Huawei P9 Lite - test telefonu

Huawei P9 Lite - test telefonu

Huawei P9 Lite - test telefonu
Źródło zdjęć: © Telepolis.pl | Marcin Kozłowski
02.11.2016 11:04, aktualizacja: 02.11.2016 15:31

Huawei P9 Lite nie miał łatwego startu. Po niezwykle ciepło przyjętym zeszłorocznym P8 Lite, klienci od następcy wymagają wiele. Już teraz napiszę, że nie zawiodą się.

Design i test wyświetlacza

P9 Lite bardzo dobrze udaje urządzenie z górnej półki - jest smukły, nie ma przesadnie grubych ramek ekranu (wypełnia on 76,4 proc. przedniego panelu), boki tym razem są rzeczywiście metalowe, nic tutaj nie skrzypi i nie ugina się pod naciskiem. Gdyby nie pojedynczy aparat z tyłu obudowy, wiele osób mogłoby dać się nabrać, że to "pełny" P9.

Włącznik i przyciski regulacji głośności trafiły na prawą stronę telefonu, szufladka kart na lewą, na górze znajdziemy gniazdo słuchawkowe i dodatkowy mikrofon, na dole głośnik zewnętrzny, mikrofon słuchawki i złącze ładowania. Tył wykonano z matowego, udającego masę perłową tworzywa (miłe w dotyku i nie zbiera rys). Znajdziemy tutaj "wysepkę" czytnika linii papilarnych (działa bez zarzutu, jak w znacznie droższych telefonach), a ponad nią szklany pasek z wtopioną weń lampą błyskową i aparatem 13 Mpix. Front urządzenia szczelnie wypełnia ekran - jedyne dodatki to ponad nim: oko przedniej kamerki, czujnik jasności/zbliżania, osłonięty metalową siatką głośnik słuchawki i niewidoczna, gdy nieaktywna, dioda powiadomień z prawej strony. Przyciski systemowe wyświetlane są na ekranie.

Chociaż producent informuje, że do P9 trafił ekran IPS-NEO, a do P9 Lite "zwyczajny" IPS LCD, to zdecydowanie ze zwyczajnością nie mamy do czynienia. Świetny kontrast, porządna jasność sięgająca 600 nitów, perfekcyjne kąty widzenia i soczyste kolory to cechy stawiające P9 Lite niemal na równi z genialnym pod względem wyświetlacza modelem P9 i znacznie wyżej niż większość konkurentów z tej samej półki cenowej. Jeśli miałbym wymienić jednym tchem największą zaletę P9 Lite, to zdecydowanie byłby to ekran. Niestety producent nie zastosował dodatkowego szkła ochronnego.

Interfejs, aplikacje dodatkowe, rozmowy i SMS-y

Obraz
© Telepolis.pl | Marcin Kozłowski

Android 6.0 połączony został z lekką nakładką Huaweia, jednak skłamałbym pisząc, że lagi się nie zdarzają. Opóźnienia da się zauważyć tuż po odblokowaniu ekranu czy po powrocie z zasobożernej aplikacji do poziomu pulpitu. Gdy jednak ikony już się wczytają, wszystko działa idealnie płynnie, trudno też narzekać na czas uruchamiania aplikacji.

Telefon bardzo pozytywnie zaskakuje dzwonkami, które są nie tylko głośne, ale też bardzo dobrze brzmią (jest głośniejszy od P9). Głośność rozmów jest ponadprzeciętna, chociaż da się znaleźć głośniejsze modele, natomiast celująco wypada jakość połączeń - ani razu nie narzekałem na nią ani ja, ani rozmówcy. Dokładając do tego obsługę 2 kart SIM, z możliwością przypisania indywidualnych dzwonków czy włączenia wibracji dla jednego tylko z numerów, dostajemy telefon... z którego da się dzwonić i to całkiem przyjemnie.

Testy wydajności, czas pracy, łączność

Zastosowanie przy produkcji procesora procesu technologicznego 16 nm oraz sporego akumulatora o pojemności 3000 mAh przełożyło się na długi czas pracy telefonu. Nawet przy dwóch aktywnych kartach SIM trudno było zejść do czasów ładowania częstszych niż co drugi wieczór. Nie napawa natomiast optymizmem szybkość ładowania. Niezależnie od rodzaju podpiętej ładowarki, do akumulatora dostarczane jest napięcie 5V przy natężeniu maksimum 1A. Przekłada się to na aż 3 godziny ładowania przy włączonym telefonie. Zasobożerne gry czy nawigacja satelitarna, potrafiły dalej (choć wolniej) drenować akumulator nawet przy podłączonym powerbanku 5V/2A.

W specyfikacji, opisanej na końcu tekstu, zdecydowanie zabrakło obsługi Wi-Fi ac i częstotliwości 5 GHz. Nie ma też obsługi USB On-The-Go, więc nie podłączymy do telefonu pendrive'a czy przewodowej klawiatury. Złącze microUSB, zamiast USB Type-C w pełnym P9, można jeszcze na tym etapie popularyzacji standardu wybaczyć. Bez zarzutu działała w czasie testów łączność 3G/LTE (standardowa przeglądarka Internetowa to Chrome) i Bluetooth, natomiast ponarzekać można na działanie GPS-u. Jego pracę zakłócały niewielkie przedmioty zlokalizowane przy górnej części telefonu czy nawet złapanie urządzenia palcami za ramkę nad ekranem. Zamontowanie smartfonu w uchwycie samochodowym załatwia sprawę, natomiast przy pieszych wędrówkach należy liczyć się ze "spacerującym" co jakiś czas znacznikiem lokalizacji.

Odtwarzanie multimediów

Odtwarzacz muzyczny ma zgrabny interfejs i kilka bajerów takich jak wyświetlanie tekstu piosenek, ale próżno w nim szukać equalizera. Nie ma go też w aplikacji Google Muzyka, która może służyć jako dodatkowy odtwarzacz plików. Jedynym akcentem jest efekt SWS, czyli Super Wide Sound, w moim odczuciu bardziej on jednak degraduje dźwięk niż mu pomaga - no może przy filmach jeszcze się do czegoś nadaje. A gdy już o filmach mowa, to podobnie jak w poprzednikach dostajemy możliwość sterowania głośnością i jasnością ekranu za pomocą wygodnych gestów przesuwania w pionie. Telefon poradził sobie nawet z plikami UHD o dużym bitrate'cie... ale napisów wyświetlać nie chciał. Z pomocą przyjść może jednak darmowy MX Player.

Miłą niespodzianką jest radio FM, którego dziwnym trafem zabrakło w droższym Huaweiu P9. Po krótkim skanowaniu, znalazło ono wewnątrz kamienicy 16 stacji, z czego tylko 2 wymagały dodatkowego manipulowania przewodem słuchawek dla uzyskania lepszej jakości. Niestety do pełni szczęścia zabrakło funkcji RDS.

Aparat fotograficzny

Obraz
© Telepolis.pl | Marcin Kozłowski

Menu aparatu to niemal kalka tego, co we współpracy z firmą Leica producent upchał do droższego modelu P9. Interfejs jest niezwykle logiczny, a obsługuje się go gestami. Przesunięcie palcem od góry ekranu wywołuje potężną listę dostępnych trybów, ten sam gest od dołu wywołuje szczegółowe ustawienia danego trybu, a z prawej strony, obok spustu aparatu, wyświetlać mogą się pierścienie nastaw manualnych - zarówno dla zdjęć, jak i dla filmów. Szkoda tylko, że HDR ponownie funkcjonuje jako oddzielny tryb i nie ma na ekranie szybkiego skrótu do niego. Ponarzekać można też, że szczegółowe ustawienia nie zmieniają orientacji i wygodnie przegląda się je jedynie w pionie.

Obraz
© Telepolis.pl | Marcin Kozłowski

Porównywać aparatu z tym w P9 nie ma sensu. Dość powiedzieć, że zastosowany sensor pojawił się w Xperii M5 czy Xperii X w roli... kamerki do selfies. Sony IMX214 zasila też szereg innych telefonów w roli głównego aparatu, takich jak Xperia M4 Aqua, HTC One A9, Asus Zenfone 3 Laser czy wreszcie - Huawei P8 Lite. Tak, matryca jest dokładnie taka sama jak przed rokiem, ale już nie zdjęcia.

P8 Lite miał tendencję do przeostrzania kadrów (m.in. obrysowywał kontury) i nie zawsze udawało się skutecznie usuwać szum. W P9 Lite z szumem problemu aż takiego nie ma, ale nadgorliwy telefon oprócz szumu usuwa też cenne detale. W skrócie, i tak źle, i tak niedobrze. Z dwojga złego wybrałbym jednak ostrzejsze zdjęcia z P8 Lite. Pod względem kolorów jest całkiem dobrze, ze sporadyczną tendencją do oziębiania kolorystyki kadrów. Da radę też zrobić czytelne zdjęcie tekstu czy jakiegoś kwiatka. Panoramy wymagają dosyć precyzyjnego przesuwania telefonu, ale urządzenie odwdzięcza się za to zdjęciami o wysokiej rozdzielczości (nawet ponad 3000 pikseli w pionie).

W temacie filmów P9 Lite nie urzeka. O ile jeszcze statyczne sekwencje w miarę wychodzą, to jednak o nagraniach w ruchu lepiej zapomnieć. Trudno być też zadowolonym z poziomu odwzorowania detali, który jest poniżej średniej dla tej półki cenowej. Nawet o kilkaset złotych tańsze telefony oferują często lepszej jakości filmy (np. Galaxy J5 2016).

Podsumowanie

Czy Huaweia P9 Lite czeka równie spektakularny sukces jak P8 Lite? Niekoniecznie, nie chodzi tutaj jednak o jakieś wielkie wady konstrukcyjne - nic z tych rzeczy. Po prostu telefon wystartował z wyższego pułapu cenowego (1299 zł) niż poprzednik (1099 zł). Obecnie jego cena stopniała do około 1100 zł (w popularnych sklepach internetowych), podczas gdy w zeszłym roku P8 Lite kosztował już zaledwie 850 zł. Osoba chcąca rozsądnie wydać ponad 1000 zł, prędzej rozejrzy się za flagowcem z poprzedniego sezonu, niż spojrzy w kierunku bieżącej średniej półki cenowej.

Gdy jednak telefon planujemy zakupić w ramach przedłużenia umowy, realia są nieco inne. U operatorów flagowce trzymają wysokie ceny dłużej niż na wolnym rynku i co za tym idzie, aktualne "średniaczki" bardziej kuszą ceną. Pomimo, że P9 Lite jest droższy od zeszłorocznego modelu, to nie oszukujmy się, na P8 Lite tu i ówdzie producent bardzo mocno zaoszczędził. Najbardziej bolały: krótki czas pracy, mało czytelny poza pomieszczeniami ekran i obudowa tylko udająca metalową.

P9 Lite pozbawiony jest powyższych wad - oczarowuje ekranem, nie zawodzi czasem pracy, ma w pełni metalową ramę obudowy i z poważniejszych minusów przyczepić można się właściwie tylko do zastosowania tego samego modułu aparatu, co w poprzedniku oraz do braku wzmacnianego szkła na ekranie. Reszta to sam miód. Za jakością dźwięku stoi DAC prosto z modelu P9, cieszy skuteczny czytnik linii papilarnych, zadziwia bardzo donośny głośnik zewnętrzny, nie zawodzi też wydajność - wyższa niż w przypadku chociażby HTC One A9 ze Snapdragonem 617.

Niech tylko cena zejdzie poniżej 1000 zł i można śmiało brać. Moja ocena końcowa to 7/10.

Wady:

- brak wzmacnianego szkła na ekranie,

- ten sam aparat co w poprzedniku i to z mniej ostrymi zdjęciami,

- brak obsługi szybkiego ładownia,

- pominięcie funkcji USB On-The-Go,

- brak Wi-Fi ac oraz wsparcia dla częstotliwości 5 GHz.

Zalety:

- smukły design i wysokiej jakości materiały,

- rewelacyjny wyświetlacz,

- wysoka jakość rozmów,

- donośny głośnik zewnętrzny,

- zadowalający czas pracy,

- atrakcyjny wizualnie, przyjazny interfejs,

- wysoka jak na tę półkę cenową wydajność,

- brak tendencji do przesadnego nagrzewania się obudowy,

- wysoka jakość dźwięku na słuchawkach,

- radio FM,

- LTE Cat6 300/50 Mb/s,

- czytnik linii papilarnych.

Dane techniczne (Huawei VNS-L21):

- obudowa z metalową ramką, tył z matowego tworzywa

- wymiary: 146,8 x 72,6 x 7,5 mm, masa: 146,8 g

- 5,2-calowy ekran IPS LCD o rozdzielczości FullHD (1920 x 1080 pikseli, 423 ppi)

- ośmiordzeniowy chipset HiSilicon Kirin 650 (4xCortex-A53 @2,0 GHz + 4xCortex-A3 @1,7 GHz, 16 nm FinFET)

- dwurdzeniowa grafika Mali-T830 MP2 GPU

- 2 GB pamięci RAM, 16 GB pamięci wewnętrznej (9,48 GB dla użytkownika)

- czytnik kart microSD (do 256 GB) zamienny z gniazdem dodatkowej karty SIM

- Android 6.0.1 z nakładką EMUI 4.1 (test na oprogramowaniu VNS-L21C432B130)

- główny aparat 13 Mpix, sensor Sony IMX214 (1/3.06", piksele 1,12 mikrometra), przysłona obiektywu F/2.0, diodowa lampa, filmy 1080p@30fps,

- przedni aparat 8 Mpix, F/2.0, filmy 1080p@30fps,

- LTE Cat6 (300/50 Mb/s), Wi-Fi b/g/n (bez 5 GHz), Bluetooth 4.1 LTE, NFC, GPS/GLONASS/Beidou, microUSB 2.0,

- czytnik linii papilarnych,

- radio FM,

- DAC HiSilicon Hi6402 DSP,

- wmontowany na stałe litowo-jonowy akumulator o pojemności 3000 mAh.

Lech Okoń/telepolis

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)