Facebook ma stanąć przed wiedeńskim sądem za łamanie praw do prywatności swoich użytkowników
Europejska siedziba największego na świecie serwisu społecznościowego znajduje się w stolicy Irlandii, Dublinie. To ona będzie uczestnikiem sporu, który rozpoczął się w wiedeńskim sądzie. Reprezentujący grupę 2. tysięcy użytkowników serwisu prawnik Max Schrems domaga się po 500 euro odszkodowania dla każdego z uczestników. Wydaje się, że jest to opłata jedynie symboliczna, jednak kumulując roszczenia, Facebook musiałby wypłacić 12 500 000 euro, czyli około 50 milionów złotych.
Głównym bohaterem całego zamieszania jest przycisk "Lubię to". Pozywający uważają, że działanie kciuka godzi w ich prywatność i budzi wątpliwości związane z tym, jak serwis dysponuje prywatnymi informacjami o fejsbukowiczach. Jak donosi TVN24. prawnik porusza też temat rewelacji o rzekomej współpracy serwisu Zuckerberga z amerykańskim programem szpiegowskim Prism, nadzorowanym przez NSA. Tak, dokładnie przez tę samą Agencję Bezpieczeństwa Narodowego, o której zrobiło się głośno za sprawą ujawnienia przez Edwarda Snowdena praktyk inwigilacyjnych amerykańskiego rządu. Podobno Facebook miał umożliwiać wywiadowi USA dostęp do zgromadzonych przez serwis danych, a jak dobrze wiemy, są to informacje w sporej mierze poufne. Zuckerberg, reagując na te doniesienia, niejako obarczył winą za niejasne informacje o rzekomym braku odpowiednich zabezpieczeń na Facebooku amerykański rząd, który miałby nie dbać o bezpieczeństwo w internecie i sam stwarzać dla sieci zagrożenie. Obama z kolei obiecał ograniczenie inwigilację
internautów. Poinformował również, że rząd skończył z częścią praktyk, które ujawnił Snowden.
Analiza upodobań użytkowników serwisu jest z kolei łakomym kąskiem dla reklamodawców. W związku z tym ciekawym jest to, w jaki sposób "Fejs" mógłby wykorzystać informacje użytkowników. Czy do tego w ogóle rzeczywiście dochodzi i czy są one nieprawidłowo przetwarzane?
