Jeden z hitów festiwalu Sundance to film nakręcony komórką

Jeden z hitów festiwalu Sundance to film nakręcony komórką

Jeden z hitów festiwalu Sundance to film nakręcony komórką
Źródło zdjęć: © Magnolia Pictures
02.02.2015 12:05, aktualizacja: 02.02.2015 14:54

Czy telefonem komórkowym można nakręcić film? I nie chodzi tu o pamiątkowe wideo z wakacji czy zabawną scenkę do zabłyśnięcia na YouTube. Mowa o pełnometrażowym, fabularnym obrazie, który będzie można później pokazać na prestiżowym festiwalu i który spotka się na nim z udziałem krytyków. Można. Właśnie takim filmem jest Tangerine

Sean Baker to niezależny reżyser i scenarzysta, który zdecydował się na nakręcenie swojego nowego filmu niemal w całości za pomocą iPhone'a 5S. Telefonu wcale nie najnowszego czy najnowocześniejszego – od jego premiery minęło już niemal 1,5 roku, co w świecie technologii jest niemal wiecznością. Jednak całkowicie wystarczającego do sfilmowania scen o kinowej jakości. W filmie zobaczyć można ujęcia zarówno w pomieszczeniach jak i na ulicach, a jakość wszystkich ani przez moment nie zdradza sposobu, w jaki powstały. I chociaż pojawiały się już niezależne filmy kręcone za pomocą iPhone'a, to jest to pierwszy z nich, pokazywany na tak prestiżowym festiwalu jak Sundance.

Reżyser podjął decyzję o wykorzystaniu do realizacji telefonu głównie ze względów budżetowych. W jaki sposób udało mu się przy zachowaniu minimalnych kosztów osiągnąć tak dobry wygląd filmu? Potrzebne było kilka rzeczy. Poza samym iPhonem 5S, reżyser wykorzystał kosztującą niecałe 30 złotych aplikację Filmic Pro. Pozwala ona na dokładniejsze sterowanie parametrami nagrywanego obrazu niż standardowy program do zdjęć i filmów, zainstalowany w telefonie. Potrzebny był również statyw – jak tłumaczy reżyser, przy kręceniu telefonem "z ręki" obraz zawsze będzie się trząsł, choćby nie wiadomo jak nieruchomy starał się być "operator". Takie urządzenie jest zbyt lekkie.

Obraz
© (fot. Moondog Labs)

Trzecią i chyba w tym przypadku kluczową rzeczą był prototypowy obiektyw, opracowany przez firmę Moondog Labs. Niewielki, dołączany do telefonu gadżet pozwala kręcić nim filmy o jakości znacznie przewyższającej to, co oferuje wbudowany w iPhone'a aparat. Baker przyznaje, że bez tego urządzenia nakręcenie filmu nie byłoby możliwe. – Ten obiektyw nadał naszym ujęciom filmowego wyglądu – mówi.

Poza tym jednak podczas kręcenia poszczególnych scen reżyser polegał na samym telefonie. I nie znalazł żadnych powodów do narzekań. – Było to zaskakująco łatwe. Nie straciliśmy ani sekundy nagrań – mówi. Jedyną trudnością był początkowy opór ze strony aktorów. Trudno było im pogodzić się z tym, że biorą udział w "filmiku kręconym komórką". Reżyser przekonał ich jednak, że to świadomy wybór, a z pomocą telefonu można osiągnąć więcej niż im się wydaje. Przykładowo, kilka scen Baker kręcił jeżdżąc wokół aktorów na rowerze.

Sfilmowany iPhone'em materiał przeszedł później normalną obróbkę w postprodukcji. Reżyser zdecydował o zwiększeniu nasycenia kolorów i cyfrowym dodaniu filmowego "ziarna", dzięki któremu obraz wygląda bardziej jak kręcony standardową kamerą. Całość, jak mówią ci, którym udało się już film zobaczyć, wygląda nie gorzej od innych hitów kina niezależnego. Krytycy chwalą też artystyczną stronę filmu, nazywając go jednym z najmilszych zaskoczeń tegorocznego Sundance.

Obraz
© (fot. Moondog Labs)

Reżyser podkreśla jednak, że osiągnięcie końcowego efektu nie byłoby możliwe, gdyby zaangażowana w projekt ekipa nie była tak dobrze zaznajomiona ze sztuką filmową. – Nadal trzeba wiedzieć na czym polega montaż. Nadal trzeba znać się na obróbce dźwięku. Nadal konieczna jest wiedza tego w jaki sposób działa kamera. Nie da się po prostu wyjść i kręcić. Tak, da się zrobić pięknie wyglądający film nawet z groszowym budżetem. Ale potrzebne jest 100 lat wiedzy filmowe – mówi.

_ DG _

Źródło artykułu:WP Tech
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)