Siedmiu cyber-strażników posiada "klucze do internetu"

Siedmiu cyber-strażników posiada "klucze do internetu"

Siedmiu cyber-strażników posiada "klucze do internetu"
Źródło zdjęć: © Jupiter Images
29.07.2010 11:43, aktualizacja: 29.07.2010 12:25

Jakiś czas temu w mediach zawrzało o „wyłączniku internetu”, który pozwoliłby prezydentowi Stanów Zjednoczonych wyłączyć internet. Plotki te okazały się być wyolbrzymione – w rzeczywistości ustawa przewiduje możliwość ogłoszenia, trwającego do 120 dni, stanu zagrożenia cyberterrorystycznego. Podczas trwania tego stanu prezydent może zmusić amerykańskich usługodawców internetowych do zablokowania swoich łączy. Pojawiły się inne informacje mówiące o siódemce ludzi, z których każdy posiada fragment kodu potrzebnego do przywrócenia Internetu po ewentualnym cyberataku.

Jakiś czas temu w mediach zawrzało z powodu wiadomości o "wyłączniku internetu”, który pozwoliłby prezydentowi Stanów Zjednoczonych odciąć dostęp do sieci. Plotki te okazały się być wyolbrzymione - w rzeczywistości ustawa przewiduje możliwość ogłoszenia, trwającego do 120 dni, stanu zagrożenia cyberterrorystycznego. Podczas trwania tego stanu prezydent może zmusić amerykańskich usługodawców internetowych do zablokowania swoich łączy. Jednak niedawno pojawiły się inne informacje mówiące o siódemce ludzi, z których każdy posiada fragment kodu potrzebnego do przywrócenia Internetu po ewentualnym cyberataku.

Podczas spotkania w amerykańskim bunkrze siódemka osób - wybranych w ramach projektu organizacji ICANN (Internetowej Korporacji ds. Nadawania Nazw i Numerów) - otrzymała specjalne karty. Każda z nich posiada fragment "klucza głównego" (ang. root key). Gdyby internet został wyłączony z powodu globalnych ataków cyberterrorystycznych piątka z tych siedmiu strażników musiałaby dotrzeć do amerykańskiej bazy, w której połączenie ich kodów rozpoczęłoby proces restartowania internetu. Brzmi to jak fragment filmu science-fiction, jednak wszystko wskazuje na to, że to prawda. Informacja została podana 27 lipca przez m.in. BBC czy serwis Popsci.

Obraz

Częścią systemu bezpieczeństwa ICANN jest DNSSEC (DNS Security Extensions), czyli protokół odpowiedzialny za zapewnienie, że strony internetowe są zarejestrowane i spisane. Dzięki temu wpisując określony adres URL mamy pewność, że zostaniemy przeniesieni do odpowiedniej witryny, a nie jej pirackiego odpowiednika. Stanowcza większość serwerów jest częścią DNSSEC i wiadomo, że w wypadku cyberataku sieć połączeń ustanowiona pomiędzy poszczególnymi serwerami zostałaby rozerwana. Jest to sprawa bezpieczeństwa, "rozrywając" całą sieć ICANN nie dopuści do rozprzestrzenienia się ataku na całość struktury. Właśnie po to zostali powołani cyber-strażnicy. Po wszystkim musieliby oni spotkać się, wprowadzić swoje fragmenty kodu, a utworzony "klucz główny" zrestartowałby internet.

Obraz

Poniższy materiał wideo obrazuje proces powstawania kryptograficznych kluczy zapisanych na kartach, a także przedstawia Paula M Kane, prezesa DNS Community, który został wybrany jako jeden z "cyber-strażników".

Wśród cyber-strażników znaleźli się przedstawiciele Wielkiej Brytanii, USA, Burkina Faso, Trynidadu i Tobago, Kanady, Chin oraz Czech.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (123)