, twierdził, że gigant z Cupertino _ zaniedbał rozwój iPhone'a i wkrótce może pozostać z nim daleko w tyle za ofertami innych firm _. Natomiast niecały tydzień temu pisaliśmy o tym, że Wozniak nie jest zadowolony z kierunku, który obrała firma. Podaje m.in. Apple Watch jako przykład zmiany tożsamości. Oczywiście na gorsze.

- On _ (Apple Watch - przyp. red.) _ przeniósł nas na rynek biżuterii, na którym musimy wydać od 50. dolarów do 1100, w zależności od tego za jak ważną osobę się uważamy. A jedyną różnicą w tych modelach jest bransoletka. 20 zegarków w cenach od 500 dolarów do 1100 dolarów i tylko opaska? To nie jest firma, którą kiedyś było Apple, która często zmieniała świat. Uwielbiam ich sprzęt i oprogramowanie, nic mnie nie rozczarowuje. Popieram mocno Tima Cooka i nowego Apple'a. Mocno jednak tęsknię za Stevem Jobsem.

Kluczem jest właśnie zdanie: "To nie jest firma, którą kiedyś było Apple, która często zmieniała świat". Ciężko się nie zgodzić z Wozniakiem. Trzeba też wspomnieć, że poparcie dla Cooka niekoniecznie musiało nawiązywać do tego, w jaki sposób kieruje on firmą, a raczej odnosiło się do jego stanowiska w sporze z FBI. A za Jobsem tęskni nie tylko Wozniak. Za Jobsem tęskni chyba całe Apple i całkiem spora grupa miłośników nadgryzionego jabłka.

Wracając do Keynote 2016, chwaląc się czterdziestymi urodzinami firmy, Cook wspomniał "ten film pokazał niesamowite produkty i epickie momenty w naszej historii, przypomina nam jak wiele razy Apple zmieniało świat". Czas przeszły jest tu jak najbardziej na miejscu, ponieważ w tej chwili Apple nie zmienia niczego. Zauważa to coraz więcej ludzi, w tym także tzw. "fanboje" Apple'a.

Idea powstania czterocalowego iPhone'a SE była prosta i od długiego czasu oczywista - ludzie oczekiwali urządzenia mniejszego niż iPhone 6/6s. Aluminiowa obudowa, zaokrąglone kąty, pasek wokół obudowy... Wszystko tak, jak w modelu iPhone 5s. Nowa odsłona smartfonów od Apple'a to - najprościej mówiąc - iPhone 6. zamknięty w obudowie iPhone'a 5s. Jak zachwalano podczas konferencji, "to najmocniejszy 4-calowy telefon". O samym urządzeniu więcej dowiecie się z naszej relacji z konferencji.

Nieco mniejsza rozdzielczość i kontrast oraz delikatnie wydłużony czas pracy baterii, ale ten sam procesor, standardy łączności, ten sam aparat z identyczną architekturą, kamera itp. Niejednokrotnie, np. przy okazji premier Samsunga, od naszych czytelników dostawaliśmy sygnały zarówno na Facebooku, jak i w komentarzach, że skoro kupujemy telefon, który dopiero co wyszedł na rynek, pachnie jeszcze nowością, nie chcemy, żeby wyglądał kubek w kubek jak propozycja sprzed roku czy trzech (w tym przypadku) lat.

Fakt, obudowa 5. przypadła do gustu wielu użytkownikom smartfonów Apple'a. Informacja o tym, że trend powrócił ucieszyła wielbicieli mniejszych ekranów i pewniejszej w chwycie obudowy. Też na to liczyłem, ale nie spodziewałem się, że rzeczywiście Apple pójdzie aż tak na łatwiznę. Gdzie się podziała jakakolwiek fantazja, nowość, coś innego, pierwszego albo jedynego? Na pewno nie podczas Keynote 2016.

Apple umarło razem ze Steve'em Jobsem. Słyszę to coraz częściej i od coraz większej liczby osób. Apple'a można kochać albo nienawidzić, jednak trzeba przyznać, że niejednokrotnie namieszał na rynku nie tylko smartfonów, ale także komputerów. Na swoją korzyść. Kiedyś. Z jednej strony, oczywiście, miłośnicy producenta otrzymali to, czego oczekiwali. I, o ile ja mam opory przed zrozumieniem idei Apple'a, to czuję się jednak zobowiązany, żeby przedstawić argumenty tej drugiej strony, która jest - mimo wszystko - zadowolona z ruchu, jaki w temacie iPhone'a wykonało Apple.

- Patrząc na wszystkie wyprodukowane modele iPhone'ów, to 5/5s mi się podobał najbardziej. Był najwygodniejszy, wyglądał najlepiej i cieszę się, że Apple wróciło do tego, co dobre - komentuje Marcin, zajmujący się w WP motoryzacją. Ciężko się z tymi słowami nie zgodzić. Mam jednak przeczucie, że kupując nowy telefon, chciałbym, żeby on wyglądał na nowy. Marcin zamyka mi usta bardzo trafnym argumentem - gadżeciarze może i potrzebują widocznej nowości, dla mnie ważniejsza jest wygoda i ergonomia. Nic dodać, nic ująć.

Czy zatem Apple rzeczywiście się pogubiło? iPhone SE, mniejszy iPad Pro i iOS 9.3 to główni bohaterowie konferencji. Fakt, nie było "wow", nie było właśnie tego _ nowego _, _ pierwszego _lub _ jedynego _. Co prawda, dosyć logicznym jest to, że na takie rzeczy musimy poczekać do ważniejszej, wrześniowej premiery (iPhone 7 i...?), jednak mimo to poczułem rozczarowanie po zakończeniu transmisji z Keynote'a. Nie tylko ja, internet wręcz pęka z powodu zawodu, i to nie przez iPhone'a czy iPada, a właśnie przez ogół konferencji i brak bohatera głównego, dzięki któremu czapki spadłyby nam z głów. Tim Cook z ekipą weszli na scenę, żeby powiedzieć publiczności "Dzień dobry. Wcześniejsze plotki i wycieki to prawda. Nie mamy dla was nic nowego. Dziękujemy, do zobaczenia!".

iPad Pro to już też żadna rewolucja. Na dobrą sprawę Apple zrobiło ze swoim tabletem to, co ze smartfonem - zmniejszyli go. Efektu "wow" - brak. Gdyby nie rozpoczynająca konferencję, przepełniona "ocham" i "achami", wypowiedź Cooka, baśnie o recyclingu i o tym, jak bardzo Apple jest przyjazne środowisku, Keynote trwałby 30 minut. Czułem się, jakbym po ogólnoświatowej i kontynentalnej premierze, pojawił się na premierze krajowej, kiedy już wszystko wiadomo i spotkanie przybiera już po prostu formę zwykłego zaprezentowania sprzętu _ pro forma _. Przypomina mi się komiks, który powstał przy okazji premiery pierwszego Surface'a, kiedy Apple przyznawało, że tablet z dołączaną klawiatura to głupota. Przewidywano, że to kwestia czasu, kiedy przedstawiciel firmy z Cupertino wejdzie na scenę i ogłosi światu, że tablet z dołączaną klawiaturą to genialne rozwiązanie! I, że to właśnie Apple je odkryło!

Apple właśnie odkryło też oczywistą oczywistość, jaką jest to, że typowy Kowalski nie jest w stanie jedną ręką obsługiwać sześciocalowego smartfona i woli jednak mniejszy ekran. Dobrze, że iPhone SE to urządzenie, którego użytkownicy oczekiwali, Apple dobrze zrobiło odpowiadając na potrzeby swoich klientów. Ale dlaczego na tym koniec? Czy to jest właśnie to, co powinno cechować firmę, która kiedyś wyznaczała standardy i potrafiła naprawdę zaskoczyć?

Sebastian Kupski

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (88)